rozwińzwiń

Tajny dziennik 1. Dokładane treści

Okładka książki Tajny dziennik 1. Dokładane treści Miron Białoszewski
Okładka książki Tajny dziennik 1. Dokładane treści
Miron Białoszewski Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Cykl: Miron Białoszewski. Utwory zebrane (tom 15) biografia, autobiografia, pamiętnik
740 str. 12 godz. 20 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Cykl:
Miron Białoszewski. Utwory zebrane (tom 15)
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2022-06-24
Data 1. wyd. pol.:
2012-02-20
Liczba stron:
740
Czas czytania
12 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381964296
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
149 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1246
319

Na półkach: , , , ,

Miron B. jest mi bliski. I nawet nie literacko, bo z jego twórczości znam tylko „Pamiętnik…” i „Karuzelę z madonnami”, a tę ostatnią tylko dzięki temu, że śpiewała ją Ewa Demarczyk.

„Tajny dziennik” przeczytałam dziesięć lat temu i mimo tego upływu czasu tkwi we mnie ta Białoszewszczyzna. Samo życie twórcy, który potrafił patrzeć na świat bez różowych okularów i według mnie trafnie komentować rzeczywistość, pozwoliło spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. I to jego, Mirona patrzenie na świat i bycie w tym świecie uświadomiło mi i ciągle uświadamia jak wiele we mnie samej jest myślenia po Białoszewskiemu.

Ten dziennik jest dla mnie jedną z ważniejszych książek, a Miron tym samym jedną z ważniejszych postaci świata literatury.

Dzięki tym wspomnieniom poznałam też rodzinę Sobolewskich, w wersji udomowionej, z małą wtedy Justynką i jeszcze bez Celi.

Miron B. jest mi bliski. I nawet nie literacko, bo z jego twórczości znam tylko „Pamiętnik…” i „Karuzelę z madonnami”, a tę ostatnią tylko dzięki temu, że śpiewała ją Ewa Demarczyk.

„Tajny dziennik” przeczytałam dziesięć lat temu i mimo tego upływu czasu tkwi we mnie ta Białoszewszczyzna. Samo życie twórcy, który potrafił patrzeć na świat bez różowych okularów i według...

więcej Pokaż mimo to

avatar
508
508

Na półkach:

Miron Białoszewski znany mi był dotychczas z „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego” oraz kilku wierszy. Już na tej podstawie dało się wyczuć, że jest trochę pisarskim outsiderem i eksperymentatorem, co mnie akurat urzekło, jako że lubię w literaturze spotykać coś nowego. Niby zwyczajne, a inne, niby od niechcenia, a przemyślane. Z ogromną ciekawością sięgnęłam więc po jego niemal codzienne zapiski, jakie prowadził od końcówki 1975 roku do początku roku 1978.

Bardzo cenię sobie wszelkie dzienniki, gdyż czytając je można najlepiej poznać człowieka. Najczęściej pisane są dla siebie samego, zawierają bardzo prywatne notatki, często plotkarskie, przemyślenia dotyczące literatury, polityki, ludzi, w tym również znanych nam z nazwiska. Trochę nawet niezręcznie się czuję. To zupełnie tak, jakbym zaglądała komuś do mieszkania przez dziurkę od klucza, chcąc przyłapać go na najbardziej intymnych, nie przeznaczonych dla postronnych oczu czynnościach. Ale choć czasem można poczuć się lekko zażenowanym, to przecież i tak nie sposób oprzeć się pokusie.

Przy tak spisywanym dzienniku, jak „Dokładane treści” właśnie, trzeba go sobie dawkować, dzielić na apetyczne porcje i zawsze pozostawać trochę w niedosycie. Gdyż codzienność może znużyć. Nawet czyjaś, podglądana codzienność. Niezbędne w przypadku takiego dziennika okazują się przypisy. Trochę szkoda, że trzeba co rusz sięgać po nie na koniec książki, wygodniej byłoby chyba umieścić je pod tekstem. Są bardzo obszerne i szczegółowe, ale to właśnie dobrze, gdyż Białoszewski opisuje swoje otoczenie posługując się tylko imionami. Trudno byłoby nam bez pomocy przyporządkować te imiona do konkretnych osób, co jest konieczne, by zrozumieć kontekst wypowiedzi.

Mamy tu też rozmowy zasłyszane i prowadzone w tramwaju, u lekarza, w sklepowej kolejce… zwyczajne, prozaiczne życie dotyczy też pisarzy, nawet tych największych.

Podoba mi się bardzo poczucie humoru Białoszewskiego, lekko przewrotne, nieoczywiste. Wiele sytuacji puentuje tak, że chciałoby się te cytaty wynotować, by do nich od czasu do czasu wrócić: „Można bawić się w paradoksy. Powiesił się ze strachu przed śmiercią.” Albo „(…) śnił mi się Stalin na inspekcji w kinie. Był miły, antystalinowski.”

Czasami trudno się zorientować w niuansach towarzyskich, kto się do kogo nie odzywa i za co. Ale już po chwili czytamy z zainteresowaniem o zazdrości Artura Sandauera i o tym, jak nie przepadali za sobą z Adolfem Rudnickim, jeden drugiego nazywał „starym, mściwym Żydem”.

Trudno się też nie uśmiechnąć, gdy czyta się takie kuriozalne kawałki:
„Olgierd powiedział mi przez telefon
- Słuchaj, Miron, w oczy to tak nie miałem śmiałości, ale ty za dużo drukujesz. Jak ktoś tak drukuje, drukuje, to potem może się skończyć.”

Ta polska rzeczywistość drugiej połowy lat siedemdziesiątych wydaje się teraz, z perspektywy czasu jakaś taka spokojna, dużo wolniejsza, mam tutaj na myśli tempo i temperaturę życia. I, rzecz jasna, niesamowicie w porównaniu do czasu dzisiejszego, towarzyska. Ludzie stale się nawzajem odwiedzają, częstują, dyskutują, odprowadzają się wieczorami do domów w tę i z powrotem, gdyż wciąż nie mogą nasycić się rozmową. Nikt się z przyjaciółmi nie umawia uprzednio przez telefon. Po prostu idzie się i puka do drzwi. To życie w latach siedemdziesiątych było jakby prostsze, choć brzmi to jak paradoks, i bardziej bezpośrednie.

Nie widzimy w tym dzienniku wielkiego poety i pisarza, a po prostu zwykłego człowieka, jednego z nas, któremu także zdarzają się lapsusy słowne i nieporozumienia w gronie bliskich znajomych, który nie ma czasami ochoty z kimś się widzieć i umyślnie przechodzi na drugą stronę ulicy, który, jak każdy inny Polak w PRL-u nie załatwi niczego bez łapówki, a sąsiadów, by nie hałasowali, obłaskawia swoimi książkami z dedykacją.

Z drugiej strony, gdy opisze stado przelatujących po niebie wron, to te proste zdania zapadają nam gdzieś w pamięć, a stwierdzenia: „Przygody nieraz są dobre, ale nie za często. Lepsze są wyobrażenia o wszystkim i wspomnienia” trudno nie uznać za genialne.

I tak wszystkiego po trochu mamy w tych zapiskach. Ciekawe i mniej ciekawe, wesołe i zupełnie nie. To książka do powolnego, uważnego czytania, i właściwie głównie dla wielbicieli Białoszewskiego, którzy będą w stanie docenić każdy smaczek, jaki z tych gęsto zapisanych ponad 600 stronic wyłowią.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Miron Białoszewski znany mi był dotychczas z „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego” oraz kilku wierszy. Już na tej podstawie dało się wyczuć, że jest trochę pisarskim outsiderem i eksperymentatorem, co mnie akurat urzekło, jako że lubię w literaturze spotykać coś nowego. Niby zwyczajne, a inne, niby od niechcenia, a przemyślane. Z ogromną ciekawością sięgnęłam więc po jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
501
343

Na półkach:

Do czytania koniecznie z przypisami, bardzo solidnie zresztą zredagowanymi. Uwielbiam werbel zdań, staccato słów u Białoszewskiego, czasem wpadające w rubato... To ostatnie nie za często :). On pisze tak, jak ja jem ciasto francuskie - kruszy wokół słowa. To kruszenie i słodkie warstwy i warstewki - to clou - ciasta francuskiego i prozy pana Mirona.

Do czytania koniecznie z przypisami, bardzo solidnie zresztą zredagowanymi. Uwielbiam werbel zdań, staccato słów u Białoszewskiego, czasem wpadające w rubato... To ostatnie nie za często :). On pisze tak, jak ja jem ciasto francuskie - kruszy wokół słowa. To kruszenie i słodkie warstwy i warstewki - to clou - ciasta francuskiego i prozy pana Mirona.

Pokaż mimo to

avatar
1020
1011

Na półkach: ,

Nie jestem fanem Pana Mirona dlatego chyba czytanie szło mi opornie. Opasła książka pozbawiona choćby jednej fotki Ala porządnie wydana gruba oprawka. Duża wartością są wyjaśnienia dotyczące ludzi, których opisuje autor bo w tekście występują tylko imona. Czy kiedyś powrócę lektury pożyjemy zobaczymy.

Nie jestem fanem Pana Mirona dlatego chyba czytanie szło mi opornie. Opasła książka pozbawiona choćby jednej fotki Ala porządnie wydana gruba oprawka. Duża wartością są wyjaśnienia dotyczące ludzi, których opisuje autor bo w tekście występują tylko imona. Czy kiedyś powrócę lektury pożyjemy zobaczymy.

Pokaż mimo to

avatar
300
300

Na półkach:

Najbardziej lubię czytać na leżąco, w przypadku "Tajnego dziennika" było to absolutnie niemożliwe. Olbrzymie tomisko ważyło chyba pięć kilogramów.
Parę lat temu obejrzałem film "Parę osób, mały czas" ze świetną Jandą i Andrzejem Hudziakiem, bardzo mi się ten film podobał i chyba to on mnie nakłonił do sięgnięcia po "Tajny dziennik".
Niestety zawiodłem się. Nudziły mnie wędrówki bohatera w te same miejsca, dziwna krzątanina podczas banalnych spraw, podpatrywanie ludzi, miasta i samego siebie. Wszystko bardzo monotonne. Najbardziej zainteresowała mnie sztuczna szczęka, z którą Autor niezbyt może się pogodzić, a najmniej szpitalne opisy i obserwacje. Przykro mi, ale bardzo się rozczarowałem. Gdyby "dziennik" był wydany w kilku tomach być może rozczarowanie byłoby mniejsze. Nie rozumiem tendencji do wydawania takich przerażających kobył. Nie odpowiada mi także poezja Białoszewskiego.

"kura z mizerią gotowa
pogoda jest
ona zęby założyła
łap za wiadro
po wodę
nachyla się
zęby w studnię chlup
a tu goście w drodze."

Książka wróciła na półkę.

Najbardziej lubię czytać na leżąco, w przypadku "Tajnego dziennika" było to absolutnie niemożliwe. Olbrzymie tomisko ważyło chyba pięć kilogramów.
Parę lat temu obejrzałem film "Parę osób, mały czas" ze świetną Jandą i Andrzejem Hudziakiem, bardzo mi się ten film podobał i chyba to on mnie nakłonił do sięgnięcia po "Tajny dziennik".
Niestety zawiodłem się. Nudziły...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1964
1878

Na półkach: , ,

Jaka jest biografia Pana Mirona Białoszewskiego? Pokaźnych rozmiarów – trudno, żeby nie! Oczywiście nieoczywista. Dziwi mnie to? Nie. To jedna z tych lektur, które czytałam na raty. Nieśpiesznie, dając sobie czas na odkrycie sedna, uporządkowanie (wielość sytuacji, osób, przemyśleń). Autor dzieli się z czytelnikiem swoim życiem codziennym w PRL, opisami spotkań z mniej lub bardziej ważnymi dla niego ludźmi. Przytacza rozmowy. Dzieli się spostrzeżeniami.
Jedyny minus - dla wydawnictwa. Szkoda, że książka jest klejona a nie szyta. Przy tej objętości i wielkości może szybko ulec zniszczeniu.
Co zabieram z tej lektury? Cytaty – myśli warte zapamiętania:
„Kiedy człowiek nie wie dokładnie, co ma zrobić, to dobrze trzymać się tradycji”.
„Kot śpi i śpi, widocznie to trudno być i być, trzeba przerw, to tylko człowiek pracuś nieśpiącuś świadomciuś”

Jaka jest biografia Pana Mirona Białoszewskiego? Pokaźnych rozmiarów – trudno, żeby nie! Oczywiście nieoczywista. Dziwi mnie to? Nie. To jedna z tych lektur, które czytałam na raty. Nieśpiesznie, dając sobie czas na odkrycie sedna, uporządkowanie (wielość sytuacji, osób, przemyśleń). Autor dzieli się z czytelnikiem swoim życiem codziennym w PRL, opisami spotkań z mniej lub...

więcej Pokaż mimo to

avatar
142
14

Na półkach: , ,

Dla wytrwałych i rzeczywiście zainteresowanych. Polecam, najlepiej na spokojne dni, książki nie da się czytać i poczuć w stu ratach.

Dla wytrwałych i rzeczywiście zainteresowanych. Polecam, najlepiej na spokojne dni, książki nie da się czytać i poczuć w stu ratach.

Pokaż mimo to

avatar
260
256

Na półkach:

Moja opinii, gdyby miał mieć tytuł zaczynałaby się od słów: Jak czytelnik traci poetę...
Po lekturze tych dzienników straciłam serce do Mirona Białoszewskiego. A uwielbiałam go przede wszystkim za wspaniały "Pamiętnik z Powstania warszawskiego". Potem - za sposób widzenia prostych zjawisk i zapisywania ich w wierszach.
Można powiedzieć, że życie i twórczość Białoszewskiego mocno determinowała jego orientacja seksualna. Oraz przeogromna wrażliwość. Wydaje się, że był kochliwy, ale niestały w uczuciach(delikatnie mówiąc),w dodatku chyba nie pogodził się ze swoją odmiennością. To wszystko odkrywa dziennik. I wszystko byłoby do wytrzymania, gdyby nie te części dziennika, w których opowiada o wizycie w Ameryce i łazęgowaniu po tamtejszych dark roomach.Nie był tam turystą, ni obserwatorem... "...tylko tzreba wytrzymać z energią, bo pieniądze na swoje zachcianki mam." - pisał zachwycony Nowym Jorkiem.
Cóż, każdy ma prawo przeżyć życie, jak chce, byle nie szkodził innym. Ale nie ma musu, by to akceptować. Mnie po prostu wprawił w stan obrzydzenia.
Sam dziennik jest wart przeczytania, choć po to, by poznać, jak artysta chcący żyć tylko ze swojej sztuki to robi. Bywa różnie...

Moja opinii, gdyby miał mieć tytuł zaczynałaby się od słów: Jak czytelnik traci poetę...
Po lekturze tych dzienników straciłam serce do Mirona Białoszewskiego. A uwielbiałam go przede wszystkim za wspaniały "Pamiętnik z Powstania warszawskiego". Potem - za sposób widzenia prostych zjawisk i zapisywania ich w wierszach.
Można powiedzieć, że życie i twórczość Białoszewskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1479
601

Na półkach:

Plotki level master - czyli elitarna książka plotkarska.

Plotki level master - czyli elitarna książka plotkarska.

Pokaż mimo to

avatar
549
87

Na półkach: ,

Kto wielbi Białoszewskiego, nie potrzebuje zachęty i rekomendacji.

Kto wielbi Białoszewskiego, nie potrzebuje zachęty i rekomendacji.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    834
  • Przeczytane
    206
  • Posiadam
    176
  • Teraz czytam
    46
  • Chcę w prezencie
    28
  • Ulubione
    16
  • Biografie
    6
  • 2012
    5
  • Literatura polska
    5
  • 2013
    4

Cytaty

Więcej
Miron Białoszewski Tajny dziennik Zobacz więcej
Miron Białoszewski Tajny dziennik Zobacz więcej
Miron Białoszewski Tajny dziennik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także