Imperator. Czarne Ziemie

Okładka książki Imperator. Czarne Ziemie Kamil Bednarek
Okładka książki Imperator. Czarne Ziemie
Kamil Bednarek Wydawnictwo: Nawias Cykl: Cykl Imperator (tom 1) fantasy, science fiction
654 str. 10 godz. 54 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Cykl Imperator (tom 1)
Wydawnictwo:
Nawias
Data wydania:
2021-12-15
Data 1. wyd. pol.:
2021-12-15
Liczba stron:
654
Czas czytania
10 godz. 54 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396111777
Tagi:
fantastyka imperator magia walka
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Korfantówka nr 2(7)/2022 Dariusz Bednarczyk, Kamil Bednarek, Grzegorz Czapski, Agata Francik, Przemysław Karbowski, Lisioł, Marcin Bartosz Łukasiewicz, Jakub Pawełek, Emil Zawadzki
Ocena 0,0
Korfantówka nr... Dariusz Bednarczyk,...
Okładka książki Korfantówka 2 (4)/2021 Kamil Bednarek, Lisioł, Maciej Rapa
Ocena 0,0
Korfantówka 2 ... Kamil Bednarek, Lis...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
126
101

Na półkach:

Powieść „𝗜𝗺𝗽𝗲𝗿𝗮𝘁𝗼𝗿. 𝗖𝘇𝗮𝗿𝗻𝗲 𝗭𝗶𝗲𝗺𝗶𝗲” autorstwa 𝗞𝗮𝗺𝗶𝗹𝗮 𝗕𝗲𝗱𝗻𝗮𝗿𝗸𝗮 𝘄𝘆𝗱𝗮𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗱 𝗸𝗼𝗻𝗶𝗲𝗰 𝟮𝟬𝟮𝟭 roku przez 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼 𝗡𝗮𝘄𝗶𝗮𝘀 liczy sobie 𝟲𝟱𝟰 𝘀𝘁𝗿𝗼𝗻𝘆. Nie jest to mało, ale wybitnie dużo też nie. Miałam już do czynienia z obszerniejszymi książkami, z tą różnicą, że one były pisane dwu lub nawet trzykrotnie większą czcionką… Niestety, przy mojej wadzie wzroku, nawet w okularach czytanie do bez wysiłkowych i łatwych nie należało, a wieczorne ślęczenie przy świetle odpadało całkowicie. Gdyby nie to zapewne dużo bardziej cieszyłyby mnie 𝗿𝗼𝘇𝗯𝘂𝗱𝗼𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗼𝗽𝗶𝘀𝘆, od których nie stroni autor.

Kolejnym spowalniaczem była dla mnie początkowo drętwa i ociekająca kompletnie nieistotnymi szczegółami (jaki herb na napierśniku noszą rycerze x, y i z, czy lista serwowanych na uczcie dań…) 𝘁𝗿𝘇𝗲𝗰𝗶𝗼𝗼𝘀𝗼𝗯𝗼𝘄𝗮 𝗻𝗮𝗿𝗿𝗮𝗰𝗷𝗮 w 𝗰𝘇𝗮𝘀𝗶𝗲 𝗽𝗿𝘇𝗲𝘀𝘇ł𝘆𝗺. Autorowi udało się na szczęście rozpisać, a nawet nabrać pewnej płynności, ale co się zmęczyłam na początku, to moje.

Z fabułą było dość podobnie. Po intrygującym, dziejącym się w nieokreślonej dokładnie przeszłości prologu, autor przenosi czytelnika do quasi średniowiecznych czasów, w których rozgrywa się właściwa akcja powieści, i zasypuje go całą masą wątków. Dostajemy multum postaci, z których każda otrzymuje po trosze stron, przez co większość jest słabo rozwinięta i obojętna albo irytująca.

Jedynymi bohaterami, którzy w miarę przypadli mi do gustu byli: młody król Kastil (choć naiwny i łatwowierny, to jednak dobry chłopak),Imma (ciekawa i silna postać kobieca, która jest naprawdę sensownie napisana),Riga (sympatyczna dziewczyna, ale co najmniej kilka razy powinna zginąć) i Dever (miły i poczciwy, a ja lubię miłych i poczciwych).

Niestety po drugiej stronie stoi Hex i banda ubezwłasnowolnionych kapłanek, których pojawienie się za każdym razem sprawiało, że miałam ochotę rzucić książką.

Gdy jeden wątek zarysowuje tajemniczą intrygę, kolejny serwuje czytelnikowi informacje, które ją rozbrajają. Może bohaterowie z królestwa X nie wiedzą, co planują bohaterowie z królestwa Z i kto dla nich szpieguje, ale czytelnik wie prawie wszystko. Przez pół książki zastanawiałam się, czy team "X" domyśli się w końcu, co planują team "Z" i team "Y".

W tym momencie na scenę wchodzi nowy wątek i jego bohaterka. Na co moją pierwszą reakcją były słowa: Serio? Za mało Ci wątków i płaskich bohaterów? Pospieszyłam się trochę. 🙈

Otóż ku własnemu zdziwieniu, polubiłam ten wątek i to dzięki niemu w końcu historia mnie wciągnęła, chociaż patrząc krytycznym okiem, wcale nie jest ciekawszy od innych… Poznajemy, Rigę, młodą dziewczynę, która ucieka z domu i rusza do stolicy, by zostać rycerzem… Może byłam tak bardzo zdesperowana, że z przesadnym entuzjazmem rzuciłam się na pierwsze, co wzbudziło pozytywne emocje.

Od tego momentu zaczyna się coś dziać. Część wątków zostaje utopiona we krwi, a wrogowie przestają wysyłać sobie liściki i ruszają w pole. Dzięki czemu autor ma okazję zaserwować czytelnikowi kilka ciekawych i barwnych opisów bitew.

Jedyny problem, jaki miałam do samiuśkiego końca, to pozostające bez odpowiedzi pytanie: Komu ja właściwie kibicuje? Jedna strona nie zasługuje na wygraną, bo jest zbyt naiwna i łatwowierna, a druga, bo jest brutalna, okrutna i idzie po trupach do celu, zasłaniając się pustą propagandową gadką. Wychodziło na to, że w sumie to nikomu, a świat najwięcej zyska, jak się obie strony pozabijają. 🤷‍♀️

Rozległy świat wykreowany przez autora jest zwyczajny (góry, wyżyny, niziny, pustynie, morza…),zamieszkany wyłącznie przez ludzi, a jedyny przejaw magii, to moce, które otrzymuje Hex od religii Sag Bas. Mamy więc do czynienia z klasycznym, realistycznym i dość brutalnym 𝗹𝗼𝘄 𝗳𝗮𝗻𝘁𝗮𝘀𝘆.

!!Uwaga Spoiler Alert!!






O tym, dlaczego Hex i kapłanki mnie drażnią słów kilka.





W pierwszym rozdziale poznajemy Hexa młodego chłopca, który, chcąc się wykazać i zdobyć jedzenie, gubi się podczas podążania za zwierzyną w głąb lasu. Zamiast odnaleźć prowadzącą do domu ścieżkę, trafia do świątyni dawno zapomnianego kultu Sag Bas…

Już zacierałam rączki, już witałam się z gąską, a tu nagle autor wywala bohatera (ze mną przy okazji) z kąpieli. Na scenie pojawia się tajemnicza Juvi – kapłanka-wojowniczka – ogłasza wszem wobec, że według starej przepowiedni Hex jest wybrańcem (bo nawdychał się dymu, wpadł do źródełka, pomacał drzewo i jeszcze żyje),który otrzyma potężne moce, aby przywrócić ład i porządek na świecie, nie wróci do domu, będzie się szkolił i potakiwał, bo tak zapisano w starej księdze… Na co Hexowi wypadają włosy, mięśnie rosną szybciej niż na najlepszych turbo sterydach, zaczyna komunikować się myślami i rzecz jasna potakiwać. Pierwszego dnia coś mamrotał o ucieczce, ale szybko porzucił ten pomysł i więcej do niego nie wracał.

Hex uczy się tak szybko, że kapłanka-wojowniczka postanawia zostawić go samego z książkami, a także wielkim toporem i wyruszyć na poszukiwania nowych kapłanek. Taka kapłanka-wojowniczka to nie w kij dmuchał, więc potrzeba dziewcząt spełniających określone wytyczne… Na całe szczęście takich dziewczyn wszędzie pełno, jak grzybów po deszczu, same wpadają na naszą Juvi i żadna nie odmawia zostania kapłanką.

Po powrocie okazuje się, że mały Hex przeszedł potężną fizyczną i psychiczną przemianę. Sympatyczny dotąd chłopiec zachowuje się dziwnie, staje się zimny, wyrachowany, bezwzględny, gotowy poświęcić każdego dla sprawy i swojej nowej religii, a wszystkie "dlaczego?" zostają skwitowane:

„Sag Bas jest odpowiedzią na wszystkie Twoje pytania”.







Koniec spoilerowania!!

Jeśli lubicie wielowątkowe, proste, trochę naiwne, dość przewidywalne, skupiające się w dużym stopniu na polityce i wojnie, momentami brutalne książki, to „Imperator. Czarne Ziemie” może Wam się spodobać. Gdyby nie ilość przelewanej krwi, strącanych głów i wywlekanych wnętrzności powiedziałabym, że to dobra książka dla młodego czytelnika zaczynającego przygodę z fantasy.

Czy mi się podobało? Nie jest to zła książka, ale średnio mi podeszła, chociaż może spora w tym wina tej nieszczęsnej, męczącej czcionki. Jestem odrobinę ciekawa dalszych losów niektórych bohaterów, ale nie wiem, czy na tyle, by sięgnąć po kolejną część.

Po więcej recenzji zapraszam na: https://m.facebook.com/people/Czytelnicza-Norka/100093693897871/

Powieść „𝗜𝗺𝗽𝗲𝗿𝗮𝘁𝗼𝗿. 𝗖𝘇𝗮𝗿𝗻𝗲 𝗭𝗶𝗲𝗺𝗶𝗲” autorstwa 𝗞𝗮𝗺𝗶𝗹𝗮 𝗕𝗲𝗱𝗻𝗮𝗿𝗸𝗮 𝘄𝘆𝗱𝗮𝗻𝗮 𝗽𝗼𝗱 𝗸𝗼𝗻𝗶𝗲𝗰 𝟮𝟬𝟮𝟭 roku przez 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼 𝗡𝗮𝘄𝗶𝗮𝘀 liczy sobie 𝟲𝟱𝟰 𝘀𝘁𝗿𝗼𝗻𝘆. Nie jest to mało, ale wybitnie dużo też nie. Miałam już do czynienia z obszerniejszymi książkami, z tą różnicą, że one były pisane dwu lub nawet trzykrotnie większą czcionką… Niestety, przy mojej wadzie wzroku, nawet w okularach czytanie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1316
334

Na półkach: , , ,

Lubicie dobrze rozbudowaną fabułę?

Hex, młodzieniec zabłądził. Dotarł do zapomnianej Świątyni Sag Bas. Zastaje tam kapłankę, która ratuje go do śmierci. Jednak ten przypadek nie jest nim do końca. Chłopiec okazuje się zapowiedzianą pochodnią, która pozwoli znowu rozpalić religię na całym świecie. W szybkim tempie nabywa niezwykłych umiejętności. Jest też gotowy na szerzenie religii, za którą biorą się bardzo szybko.

Z innej strony kontynentu poznajemy młodego króla Kastila. Obejmuje on tron po nagłej śmierci swojego ojca. Zginą on podczas wojny w zasadzce. Od tego momentu na młodego władcę czkają liczne wyzwania. Niektóre gorsze niż inne. Jak potoczą się losy obydwu bohaterów?

 „Imperator, Czarne ziemie” jest pierwszym tomem cyklu „Imperator”. Zacznę chyba tym razem od negatywnych wrażeń. Największym minusem tej książki jest drobny druk. Nie przeszkadza mi objętość, nawet i niech tysiąc stron będzie. Ale drobny druczek sprawił, że pomimo ciekawej książki czytało mi się bardzo źle i opornie. Niestety zajęło mi to dużo czasu a szkoda. Książka jest naprawdę warta poznania. Ciut większe litery dałyby lepszy komfort czytania.

To już o negatywach napisałam, to teraz przejdę do przyjemniejszej części. Bardzo spodobał mi się pomysł, jaki zaserwował nam tu autor. Walka, religia wręcz na poziomie systemu totalitarnego, oczywiście jedynego słusznego oraz ich przeciwieństwo. Ciekawie wykreowany świat, o którym dowiadujemy się stopniowo. Tak przedstawienie świata najbardziej lubię. Nie dostajemy wszystkiego na raz, że można się pogubić, tylko mamy serwowane wszystko stopniowo. Bohaterowie są też nietuzinkowi, nie są to postacie z papieru, ale z krwi i kości. Popełniają pomyłki, mają swoje ambicje, zawody, przyjaźnie czy cele. Szczególnie polubiłam dwie kobiece postacie. Jedna nie daj sobie wmówić, że kobieta jest tylko do rodzenia dzieci i idzie za głosem swoich marzeń. Druga, choć jest piratem, umie odnaleźć się w każdej sytuacji i z niej wybrnąć. Żadna z nich nie czeka na ratunek, tylko same biorą swój los we własne ręce. Główni bohaterowie są dopracowani i przedstawieni pomysłowo. W którymś momencie nawet nie wiedziałam, któremu kibicuje bardziej.
Akcja jest w sam raz, nie ciągnie się, ale też nie jest za szybka.
Są tu dobre opisy bitwy. Napisane są, tak by móc wyobrazić sobie jak toczyła się walka. Nie są one jednak zbyt przeciągane jak u niektórych. Dla mnie akurat były w sam raz. Dodatkowym plusem książki jest mapka. Bardzo lubię, gdy znajduje taką w książce. Mam dzięki temu większe wyobrażenie o danym świecie oraz mogę, w każdej chwili sprawdzić gdzie znajdują się bohaterowie.

Pomijając kwestię małej czcionki, książka spodobała mi się. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy. Bo koniecznie musi być drugi tom. Polecam sięgnąć i przeczytać samemu.

Lubicie dobrze rozbudowaną fabułę?

Hex, młodzieniec zabłądził. Dotarł do zapomnianej Świątyni Sag Bas. Zastaje tam kapłankę, która ratuje go do śmierci. Jednak ten przypadek nie jest nim do końca. Chłopiec okazuje się zapowiedzianą pochodnią, która pozwoli znowu rozpalić religię na całym świecie. W szybkim tempie nabywa niezwykłych umiejętności. Jest też gotowy na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
175
60

Na półkach:

Książka niezwykle mi się spodobała, a ażeby się nie poplątać zacznę od wielowątkowości. Niesamowicie lubię w książkach jak historia dzieje się w różnych miejscach, gdy widziana jest z różnych perspektyw i kiedy losy bohaterów w końcu się ze sobą splatają. Autor świetnie to zrobił! Na plus również działa wykreowany świat, to jak został szczegółowo opisany! Warto wspomnieć również o fabule, która jest fajnie rozbudowana i podobało mi się jak autor prowadzi nas przez tę historię. 😍 Baardzo spodobał mi się rozbudowany aspekt polityczny jak również liczne fragmenty opisujące strategię. Widać i czuć, że autor wie o czym mówi. 😊Polubiłam również bohaterów, choć miałam lekki problem z Hexem, ponieważ miałam czasami wrażenie, że on jakby idzie ku złemu i nie mogłam dostrzec niuansów w tej postaci. Wyczuwałam to, że prze w jednym kierunku i nie widzi po za nim nic innego. Dużą sympatią darzyłam od samego początku Kastila i Immę. 🥰

Rzeczą którą zauważyłam, nie wiem czy słusznie, jest wysunięcie na pierwszy plan sekwencji wydarzeń z lekkim przysłonięciem odczuć bohaterów. Mam na myśli, że nie zawsze widziałam jakie wydarzenia miały na nich wpływ, czym były podyktowane ich zachowania. Miałam lekkie odczucia, że to wydarzenia napędzają bohaterów, a nie bohaterzy wydarzenia. 🤔 Jednak nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się lekturą. 😃

Jest również minus, który wpłynął na czas czytania tej naprawdę dobrej książki. Mianowicie jest to czcionka. Oczy się przy niej strasznie męczyły i nie byłam w stanie przeczytać tyle ile bym chciała gdy już do niej siadałam. 😢

Książka niezwykle mi się spodobała, a ażeby się nie poplątać zacznę od wielowątkowości. Niesamowicie lubię w książkach jak historia dzieje się w różnych miejscach, gdy widziana jest z różnych perspektyw i kiedy losy bohaterów w końcu się ze sobą splatają. Autor świetnie to zrobił! Na plus również działa wykreowany świat, to jak został szczegółowo opisany! Warto wspomnieć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
333
54

Na półkach:

Przez czysty zbieg okoliczności, jak się może wydawać, Hex trafia do świątyni dawno zapomnianego bożka – Sag Bas. Tam, niesiony na skrzydłach przeznaczenia lub zwykłego przypadku, wpada do Źródła Życia, dotyka Ognia Wieczności i Drzewa Śmierci, tym samym wypełniając starożytną przepowiednię. Według niej od teraz jest Płomieniem, któremu przyjdzie znów zjednoczyć świat pod wodzą Sag Bas.

I znowu pojawia się to samo pytanie, co przy mojej recenzji „Boga Maszyny” – jak tylu stronnicową książkę opisałam w zaledwie kilku linijkach? Cóż, te 655 stron „Imperatora” (szczerze mówiąc, liczba tych stron mogłaby być spokojnie dwukrotnie większa, gdyby zniwelować największy i najczęściej wymieniany problem tej książki – bardzo małą i bardzo ciasno upakowaną na stronie czcionkę) zawiera w sobie nie tylko historię Hexa. Choć nasz Płomień jest tytułową postacią, w książce poznajemy naprawdę masę innych bohaterów, których losy splatają się na kartach „Imperatora”.
O głównej wadzie już troszkę napisałam wyżej – czcionka. Jak dla mnie, była okrutnie nieprzyjemna i mocno utrudniała czytanie, co wiązało się z tym, że zanim poznałam całą historię zawartą w tej książce minął szmat czasu.
Oprócz tej wady, rzuciło mi się w oczy również kilka błędów logicznych, na przykład (to nie będzie spoiler, spokojnie) zabicie najemnika, który powinien być świetnym wojownikiem, przez dwie osoby, z których jedna była nie do końca sprawna fizycznie, a druga nigdy wcześniej nie trzymała broni.
Jednakże oprócz tych dwóch rzeczy nie mogę i nie mam zamiaru się do niczego więcej przyczepiać. Bohaterowie byli wykreowani świetnie. Mimo swojej mnogości, każdy z nich posiadał swój charakter i cechy, które odróżniały go od reszty.
Wydarzenia i wątki w „Imperatorze” splatały się ze sobą, tworząc spójną historię, która pomimo tego, że wyjątkowo obszerna, nie dłużyła się. Przeogromną rolę w całej książce odegrały sceny batalistyczne. Było ich naprawdę sporo, ale napisane zostały tak zmyślnie i różnorodnie, że nie czułam przesytu ani niechęci do kolejnej walki. A skoro już przy bitwach jesteśmy, to chciałabym tutaj zawrzeć małe ostrzeżenie dla czytelników o słabych żołądkach: „Imperator” bywa bardzo brutalny. Głowy niejednokrotnie spadały z karków, a i w pewnym momencie ktoś został nabity na pal. Jeśli więc, macie słabe nerwy do takich zagadnień, to przemyślcie lekturę tego tytułu.
Podsumowując, „Imperator” bardzo mi się podobał i sięgnę po następną część, ale błagam o to, by czcionka w kolejnym tomie została trochę powiększona 😉. Polecam tę książkę wszystkim fanom high fantasy (świat został tutaj niesamowicie wykreowany – nie zawiedziecie się) i ogólnie rzecz biorąc miłośnikom fantastyki, którzy są gotowi na kolejną, długą przygodę.

Przez czysty zbieg okoliczności, jak się może wydawać, Hex trafia do świątyni dawno zapomnianego bożka – Sag Bas. Tam, niesiony na skrzydłach przeznaczenia lub zwykłego przypadku, wpada do Źródła Życia, dotyka Ognia Wieczności i Drzewa Śmierci, tym samym wypełniając starożytną przepowiednię. Według niej od teraz jest Płomieniem, któremu przyjdzie znów zjednoczyć świat pod...

więcej Pokaż mimo to

avatar
902
558

Na półkach: ,

Kiedy Twoja miłość do czytania rozpoczyna się od pierwszych stron książki przygodowej z gatunku fantastyki, bez wahania sięgasz po latach po książkę podchodzącą pod taką etykietę w nadziei na ponowną miłość bądź choćby kolejną niesamowitą przygodę! Książka "Imperator. Czarne Ziemie" autorstwa Kamila Bednarka zapowiada się na taką przygodę, ale jak było dowiecie się za chwilę. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Nawias.

Naszą przygodę zaczynamy w świecie zanurzonym w pozornym spokoju mimo, że zaraz za granicą czyhają Czarne Ziemie gotowe pożreć kolejne połacie ziemi. Hex w skutek pewnych wypadków zostaje obdarzony mocą o jaką nikomu się nie śniło lecz o jakiej mowa w pradawnej przepowiedni. Juvi ostatnia z kapłanek Sag Bas podejmuje się szkolenia naszego przyszłego Płomienia, który przywróci jedyną i prawdziwą religię jaką jest Sag Bas. W trakcie szkolenia kapłanka wyrusza w podróż by Hex mógł doskonalić na odległość swe umiejętności ale również by znaleźć nowe kandydatki na kapłanki. Jak przebiegnie szkolenie nowych kapłanek i przyszłego Płomienia? Czy uda im się rozświetlić przyszłość świata i ocalić go przed ciemnością?
Po drugiej stronie kontynentu Erskin i Werdgwald prowadzą wojnę do momentu gdy królowie ginął i ich następcy postanawiają zawrzeć rozejm. Młody król Kastil obejmuje władzę w Erskinie i jeszcze nie wie jakie zagrożenia czekają na niego i jego kraj. Władcy innych Państw widzą w takiej zmianie władzy i wyniszczonym wojną skarbcu okazję by się wzbogacić i zdobyć przy okazji coś dla siebie i swoich poddanych. Czy Kastil podoła wyzwaniu i będzie dobrym władcą? Czy uda mu się uniknąć intryg jakie zawiązują inne Państwa?

Zwolennicy Sag Bas zaczynają budzić niepokój w młodym królu. Co czeka kontynent? Jak bardzo przerażająca będzie nadchodząca wojna? Czy odważycie się sięgnąć po tą powieść by poznać zapisaną w niej historię i dowiedzieć się jakie losy czekają na jej bohaterów?

Ta książka sprawiła, że mam ochotę narzekać i wcale nie na jej wielką objętość, która wynosi niewiele ponad 650 stron ale na małą czcionkę, która niestety utrudniła mi czytanie, stąd tak długa lektura. Tu się narzekanie kończy i zaczynają zachwyty. Historia opisana w książce jest ciekawa i wciągająca, że gdyby nie wspomniana przeze mnie wyżej wada pochłonęłabym ją znacznie szybciej. Ogromną zaletą jest mapa dzięki, której nie zgubimy się podczas naszej przygody i bez problemu odnajdziemy miejsce akcji, niestety jest ona podzielona na pół i często było to machanie okładką przód tył by sprawdzić gdzie obecnie są bohaterowie, o których mowa w książce.

Zaletą bądź dla niektórych być może wadą są obszerne opisy, tak dokładne że bez problemu zamykając oczy możemy sobie wyobrazić strój każdej osoby, otoczenie a nawet jedzenie jakie na nią czeka na stole! Dla mnie jest to jak najbardziej na plus! Nie lubię tylko poznawać suchej opowieści, ale i świat w jakim się rozgrywa jej akcja. Książkę należy czytać w pełnym skupieniu bo dostajemy tu sporo nietypowych i oryginalnych imion dla naszych bohaterów i miast, często miałam problem i musiałam wracać kilka stron wcześniej by sprawdzić, o którą postać chodzi, ale przy tak obszernych powieści jest to zrozumiałe, nudo było by przez tyle stron czytać tylko o treningach czy intrygach, a tak mamy mieszankę idealną z pełną gamą ciekawych bohaterów.

Powieść zdecydowanie polecam, ale jeśli macie okazje sięgnąć po wersję cyfrową to może warto rozważyć ją ze względu na możliwość powiększenia czcionki, a może nie macie takich problemów jak ja z drobnym drukiem i akurat wersja papierowa będzie dla Was idealna, której ogromnym plusem jest mapa kontynentu.

Za egzemplarz do recenzji w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo wydawnictwu.

Kiedy Twoja miłość do czytania rozpoczyna się od pierwszych stron książki przygodowej z gatunku fantastyki, bez wahania sięgasz po latach po książkę podchodzącą pod taką etykietę w nadziei na ponowną miłość bądź choćby kolejną niesamowitą przygodę! Książka "Imperator. Czarne Ziemie" autorstwa Kamila Bednarka zapowiada się na taką przygodę, ale jak było dowiecie się za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1086
1082

Na półkach:

Ostatnia kapłanka zapomnianej religii studiując w swojej jaskini stare księgi nie spodziewa się, że do jej schronienia trafi młody człowiek. Tak samo chłopak, który się zgubił i szuka bezpiecznego miejsca na przeczekanie nocy nie wyobrażał sobie, że utknie tam na dłużej. Ze swoją blond czupryną został uznany za Jasny Płomień z przepowiedni, który ma zmienić bieg historii.

Zamiast wrócić do swojej wsi musi uczyć się porozumiewania w wielu językach, walki wręcz oraz telepatii. Kto chciałby się z nim zamienić?

Podczas gdy Hex ćwiczy magiczne sztuczki pod opieką Juvi, obserwujemy przejęcie władzy przez młodego króla, Kastila, oraz potyczki pomiędzy zwaśnionymi królestwami.

Ojciec Kastila ginie i nastolatek z miejsca zostaje koronowany. Ma decydować o losach państwa, planować bitwy, rozstrzygać spory sądowe i zawierać sojusze. Dobrze, że ma do pomocy uczonego, Iskela.

Poznajemy także innych władców tej krainy, podzielonej na liczne państewka, toczące z sobą wojny, oraz piratkę Immę. A może raczej korsarkę, bo działa na zlecenie króla, odgrywając w razie potrzeby rolę szpiega. Ciekawa postać.

Podczas gdy Juvi objeżdża kraj, werbując przypadkowe dziewczyny do roli przyszłych kapłanek, Hex błyskawicznie dorasta, nabiera muskulatury i postanawia dzięki nowo poznanym umiejętnościom przejąć władzę. Uczeń przerósł mistrza.

"- Jaki masz plan?

- Wyjdę na plac, poproszę króla, by przekazał mi władzę, poproszę generała, by podporządkował mi wojsko, i tyle."


Zamierzenie wydaje się naiwne, o ile ktoś nie dysponuje super mocą.

Obserwowałam jak Hex wyrasta na niezłego 🐔syna i coraz mniejszą darzyłam go sympatią. Polubiłam Immę i Kastila.

"Imperator" to kawał dobrej fantastyki.

Na ponad 600 stronach autor dokładnie przedstawił historię, obyczaje i religie królestwa. Akcja nie jest zbyt dynamiczna, ale mnie to akurat nie przeszkadzało. Powieść przypadła mi do gustu. Plusem jest fantastycznie wykreowany świat, minusem poza mini czcionką chwilami dość prymitywne dialogi.

Dziękuję wydawnictwu Nawias za możliwość przeczytania powieści.

Ostatnia kapłanka zapomnianej religii studiując w swojej jaskini stare księgi nie spodziewa się, że do jej schronienia trafi młody człowiek. Tak samo chłopak, który się zgubił i szuka bezpiecznego miejsca na przeczekanie nocy nie wyobrażał sobie, że utknie tam na dłużej. Ze swoją blond czupryną został uznany za Jasny Płomień z przepowiedni, który ma zmienić bieg...

więcej Pokaż mimo to

avatar
107
63

Na półkach:

"Imperator: czarne ziemie" jest debiutem Kamila Bednarka w oficjalnym świecie wydawniczym. Jego poprzednie Książki wydawane nakładem serwisu ebookowo nie zyskały rozgłosu, jednak i z pierwszą częścią Przywróconego zapoznałem się przed sięgnięciem po Imperatora. W przypadku tej trylogii za jedno jedynie można pochwalić Pana Bednarka – za upór i konsekwencję. Wspomnianej powieści brakuje sporo do tego, by nazwać ją choćby poprawną, ale myślę, że z perspektywy czasu sam autor traktuje ją bardziej jako zajawkę, sprawdzenie swoich sił i wpisanie czegoś w swoje wydawnicze CV. Po Imperatorze spodziewałem się już znacznie więcej. Na profil autora trafiłem przypadkiem i z uwagą obserwowałem posty mające na celu nakreślenie nam świata przedstawionego, rządzących nim praw i zależności geopolitycznych. Obserwowałem to z mieszanką zainteresowania i niepokoju, gdyż rozmach z jakim przedstawiane były nam detale mógł bardzo łatwo przerosnąć samego autora i skazać książkę na porażkę. Tak się całe szczęście nie stało. Pan Bednarek nie sięgnął po cały arsenał bóstw, wierzeń i krain, jaki przyszykował sobie w ciekawostkach o książce i chwała mu za to! Informacje o świecie wplatane są nienachalnie, pozwalają cieszyć się fabuła i jednocześnie dają poczucie brania udziału w świecie z krwi i kości. Za to ogromny plus – za wykreowany świat i umiejętne poruszanie się w nim. Z bohaterami jest już nieco gorzej – mamy tutaj dwójkę głównych, kilka postaci drugoplanowych i całą masę osób pojawiających się tylko raz. I to od nich chciałem zacząć. Książka jest bardzo obszerna, jednak to nie fabuła zajmuje najwięcej miejsca. Każdy bohater, nawet najmniej znaczący parobek, ma opis swojego wyglądu na conajmniej sześć linijek. To bardzo męczące, bo po takiej prezentacji spodziewamy się, że dana postać zagości na kartach powieści na trochę dłużej, będzie istotna dla fabuły, a jej obecność do czegoś prowadzi. Tak się jednak nie dzieje, opisu mogłoby nie być i nic by to nie zmieniło. Postaci drugoplanowe natomiast mają jasno określone charaktery i motywacje, za wyjątkiem rycerze Denovera i jego uczennicy (giermczyni?). Po co był ten wątek? Zupełny zapychacz. Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to Kastil z miejsca zdobywa nasza sympatię, daje się lubić, a jego czasem nielogiczne działania można wytłumaczyć młodym wiekiem i brakiem doświadczenia. Natomiast Hex… Hex jest postacią istotną, miał ciągnąć nam wydarzenia do przodu, a w efekcie czujemy niesmak za każdym razem, kiedy pojawia się on i jego kapłanki (o tym zabijaniu jednym ciosem sztyletu to już nie mogłem czytać, ile razy można to powtarzać). Hex i Sag Bas – rewolucja pozbawiona sensu i logiki, żadnych założeń ani planu, jedynie bełkot o równości i powrocie do korzeni… Nie mamy pojęcia co zakłada ta religia, na czym się opiera i jaki jest jej cel. Tylko wszystkim po równo, precz z bogaczami – taka trochę rewolucja komunistyczna. Nie czuć tu żadnego ducha, przeciwnicy Hexa są zwyczajnie zastraszani i przechodzą na jego stronę, ale sami nie wiedzą o co walczą. I tak idzie sobie czerwony taran, ze wschodu na zachód, ku kapitalistom (brzmi znajomo?). Po drodze przechodzi przez wiele państw, które na początku łącza niby jakieś polityczne knowania, jakieś intrygi, ale zupełnie nie ma to wpływu na fabułę. Hex idzie i na końcu walczy z Kastilem – żadnych niespodzianek. Tę książkę dało się zmieścić na 200 stronach i jej treść nie zmieniłaby się ani odrobinę. Jest jednak jedno ale – mimo tej dłużyzny i opisów bez znaczenia, to się naprawdę dobrze czyta. Pan Bednarek ma świetne pióro i rozeznanie w zagadnieniach bitewnych (ich opisy to pół książki),strony znikają szybko i chce się czytać dalej. To na ogromny plus, bo mimo iż nie wszystko mi się podobało, forma zachęcała by czytać dalej. Widać ogromną ilość pracy włożoną w to, by książka wyglądała dokładnie tak, jak ostatecznie wygląda. Kamil Bednarek zaprezentował nam się bardzo intrygująco i z pewnością warto mu się dalej przyglądać, bo potencjał jest ogromny. Dla kogo jest ta książka? Z pewnością dla wielbicieli bitew oraz intryg politycznych. Fantasy niestety mamy tu mało, jedynie nadprzyrodzone umiejętności Hexa. Mimo to polecam, przyjemnie się to czytało, choć po druga część nie sięgnę nawet po to by dowiedzieć się czym są te całe tytułowe czarne ziemie. Aha no właśnie – z tej książki się tego nie dowiecie.

"Imperator: czarne ziemie" jest debiutem Kamila Bednarka w oficjalnym świecie wydawniczym. Jego poprzednie Książki wydawane nakładem serwisu ebookowo nie zyskały rozgłosu, jednak i z pierwszą częścią Przywróconego zapoznałem się przed sięgnięciem po Imperatora. W przypadku tej trylogii za jedno jedynie można pochwalić Pana Bednarka – za upór i konsekwencję. Wspomnianej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
13
10

Na półkach:

Zacznę od czegoś, co mnie zachwyciło, czyli kreacja świata. Świat przedstawiony w książce jest bardzo rozbudowany i interesujący, widać, że autor poświęcił dużo czasu, by go dobrze przedstawić. Dzięki dokładnym opisom świata dobrze znałam jego zasady i wiedziałam, o co w nim chodzi oraz czemu tak działa. Niestety ma to też swoje minusy, ponieważ przez rozbudowane opisy bohaterowie w niektórych momentach są spychani na dalszy plan. Z tego powodu osoby, które lubią bardzo szybką akcję, mogą czuć się lekko zawiedzeni. Mnie osobiście to nie przeszkadzało, podobało mi się to, że mogłam dogłębnie zrozumieć świat.

Podobali mi się również bohaterowie, było ich dość dużo, ale byli dobrze wykreowani i napisani tak, że rozumiałam ich motywacje. Jedni bohaterowie pasowali mi bardziej, jedni mniej, ale w gruncie rzeczy dobrze się bawiłam, czytając o ich losach.

Książka jest naprawdę dobrze napisana i widać, że jest przemyślana. Mamy wiele wątków, ale w końcowym rozrachunku łączą się ze sobą i tworzą na bardzo fajną historię. Książkę czyta się szybko, a warto wspomnieć, że ona ma ponad 600 stron. Jedynym co utrudniało szybsze czytanie książki, była mała czcionka — moje oczy szybko się męczyły, przez co musiałem na chwilę odłożyć książkę i wracałam do niej po jakiś 10 minutach.

Z minusów to niektóre wątki były dla mnie dość przewidywalne — nie wszystkie, bo intrygi był naprawdę dobrze napisane, ale czasami potrafiłam przewidzieć, co się stanie. Innym minusem był też upływ czasu — nie do końca go odczuwałam.

Podsumowując, książka mi się podobała, miło mi się ją czytało i na pewno jeszcze do niej wrócę i przeczytam ją ponownie. Polecam tę książkę fanom takiej klasycznej fantastyki.

Moja ocena: 7/10

Zacznę od czegoś, co mnie zachwyciło, czyli kreacja świata. Świat przedstawiony w książce jest bardzo rozbudowany i interesujący, widać, że autor poświęcił dużo czasu, by go dobrze przedstawić. Dzięki dokładnym opisom świata dobrze znałam jego zasady i wiedziałam, o co w nim chodzi oraz czemu tak działa. Niestety ma to też swoje minusy, ponieważ przez rozbudowane opisy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
230
179

Na półkach:

Imperator
Czarne Ziemie
Lektura Imperatora już za mną i musiało upłynąć kilka dni, nim odważyłam się siąść do recenzji. Przy tej książce jak przy żadnej innej wcześniej pojawiło się we mnie pytanie ‘Czy ja to dobrze interpretuję?” Długo rozmyślałam nad tym co napisać, żeby nie czuć się jak na lekcji polskiego, z uporem dukając jakieś frazesy na ulubione pytanie tysięcy polonistów: „Co autor miał na myśli?”*
Imperator. Czarne Ziemie to pokaźne dzieło (653 strony) opowiadające o religii, wojnie, miłości i polityce. Kamil Bednarek maluje przed nami liczną rzeszę bohaterów pozytywnych i negatywnych, ale jak jeden mąż barwnych i literacko pełnych.
Głównym bohaterem historii staje się Hex. Początkowo mizerny chłopak dzięki mocy Sag Bas wyrasta na potężnego i wszechmocnego kapłana prastarej religii uzurpując sobie tytuł Imperatora i dążąc do spełnienia przepowiedni sprzed lat.
W tym czasie w polityce wre. Królowie giną a na ich miejscu zasiadają nowi władcy. Świat nie trwa w zawieszeniu lecz zmienia się i poddaje upływowi czasu.
Gdy Hex wreszcie gotów jest sięgnąć po władzę świat może nie podzielać jego zdania…

Zdecydowanym atutem tej książki jest jej język i wartka akcja. Autor doskonale włada piórem i w niezwykle barwny i przyjemny sposób potrafi przekazać opisy miejsc i ludzi, tak że nie staja się nużącą przerwą a przyjemnym dodatkiem. Jednak Imperator to nie tylko opisy ale i postacie – jak już wspomniałam – bardzo liczne. Niezwykle cenie sobie, gdy w książce nie tylko głowni bohaterowie mają własne charaktery, zdanie i ludzkie uczucia. W tym przypadku wydaje się, że autor pochylił się nad każdym jednym, przypadkowym wieśniakiem, tak że zamiast zlać się w szary, bezkształtny tłum, wszystkie postacie poboczne stały się wspaniałym, barwnym tłem, pełnym wyjątkowych istot.
Może nie całkiem drugoplanową, ale zdecydowanie moją ulubioną postacią jest młody król Kastil. Choć dopiero uczy się władać krajem, to można by rzec jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nie przedkłada serca nad rozum ani rozumu nad serce. Jego decyzje są przemyślane i choć czasem wydają się porywcze, to jednak tylko złudzenie. Kastil niczego nie robi bez wcześniejszego przemyślenia sprawy i skonsultowania się (nie, nie z farmaceutą xD) z uczonymi i żołnierzami. Niezwykle podobało mi się jego podejście do ludu, polityka otwartych drzwi i zwyczajnego ludzkiego traktowania, na które niewielu wcześniej mogło liczyć na królewskim dworze.
Postać, którą najmniej polubiłam? Obawiam się, że Hex. Moim oczom przez całą książkę jawił się jako opętany ideą religijny fanatyk, za nic mający ludzkie życie czy wolność. Nie podobało mi się, w jaki sposób traktował swoje kapłanki. Jakby były tylko ozdobą, śmiercionośnym kwiatem, który można wysłać do bitwy jako broń, ale wciąż tylko kwiatem. Drażniło mnie, że szkolił je obiecując im równą pozycje u swego boku, a potem za nic miał ich zdanie i zmuszał do posłuszeństwa.
Jednak wymienione (i niewymienione) zalety sprawiają, ze Imperator choć pełny krwi i okrucieństwa jest książką bardzo ciekawą i interesującą, a ja czekam na ciąg dalszy by dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy bohaterów.
Choć nie byłabym sobą, gdybym nie dodała łyżki dziegciu. Upływ czasu w Imperatorze jest zaznaczony bardzo kiepsko, co trochę łapałam się na tym, że zastanawiam się jak oni zrobili to tak szybko, podczas gdy tak naprawdę w akcji mijały miesiące, za nic nie potrafiłam wyłapać tych drobnych zmian.
To co tak naprawdę początkowo zraziło mnie do książki to bardzo malutka czcionka, która utrudniła czytanie i bardzo męczyła oczy. Stąd też tak długo trwało nim skończyłam czytać tę pozycję, niestety po 50-60 stronach wieczornego czytania, moje oczy się poddawały.
A teraz kilka zdań z serii rozkmina/nadinterpretacja, które niestety są moim przekleństwem :D Przez cały czas czytania książki zastanawiałam się, kto tak naprawdę jest zły. Autor przedstawia Hexa jako tego dobrego, zbawcę, który wie, co dla ludzi jest właściwe i wprowadzi to, choćby połowę tych ludzi musiał wybić.
Od pierwszych stron książki mojej głowie już szumiała piosenka Rudolfa z Afery Mayerling, a konkretnie jej polska wersja w wykonaniu Adriana Wiśniewskiego ze Studia Accantus.

Dla mnie Hex nie mógłby być już dalej od pozytywnej postaci. Jest on tyranem i religijnym fanatykiem, uzurpującym sobie władzę nie tylko nad ziemią, ale przede wszystkim nad ludzką wolą i życiem. Za nic ma przyjaźń czy miłość. Wydaje się, że jest ponad wszelkie ludzkie uczucia i choć uparcie twierdzi, że wiedzie go logika, to gdy przegrywa w walce możemy wreszcie zobaczyć jego tłumiony gniew i utratę opanowania.

Jako Kapłan Sag Bas wykorzystuje swoją moc, nie po to by dać ludziom możliwość zjednoczenia się pod wspólnym sztandarem, ale wymusza to, naginając ich do swojej woli. Karą za nieposłuszeństwo jest naturalnie śmierć w mękach.

Ta myśl jakoś wybitnie zgrzytała mi to w głowie, dlatego musiałam się tym z wami podzielić. Chociaż uważam książkę, za dobrą to samego Hexa bardzo nie lubię. Nie potrafię zmusić się do sympatii dla postaci, która okrada ludzi z wolnej woli i życia. Nie ważne jak fantastyczne byłyby pobudki takiego bohatera, jego działania je wypaczyły. Ze zbawcy zamieniły go w eksterminatora ludzkości, z przywódcy, który mógłby odmienić oblicze świata na lepsze w tyrana, który wkrótce będzie władał armią trupów i spaloną ziemią.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Nawias

Imperator
Czarne Ziemie
Lektura Imperatora już za mną i musiało upłynąć kilka dni, nim odważyłam się siąść do recenzji. Przy tej książce jak przy żadnej innej wcześniej pojawiło się we mnie pytanie ‘Czy ja to dobrze interpretuję?” Długo rozmyślałam nad tym co napisać, żeby nie czuć się jak na lekcji polskiego, z uporem dukając jakieś frazesy na ulubione pytanie tysięcy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
195
195

Na półkach: ,

Lisioł Imperatorem

Lisioł zapragnął być Imperatorem – takim cesarzem, ale z IM z przodu. W tym celu wsadził nochal do książki Kamil Bednarek „Imperator. Czarne Ziemie”. Jest to solidna kniga pisana małym druczkiem, więc dobrze wziąć to pod uwagę albo trzymać lupę w pobliżu łapy. Jednak nie takie przeciwności losu Lisioł pokonywał! Więc do dzieła!

Lisioł wyposażył się w odpowiednią broń i wyruszył śladami przyszłego imperatora. W ten sposób zabłądził na bagnach w towarzystwie dzieciaka imieniem Hex i trafił do zapomnianej świątyni Sag Bas. Tam też słyszy przepowiednię, na którą futrzak wywrócił oczami, wyczuwając nadejście klasyki fantastyki – dla jednych super, dla innych mniej. Wracając do głównego wątku, Imperator rósł na coraz większego skur… kowańca, posiadającego nadprzyrodzone moce. Dlatego Lisioł wsadził mu tasak do mięsa w zadek i porzucił swoje plany na temat przedrostka IM i skromnie postanowił zostać Peratorem. Zwłaszcza że na horyzoncie pojawiła się nowa postać.

Kastil, młody król Erskinu od razu przyciągnął uwagę Lisioła i za nim futrzak chętnie wszędzie tuptał. Rycerze, zamki, walki, spiski i taktyka, czego chcieć więcej? Aż szkoda, że książka nie jest poświęcona wyłącznie tej jednej postaci. Lisioł świetnie się bawił, rzucając słojami pełnymi pcheł, albo podczas rugania hrabiów, nie wspominając już o tym powiewie rodem z wiedźmińskiego Toussaint, czy po prostu czasów średniowiecza. Łapki lizać.

Niestety książka nie jest tylko o Kastilu, nawet nie jest do końca o bohaterach. Jest przede wszystkim o świecie. Mamy dokładne opisy poszczególnych regionów, religii, uwarunkowań gospodarczych i politycznych. Widać, że autor włożył wiele pomyślunku w tworzenie swojego świata, który chciał dokładnie przedstawić. W książce więc nie brakuje akapitów informacyjnych, a bohaterowie są spychani na dalszy plan. Fani szybkiej akcji nie będą tym zachwyceni, jednakże wszyscy, którzy pokochali cykl Koło Czasu Roberta Jordana, powinni poczuć się jak w domu.

Podsumowując, Imperator to ogromny kawał klasycznej fantastyki. Jeśli więc lubujecie się w takich tematach, jest to książka dla Was. Jeśli szukacie powiewu świeżości i skondensowanej akcji, to niekoniecznie.

Lisioł Imperatorem

Lisioł zapragnął być Imperatorem – takim cesarzem, ale z IM z przodu. W tym celu wsadził nochal do książki Kamil Bednarek „Imperator. Czarne Ziemie”. Jest to solidna kniga pisana małym druczkiem, więc dobrze wziąć to pod uwagę albo trzymać lupę w pobliżu łapy. Jednak nie takie przeciwności losu Lisioł pokonywał! Więc do dzieła!

Lisioł wyposażył się w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    75
  • Przeczytane
    31
  • Posiadam
    6
  • Fantastyka
    4
  • 2023
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Legimi
    2
  • Brak Legimi A
    1
  • * dostępność - ebook
    1
  • Fantasy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Imperator. Czarne Ziemie


Podobne książki

Przeczytaj także