Wyspa Ø

Okładka książki Wyspa Ø Peter Balko
Okładka książki Wyspa Ø
Peter Balko Wydawnictwo: Biblioteka Słów literatura piękna
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Ostrov
Wydawnictwo:
Biblioteka Słów
Data wydania:
2022-11-02
Data 1. wyd. pol.:
2022-11-02
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396309556
Tłumacz:
Miłosz Waligórski
Tagi:
literatura słowacka peter balko proza zagraniczna książki o książkach
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na Świecie nr 7-8/2017 (552-553) Peter Balko, Heinrich Heine, Ján Johanides, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Josef Škvorecký
Ocena 7,0
Literatura na ... Peter Balko, Heinri...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
213
213

Na półkach:

Jest to rzecz cudowna, arcyinteligentna i perfekcyjnie napisana. Zazdroszczę tym, którzy będą czytac po raz pierwszy!

Jest to rzecz cudowna, arcyinteligentna i perfekcyjnie napisana. Zazdroszczę tym, którzy będą czytac po raz pierwszy!

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
907
862

Na półkach:

Peter Balko powalił moje "czytelnicze ja" na kolana. Ogólnie nie przepadam za postmodernizmem, bo często jest łatwą ucieczką od powiedzenia czegoś na poważnie i odpowiedzialności za słowo. Ale "Wyspa Q" mimo pewnej umowności, lekkości, przenikania się rzeczywistości, przygodowości, odniesień i symboliki, okazała się książką bardzo na poważnie. Zadaje poważne pytania nie tylko o tożsamość pisarza, o pochłanianie życia osobistego przez twórcze, o uczciwość wobec rzeczywistości, którą powołuje się do życia literackiego, ale próbuje także w subtelny sposób eksplorować granice miedzy Literaturą-sztuką kreatywnego życia a literaturą-sposobem zarabiania. Nie do przecenienia jest też dojrzały bogaty język i wspaniałe tłumaczenie z kreatywnymi polskimi zwrotami

Peter Balko powalił moje "czytelnicze ja" na kolana. Ogólnie nie przepadam za postmodernizmem, bo często jest łatwą ucieczką od powiedzenia czegoś na poważnie i odpowiedzialności za słowo. Ale "Wyspa Q" mimo pewnej umowności, lekkości, przenikania się rzeczywistości, przygodowości, odniesień i symboliki, okazała się książką bardzo na poważnie. Zadaje poważne pytania nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8154
258

Na półkach: , , , , ,

"Wyspa Ø" to wspaniała metaliteracka podróż do wnętrza umysłu owładniętego twórczością. Umysłu stojącego na krawędzi szaleństwa z zawiązanymi oczami i rozważającego, czy postąpić krok naprzód, czy raczej wycofać się w głąb siebie i emigrować wewnętrznie na karty książek.
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czytałam historię, która sprawiła, że pożałowałam, że to nie ja jestem jej autorką. Peter Balko początkowo tka opowieść z serii kończących się tragicznie epizodów, z których wynika jak silna, choć kontrowersyjna, więź łączy Cichomira z jego ojcem. Po kilkudziesięciu stronach zastanawiałam się, czy te rozbite okruchy lustra, rozsypane przy gościńcu, to sny, majaki schizofrenika czy marzenia o śmierci apy-tyrana. A może jednak fragmenty prozy, w której pozorny banalizm lat 90-tych kończy się, niczym teksty Rolanda Topora? Powieść z pewnością ma charakter postmodernistyczny – w tym ambitniejszym wydaniu, w którym rządzi przewrotny koncept literacki.
Choć przewija się przez niego trochę postaci to tak naprawdę najistotniejszą z nich jest karzeł, który istnieje...nieistniejąc. Jego pojawienie się dzieli też powieść na dwie połowy, a ta druga jest jeszcze bardziej zakręcona od pierwszej. W podejściu do materii literackiej, Peter Balko przypomina mi „...jeśli zimową nocą podróżny” Italo Calvino, gdyż i tu pierwsze rozdziały nabierają całkowicie nowego znaczenia w świetle rozwoju fabuły.
Zapiski apy mogą się wydawać majakami chorego na schizofrenię alkoholika, ale czy ludzkie urojenia potrafią być aż tak kompleksowe? Zwłaszcza w obliczu historycznego kontekstu, z którym i w Polsce mieliśmy do czynienia? To, co stanowi realne zagrożenie, takie jak aparat bezpieczeństwa, wytwarza niekiedy w mózgu bardziej skomplikowane struktury, w których tylko niektóre cegiełki utkane są ze snu.
Celowo nie sugeruję, co odbywa się na Wyspie Ø, by nie odbierać przyjemności z zetknięcia się z tą niespodzianką. Warto sięgnąć po powieść Petera Balko, gdyż nosi ona znamiona geniuszu. Podejrzewam, że za kilkadziesiąt lat autor może być uznawany za klasyka swoich czasów.


Część zasług należy przypisać tłumaczowi, gdyż polski przekład naszpikowany jest swojskimi akcentami w postaci kilku znajomo, choć po słowacku brzmiących nazwisk. Najważniejsze jednak, że przekład Miłosza Waligórskiego to prawdziwa uczta dla tych, którzy uważają, że „styl jest treścią”, bo przecież spolszczenie tak zawiłej fabuły musiało być nie lada sztuką.

"Wyspa Ø" to wspaniała metaliteracka podróż do wnętrza umysłu owładniętego twórczością. Umysłu stojącego na krawędzi szaleństwa z zawiązanymi oczami i rozważającego, czy postąpić krok naprzód, czy raczej wycofać się w głąb siebie i emigrować wewnętrznie na karty książek.
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czytałam historię, która sprawiła, że pożałowałam, że to nie ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2661
2655

Na półkach: ,

„Historia mroku jest prosta: trwa, dopóki nie otworzysz oczu.”

Książka sprawiła mnóstwo satysfakcji czytelniczej, wielokrotnie zaskakiwała, zmuszała do refleksji, poddawała próbie zrozumienia, wciągała w strefę wyobraźni, w której fikcja zgrabnie mieszała się z rzeczywistością. Podjęłam decyzję, że do niej powrócę, aby przyjrzeć się od nowa, wyciągnąć treści i perspektywy, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Ambitna, inteligentna i błyskotliwa powieść, a przy tym oryginalna, pozytywnie dziwaczna, swobodnie penetrująca różne gatunki literackie. Wciągnęła słowem, fabułą, przekazem i klimatem. Bezpośrednio skracała dystans między opowiadaną historią a odbiorcą. W zależności od tego, czego od niej oczekiwałam, w miarę głębszego poznawania, stawała się elastyczną przestrzenią niezwykłości, którą mogłam wzbogacić na swój sposób. Oferowała kilka poziomów ścieżek do doświadczania i rozszyfrowywania. Niektóre mocno wydeptane przez inspiracje literackie, inne rzadko odwiedzane, a nawet przecierające szlaki.

Więcej na: https://bookendorfina.blogspot.com/2023/02/wyspa.html

„Historia mroku jest prosta: trwa, dopóki nie otworzysz oczu.”

Książka sprawiła mnóstwo satysfakcji czytelniczej, wielokrotnie zaskakiwała, zmuszała do refleksji, poddawała próbie zrozumienia, wciągała w strefę wyobraźni, w której fikcja zgrabnie mieszała się z rzeczywistością. Podjęłam decyzję, że do niej powrócę, aby przyjrzeć się od nowa, wyciągnąć treści i perspektywy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
474
280

Na półkach: , ,

„Wyspa Ø” słowackiego pisarza, Petera Balko, to chyba moje największe zaskoczenie, jeśli nie odkrycie, literackiego 2022 roku.
Historia Jakuba Bazy, alkoholika i dziwaka, zamieszkującego opustoszały, rozlatujący się niebieski dom, gdzieś na krańcu świata, w ostępach słowackiego Czerhatu. Towarzyszy mu syn, Cichomir. Ojciec, „postać wyjątkowa i fascynująca”, „odludek i fałszywy prorok” sprowadza do domu kobiety, żłopie hektolitry palenki, a nade wszystko jest ikoną literatury słowackiej. Jego samotny syn, pozbawiony towarzystwa rówieśników, żyjący w cieniu wielkiego pisarza i zupełnie zagubiony młodzieniec, prowadzi Czytelnika przez gorsze i lepsze dni apy – gdy zdarzają się te pierwsze, Jakub znika w Wietrznym Lesie, wraca po zmroku, z kamieniami, niewypałem albo „parchatym kotem”, gdy nastają te drugie – wpada w pisarski szał, pisze, nie znając dnia i nocy.
I historia snuje się, niczym opowieść norweskiego autora posępnych kryminałów lub zimnokrwistych psychodram, których scenerią mogłaby być samotna wyspa na lodowatych wodach Morza Północnego. Tyle że Peter Balko ma wobec nas, niewiniątek, inny plan. Gdy dowiadujemy się, że Cichomir zabił ojca, zaczyna się prawdziwa historia Wyspy Ø…
Dlaczego druga w pisarskim życiu Petera Balko książka jest tak wyjątkowa? Bo, pozwolę sobie na pożyczenie słów jej tłumacza, Miłosza Waligórskiego, Balko „napisał powieść przecięć”, wielce skomplikowaną literacko, a jednocześnie doskonale bawiącą się formą i gatunkowymi stylami. Począwszy do niejasnych wariactw apy, po smutne życie Cichomira i przyglądaniu się jego pisarskiemu debiutowi, nagle zostajemy zaskoczeni leżącym w śniegu, nieprzytomnym karłem. Na kartach powieści, jak gdyby nigdy nic, pojawiającą się zjawy, złodzieje książek, rękopisów i… Ile tu odnośników, ile mrugnięć okiem! Nie dość, że narracja jest nietypowa, bo w drugiej osobie, to jeszcze dostajemy wiwisekcyjne opisy ciężkiej, wręcz katorżniczej pracy pisarzy oraz, o zgrozo, pisarzy-grafomanów. Prztyczek w nos dostają wydawcy i wielkie księgarnie, a gdy trafiamy na cmentarzysko maszyn do pisania, znów mamy wrażenie, że przeskoczyliśmy do zupełnie innej książki. W połowa objętości „Wyspy” rozumiemy, że została już tak nasączona tajemnicami i zagadkami, że sami nie wiemy, w jakim kierunku Balko mógłby jeszcze podążyć. I znów czeka na nas kolejne zaskoczenie – pamiętnik apy, który wyjaśnia wszystko i … i jeszcze bardziej gmatwa. Później, niczym w najczarniejszym z czarnych kryminałów, tropimy ślady i cienie (gdzieś po drodze miga nam znajomy Kraków, kąpiel w Bałtyku i Stanisław Lem),podążamy z Cichomirkiem przez korytarze podziemnych miast, kąpiemy się w wątkach prosto z powieści grozy, spotykamy się – że powtórzę okładkowy opis – z „nazi eksploatation”, by wreszcie dosłownie wejść do świata twórcy. Karuzela niespodzianek i absurdów się jednak ciągle rozkręca – gdy bohater trafia do pewnej kawiarni i oznajmia że „jest autem”, dostaje w pysk od oburzonego kelnera...
„Wyspa Ø” jest więc czystym panoptikum rozrywki i humoru, myśli filozoficznych i niebagatelnych, poezji wielkiej i ścisłej prozy, gdzie wyobraźnia jest zakazana, a jednocześnie staje się ona prawdą i wybawieniem. Kompulsywne poszukiwanie tytułowej wyspy, staje się przekleństwem i ratunkiem, tak samo jak tworzenie i praca nad dziełem – jak pisanie i praca nad tekstem. „Wyspa” jest zatem opowieścią o literaturze i o prawdziwej miłości do niej. O miłości wyjątkowej, niełatwej i wydaje się równie skomplikowanej jak uczucie do drugiego człowieka. Wreszcie, jak sądzę, o najtrudniejszej z miłości – miłości ojcowskiej.
Osobne ukłony ( i to jak najgłębsze) należą się tłumaczowi książki – Miłoszowi Waligórskiemu. Dzięki niemu dostajemy takie smaczki jak „Elizę Orieškovą” i „Jiřiego Pilcha”, „księgarnię Empička”, „będzie jeszcze błagał o rolę paproci w Kawie czy herbacie” i moje ulubione: „Natenčas Vojský, lat 46; słynny waltornista (…),gatunek: poemat dygresyjny; autor: Adam. M. Sloboda”. Brawa!
*
Wprawdzie słyszałeś, jak jeden z bohaterów krzyknął, że „nie wolno wierzyć we wszystko, co piszą w książkach”, a mimo to gdy tylko wróciłeś do domu, wrzuciłeś do maszyny czystą kartkę papieru i zacząłeś pisać. Teraz dopiero „było tak, jak powinno być”.
Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.

„Wyspa Ø” słowackiego pisarza, Petera Balko, to chyba moje największe zaskoczenie, jeśli nie odkrycie, literackiego 2022 roku.
Historia Jakuba Bazy, alkoholika i dziwaka, zamieszkującego opustoszały, rozlatujący się niebieski dom, gdzieś na krańcu świata, w ostępach słowackiego Czerhatu. Towarzyszy mu syn, Cichomir. Ojciec, „postać wyjątkowa i fascynująca”, „odludek i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
122

Na półkach:

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
Żyjąc z wiecznym deficytem obecności ojca, zawsze bardzo chętnie sięgam po narracje, które opowiadają o relacji, jakiej nie miałem, ale w tym opowiadaniu najistotniejsze jest dla mnie to, jak ojcowie modelują swoich synów, ich światopogląd czy postawy życiowe. Na ten temat pojawiła się jakiś czas temu świetna książka „Dziennik upadku” Michela Lauba, w której autor poruszał interesujący mnie aspekt w kontekście Holokaustu. Peter Balko również wykorzysta ten motyw – przyznaję, że dość odważnie, i mam do tego ambiwalentny stosunek – prezentując historię silnej i jednocześnie toksycznej więzi, w której ujawnią się dwie zasadnicze opozycje: stosunku do siebie jako twórcy oraz tego, co i w jaki sposób się tworzy. „Wyspa Ø” to historia dwóch pisarzy. Ojca odgrywającego tutaj rolę artystycznego demiurga oraz syna będącego jego cieniem, borykającego się z niemocą twórczą po wydaniu debiutanckiej książki. Balko symbolicznie prezentuje tych dwóch mężczyzn jako tezę i antytezę tworzenia. W tym znaczeniu „Wyspa Ø” jest powieścią autotematyczną i pełnym literackich oraz filozoficznych odniesień metatekstem, którego żywiołem jest ironia – często zgryźliwa, czasami ocierająca się o bolesny sarkazm. Tylko że ta książka nie jest jedynie tym, o czym wspominam na wstępie. Słowacki pisarz zaproponuje nam zaskakującą zmianę tonacji oraz struktury swej powieści i choć nadal będzie ona o tej istotnej relacji, zmieni się zarówno sposób jej interpretacji przez czytelnika, jak i status jego obecności wewnątrz tej fabuły.

Rozprawa z tym, czym jest twórczość, w jaki sposób twórca staje się autonomiczną częścią swego dzieła, łączy nam się z dość senną, ale sugestywną historią o tym, na ilu frontach toczy się walka między dojrzałym pisarzem, sportretowanym tu hiperbolicznie w swych charyzmie i ekscentryzmie (lecz również – co należy podkreślić – szowinizmie),a synem domagającym się uznania swojej tożsamości twórczej. Retrospekcje budują obraz niepełny, a Balko wspina się na wyżyny pomysłowości, aby tę relację będącą walką opowiedzieć w naprawdę zaskakujący sposób. Potem jednak „Wyspa Ø” zmierza w kierunku fantazji dotyczących relacji twórcy z jego bohaterami, a także odpowiedzialności za wykreowane światy. Na naszych oczach tworzy się nowa historia: pełen dynamiki thriller szpiegowski z elementami coraz bardziej wysublimowanego surrealizmu. Peter Balko kreuje z jednej strony przezabawną fabułę o granicach literatury, ale także granicy twórczego zmyślenia. Z drugiej jednak – uśmiech po pewnym czasie znika z twarzy czytających. Zaczyna być groźnie, nieprzewidywalnie, a wszystko umieszczone zostanie w zupełnie nowym wymiarze świata przedstawionego. Wtedy ujrzymy nieprzeciętną konsekwencję syna w próbach zrozumienia motywacji jego ojca. Za tym będzie szła mroczna historia o krzywdzie fikcji literackiej. O przemocy wobec niej, a jednocześnie o tym, jak fikcję literacką odbieramy, jaką część komercyjnego rynku zawłaszcza i czym jest kreacja twórcza, kiedy stanie się przestrzenią buntu, zniewolenia oraz ucieczki.

Druga powieść tego autora, wydana w sporym odstępie czasu po pierwszej, do której z różnych powodów nie byłem w stanie się przekonać, jest z pewnością w dużej mierze autobiograficzną fantazją o tym, czym jest dzisiejsza kondycja pisarza, jak mit i filozofia tworzenia zachowują w ludzkiej świadomości archetypiczny wizerunek twórcy, a także historią o tym, czym jest akt kreacji, w który ingerują pewne siły z zewnątrz. „Wyspa Ø” z pewnością wzbudzi duże zainteresowanie samych piszących, dla mnie zaś – osoby komentującej literaturę oraz tworzącej własną – była szczególnie frapująca, bo postawiła kilka pytań o to, czy tworzymy dla społecznej akceptacji, wewnętrznej satysfakcji, zaspokojenia egocentrycznych ambicji, czy z powodu wiecznych poszukiwań twórczych. Mamy tu same pytania otwarte i sugestie nieoczywistych odpowiedzi na nie. Jednocześnie Peter Balko przesuwa środki ciężkości w fantazjach na ten temat, kierując naszą – oraz bohaterów – uwagę na coś, co wydaje się zdefiniowane i przede wszystkim w swych definicjach przewidywalne. Dość powiedzieć, że napisana sarna i napisany las z wiersza Wisławy Szymborskiej mogą wywołać grozę i niepokój, bo Balko opowie o tym, że radość pisania nie jest tylko satysfakcją tworzenia. Jest również braniem pełnej odpowiedzialności za to, co się stworzyło.

Ta książka już na wstępie zaznacza rozszerzone pole poszukiwań: do inspiracji oraz tworzenia. Młody bohater doświadcza świata bez jednego zmysłu. Jego pierwsza konfrontacja z kobiecością to dotyk piersi, których nie może widzieć. Odnoszę trochę wrażenie, że słowacki prozaik w ogóle sprowadził kobiecość do pewnych oczywistych i krzywdzących wizerunków. Bo jakkolwiek frapująca jest opowieść o twórczości, w której trudno jest zapanować nad nią samą i przekonaniem o słuszności tego, co się robi, kobietę Balko pokaże między innymi jako dwulicową agentkę albo grafomankę, która potrafi skapitalizować męski potencjał twórczy. Jakby historia rozpoczynała się od mężczyzny i na nim zawsze zamykała. Tymczasem całość prezentuje się naprawdę dobrze, bo ta książka we fragmentach, ale również jako całość jest mocno prześmiewcza. Balko korzysta z wiedzy o literaturze, lecz również kontestuje to, co na temat tworzenia literatury ustalono jako drogowskazy. Proponuje nam historię o tym, co się wydarzy, kiedy literat straci panowanie nad swoim tworzywem. I to wszystko opowiedziane jest w bardzo nietypowy sposób, jak również za pomocą nieoczywistej narracji drugoosobowej, która nie jest w tej powieści typowym ekscentryzmem współczesnych twórców, ale ma bardzo ważną i uzasadnioną tu funkcję.

Peter Balko portretuje nam twórcę, którego określa mianem „człowieka nieopowiedzianego”. Konfrontujący się z ojcem twórcą syn wypracowuje przestrzeń porozumienia, obaj idą w swoich fantazjach literackich na pewien kompromis, bo Jakub jest przeciwny tworzeniu wedle praw własnej wyobraźni, a jego syn o wiele mówiącym imieniu Cichomir wie, że literatura to przede wszystkim ucieczka w wyobraźnię. Tego dotyczy również wikłająca się intryga w drugiej części „Wyspy Ø” – zderzenia i konfrontacji zarówno warsztatu pisarskiego, jak i tego, co w jego wyniku powołuje się do życia. Balko zaprowadzi nas do świata, w którym wytwór wyobraźni zapanuje nad tworzącym. Ale również tam, dokąd porywani zostają bohaterowie literaccy. Do piekła dla nich samych i ludzi, którzy ich stworzyli, dając wolność i autonomiczność.

W tej książce przynajmniej trzy razy natkniemy się na czasowniki, które zatrzymają naszą uwagę na dłużej. Tłumacz bardzo intensywnie pracuje tu z tekstem oryginału. Szuka sposobu opowiadania jak zapewne sam autor. Widać ten związek również w posłowiu Miłosza Waligórskiego, które intelektualizuje przesłania tej powieści, a wszystko świadczy o tym, że mamy przed sobą książkę naprawdę niezwykłą. Ekscentryczną, trochę prowokacyjną, przemyślanie proponującą interakcje tekstowe, bawiącą się kilkoma konwencjami i w gruncie rzeczy dość gorzką, bo w tym wszystkim Peter Balko opowiada o twórcy jako samotniku gotowym uwierzyć w to, że jego wyobcowanie to zawsze gloryfikujący go element, a nie coś, co może frustrować oraz niszczyć. Warto zwrócić uwagę, kto i w jaki sposób ponosi tutaj spektakularne ofiary. Ta powieść pokaże, że w żadnym stopniu pisarz nie jest sam w tym, co robi. To również narracja o niebezpieczeństwach ulegania trendom lub koncepcjom, które dla literatury mogą być zabójcze nawet wtedy, gdy starają się w literackim świecie zaprowadzić porządek. Naprawdę absorbująca książka o tym, jak zderzają się historia, teoria oraz filozofia literatury w opowieści, która chce zwrócić uwagę na coś istotnego: najciekawsza relacja opowiadana przez antynomie jest jednocześnie najbliższa. I w tym znaczeniu to, w jaki sposób Balko zaczyna tę powieść, wydaje mi się dużo bardziej istotne niż to, jak ją kończy.

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
Żyjąc z wiecznym deficytem obecności ojca, zawsze bardzo chętnie sięgam po narracje, które opowiadają o relacji, jakiej nie miałem, ale w tym opowiadaniu najistotniejsze jest dla mnie to, jak ojcowie modelują swoich synów, ich światopogląd czy postawy życiowe. Na ten temat pojawiła się jakiś czas temu świetna książka „Dziennik...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    39
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    8
  • Do Zdobycia
    1
  • 2023
    1
  • Słowacja
    1
  • Ulubione
    1
  • Przeczytane w 2023
    1
  • Czekają na spotkanie
    1
  • Rezerwa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wyspa Ø


Podobne książki

Przeczytaj także