rozwińzwiń

Radio Noc

Okładka książki Radio Noc Jurij Andruchowycz
Okładka książki Radio Noc
Jurij Andruchowycz Wydawnictwo: Czytelnik literatura piękna
488 str. 8 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Радіо Ніч
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2023-02-25
Data 1. wyd. pol.:
2023-02-25
Liczba stron:
488
Czas czytania
8 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307035468
Tłumacz:
Jerzy Czech
Tagi:
powiesć rewolucja reżim popkultura
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową Jurij Andruchowycz, Andrzej Stasiuk
Ocena 6,8
Moja Europa. D... Jurij Andruchowycz,...
Okładka książki Wojna 2022: eseje, wiersze, dzienniki Wiktoria Amelina, Jurij Andruchowycz, Sofija Andruchowycz, Kateryna Babkina, Maksym Bespałow, Ksenia Charczenko, Artem Cherednyk, Iryna Ciłyk, Artem Czapaj, Larysa Denysenko, Lubko Deresz, Anatolij Dnistrowyj, Ołeś Ilczenko, Julia Ilucha, Ołeksandr Irwaneć, Petro Jacenko, Kateryna Kałytko, Pawło Kazarin, Ija Kiwa, Oleh Kocarew, Pawło Korobczuk, Lina Kostenko, Hałyna Kruk, Anastasija Łewkowa, Wasyl Machno, Kateryna Michalicyna, Julija Musakowska, Oleksandr Myched, Ołena Pawłowa, Wołodymyr Rafiejenko, Bohdana Romancowa, Marjana Sawka, Iryna Sławinska, Ostap Sływynski, Ołena Stepanenko, Iryna Szuwałowa, Haśka Szyjan, Natalia Tkaczyk, Wołodymyr Wakułenko, Iryna Wikyrczak, Jurij Wynnyczuk, Pawło Wyszebaba, Serhij Żadan
Ocena 9,3
Wojna 2022: es... Wiktoria Amelina, J...
Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 6 (57) / 2022 Jurij Andruchowycz, Katarzyna Boni, Anna Cieplak, Joanna Concejo, Anna S. Dębowska, Barbara Engelking, Jerzy Jarniewicz, Miłada Jędrysik, Aldona Kopkiewicz, Renata Lis, Zygmunt Miłoszewski, Patryk Mogilnicki, Ottessa Moshfegh, Weronika Murek, Vladimir Nabokov, Michał Nogaś, Monika Ochędowska, Piotr Oczko, Łukasz Orbitowski, Wojciech Orliński, Jacek Podsiadło, Redakcja magazynu Książki, Maciej Robert, Marcin Sendecki, Barbara Skarga, Magdalena Środa, Justyna Suchecka, Katarzyna Surmiak-Domańska, Mariusz Szczygieł, Jarek Szubrycht, Olga Tokarczuk, Tomasz Ulanowski, Katarzyna Wężyk, Dorota Wodecka
Ocena 6,9
Książki. Magaz... Jurij Andruchowycz,...
Okładka książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny Jurij Andruchowycz, Sofija Andruchowycz, Kateryna Babkina, Ołeksandr Bojczenko, Andrij Bondar, Ołeksandr Irwaneć, Andrij Lubka, Wasyl Machno, Roman Małynowski, Taras Prochaśko, Mykoła Riabczuk, Ostap Sływynski, Jurij Wynnyczuk
Ocena 7,3
Piszą, więc ży... Jurij Andruchowycz,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
206
156

Na półkach:

To pierwsza powieść, jaką przeczytałam w całości po ukraińsku. Czytałam ją dwa lata, ze wzlotami i upadkami, kilkumiesięcznymi przerwami, kiedy żal nad pogrążoną w wojnie Ukrainą nie pozwalał mi czytać powieści napisanej w innych, lepszych czasach, i nagłymi zrywami, kiedy jednego wieczoru pochłaniałam i po kilkadziesiąt stron, czytając na głos do utraty tchu, łamiąc język na co trudniejszych słowach i rozpływając się w melodii najpiękniejszego języka Europy. Andruchowycz utkał tę powieść ze słów, historii swojej ojczyzny, marzeń, pragnień, splatając ze sobą najróżniejsze gatunki w jedną, spójną całość. Aż żal było przewracać ostatnią stronę, wiedząc, że moja podróż, podobnie jak podróż Rotskiego, właśnie dobiegła końca. Na szczęście zaraz, za chwilę, rozpocznie się następna - i oby zakończyła się w piękniejszym świecie, gdzie pisarze piszą książki, a czytelnicy je czytają, nie martwiąc się, co przyniesie jutro, i nie wzragając się na każdy, najdrobniejszy nawet, niepokojący odgłos dobiegający zza okien.

To pierwsza powieść, jaką przeczytałam w całości po ukraińsku. Czytałam ją dwa lata, ze wzlotami i upadkami, kilkumiesięcznymi przerwami, kiedy żal nad pogrążoną w wojnie Ukrainą nie pozwalał mi czytać powieści napisanej w innych, lepszych czasach, i nagłymi zrywami, kiedy jednego wieczoru pochłaniałam i po kilkadziesiąt stron, czytając na głos do utraty tchu, łamiąc język...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
2

Na półkach:

Radio Noc dobrze się zaczyna, pomysł wydaje się fajny i zabawy formą też ciekawe. Niestety dominująca, męska perspektywa jest tak nachalna, że z czasem trudno przebrnąć przez kolejne rozdziały. Ileż można czytać o seksualnych podbojach starszego faceta - szybko robi się to nudne.

Radio Noc dobrze się zaczyna, pomysł wydaje się fajny i zabawy formą też ciekawe. Niestety dominująca, męska perspektywa jest tak nachalna, że z czasem trudno przebrnąć przez kolejne rozdziały. Ileż można czytać o seksualnych podbojach starszego faceta - szybko robi się to nudne.

Pokaż mimo to

avatar
226
92

Na półkach:

Książka jest ciekawa formalnie. Momentami to zapis audycji radiowej, częściowo zapiski biografa głównego bohatera, a i eksperymenty typu strumień świadomości się znajdą. Główny bohater jest interesujący, idea grania muzyki na rewolucyjnych barykadach - pociągająca. Postać kruka Egdara, trochę przyjaciela, trochę ducha opiekuńczego, wprowadza do całości lekko transcendentalny klimat. Wydawałoby się, że to przepis na sukces, jednak książka jest bardzo męcząca, seksistowska i nie wnosi nic, co chciałoby się zatrzymać przy sobie na dłużej.

Książka jest ciekawa formalnie. Momentami to zapis audycji radiowej, częściowo zapiski biografa głównego bohatera, a i eksperymenty typu strumień świadomości się znajdą. Główny bohater jest interesujący, idea grania muzyki na rewolucyjnych barykadach - pociągająca. Postać kruka Egdara, trochę przyjaciela, trochę ducha opiekuńczego, wprowadza do całości lekko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
46

Na półkach:

Smrodliwa wydalina równie cuchnącego antypolskiego gada, osławionego wybielacza ukraińskich ludobójców z OUN-UPA. Jeżeli już ktoś zamierza po to sięgnąć – to tylko przez grube rękawice!

Smrodliwa wydalina równie cuchnącego antypolskiego gada, osławionego wybielacza ukraińskich ludobójców z OUN-UPA. Jeżeli już ktoś zamierza po to sięgnąć – to tylko przez grube rękawice!

Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Pod koniec stycznia 2014 roku w Kijowie na ulicy Hruszewskiego trwały brutalne starcia między aktywistami z Majdanu a milicją. Siarczysty mróz i agresja obu stron nie przeszkodziły młodemu chłopakowi w kuloodpornej kamizelce, zagrać utworu Ludovico Einaudiego na pianinie pomalowanym w barwy ukraińskiej flagi. Fortepian znajdował się nieopodal budynku Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej. Film z tego wydarzenia, nazwany w popularnym serwisie z wideo jako „Ekstermista dorwał pianino”, stał się symbolem ukraińskiego zrywu. Kilka dni po tym wydarzeniu, na innym instrumencie można było usłyszeć „Atlantique Nord” Yanna Tiersena. Niebawem fortepiany pomalowane na niebiesko-żółto pojawiły się na centralnych placach innych ukraińskich miast.
Cztery lata i jeden miesiąc po tych wydarzeniach, dokładnie 10 lutego 2017 roku w Berlinie, miała miejsce premiera filmu „Dusza i ciało”. Ildikó Enyedi przedstawiła w nim relację Márii (pracownicy działu kontroli mięsa w rzeźni) oraz Endre (jej dyrektora). Jednym z przełomowym zdarzeń, definitywnie zbliżających parę, było śnienie tego samego snu, w którym są jeleniami.
Z kolei w 1961 roku w zbiorze „Czarodziejska księga” pojawiła się baśń Janiny Porazińskiej pod tytułem „Szewczyk Dratewka”. Bohater opowieści wędrował po świecie i łatał stare obuwie. Miał dobre serce i każdemu chciał pomóc. Pewnego razu dotarł do wielkiego zamku z wieżą, na którą prowadziło 777 schodów. Ta liczba nie jest przypadkowa, bo zgodnie z utrwaloną tradycją ludową oznacza bycie na dobrej drodze.
Co z tym wszystkim wspólnego ma „Radio Noc”, najnowsza książka Jurija Andruchowycza? Być może niewiele. Czytając ją miałem wiele skojarzeń z realnymi wydarzeniami bądź dziełami kultury, a część z nich przywołałem powyżej. Bohater powieści, Josip Rotsky, przemierzając Europę doświadczał radości i smutku, bólu i rozkoszy, wstręt i dumę. Na jego drodze pojawiły się fortepiany ustawione na ulicach i placach, wspólne sny z Anime, jego partnerką i towarzyszką podróży, 777 schodów, ale także dwustuletni kruk imieniem Edgar (kto pamięta wiersz autora „Zabójstwa przy rue Morgue”, ten od razu skojarzy symbolikę postaci) czy co najmniej kilka aluzji do „Przechadzki” Roberta Walsera. To w tym ostatnim utworze czytamy „Gdy tak patrzyłem na ziemię, powietrze i niebo, naszła mnie przejmująca, nieodparta myśl, pod której wpływem musiałem sobie powiedzieć, że jestem oto uwięziony między niebem i ziemią, że wszyscy jesteśmy biednymi więźniami, że nie ma dla nas żadnej drogi do innego świata, oprócz tej, która prowadzi do czarnego lochu, do ziemi, do grobu”. To zdanie idealnie oddaje specyfikę i miejsce, w którym znajduje się Rotsky. Zresztą czarne lochy też się w książce pojawiają.
„Radio Noc” zawiera w sobie wiele odniesień. Ich znajdowanie jest jedną z kilku przyjemności towarzyszących lekturze (nawet jeśli czasem możemy się mylić). Inną jest ścieżka dźwiękowa. Nowa powieść Jurija Andruchowycza została wypełniona po brzegi licznymi utworami muzycznymi: od piosenek zespołu Karbido, z którym sam autor nagrał trzy płyty, przez Johny’ego Casha i Toma Waitsa, aż na „Always look on the bright side of life” kończąc. Rytmiczne są nie tylko audycje nadawane przez zesłanego na mroźną wyspę Rotsky’ego, ale też język powieści – to opierający się na długich, idealnie przyporządkowanych słowach, to znów układający się w znaleziony przez bohatera dramat, niepokojący, popowy sen czy audycje nadawane w samotności. Czyta się to dobrze, choć w pewnych fragmentach można też czuć przesyt tych postmodernistycznych zabaw.
„Radio Noc” Jurija Andruchowycza to opowieść o człowieku, który został zmuszony do opuszczenia swojego kraju. Josip Rotsky był pianistą, kochał to co robi. Muzyka dawała mu poczucie wolności, a właśnie ta wartość wyznaczała jego sens istnienia. Wolność reprezentowana jest tu poprzez swobodny dobór partnerek, miejsca zamieszkania czy nawet niezależność od pracy. Rotsky mógł bowiem grać, ale wcale nie musiał (miał zapewniony kapitał na życie). Wolność pomagała bohaterowi utrzymywać samotność, brak zobowiązań, poczucie, że nikt go nigdy nie zawiedzie. Ten wygodny stan prędzej czy później musiał się jednak zakończyć. I tak się właśnie dzieje. Najpierw zjawia się kruk, który jako jedyny element otoczenia rozumie potrzebę bliskości i przyjaźni. Chwilę później Rotsky poznaje Anime. To spotkanie definitywnie otworzyło w nim pokłady uczuć, o które sam by siebie nie podejrzewał.
Definitywnym zburzeniem poczucie wolności jest jednak uszczerbek na zdrowiu. Wspomniałem wcześniej o ekstremiście, który dorwał pianino. W powieści Jurija Andruchowycza pod tą postacią kryje się właśnie Rotsky. Uczestnictwo w rewolucji bardzo często kończy się tragicznie. Szczególnie jeśli po drugiej stronie barykady znajdują się brutalni żołnierze. Tak stało się w tym wypadku. Wyłamane palce zabrały bohaterowie to, co miał najcenniejszego – zdolność do kreowania dźwięków. Od tej chwili nie mógł on już tworzyć, a jedynie odsłuchiwać to, co nagrali inni. Właśnie tak powstało tytułowe Radio Noc.
Książka Jurija Andruchowycza to poważna rzecz. Poważna w tym sensie, że traktuje o wojnie. Jest to równocześnie tekst w wielu fragmentach humorystyczny, przygodowy, zawierający elementy romansu. Autor za nic ma gatunkowe przykazy. Meandruje między różnymi stylistykami, czasami, przestrzeniami geograficznymi. W tym sensie „Radio Noc” jest kontynuacją metody twórczej, którą znamy z innych dzieł ukraińskiego pisarza. Książka powinna spodobać się tym, którzy lubią literackie zabawy, nie boją się braku linearności, cenią sobie piękny język.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2023/06/recenzja-radio-noc-jurij-andruchowycz.html

Pod koniec stycznia 2014 roku w Kijowie na ulicy Hruszewskiego trwały brutalne starcia między aktywistami z Majdanu a milicją. Siarczysty mróz i agresja obu stron nie przeszkodziły młodemu chłopakowi w kuloodpornej kamizelce, zagrać utworu Ludovico Einaudiego na pianinie pomalowanym w barwy ukraińskiej flagi. Fortepian znajdował się nieopodal budynku Kijowskiej Miejskiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Jurij Andruchowycz zdążył nas już przyzwyczaić do tego, że jego proza jest nieoczywista, nielinearna, niełatwa i… niezwykła, jak i on sam, pisarz, poeta i muzyk, odważnie formułujący swoje opinie w tych jakże burzliwych dla Ukrainy czasach. Taki też jawi nam się bohater najnowszej książki, „Radio Noc”, Josyp Rotski, człowiek orkiestra, dźwigający na swoich szczupłych barkach kilka bogatych życiorysów, my zaś i tak nie jesteśmy w stanie zweryfikować, który z nich jest tym prawdziwym, żaden, wszystkie po trosze… Ale też w końcu nie o to chodzi. Powieść jest dość postmodernistyczna, więc też musi posiadać wiele pięter, zaułków i odnóg, z których sporo urwie się nagle, bez wyjścia, niczym ślepe korytarze, pozostałe zaś stworzą stabilną konstrukcję.

Josypa poznajemy jako prezentera zagadkowego radia, którego playlistę możemy uzyskać bez trudu, skanując kod QR z okładki książki. I tak rozpoczynamy naszą przygodę z mocnym rockiem, który wybrzmiewa w tle wspomnień Rotskiego snutych na antenie. To na wpół realistyczny, na wpół fantastyczny portret pokolenia. Dlatego nie dziwimy się wielości płaszczyzn, tylko cieszymy tą szeroką perspektywą i próbujemy odgadywać, jakie wydarzenia, zjawiska, elementy kultury i popkultury ukrył autor zmyślnie w treści książki, dając nam możliwość zabawienia się w detektywów i podążenia ich tropem. Odniesień do literatury nie zliczymy i wątpię, byśmy je wszystkie rozszyfrowali. Wsłuchajmy się jednak w słowa, jakich potok płynie z ust bohatera, który „(…) w potrójnej, gigantycznej pełni (…) uświadomił sobie, że faktycznie (fucktycznie!) zajmuje się teraz ni mniej, ni więcej, tylko dożywaniem swoich lat” na wygnaniu, gdzieś na jakiejś bliżej nieokreślonej mroźnej i wietrznej wyspie. Jest bowiem jednym z czterdziestu czterech z listy tych, których planuje się zlikwidować. „Emigracja to taki kraj, w którym zazwyczaj sypia się źle”, więc można przekazać jak najwięcej od siebie słuchaczom nocnej audycji, którzy z różnych przyczyn również zmuszeni są czuwać.

W międzyczasie Josyp odbywa spacery w towarzystwie nieodłącznego przyjaciela, kruka Edgara, zdającego się doskonale go rozumieć na zasadzie jakichś podświadomych fal. Bardzo wyraźne skojarzenie literackie z poematem Edgara Allana Poe, w którym nie brak mroku i przeczucia szaleństwa, które towarzyszą także samotnemu Josypowi. Czyżby faktycznie miał wieleset lat, za sobą kilka żyć, przed sobą jeszcze więcej? Czy to ważne? Istotne jest to, co ma do opowiedzenia sam Josyp w Radiu Noc czy też jego biograf, zdążający śladem Rotskiego trochę po omacku, gubiąc tropy. A tropów jest wiele. My, czytelnicy także początkowo próbujemy dociec ich chronologii. Czy najpierw była piwnica Xata Morgana czy koncert w zrujnowanym mieście, a może Radio Noc z wyspiego studia, albo luksusowe więzienie w Szwajcarii, a może zamach na dyktatora, chociaż nie, więzienie było przecież karą za zabójstwo – tak z początku zmagamy się z materią powieści.

To powieść wielu nadszarpniętych wątków, których bohaterem zawsze jest Josyp w jakiejś swojej kolejnej odsłonie. Mamy tu bardzo prawdziwie, uniwersalnie zarysowany etap żegnania się z dziecięcą ufnością i bohaterami dzieciństwa, gdy wszystkie iluzje ulatują i odsłaniają nagą prawdę bez odrobiny magii, gdy zarówno bóg, jak i przyjaciel tracą swoje atrybuty. Jest i warstwa przygodowa, rozpoczynająca się niespodziewaną fortuną niczym w Hrabim Monte Christo, której kontynuacja przypomina z kolei wędrowną, obfitującą w niespodziane wydarzenia powieść łotrzykowską. Miasta, w którym osiadł Josyp, próżno by szukać na mapach, a jego krótka charakterystyka nie pomaga w odnalezieniu drogi do niego. To zlepek wielu miast i historii. „(…) kraj w środku Europy i Karpat, bezpretensjonalny i przez to spokojny. Plus Nosorogi jako miasto otwartych bram, dokąd napływało pełno freaków i samotników z całego świata. Miasto, w którym przez ostatnie dziesięciolecia w wyborach nieodmiennie zwyciężała koalicja jajogłowych i libertarian, a merem już czwartą kadencję był na wpół czarnoskóry karpacki gej – separatysta.” Cóż za szalony, nieokiełznany zlepek wszystkiego!

Miłość zwykle towarzyszy muzyce, a może odwrotnie, muzyka miłości? Tak więc nawet zaprzysięgły poligamiczny singiel, za jakiego uważał się Josyp, w końcu się zakochał. Erotyka towarzyszy tu zarówno uczuciu, jak też zupełnie dobrze miewa się bez niego.

Wątek reżimowy nabiera w powieści, zwłaszcza w obecnej chwili, szczególnie mocnej wymowy. To stopniowe odbieranie praw, ograniczanie wolności, znikanie ludzi nie wiadomo kiedy i gdzie…”Stawało się zupełnie jasne, że do następnych wyborów reżim pousuwa wszystkich niewygodnych osobników i zostawi urzędującego prezydenta sam na sam z fikcyjnymi agentami Zachodu i na wpół obłąkanymi pajacami. Człowiek, który dla zwycięstwa w poprzednich wyborach wykorzystał jak mógł ciągle jeszcze marną i nie całkiem ukształtowaną dziewuszkę-demokrację, tę samą, co wyniosła go na szczyt władzy, teraz cynicznie wymawiał się od jej dalszych usług i zachęcany przez zgraję feerycznie opłacanych kombinatorów i siłowików, pewnie zmierzał do dyktatury, powołując się na fejkową wolę narodu.” Prawda, że wszyscy to znamy, mieliśmy okazję widzieć, a niektórzy może także uczestniczyć w tym fałszywym politycznym tańcu? Przypomina to wiele ruchów, które odchodzą w naszym rejonie od demokracji, po której plecach się wspięły i tworzą jakieś dziwaczne hybrydy niby demokratycznych reżimów, co samo w sobie jest sprzecznością.

Późniejsze zaś strony, opowiadające o wzmagającym i rozszerzającym się buncie, jaki wkrótce zaczęto zwać „revolution” to już Ukraina z Euromajdanem i rewolucją godności. I uliczne pianina jako odpowiedź na przemoc, których przekorna idea porwała Josypa i odtąd za jego sprawą „Smęty Toma Waitsa w niewymuszony sposób przechodziły, powiedzmy, w radioheadowe potpourri, As Time Goes By – w As Tears Go By.”

Radio Noc kojarzy mi się z „Blaszanym bębenkiem” Guntera Grassa, trochę też z „Doliną Radości” Stefana Chwina. Wszystkie je łączy przemieszanie elementów fantastycznych i realistycznych, co przekłada się na bardzo ponadczasowy, symboliczny przekaz. Losy bohaterów sprzęgnięte są z historią przełomów, biegną wielotorowo, są kompletnie nieprzewidywalne, niekiedy nawet mało prawdopodobne, do narracji wpleciono romans, przygodę, ideę, postacie historyczne i fikcyjne. W przypadku Radia Noc nic niemal nie jest oczywiste, ani miejsce, ani czas akcji, bo to wędrówka od Karpat przez Szwajcarię, Grecję… trochę w wiek XV, później w jakąś bliżej nieokreśloną przyszłość, zwracając przy okazji uwagę na wagę i powagę ekologii i zmian klimatu. W międzyczasie kręcimy się w okołoteraźniejszości i odgadujemy, jakie wydarzenia i jakie związki Ukrainy z Zachodem autor opisuje.

To także wszystkie fazy rodzenia się i dławienia buntów społeczno-politycznych, kroczącego umacniania się dyktatur. No i oczywiście fascynacja muzyką, tą, która nigdy nie przeminie. Z jednej strony wyraża ludzkie uczucia i kontestację, z drugiej pomaga przetrwać trudny czas i dodaje odwagi. Tom Waits, Nick Cave, Radiohead, Elton John – stare, dobre kawałki, do których żywimy sentyment.

O intertekstualności już pisałam, bawcie się więc odszukiwaniem zapożyczeń, nawiązań i przeinaczeń, podobnie jak ja dałam się wciągnąć w tę grę. Sama zaś forma powieści to również, jak reszta, kompilacja, wykorzystanie najlepszych, w danym momencie najbardziej odpowiednich form. Raz będzie to trzecioosobowa opowieść narratora, innym razem wspomnienia Anity, odnaleziony między teatralnymi rekwizytami egzemplarz dramatu, bajka o wędrownych muzykantach, słowa prowadzącego audycję radiową bohatera, mówiącego wprost do nas… Nie sposób tu się nudzić, również poczucie humoru, z ironicznym mrugnięciem, nawiązania do popkultury i jej języka na to nie pozwalają. Jednak trzeba skupić całą uwagę, gdyż narracja jest zmienna, porozdzierana, fragmentaryczna, a poszczególne elementy dopiero po pewnym czasie zaczynają tworzyć większe całości, by wreszcie scalić się w opowieść. Zapewniam, że to nasze intensywne skupienie zostanie hojnie wynagrodzone.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Jurij Andruchowycz zdążył nas już przyzwyczaić do tego, że jego proza jest nieoczywista, nielinearna, niełatwa i… niezwykła, jak i on sam, pisarz, poeta i muzyk, odważnie formułujący swoje opinie w tych jakże burzliwych dla Ukrainy czasach. Taki też jawi nam się bohater najnowszej książki, „Radio Noc”, Josyp Rotski, człowiek orkiestra, dźwigający na swoich szczupłych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    117
  • Przeczytane
    23
  • Posiadam
    5
  • 2023
    3
  • Z autografem
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • 📚︎ Posiadam
    1
  • Wyd. Czytelnik
    1
  • Beletrystyka
    1
  • Z polecenia
    1

Cytaty

Więcej
Jurij Andruchowycz Radio Noc Zobacz więcej
Jurij Andruchowycz Radio Noc Zobacz więcej
Jurij Andruchowycz Radio Noc Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także