Mambo Dżambo

Okładka książki Mambo Dżambo Ishmael Reed
Okładka książki Mambo Dżambo
Ishmael Reed Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art Seria: Seria przekładów literatura piękna
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria przekładów
Tytuł oryginału:
Mambo Jumbo
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2021-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2021-01-01
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366571501
Tagi:
afrofuturyzm literatura amerykańska proza współczesna
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czternaście nocy Margaret Atwood, Joseph Cassara, Sylvia June Day, Emma Donoghue, Diana Gabaldon, Tess Gerritsen, John Grisham, Mira Jacob, Erica Jong, Celeste Ng, Mary Pope Osborne, Douglas Preston, Alice Randall, Ishmael Reed, Nafissa Thompson-Spires, Meg Wolitzer
Ocena 8,0
Czternaście nocy Margaret Atwood, Jo...
Okładka książki Literatura na Świecie nr 4-5-6/2002 (369-371) Elizabeth Alexander, Jarosław Anders, Edward Balcerzan, James Baldwin, Danuta Ćirlić-Straszyńska, Ralph Ellison, Addison Gayle, Chester Himes, Yusef Komunyakaa, Janusz Krzywicki (afrykanista), Toni Morrison, Tadeusz Pióro, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Ishmael Reed, Jean Toomer, John Edgar Wideman, Jay Wright
Ocena 10,0
Literatura na ... Elizabeth Alexander...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2312
2134

Na półkach: , , ,

Ależ przygoda z pozornie losowymi bzdurami, a jednak sensownymi jak Illuminatus Shei.

Ależ przygoda z pozornie losowymi bzdurami, a jednak sensownymi jak Illuminatus Shei.

Pokaż mimo to

avatar
267
78

Na półkach:

Renesans harlemu. Nie jestem znawcą tematu, dotychczas dżes gru spotykałem głównie w serialach (Treme, The Deuce),ale ciśnięcie beki z kijów w dupach atonistów pielęgnuję od małego, łatwo wiec się odnalazłem.

Odejmuje gwiazdkę ze seksizm, choć mam nadzieję ze to jedynie przebłysk ubiegłego wieku

Renesans harlemu. Nie jestem znawcą tematu, dotychczas dżes gru spotykałem głównie w serialach (Treme, The Deuce),ale ciśnięcie beki z kijów w dupach atonistów pielęgnuję od małego, łatwo wiec się odnalazłem.

Odejmuje gwiazdkę ze seksizm, choć mam nadzieję ze to jedynie przebłysk ubiegłego wieku

Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Tajemnicza pandemia rozprzestrzenia się w Nowym Orleanie, „ludzie zachowują się w sposób bezrozumny i wyzywający, dostają białej gorączki, miotają się jak ryby, wykonują ruchy taneczne o nazwie „orle skrzydła” czy „rajcowny zderzak”, kręcą wąsy na Mooche`a i „strugają ważniaków”. To Dżes Gru, który zamiast wyniszczać ciało, dodaje mu energii, nie osłabia, a przeciwnie – wzmacnia, pulsuje radością i chęcią życia w rytm każdej muzyki, jaka przyjdzie wam na myśl, byle była skoczna i zachęcała do pląsania. Jazz, blues, bebop, bambula, chacta, co tylko chcecie. Zaczyna od Nowego Orleanu, wszak to stolica czarnej muzyki, aby potem podążać dalej, porywając za sobą ludzi, co dnia więcej, i więcej. „Ultranowoczesny Dżes Gru infekuje wszystko na swojej drodze”.

Ta książka to istne szaleństwo, jakiś rollercoaster literatury. Zawiera pakiet symboli kultury i popkultury amerykańskiej, wszystkiego z czym Ameryka może się kojarzyć. Są nowojorskie gangi, nowoorleańska muzyka, wolnomularstwo i voodoo, Wall Street i kaznodzieje z ich darem przekonywania, Ku-Klux-Klan i Cotton Club.

Szalone, rozedrgane jest też tempo rozgrywających się wydarzeń, rodzaj użytej przez autora stylistyki, przypominającej trochę komiksową – skrótową, nerwową, urywaną. Przeskoki z tematu na temat, słownictwo, to wszystko sprawia wrażenie jakiegoś narkotycznego podniecenia, oszołomienia. Wrażenia dopełnia zaś wielość bohaterów, którzy początkowo mylą się nam, plączą, a jednak w którymś momencie każdy puzzel wskakuje na właściwe miejsce i zaczynamy czuć się coraz pewniej. Książka wciąga nas, porywa, nie pozwala złapać oddechu. Musimy pędzić wraz z akcją, by nadążyć.

Amerykę wyczuwa się tu w każdym niemal zdaniu. Obok piosenek, nazwisk znanych z historii, prasy i telewizji, przewijają się też reklamy typowych amerykańskich produktów: Mr Pepper, Chesterfield, Bull Durham. Spotykamy też Huxleya, Rudolfa Valentino i Freuda odwiedzającego Stany Zjednoczone w 1909 roku. Mamy lata dwudzieste XX wieku, jednak nieco inne niż te, które znamy. Zmęczona niedawną wojną Ameryka wprost roi się od różnej maści dziwaków, wyznawców rozmaitych religii, okultystów, szamanów od voodoo i numerologów.

Obok Ameryki czuć też pulsujące afrykańskie serce, z całą magią Afryki – tajemniczą, wciągającą, choć bardzo niebezpieczną. Czemu akurat taka mieszanka, spytacie. Czy słyszeliście kiedyś wcześniej o afrofuturyzmie? Ja nigdy. A jednak od razu zauroczył mnie ten zwariowany nurt, tak wyraźny w „Mambo Dżambo” Ishmaela Reeda. To jedyne w swoim rodzaju połączenie science-fiction z kulturą i estetyką afroamerykańską. Czerpie on z doświadczeń czarnej społeczności, przeszczepionych i wrośniętych w amerykański grunt. Przewijają się tu motywy niewolnictwa, plantacji bawełny, ucisku, walki o wolność, nierówności społecznych w obrębie zarówno rasy, jak i płci.

„Chcąc odnieść tutaj sukces, trzeba wrzucić do kotła garść chwytliwych haseł, szczyptę Afryki Północnej i przyprawić Mulatem w fezie i garniturze w prążki, który po nakręceniu mu sprężyny będzie mówił „przybij piątkę” albo „salem alejkum”. I to właśnie mniej więcej otrzymujemy, podlane dodatkowo futurystyczno – groteskowym sosem z dodatkiem dystopii oraz scen rozwalanek rodem z filmów Quentina Tarantino.

Futurystyczni i fantastyczni są też bohaterowie. Za przykład niech posłuży PaPa Da Bas – „mag w duchu hoodoo, pustelnik – uchodźca, szarlatan, botanik, znawca mowy zwierząt, człowiek 2-głowy i co-tylko-zechcesz”. Wśród postaci pierwszoplanowych rozpoznajemy dawnych, staroegipskich bogów, którzy powrócili (a może byli tu przez całe tysiąclecia) i w ludzkiej postaci wypełniają swoją misję na ziemi – znów nasycają ją magią. Tak więc, są zwolennicy Dżes Gru, pragnący wolności, radości i opieki bóstw. Są też liczni ci, którzy starają się tę epidemię zdusić i podporządkować sobie niesforne, zbuntowane, roztańczone tłumy. Aby im się udało muszą zdobyć Księgę i stworzyć Elokwentnego Androida. I tak do pomocy zaprzęgają przekupstwo i strach, Krzyżaków i Templariuszy i co tylko jeszcze przyjdzie im do głowy.

Historia rządzi się tu, jak i wszystko inne, swoimi specyficznymi prawami. Przedstawiono ją od czasów starożytnych po początek XX wieku, choć wzmianki dotyczą też czasów późniejszych. Kiedy ją jednak w tym wydaniu poznacie, mocno się zdziwicie. Jest cudownie zwariowana, pomieszana i wspaniale wpisuje się w całość opowieści. Opowieści, której długo nie zapomnę. Nie zaskoczy mnie, jeśli wkrótce zobaczę jej ekranizację, jeśli tylko znajdzie się jakiś odważny reżyser – wizjoner, zdolny przenieść to cudo na ekran.

Muszę też złożyć podziękowania i wyrazy szczerego podziwu tłumaczce, Teresie Tyszowieckiej Blask, która nie tylko wspaniale przetłumaczyła tekst z jego wszystkimi neologizmami, nazwami własnymi i udziwnieniami, ale też oddała jego rytm, nerwowość, drwinę i absurd. To z pewnością nie była łatwa praca, ale zaowocowała arcydziełem.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Tajemnicza pandemia rozprzestrzenia się w Nowym Orleanie, „ludzie zachowują się w sposób bezrozumny i wyzywający, dostają białej gorączki, miotają się jak ryby, wykonują ruchy taneczne o nazwie „orle skrzydła” czy „rajcowny zderzak”, kręcą wąsy na Mooche`a i „strugają ważniaków”. To Dżes Gru, który zamiast wyniszczać ciało, dodaje mu energii, nie osłabia, a przeciwnie –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1730
360

Na półkach:

Zaraza

Od tysiącleci toczy się walka – walka uwięzionych i strażników, walka niewolników i panów. Walka między postem, utrapieniem i pokorą a ekstazą, radością i dumą. Wszystko to dzieje się w dwóch planach – makro- i mikrokosmosu, w przestrzeni kosmicznej i w przestrzeni duchowej. O tym zniewoleniu, o walce z nim jest np. „Ubik” Dicka czy film „Matrix”, sprowadzający transcendent do młodzieżowego wymiaru pop-kultury. Taką książką jest „Mambo Dżambo” Ishmaela Reeda: powieść z 1971 roku, powieść o inwazji voodoo, powieść o epidemii Dżes Gru – epidemii tańca i epidemii wolności.

W universum Marvela odwieczni bogowie toczą ze sobą walkę o rząd dusz, mityczni superbohaterowie-herosi powracają do naszego świata, by rozprawić się z siłami zła, które zabierają człowiekowi poczucie wolności i spontanicznej radości. Drobny człowiek zaczyna czuć kosmiczną moc przemian, staje się jej cząstką – a może jest wybrańcem? Ten ukryty pod komiksową treścią przekaz może trafić do ciebie, ty, który cierpisz; ty, który czujesz się zniewolony; ty, który jesteś słaby. Przekaz ten nasila się w dobie komputerowych nerdów – oni mogą stwarzać swoje uniwersa, mogą być panami swoich własnych wszechświatów. Istnieje zatem groźba – groźba powstania milionów mikrotyranii na dyskach i serwerach. Jak ma się do tego Dżes Gru?

Dżes Gru to epidemia tańca i radości, wypływająca z ragtime’u i swingu. Zaczyna się wszystko w Nowym Orleanie i szybko rozprzestrzenia się w kierunku Nowego Jorku – centrali Mordoru, przywołując Tolkiena, bo w Mambo Dżambo może znaleźć się wszystko. „Mambo Dżambo” to psychodeliczny dżem zmiksowany ze wszystkiego, co spontaniczne i swobodne. Tyrania polityków i systemów religijnych musi nad tym zapanować. PaPa LaBas, człowiek, który zna tajemnice naturalnej siły Czarnego Lądu, tkwiącej w rytmie, śpiewie i tańcu, prowadzi prywatne dochodzenie w sprawie spisku wokół zagrażającej światowemu reżymowi epidemii wolności.

Jazz, blues, rock, funk, soul, hip-hop – muzyka dla wielu stawała się sposobem wyrażania siebie, wokół muzyki tworzyły się i tworzą subkultury niedopasowanych do obowiązujących standardów. Muzyka klasyczna – uporządkowana, wyrazicielka hierarchii dla grzecznie siedzących na koncercie w filharmonii. Taniec towarzyski jako narzucone normy w opozycji do wyzwolenia tanecznej manii - tańca Świętego Wita, który był zrzucaniem jarzma średniowiecznego zniewolenia.

„Mambo Dżambo” Ishmaela Reeda mimo tego całego „afrofuturyzmu”, którego najbardziej znanym przykładem jest marvelowska „Czarna Pantera”, mimo tych wszystkich komiksowych inklinacji, jako powieść jest wybitną metaforą pragnienia wolności jako źródła szczęścia. Konwencja zabija, konwencja jest katem spontaniczności. „Mambo Dżambo” na wszystkie sposoby stara się wyjść poza konwencję, poza to, co, mimo kolorów i dynamiki obecnych w produkcjach o superbohaterach, jest zniewoleniem zmysłów. Konwencja w powieści Ishmaela Reeda jest androidem, który bierze z Dżes Gru tylko to, co potrzebne jest do założenia nowych ram człowieczeństwu tęskniącemu za niewolą. „Mambo Dżambo” czytane dziś, pół wieku od premiery – a mówię to ja, rocznik 71, było dla mnie powieścią o kulturowej drodze od wolności ku niewoli konwencji.

Nie byłoby tej barwnej książki w moich rękach bez wydawnictwa Ha!art, któremu od lat kibicuję, nie byłoby jej w języku polskim bez tłumaczki, Teresy Tyszowieckiej blasK!, która tłumaczyła już Dicka, Bukowskiego, Millera, co jest rekomendacją samą w sobie, tak samo jak dopisek „blasK!”przy nazwisku.

Zaraza

Od tysiącleci toczy się walka – walka uwięzionych i strażników, walka niewolników i panów. Walka między postem, utrapieniem i pokorą a ekstazą, radością i dumą. Wszystko to dzieje się w dwóch planach – makro- i mikrokosmosu, w przestrzeni kosmicznej i w przestrzeni duchowej. O tym zniewoleniu, o walce z nim jest np. „Ubik” Dicka czy film „Matrix”, sprowadzający...

więcej Pokaż mimo to

avatar
361
31

Na półkach:

Jeju, ale to jest pokręcone, delikatnie mówiąc.

Jeju, ale to jest pokręcone, delikatnie mówiąc.

Pokaż mimo to

avatar
1321
1035

Na półkach: ,

Ależ to smakowity kąsek jest. Po pierwsze: Ishmael Reed napisał książkę tak bardzo inną i szaloną, że trudno znaleźć łatwe porównanie. Po drugie: Tersa Tyszowiecka Blask! naprawdę popisała się tłumaczeniem tej niełatwej prozy. I po trzecie: Korporacji Ha!art należą się brawa za odwagę wydawniczą, bo jeśli w Polsce awangardowa proza ma gdzieś swój dom, to właśnie u tego wydawcy.

Powieść datowana na 1972 rok zawiera kompletnie pomyloną historię. Rzecz dotyczy dziwnej „choroby”, która postępuje zarażając ludzi nieodpartą chęcią tańca. Tajemnicza choroba nazwana zostaje „Dżes Gru”. Światu w oczy zagląda kolejna zagłada, a naukowcy są bezradni. Brzmi wyjątkowo aktualnie, ale zapewniam, że treść bardziej ponadczasowa jest.

W takiej sytuacji potrzebny jest główny bohater. Jest nim PaPa LaBas, którego dziadek przybył do USA jako niewolnik. Przywiózł również umiejętność doprowadzania do obłędu każdego białego właściciela członków rodu LaBas. W każdym razie PaPie potrzebny będzie jeszcze okultysta, a historia wykroczy poza dopuszczalne normy. Zdrowy rozsądek radzę pozostawić za drzwiami, a w to miejsce radzę otworzyć umysł na nowe doznania.

Autor myli tropy jak tylko się da. A to wtrąci fragment scenariusza filmowego, a to przeniesie nas w świat fantasy. Ba, nawet namysł nad istotą religii się trafi. Gdzieś nad tym unosi się amerykański jazz w swym rozkwicie i bogactwie. Literacko co i rusz jesteśmy przeszywani jakąś niecodzienną frazą. Zlepieniem wyrazów dającym zdania elastycznie wyuzdane. Brawura aż do granic!

Ależ to smakowity kąsek jest. Po pierwsze: Ishmael Reed napisał książkę tak bardzo inną i szaloną, że trudno znaleźć łatwe porównanie. Po drugie: Tersa Tyszowiecka Blask! naprawdę popisała się tłumaczeniem tej niełatwej prozy. I po trzecie: Korporacji Ha!art należą się brawa za odwagę wydawniczą, bo jeśli w Polsce awangardowa proza ma gdzieś swój dom, to właśnie u tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
919
178

Na półkach: , , , ,

Energiczna, postrzelona powieść, w której w jazzującej Ameryce lat 20 XX w. w oparach harlemskich cygar voodoo spotyka elokwentne androidy, egipscy bogowie Freuda, Krzyżacy i Templariusze astrodetektywów, a głównym motorem napędowym tej szalonej historii jest antypandemia Dżes Gru, której jednym z objawów jest nieposkromiona chęć do dziwacznych tańców.
Reed w swojej najbardziej znanej, posiadającej już status kultowej, powieści sprawnie zaciera granice między rzeczywistością, a fikcją. Faktyczne wydarzenia historyczne, przemiany oraz ruchy społeczne i polityczne zgrabnie mieszają się z tymi zrodzonymi w rozbuchanej wyobraźni autora.
“Mambo Dżambo” poza unikatową, wariacką konstrukcją i fabułą ma do zaoferowania znacznie więcej. Reed pod płaszczykiem okultystyczno-konspiracyjnej opowieści przemyca gorzką satyrę na rasizm i ideologię białej supremacji.
Nieprzeciętnie zwariowana eksperymentalna proza. Z początku orzeźwiająca i zachwycająca dziwaczność stylu, formy i konstrukcji na dłuższą metę zaczęła mnie męczyć, jednak nie mogę nie docenić pomysłowości, nowatorstwa i ogromnego wkładu w amerykańską literaturę i kulturę Afroamerykanów. Osobliwe i ciekawe czytelnicze doświadczenie, ale to nie do końca moja literatura.

https://www.instagram.com/joannaoksiazkach

Energiczna, postrzelona powieść, w której w jazzującej Ameryce lat 20 XX w. w oparach harlemskich cygar voodoo spotyka elokwentne androidy, egipscy bogowie Freuda, Krzyżacy i Templariusze astrodetektywów, a głównym motorem napędowym tej szalonej historii jest antypandemia Dżes Gru, której jednym z objawów jest nieposkromiona chęć do dziwacznych tańców.
Reed w swojej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    22
  • Przeczytane
    21
  • 2022
    3
  • Legimi
    3
  • Posiadam
    2
  • Do rereadu
    1
  • Wishlist - Series
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • 2024
    1
  • Przeczytane w 2022
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mambo Dżambo


Podobne książki

Przeczytaj także