rozwińzwiń

Śmierć głośna, śmierć cicha

Okładka książki Śmierć głośna, śmierć cicha Andrzej Bart
Okładka książki Śmierć głośna, śmierć cicha
Andrzej Bart Wydawnictwo: Księży Młyn Dom Wydawniczy kryminał, sensacja, thriller
512 str. 8 godz. 32 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Księży Młyn Dom Wydawniczy
Data wydania:
2022-05-26
Data 1. wyd. pol.:
2022-05-26
Liczba stron:
512
Czas czytania
8 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377296738
Tagi:
Łódź
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
40 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

Zachwycona dwiema poprzednimi powieściami Andrzeja Barta: Fabryką muchołapek i Rewersem, z dużą niecierpliwością czekałam na „Śmierć głośną i śmierć cichą”, tym bardziej zaciekawiona, że pierwotnie była ona pisana w odcinkach dla „Dziennika Łódzkiego” i na jej kanwie miał powstać film fabularny, który to pomysł w końcu zarzucono. Powieść w odcinkach nie kojarzy mi się z czymś gorszym, mniejszej wartości. Wszak tak właśnie tworzył mój ulubiony po dziś dzień Dickens, ale też nasz Prus czy Sienkiewicz. Gdy ma się tak znakomite pióro, jak Andrzej Bart to nawet napisanie zwykłego ogłoszenia może skutkować dziełem sztuki. Jedno na pewno może zdziwić – objętość. Książka, jak na Andrzeja Barta nietypowa, bo aż 500 stron tekstu.

W dodatku powieść jest o Łodzi, co dla mnie, łodzianki, nie jest bez znaczenia. Ostatnią dobrą powieścią, której akcja działa się w moim rodzinnym mieście, była „Ziemia obiecana” – pozostałe nie bardzo przypadły mi do gustu. Podczas lektury tym razem z wielką przyjemnością pospacerowałam sobie znanymi od zawsze ulicami, tyle, że przedwojennej Łodzi. Akcja dzieje się w 1939 roku. Bohaterów poznajemy na balu sylwestrowym. Wiktor Stern, pisarz, piszący powieść w odcinkach i wiecznie ścigający się z Dołęgą-Mostowiczem, choć ten zapewne o tym nie wie. Ma przy tym bardzo dobre oko do pięknych kobiet. Michał Burski, najmłodszy komisarz policji nie tylko w Łodzi, chyba też jeden z inteligentniejszych i sympatyczniejszych w tym zawodzie. Sonia Millar, córka łódzkiego fabrykanta, Niemca, co czasami staje się dla niej kłopotliwe. Niezwykle mądra, dowcipna i samodzielna. To trójka zgranych od lat przyjaciół, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Tym razem połączą siły, by złapać nieuchwytnego seryjnego mordercę, grasującego w Łodzi i kpiącego sobie z wymiaru sprawiedliwości. Swoje ofiary rozkawałkowuje on i podrzuca na mieście. Zaczęło się od damskiej nogi w eleganckim buciku zostawionej pod drzwiami komisariatu. Kolejne części ciał następnych ofiar, starannie opakowane pozostawiane są tam, gdzie nikt by się nie spodziewał. To nie lada wyzwanie rzucone łódzkiej policji.

Jednak autorem książki jest Andrzej Bart, więc sam wątek kryminalny nie wystarczy, musi być dużo, dużo więcej. Na pierwszy plan wysuwa się życie przedwojennej Łodzi, fabrykanckiego miasta dymiących kominów. Przechadzamy się elegancką Piotrkowską, ulicą-wizytówką, nie ma przed nami tajemnic ekskluzywny Grand Hotel, gdzie pomieszkuje część drugoplanowych bohaterów powieści, jak choćby senator Rohowiecki z córką Alicją, gdy przyjeżdża służbowo ze stolicy. Śródmieście, jego gęsto zabudowane uliczki, to najważniejsze miejsce akcji, ale są jeszcze zaniedbane Bałuty, gdzie lepiej nie zapuszczać się po zmroku, choć mieszkańcy mogą tam czuć się bezpiecznie, bo nawet przestępcy mają kodeks honorowy i swojego nie ruszą.

Łódź, podobnie jak reszta polskich miast, żyje przewidywaniem kolejnych ruchów Hitlera, bojąc się wybuchu międzynarodowego konfliktu. Ludzie komentują aneksję Czechosłowacji, spoglądają z niepokojem w stronę własnych granic. Nie wszyscy jednak się niepokoją. Jest grupa, która oczekuje wkroczenia Niemców, gotowa witać ich kwiatami. Łódź przedwojenna to miasto wielokulturowe, gdzie do tej pory wszyscy żyli w swoistej symbiozie, bo, jak mówi Wiktor: „(…)w Łodzi, proszę pana, nie mamy Polaków, Niemców, Żydów. Tworzymy osobny naród, jesteśmy łodzianami.” Jednak każda z tych grup ma wobec przewidywanej wojny własne obawy i podejmuje różne kroki, by spróbować zapewnić sobie bezpieczeństwo.

Niemniej jednak w cieniu zagrożenia toczy się codzienne życie, ludzie się zakochują, zdradzają, przyjaźnią. Te wątki także są tutaj wyraźnie obecne. Książka tętni przedwojenną muzyką, dziewczęta chcą zostać girlsami w teatrzykach rewiowych, przeżywających wówczas swój prawdziwy rozkwit. Kobiety, plotkując przy kawie w „Malinowej”, ekscytują się Aleksandrem Żabczyńskim i Kiepurą, mężczyźni śnią o Jadwidze Smosarskiej i Hance Ordonównie. Ulicami, obok zwykłych ludzi, przechadzają się także w interesach legendarni nawet już wówczas przestępcy, jak Ślepy Maks, a Stefan Ossowiecki przepowiada ludziom przyszłość.

Dużą frajdą dla czytelnika są tutaj dialogi. Są mistrzowskie, naturalne, dowcipne, inteligentne. Rzadko się takie spotyka. Jakby same wymykały się spod pióra autora i wskakiwały do powieści. Nieważne, że to powieść lekka i popularna. Jest zwyczajnie bardzo, bardzo dobra. Ma w sobie atmosferę taką na poły z Dołęgi-Mostowicza i Magdaleny Samozwaniec, doprawioną na ostro Ritą Gorgonową z dodatkiem erotyzmu. Lekko stylizowaną, niedzisiejszą, zanurzoną w kawiarnianym dymie, salonowym koniaku i turkocie dorożki. Erotyzm owszem, jest. Nie może być inaczej, gdy jednym z bohaterów jest uwodzicielski Wiktor Stern. Jest to jednak erotyzm delikatny, pasujący do całości, skryty w garsonierze, na schadzce w parku, trzymanej w tajemnicy przed krewkim mężem jednej czy drugiej kochanki.

Intryga kryminalna poprowadzona została bardzo interesująco i nietypowo, bowiem zabójcę poznajemy dość szybko i do tego dość gruntownie. Po to, by później z zapartym tchem móc śledzić podwójną grę, jaką z jednej strony z mordercą prowadzą śledczy, a z drugiej sam sprawca, myląc tropy i zacierając ślady. Gdyby nie brutalnie zamordowane i okaleczone ofiary, byłaby to dla czytelnika niezła i finezyjna rozrywka, jednak w tym przypadku może lepiej nazwać to pasjonującą obserwacją psychologiczną. To gra w kotka i myszkę, choć do końca nie jesteśmy pewni, kto jaką rolę w niej odgrywa. Żadnej ze stron nie można bowiem odmówić sprytu, inteligencji i determinacji.

Oba motywy, przedłużającego się śledztwa oraz zbliżającej się wojny, są tu doskonale wyważone. Mnogość ludzkich postaw wobec niepewnej przyszłości, nadzieja pomieszana z obawą, słuchanie w skupieniu radiowych przemówień, ćwiczenia samoobrony, posługiwania się maskami przeciwgazowymi, wzajemne pocieszanie się, podtrzymywanie na duchu, podczas gdy w miarę upływu kolejnych tygodni 1939 roku coraz mniej osób wierzy jeszcze, że wojny da się uniknąć. No i ta, my już wiemy, że płonna, nadzieja, z jaką patrzono w stronę Anglii i Francji.

Wiele dobra jest w tej książce, różnorodności w treści i biegłości w rzemiośle. Andrzej Bart napisał powieść kryminalno-obyczajowo-historyczną, którą udowodnił jednoznacznie, że słowa „literatura popularna” mogą oznaczać po prostu bardzo dobrą literaturę, którą się znakomicie i z zaangażowaniem czyta.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Zachwycona dwiema poprzednimi powieściami Andrzeja Barta: Fabryką muchołapek i Rewersem, z dużą niecierpliwością czekałam na „Śmierć głośną i śmierć cichą”, tym bardziej zaciekawiona, że pierwotnie była ona pisana w odcinkach dla „Dziennika Łódzkiego” i na jej kanwie miał powstać film fabularny, który to pomysł w końcu zarzucono. Powieść w odcinkach nie kojarzy mi się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
85

Na półkach:

Thriller - po polsku dreszczowiec – to uzasadniony gatunek literacki w przypadku tej powieści a jeśli dodamy do tego kryminalny, no to mamy już komplet. „Śmierć głośna, śmierć cicha” to książka nie dla tych, którzy od samego początku oczekują akcji, którym słowo thriller kojarzy się z sensacją podszytą prawie że horrorem. Łódź, Sylwester 1938/1939. początek powieści o losach trójki łódzkich przyjaciół, Polaka - policjanta, Żyda - literata i dziennikarza oraz Niemki - córki fabrykanta (brak Rosjanina) a koniec, po szumnie obchodzonych przez nazistów urodzinach Adolfa Hitlera w Łodzi w 1940 r. Andrzej Bart opisuje dość obrazowo życie w mieście, współpracę obcych sobie kulturowo mieszkańców (lodzermenschów),panujące w nim obyczaje. Tematem przewodnim są morderstwa, zbrodnie popełnione przez psychopatę, z którymi policja sobie nie radzi. Książkę czyta się dobrze, bo moim zdaniem tekst jest spójny, napisany estetycznym, lekkim piórem z domieszką inteligentnego momentami wręcz ironicznego, czasem rubasznego humoru. Ma Wrocław Krajewskiego, Gdańsk Bochusa a w Łodzi próbował Beśka. Dobre kryminały - thrillery retro zawsze będą w cenie. Mam nadzieję, że pan Bart nie powiedział ostatniego słowa.

Thriller - po polsku dreszczowiec – to uzasadniony gatunek literacki w przypadku tej powieści a jeśli dodamy do tego kryminalny, no to mamy już komplet. „Śmierć głośna, śmierć cicha” to książka nie dla tych, którzy od samego początku oczekują akcji, którym słowo thriller kojarzy się z sensacją podszytą prawie że horrorem. Łódź, Sylwester 1938/1939. początek powieści o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Głównie nie czytam thrillerów, jednak osadzenie akcji w przedwojennej Łodzi mnie zainteresowało i w ten sposób ta książka znalazła się w moich rękach.

Dla ogólnego wprowadzenia: Autor wplata w fabułę historię morderstw, wykonanych przez niezidentyfikowanego zabójcę, który jest na tyle bezczelny, że podrzuca części ciała swoich ofiar w absurdalnych miejscach, aby policja zainteresowała się jego sprawą, jednakże jest w swojej profesji wybitnie dobry, dzięki czemu umiejętnie "gra na nosie" łódzkiej policji. Cała powieść zaczyna się w okresie świątecznym, kiedy to w dzień wigilii urzędnik komisariatu znajduje damską nogę opakowaną w paczce. Absurdalne i ironicznie czyż nie? Ta postać i cały wątek zabójstw to moim zdaniem bardzo ciekawa część książki "Śmierć cicha, śmierć głośna" jednakże nie jedyny godny przytoczenia!

Dokładniej poznajemy trójkę znajomych: policjanta Michała Burskiego (który zajmuję się sprawą morderstw, przez co my jako czytelnicy zapoznajemy się z jego perspektywą na tę sprawę) oraz dwójkę jego przyjaciół: popularnego żydowskiego pisarza Wiktora Sterna oraz niemieckiej arystokratki, młodej, odczytanej kobiety, do której "wzdycha" wielu - Soni Millar.

Od pierwszych rozdziałów poczułam się wręcz otulona językiem i sposobem opowiadania historii przez autora. Pomimo że żyje w Łodzi wiele lat później, czytając czuję się jakbym była w tym mieście lata temu. Nie mogę potwierdzić czy faktycznie tak było, czy nie, ale ja tak właśnie wyobrażam sobie społeczeństwo w tamtymi czasie. Opowieść jest pisana w sposób bardzo przyjemny do czytania, naprawdę mogłabym polecić tę książkę chociażby dla samego sposobu pisania autora, ponieważ mi osobiście czytało się szybko i przyjemnie, chętnie też wracałam do lektury po małych przerwach, więc pomimo wielu stron, które mogą przerazić na początku, ja w ostateczności nie odczułam tej liczby faktycznie.

Te wszystkie pozytywy nie oznaczają jednak że czułam tylko przyjemne emocje czytając! Pewne sytuacje budziły moją irytację, wiele postaw przedstawionych w zachowaniu bohaterów mnie przerażało, a czasem czułam nawet zakończenie i intensywne zainteresowanie kiedy historia szła "nie po mojej myśli".

Ale myślę że to wszystko raczej nie odepchnie was od tej pozycji, a bardziej was zachęci jeśli nadal się wahacie. Osobiście, uważam że to dobrze, bo dla mnie to coś wartego polecenia :)) (Chociaż zdaje sobie sprawę że nie każdy lubi ten typ książek, to wiadome, ale jeśli lubicie i coś was powstrzymuje to się nie zastanawiajcie!

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Głównie nie czytam thrillerów, jednak osadzenie akcji w przedwojennej Łodzi mnie zainteresowało i w ten sposób ta książka znalazła się w moich rękach.

Dla ogólnego wprowadzenia: Autor wplata w fabułę historię morderstw, wykonanych przez niezidentyfikowanego zabójcę, który jest na tyle bezczelny, że podrzuca części ciała swoich ofiar w absurdalnych miejscach, aby policja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
713
694

Na półkach:

Andrzej Bart „Śmierć głośna, śmierć cicha”.

„Bilet do nieistniejącego już miasta, które zanim stało się stolicą filmu, było już kinem w czystej postaci”.

Utrzymane w konwencji retro bardzo udane połączenia solidnie skonstruowanego, krwistego kryminału oraz powieści sensacyjnej z silnie zarysowanym wątkiem obyczajowo-społecznym, rozgrywającej się w Łodzi w przededniu wybuchu II wojny światowej.

W mieście nad którym powoli i nieubłaganie zaczynają się zbierać czarne, dziejowe chmury, dochodzi do serii brutalnych morderstw, których sprawca podrzuca w rozmaitych publicznych miejscach fragmenty ciał ofiar, wzbudzając prawdziwe przerażenie i strach wśród mieszkańców metropolii.

Owe okrutne i wynaturzone zbrodnie stają się elementem łączącym losy trójki bohaterów lektury, prowadzącego śledztwo policjanta Michała Burskiego oraz dwójki jego serdecznych przyjaciół: popularnego żydowskiego pisarza Wiktora Sterna i młodej, niemieckiej arystokratki Soni Millar, próbujących pomóc mu w rozwikłaniu makabrycznej zagadki i złapaniu zwyrodnialca. Owe niemal reymontowskie połączenie polsko-niemiecko-żydowskiej przyjaźni jest jednym z wiodących elementów toczącej się fabuły oraz związanej z nią akcji, mający zarówno bezpośredni jak i pośredni wpływ na przyczynowo- -skutkowy ciąg rozgrywających się wydarzeń.

Dobry literacki styl powieści, mroczna, ciekawie zawiązana, kryminalna intryga, odpowiednio budowane napięcie oraz właściwe wyczucie chwili powoduje iż otrzymamy opowieść, która obok kilku godzin godziwej, literackiej rozrywki, zmusi nas do kilku głębszych refleksji oraz zostanie w naszej pamięci na dłużej. Szczegółów, z oczywistych powodów, nie zdradzę.

Być może będę w swojej opinii osamotniony ale moim, skromnym, zdaniem największą zaletą prezentowanej tu publikacji jest znakomicie oddany XX- wieczny klimat Łodzi w przededniu dramatycznego zakrętu historii, który daje sie powoli wyczuć w funkcjonowaniu samego miasta oraz postawach jego mieszkańców. Miasta tętniącego życiem swojej epoki, miasta będącego mozaiką rozmaitych kultur, religi i narodowości. Naznaczonego spuścizną dziejów i bliznami historii, ludzkimi namiętnościami i zbrodniami, blaskiem bogactwa i goryczą biedy, nadziejami, pragnieniami i marzeniami.

Uchwycony przez autora w niezwykle barwny i plastyczny sposób, pełen opisów (duży ukłon w stronę literackiego warsztatu) jest niejako pomostem, łączącym przeszłość z teraźniejszością oraz elementem spinające w całość poszczególne elementy lektury. Ważnym choć milczącym obserwatorem narodowego dramatu i osobistych ludzkich tragedii.

Reasumując. Powieść Andrzeja Barta. „Śmierć głośna, śmierć cicha” jest bez wątpienia pozycją warta polecania. To naprawdę bardzo dobry kawałek polskiej literatury.

Andrzej Bart „Śmierć głośna, śmierć cicha”.

„Bilet do nieistniejącego już miasta, które zanim stało się stolicą filmu, było już kinem w czystej postaci”.

Utrzymane w konwencji retro bardzo udane połączenia solidnie skonstruowanego, krwistego kryminału oraz powieści sensacyjnej z silnie zarysowanym wątkiem obyczajowo-społecznym, rozgrywającej się w Łodzi w przededniu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1033
899

Na półkach: , , ,

„Życie to nie jest towar, który można obstalować u krawca czy szewca.
Często bywa niewygodne.”

Do powieści „Śmierć głośna, śmierć cicha" usiadłam z zapałem, licząc na dobrą, dynamiczną lekturę osadzoną w klimatach kryminału retro. Duży napis na okładce wieszczy, że jest to thriller, na co wskazuję umieszczone na zdjęciu frontowej części książki, przerażone czyjeś oczy. Tymczasem wraz z kolejnymi rozdziałami moje ekscytacja malała, gdyż zaczęłam się gubić w ogromnej ilości wątków i postaci związanych zarówno z mieszkańcami Łodzi, jak i funkcjonariuszami, śledczymi, osobami z półświatka i głównymi bohaterami.

Wkraczamy w wydarzenia, gdy właśnie kończy się 1938 rok i uroczyście wszyscy witają rok 1939. Wśród tłumu ludzi jest Wiktor Stern pisarz żydowskiego pochodzenia, który podbija serca mieszkańców Łodzi swoimi powieściami drukowanymi w odcinkach w gazecie „Kurier”. Pisane przez niego opowieści o miłości zyskują coraz liczniejsze rzesze fanek, tym bardziej, że jest on przystojnym mężczyzną, na widok którego nie jeden kobiecie serce bije szybciej. Nie stroni on, więc od kobiecych wdzięków, zwłaszcza chętnej do igraszek Leny Orlov, która wykorzystuje nieobecność swego męża, by spotykać się z Wiktorem.



W tym samym czasie Sonia Millar bawi się na przyjęciu noworocznym wyprawianym w jej rodzinnym domu. Swoją urodą ściąga spojrzenia wielu mężczyzn, na co jej matka reaguje nadzieją, że w końcu Sonia znajdzie odpowiedniego kandydata na męża. Ona jednak o tym nie chce słyszeć i odrzuca wszelkie zaloty, co niezwykle martw rodzicielkę, gdyż dziewczyna dobiega już trzydziestki, co jeszcze niedawno było nieszczęściem dla panny. Teraz widać zmiany obyczajowe pod tym względem, więc Sonia nie zamierza wychodzić za mąż trzymając wszelkich potencjalnych kandydatów na dystans.

Gdy Sonia i Wiktor świetnie się bawią, ich przyjaciel Michał Burski pełni służbę na ulicach Łodzi razem z aspirantem Jankowskim. Gdy wracają z nocnego obchodu uliczek miasta, na schodach posterunku dostrzegają paczkę przewiązaną wstążką. Ich oczom ukazuje się makabryczny widok w postaci odciętej, damskiej nogi ubranej w czerwony, zamszowy bucik.

Sonia, Wiktor i Michał przyjaźnią się od wielu lat i sami nie potrafią określić skąd wzięła się ich ta szczególna więź. Każdy z nich pochodzi z innego środowiska i reprezentuje inną narodowość. Im bliżej wojny, tym dla wielu ludzi taka relacja między Żydem, Polakiem i córką niemieckiego fabrykanta była nie do pomyślenia. Oni jednak, na przekór wszystkim i wszystkiemu spotykają się regularnie w każdy wtorek w „Café de la Paix” opowiadając sobie o tym, co przez ostatni tydzień wydarzyło się u nich, jak i w Łodzi.

To zaledwie wstęp do znacznie rozbudowanej fabuły, w której wyżej wymienione osoby grają główne role, ale nie są jedynymi, wokół których zbudowane są kolejne zdarzenia. Autor nie skupia się tylko na rozwiązaniu morderstwa dokonanego wraz z początkiem nowego roku, ale też opowiada o wielu innych osobach i zdarzeniach, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, przynajmniej przez większą część powieści. Mnie najbardziej interesowała sprawa kryminalna oraz losy trójki przyjaciół, a ona ginęła w natłoku innych epizodów.



Sięgnęłam po tę książkę licząc na dobry thriller, na co wskazuje okładka oraz opis. Pierwsze akapity w ogóle nie sprawiają wrażenia tego rodzaju literackiego, a raczej miałam wrażenie, że właśnie zaczynam czytać romans. Jednak to jedynie okazało się delikatnym wprowadzeniem w dalsze wydarzenia, gdyż najpierw po kolei poznajemy główne postacie tej historii, wokół których zawiązują się poszczególne wątki. A jest ich ogromna ilość, zarówno splotów zdarzeń, jak i bohaterów. Autor wprawdzie po mistrzowsku przeprowadza nas przez fabułą mieszczącą się na ponad 500 stronach, ale czasami można było się pogubić w gąszczu wydarzeń i postaci. Przy okazji poznajemy zakamarki przedwojennej Łodzi i panujące w niej nastroje przed wkroczeniem do niej armii niemieckiej. Do tego momentu wszyscy stawiają pytanie, czy będzie wojna, dyskutują na ten temat wyrażając swoją opinię, dezaprobatę, albo zachwyt związany tym faktem.

„Śmierć głośna, śmierć cicha” to powieść, która poza warstwą kryminalną, wprowadza nas w nastrój przedwojennej Łodzi, pozwalając nam na zanurzenie się w ówczesny jej klimat, panujące nastroje i śledzenie losów kilkunastu, a może nawet więcej osób. Niestety, autor dosyć szybko zdradza, kim jest seryjny morderca i od tego momentu jego postać przewija się, co jakiś czas, ujawniając jego plany i sposób myślenia. Jednocześnie podążamy za działaniami policji, która próbuje odnaleźć sprawcę brutalnych morderstw. Jest to niezwykle ciekawym elementem tej powieści, gdyż obserwujemy prowadzone śledztwo, które musi opierać się przede wszystkim na znalezionych śladach, przeprowadzonych rozmowach ze świadkami i dedukcji. Jest już znana metoda wyciągania niektórych wniosków na podstawie badań krwi, pozostawionych śladów, czy też wyników sekcji zwłok, ale mimo wszystko są to w obecnych czasach techniki archaiczne.



Trudno mi jest określić, o czym dokładnie jest ta książka, ponieważ jej fabuła dotyczy wielu wydarzeń mających charakter zarówno romansu, jaki i elementów obyczajowych, historycznych, kryminalnych i thrillera. Pan Bart połączył w niej tak dużo elementów, jakby w jednej powieści chciał umieścić wszystkie swoje pomysły ukazując życie w przedwojennej Łodzi. Pod tym względem udało mu się to znakomicie. Jednak w natłoku tylu wydarzeń, a wraz z nimi ogromnej rzeszy ludzi, charakterów, postępowania, postrzegania rzeczywistości i podejmowanych działań, niknie to, co najważniejsze, czyli sprawa odcinanych nóg, szukania sprawcy i w efekcie jego ukarania. Trochę było tego za dużo, a niektóre scenki, czy dialogi mogłyby w ogóle nie zaistnieć, gdyż nie wnosiły nic szczególnego do fabuły. Gdyby je pominąć, a zamiast tego skupić się na trójce przyjaciół i próbach złapania przestępcy, wówczas całość z pewnością zyskałaby na dynamice skupiającej się na tym, co istotne w powieści opatrzonej podpisem THRILLER.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

„Życie to nie jest towar, który można obstalować u krawca czy szewca.
Często bywa niewygodne.”

Do powieści „Śmierć głośna, śmierć cicha" usiadłam z zapałem, licząc na dobrą, dynamiczną lekturę osadzoną w klimatach kryminału retro. Duży napis na okładce wieszczy, że jest to thriller, na co wskazuję umieszczone na zdjęciu frontowej części książki, przerażone czyjeś oczy....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1169
1169

Na półkach: , ,

Thriller to pojemna kategoria, jednak przypisanie do niej tej książki to duże nieporozumienie. "Śmierć głośna, śmierć cicha" Andrzeja Barta to kryminał retro, którego akcja toczy się w przedwojennej Łodzi, mieście pełnym kontrastów gdzie wielkie pałace fabrykantów przysłaniają swym przepychem rozwalające się rudery robotników pracujących za głodowe stawki a obok siebie żyją we względnej symbiozie Polacy, Niemcy i Żydzi. Życie toczy swoim torem, choć słychać już pomruki zbliżającej się wojny. Jednak na razie sen z powiek łodzianom spędza sprawa seryjnego mordercy, który bestialsko morduje i okalecza kobiety, jego "podpisem" zaś są obcięte nogi ofiar, które zostawia w miejscach publicznych.
Misja schwytania zwyrodnialca zostaje powierzona młodemu policjantowi. przed którym kariera stoi otworem. Wszystko zależy od tego śledztwa. Nieoczekiwanym wsparciem w śledztwie staje się dla niego dwójka przyjaciół: żydowski pisarz i Niemka , której rodzina od lat związana jest z Łodzią. Jak trzej muszkieterowi w myśl zawołania - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - układają plan, który ma zwabić mordercę w zasadzkę. Jego schwytanie wydaje się być kwestią czasu.

Ciekawie zarysowana intryga, która obiecuje wciągającą akcje z czasem zaczyna odrobinę nużyć. Bo książka ta jest po prostu za długa. Jej odchudzenie o 100 stron nadałoby jej większej dynamiki, a tak miejscami wieje nudą.
Jako miłośniczka kryminalnych zagadek lubię czuć, że wszystkie klocki idealnie do siebie pasują. A tutaj zgrzytała mi kwestia chociażby motywacji sprawcy: dla mnie niejasna i mało wiarygodna.
Dlatego też to nie wątek kryminalny jest największym atutem "Śmierci głośnej, śmierci cichej" a niezwykle odmalowany portret przedwojennej Łodzi, miasta którego niepowtarzalny klimat już wkrótce przejdzie do historii.

Książka ta jest na pewno warta uwagi, jednak niepozbawiona (w mojej ocenie) wad. Jeśli jednak lubicie nieśpiesznie toczące się krwawe opowieści w stylu retro to jest to pozycja dla Was. Miłośnikom żywszej akcji tej książki nie polecam.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Thriller to pojemna kategoria, jednak przypisanie do niej tej książki to duże nieporozumienie. "Śmierć głośna, śmierć cicha" Andrzeja Barta to kryminał retro, którego akcja toczy się w przedwojennej Łodzi, mieście pełnym kontrastów gdzie wielkie pałace fabrykantów przysłaniają swym przepychem rozwalające się rudery robotników pracujących za głodowe stawki a obok siebie żyją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
545
462

Na półkach: , ,

Poprzednią przeczytałem "przypadkowo". Na ten tytuł czekałem. Zaskoczył mnie trochę "thriller" umieszczony pod tytułem na okładce, a poza tym zaskoczeń nie było więcej. Chyba że uznam precyzję słowa z jaką autor umieszcza zdania i dialogi i tak wyraźny namalowany obraz postaci za zaskoczenie... nie, nie uznam. Dawno nie czytałem tak dobrego tekstu. Wprawdzie zapowiadał się mrocznie ale wyszło jednak inaczej. Właśnie, nie jak thriller. Wyszło po prostu elegancko. Złapałem się na tym po mniej- więcej setnej stronie że interesuje mnie w tekście zupełnie coś innego. Nie wątek "kryminalny" ale cała reszta. I oczywiście opis miasta Łódź w którym byłem chyba trzy razy w życiu. Naturalnie nie wiem czy taki obraz czytelnika spodobałby się autorowi, i myślę że chyba nie, ale tak czy inaczej wynoszę po lekturze tyle obrazów, fragmentów rozmów. No i kobiety które grają "prawie" główną rolę. Alicją Rohowiecką, córką senatora, gdyby tak szybko nie zeszła ze sceny, byłem naprawdę oczarowany. Coś w tym jest że na książkę składa się piszący autor i czytelnik który ten sam tekst widzi już inaczej. Do tego dochodzi czas, miejsce i spokój. Tak właśnie miałem z powyższą historią którą mogłem poznać nad morzem, po sezonie z dala od ludzi. To wpłynęło na taki odbiór. Andrzeja Barta zaliczam do moich ulubionych pisarzy. Kawał dobrej literatury.

Poprzednią przeczytałem "przypadkowo". Na ten tytuł czekałem. Zaskoczył mnie trochę "thriller" umieszczony pod tytułem na okładce, a poza tym zaskoczeń nie było więcej. Chyba że uznam precyzję słowa z jaką autor umieszcza zdania i dialogi i tak wyraźny namalowany obraz postaci za zaskoczenie... nie, nie uznam. Dawno nie czytałem tak dobrego tekstu. Wprawdzie zapowiadał się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
382

Na półkach: , , ,

Pierwsze skojarzenie, po przeczytaniu kilku rozdziałów- trzymam w ręku książkę „łódzkiego Tyrmanda”. Znakomite szczególarstwo w prezentowaniu codzienności tuż przedwojennej Łodzi, widoczna czułość do historii miasta i jego mieszkańców. Jak u Tyrmanda – próba jak najdokładniejszego opisania wszystkich niuansów życia w ulubionym mieście.
Andrzej Bart to nie jest pisarz nieznany. Lubię jego gęstą prozę, bardzo podobał mi się też film „Rewers”, zrealizowany na podstawie jego powieści. To jest autor, który potrafi przywołać niesamowite klimaty, kreuje też bohaterów z krwi i kości, tak prawdziwych, że od razu nabieramy przekonania do opisywanej historii.
W „Śmierć głośna, śmierć cicha” jesteśmy w Łodzi minutę przed wybuchem wojny. Już ją słychać i czuć, choć wielu jeszcze się łudzi, ale głównym wątkiem jest tu sprawa sticte kryminalna – odnalezienie zwyrodnialca, który podrzuca w miejscach publicznych fragmenty ciał zamordowanych osób.
Autor przeciwstawił mordercy trójkę przyjaciół: Sonię Millar- niezależną i odważną kobietę z rodziny spolszczonych Niemców, Michała Burskiego – polskiego policjanta, który po uszy zajęty jest wyjaśnianiem sprawy znajdowanych części ofiar, bo może mieć ona wpływ na jego dalszą karierę oraz Wiktora Sterna- wziętego pisarza, żydowskiego pochodzenia, autora niezwykle popularnych przed wojną powieści w odcinkach. Każde z nich jakby z innej parafii, jeśli chodzi o pochodzenie narodowościowe, społeczne czy zawód, ale niewątpliwie połączeni szczególną więzią-pięknie opisaną przyjaźnią.
Tę powieść zapełnia tłum ludzi, w moim przekonaniu autor jednak panuje nad tym tłumem i przez takie zagęszczenie postaci jeszcze mocniej unaocznia nam jak zróżnicowanym społecznie i obyczajowo miastem była przedwojenna Łódź. Jest oczywiście przez to dużo wątków pobocznych, ale jak można je było pominąć? One nadają tylko kolorytu i jeszcze lepiej pozwalają wsiąknąć w atmosferę tego nieistniejącego już miasta.
Proza Andrzeja Barta ma też bardzo lubianą przeze mnie cechę – spojrzenie jakby z dystansu, lekko ironiczne. Przez co nawet najtrudniejsze, najbardziej brutalne kwestie nabierają magicznej wymowy, może bolą, ale jakby mniej...
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Pierwsze skojarzenie, po przeczytaniu kilku rozdziałów- trzymam w ręku książkę „łódzkiego Tyrmanda”. Znakomite szczególarstwo w prezentowaniu codzienności tuż przedwojennej Łodzi, widoczna czułość do historii miasta i jego mieszkańców. Jak u Tyrmanda – próba jak najdokładniejszego opisania wszystkich niuansów życia w ulubionym mieście.
Andrzej Bart to nie jest pisarz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
83
8

Na półkach:

Książka początkowo mnie porwała, bardzo szybko jednak stała się nudna i monotonna. Fabuła jest aż do bólu przewidywalna, a postacie są bardzo jednowymiarowe. Szkoda czasu

Książka początkowo mnie porwała, bardzo szybko jednak stała się nudna i monotonna. Fabuła jest aż do bólu przewidywalna, a postacie są bardzo jednowymiarowe. Szkoda czasu

Pokaż mimo to

avatar
64
26

Na półkach:

Beznadziejna książka. Co miał na celu autor tworząc tego gniota, zabijcie, nie wiem. Postaci papierowe, akcja nudna i przewidywalna. Atmosfera nijaka. Klapa na całej linii.

Beznadziejna książka. Co miał na celu autor tworząc tego gniota, zabijcie, nie wiem. Postaci papierowe, akcja nudna i przewidywalna. Atmosfera nijaka. Klapa na całej linii.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    44
  • Chcę przeczytać
    30
  • Posiadam
    9
  • 2022
    3
  • Kryminał
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Egz. recenzyjny
    1
  • Wygrane w konkursie/recenzenckie
    1
  • Ebook do kupienia
    1
  • Od Wydawcy
    1

Cytaty

Więcej
Andrzej Bart Śmierć głośna, śmierć cicha Zobacz więcej
Andrzej Bart Śmierć głośna, śmierć cicha Zobacz więcej
Andrzej Bart Śmierć głośna, śmierć cicha Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także