rozwińzwiń

Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa

Okładka książki Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa Rae Carson
Okładka książki Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa
Rae Carson Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk Seria: Kanon Star Wars [Olesiejuk] fantasy, science fiction
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Kanon Star Wars [Olesiejuk]
Tytuł oryginału:
Star Wars: The Rise of Skywalker: Expanded Edition
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Olesiejuk
Data wydania:
2021-11-10
Data 1. wyd. pol.:
2021-11-10
Data 1. wydania:
2020-03-17
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382168488
Tłumacz:
Marta Duda-Gryc
Tagi:
fantastyka amerykańska fantastyka Gwiezdne Wojny
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
66 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
57
1

Na półkach:

Najważniejsze że wypełnia luki i wyjaśnia wiele niedopowiedzianych filmowych kwestii. Niestety wciąż musiała sie trzymać tej kretyńskiej fabuły. Ogólnie...dobrze , że jest .

Najważniejsze że wypełnia luki i wyjaśnia wiele niedopowiedzianych filmowych kwestii. Niestety wciąż musiała sie trzymać tej kretyńskiej fabuły. Ogólnie...dobrze , że jest .

Pokaż mimo to

avatar
56
14

Na półkach:

Parę galaktyk lepsza niż film, było tyle wspaniałych pomysłów. Z użyciem CGI idzie teraz zrealizować wszystko, więc wstyd że takie pomysły znalazły się tylko w książce.

Parę galaktyk lepsza niż film, było tyle wspaniałych pomysłów. Z użyciem CGI idzie teraz zrealizować wszystko, więc wstyd że takie pomysły znalazły się tylko w książce.

Pokaż mimo to

avatar
380
187

Na półkach: ,

Przeklejam opinię dotyczącą oryginału, bo "Skywalker. Odrodzenie" czytałam po angielsku. Nie będzie zatem oceny jakości tłumaczenia tej książki.
-----

Książka jest dużo lepsza niż film. Pokazuje, że szczegóły mają ogromne znaczenie, a delikatne zwolnienie tempa akcji nie szkodzi, a potrafi nadać sens całej historii. Uświadamia też jak bardzo realizacja filmu leży i kwiczy. Jak tanio wyszły efekty specjalne (mam tu na myśli głównie te związane z Palpatinem i finałową walką) i jak bardzo Daisy Ridley nie umiała oddać emocji targających jej postacią. To nie tak, że w książce Rey przestaje być Mary Sue, ale przynajmniej daje się odczuć jej emocje i wzbierającą w niej Ciemną Stronę. Oczywiście książka nie daje rady uratować wszystkiego, bo w końcu musi bazować na scenariuszu filmu, więc nadal mamy sceny wywołujące zażenowanie... ale już nie tak duże jak w trakcie seansu. To co dało się uratować, zostało uratowane, a to czego się nie dało... to już wina J.J. Abramsa, Chrisa Terrio i Kathleen Kennedy, a nie Rae Carson. I w ten oto sposób adaptację oceniam na 8/10, a sam film na 4/10.

Przeklejam opinię dotyczącą oryginału, bo "Skywalker. Odrodzenie" czytałam po angielsku. Nie będzie zatem oceny jakości tłumaczenia tej książki.
-----

Książka jest dużo lepsza niż film. Pokazuje, że szczegóły mają ogromne znaczenie, a delikatne zwolnienie tempa akcji nie szkodzi, a potrafi nadać sens całej historii. Uświadamia też jak bardzo realizacja filmu leży i kwiczy....

więcej Pokaż mimo to

avatar
544
540

Na półkach: ,

Dla niektórych fanów Gwiezdnych Wojen, wręcz dla zakochanych do obsesji geeków tego Uniwersum, czy dla zwykłych sympatyków tego, co tam ciekawego się dzieje w a.k.a. ,,dawno, dawno temu w Galaktyce” mitycznej przestrzeni, gdzie królują Moc, miecze świetlne, cała feeria planet i fantastycznych istot - to co wydarzyło się w filmowym Epizodzie IX Star Wars, "Skywalker. Odrodzenie, było czymś tak z ich perspektywy niepotrzebnym temu Uniwersum, tak konstruktywnie złym, że stało się to paradoksem wypaczającym wszystko, co wielko i małoekranowe ,,starwarsy” kiedykolwiek pokazały. Ba!, ostatni epizodowy film spod tego znaku uznaje się za ,,kopciuszka, który bardzo dawno zgubił swój, i którego droga dobiegła końca zanim wybiła finałowa północ” – summa summarum zdaniem tak myślących o tym ,,produkcie" Abramsa ludzi, scenariusz i realizacja tego filmu... powinny skończyć na etapie kreślenia go na stole czy bazgrania po godzinach na kolanie.

Owszem, Moc się przebudziła, ale niezwykle solidnie i dosadnie w Epizodzie VII oraz w "Ostatnim Jedi", gdzie jej koncepcja, także pojmowanie jej tajników, sięgnęły głębi filozoficznych pierwocin i tego czym Moc powinna być w Uniwersum Star Wars i jak dalej powinno to kształtować się w jego ramach. W "Skywalker. Odrodzenie" natomiast Moc - i tu trudno o jednoznaczną analizę - wróciła do punktu wyjścia… i chyba na tym wszystkie główne filmy tego galaktycznego świata się zatrzymały. Nadeszła era ,,hybrydowych” Gwiezdnych Wojen, gdzie bardziej ,,konkretne” treścią i przystępniejsze dla każdej grupy wiekowej będą nie filmy a seriale w Uniwersum. I na pewno każdy kto oglądał wspomniany we wstępie mej niniejszej deliberacji tudzież recenzjo-opinii pewnej powieści dotyczącej gwiezdno-wojennego tematu, Epizod IX, ten ma to dziwne przeświadczenie, to przeczucie, że Moc powróciwszy do swego rodzaju ,,okresowego stanu stabilizacji” w Galaktyce, sprawi jakoby Gwiezdne Wojny utracą tą znaną sobie charyzmę, tą tożsamość i sens, może nawet iskrę inspiracji, którą poczuliby scenarzyści pracujący dla „Disney/Lucasfilm Ltd.”, i którzy mieli by (ewentualnie) tworzyć kolejne dzieła z serii tak znaczącej dla sfery kultury Space Opery. Na pewno nie można tej opinii i stanowiska a zarazem fanowskiego ,,przeczucia” całkowicie w tej kwestii ignorować. Pomyślmy, skoro Rey nazywa się w finale filmowego ,,Odrodzenia” Rey Skywalker, chowając w jednych z ostatnich scenach miecze świetlne w piaskach spieczonego dwoma słońcami Tatooine, nagle w umyśle widza/miłośnika gwiezdnowojennego Uniwersum może eksplodować dziwna idea, że Rey będzie odtąd ,,Strażniczką Jedi”, i być może nie robiąc od tej pory absolutnie niczego ciekawego oprócz symbolicznego stania na straży pokoju w Galaktyce. Osobiście mam mieszane uczucia, co do wszystkiego tego, czym, jak i dlaczego był filmowy ,,Skywalker. Odrodzenie”; niepewne będzie też moje stanowisko, co do niestety niepewnego losu dalszych historii na osi czasu tego świata w przód po zakończeniu Epizodu IX! Tak, i mówię to szczerze, poczułem w obrazie tym, wieńczącym Sagę Skywalkerów to niezmienne, niezgłębione nieporównywalne z niczym innym z filmów gatunku sci-fi i temu podobnych, trwanie Mocy – jej wibrowanie, to czym jest i dlaczego funkcjonuje w takich a nie innych właściwościach i formach w Galaktyce. Tym aspektem film się bronił, jednak wszystkiego było w nim za dużo (raz było źle, raz genialnie, a raz totalnie alogicznie, jakby pomysły dla obrazu zaczerpnięto ze scenariuszowego przedszkola); doświadczyłem tu tak dużej niezwykłości, że będąc po czterech seansach (dwa w kinie, dwa w domowym zaciszu, w wysokiej technologii obrazu i dźwięku) ,,Odrodzenia” do tej pory wciąż nie wiem, jak prawidłowo obiektywnie – na tyle, na ile się da – ocenić tą produkcję. I tu przechodzimy do sedna mych deliberacji, na pomoc przychodzi mi powieść o tym samym tytule, co Epizod IX, będąca adaptacją scenariusza tegoż to Epizodu kończącego z nadmierną werwą w garści Nową Trylogię Star Wars.

Omawiana niniejszym opowieść filmowa, bo tak przedstawia ją m.in. polski wydawca książki, taki również ma ów twór charakter, to dzieło autorstwa Rae Carson, pisarki niezbyt szeroko znanej w świecie Gwiezdnych Wojen. Owszem, jest to osoba mająca doświadczenie twórcze w tej branży, ale do treści starwarsowych autorka nie podchodziła zbyt często. Jej pióra w tym Uniwersum do niedawna były jedynie drobne ,,powiastki”, czy też ,,suplementy powieściowe” – przykłady literatury skierowanej dla stosunkowo młodych fanów galaktycznych wojaży, np. "Wielka ucieczka", niespolszczone "Canto Bight" i "Most Wanted". Ale, jak to się mówi ,,tak było do czasu…”, gdy Carson zabrała się za ,,modyfikację” scenariusza Epizodu IX. W ten sposób, dając od siebie nieco talentu, z którego jest znana, dała Nowemu Kanonowi Star Wars ciekawie opracowaną książkową wersję "Skywalker. Odrodzenie". Tego typu literaturę nazywam ,,powieścią po filmie” – co istotne, w tym konkretnym przypadku staje się to ważna dla mnie rzecz: publikacja Carson rozszerza spojrzenie na film Abramsa, jako na twór gwiezdnowojenny oraz jako na zwykły film, któremu ,,nie było po drodze do bycia arcydziełem kinematograficznym”. Do chwili otwarcia tej powieści, a jak się okazało był to twór skromny, ale zaskakująco żywy i bardziej spójny w fabule niżeli oryginalny film, miałem zachowane pewne rezerwy – ot skalkulowaną powściągliwość. Obawy szły w tak specyficznym kierunku, jakby jakieś ,,wczesne sumienie” drapało gdzieś moje czytelniczo-filmowe gusta: że książka może okazać się klasycznym mechanizmem kopiuj-wklej scenariusza; że nie znając osobiście żadnej z książek Carson mogę się przejechać na jej zabiegach twórczych w obrębie Gwiezdnych Wojen. Nie. Tak się nie stało, częściowo pierwsze 30-50 stron lekko wytrącało mnie z równowagi, ale z czasem satysfakcja z tego, co mam przed sobą i co pochłania mnie coraz bardziej, wykładniczo rosła.

Gdy George Lucas tworzył świat Gwiezdnych Wojen nikt nie spodziewał się, że dzisiaj ten olbrzymi Wymiar, który tak naprawdę zaczął się od kina i idei ,,kina kinematycznego”, które bardzo mu odpowiadało, dorośnie do pozycji o niepodważalnym wydźwięki – do rangi symbol i abstraktu ultimatum, które wyzwoli w kinie i całej naszej kulturze nieograniczone pokłady energii do rozwoju, ewolucji i wyjątkowych twórczych aktów kreacji. Ten pochodzący z Modesto w Kalifornii amerykański reżyser stworzył ,,wielkie coś!” – a ciężko opisać jednym słowem czy określeniem fenomen Gwiezdnych Wojen – który reakcją łańcuchową ciągnie się po dziś dzień i, dziękować Bogu, trwa we mnie i za pewne na dekady zapadnie w świadomości cywilizacji. Echo lucasowskiego geniuszu, moim zdaniem, jest obecne nawet w filmowej opowieści Carson. Może to zabrzmi dziwnie, ale czuć w jej ramach efekt dobrze przemyślanej i zrealizowanej pracy: adaptacji scenariusza wyszła autorce na dobre; duch Mocy ,,papy Lucasa” chyba się tu zakotwiczył. Książki nie odbierałem ,,inaczej” – z czysto gatunkowego i ,,przeznaczeniowego” charakteru, z powodu bazowania na scenariuszu konkretnego filmu. Na moje gusta to nie był ten ,,skopiowany bękart”, któremu nie powinno dawać się szansy. W powieści oczywistym i znajomym będzie wiele znanych nam z filmu zdarzeń, które tu zawarto, ale ujęto to w autorski sposób: bez strachu, z pominięciem niektórych sekwencji filmu, czy ich chronologicznym przeinaczeniem.

Przez dwa dni z kawałkiem miałem przed sobą góra 330 stron objętości – fizycznie nie był to potwór. Jeśli sądziliście, że "Skywalker. Odrodzenie", jako ta powieść filmowa, bazująca na oryginalnym scenariuszu i elementach filmu, będzie grubym tomiszczem, jeśli myślicie, że tak przeważnie tego typu ,,powieści” się pisze, niestety nie jest to literatura dla Was. To wciąż, nawet jak na książkę przystało, ba!, nawet jak na cały twórczy Nowy Kanon przystało, są całkiem dobre Gwiezdne Wojny. Jednakże tkwi w tym jeden mały haczyk: Epizod IX w wydaniu całkiem sprawnie się realizującej pisarki Rae Carson to taki czytelniczy klasyk w nowym wydaniu, ale ,,klasyk dla starwarsowych nerdów”. Nie mający styczności z kinowym Epizodem (co najmniej dwukrotnie… sam film został szaleńczo poprowadzony!) czytelnik powieści sci-fi lub rozbudowanych Uniwersów Space Opery, a gdzie tam dopiero podobna sytuacja osoby, która Gwiezdnych Wojen w ogóle nie kojarzy, kompletnie nie zrozumie koncepcji, licznych wydarzeń oraz postaci przedstawionych w "Skywalker. Odrodzenie". Pracę Carson niniejszym omawianą, z której czytelniczo i gwiezdnowojennie geekowsko byłem dość zadowolony, porównałbym do wersji reżyserskiej filmu, na którym pisarka się opiera, rzecz jasna jest to: "Star Wars – The Rise of Skywalker" albo do jego odpowiednika w specjalnej edycji słynnego z racji otoczki bojkotu ze strony fanów obrazu: "Zack Snyder's Justice League". Carson nie zaczyna ,,Odrodzenia” tak, jak zrobił to Abrams w swym dziele, które co najmniej ciężko jest ocenić przy dwóch seansach. Autorka rozpoczyna łagodniej niż ów reżyser: od rozpisania sceny, dodania jej odpowiednich treści i tego ,,mięsiwa narracyjnego” w siedzibie Ruchu Oporu na Ajan Kloss. Do wątku Kylo Rena i jego poszukiwania Imperatora na Exegolu pisarka odnosi się nieco później; skorzystała ona na tym, dając więcej swobody Lei, wcielając się w pani Generał i jej odczucia co do sytuacji, w której znajduje się cała Galaktyka i bliscy przywódczyni. Przy Kylo Renie na planecie w Nieznanych Regionach, znów, z większym zaangażowaniem w narrację z perspektywy emocji odczuwanych przez rozdartego w Mocy Kylo, Carson rozpisała znane nam z filmu sekwencje. Tego typu mechanizm się powtarza na przestrzeni całej książki. W takowej ,,powieści po filmie” ciąg i chronologia narracji z kinowej wersji, oryginału, zostały zachowane. Celem, sądzę, że nawet nadrzędnym tej twórczyni, było ukazanie innej perspektywy tego filmu, jak i nowych treści, których było niniejszym nad wyraz w ogromnych ilościach, jak choćby wątki: Kylo na Mustafar i szukanie Tellurium, rozbudowana sytuacja Zorii Bliss na Kijimi z nowymi postaciami z jej Klanu, z którymi współpracowała przez lata, czy tyci Babu Frik i podanie do wiadomości fanów w jakim języku i dialekcie mówi ta mała słodka postać oraz przekazanie wrażenie dźwiękowego jego śmieszkowatego głosu w formie zapisu tekstu, a nawet to coś bardzo istotne: kto i z czego zespawał pękniętą maskę Kylo i uwydatnienie tego ile znaczyła ona dla samego Rena.

Po lekturze ,,opowieści filmowej” Rae Carson być może prędko nie opuści was dziwne, gdzieś skrobiące w waszej podświadomości wrażenie: ,,dlaczego ja nie widziałem/am tak napisanego, jak ta książka filmu”? Gdzie podziały się te nowe postaci, ta istota na drodze Kylo Rena na Mustafar i skromna Rose Tico, której Carson przeznaczyła o wiele, wiele więcej czasu niż w oryginale filmowym? Suspensu tu nie szukajcie… wczujcie się w treść, nasyćcie się emocjami, które wyzierają z ciekawej kreacji pisarskiej Carson. Przeżyjcie powieść inaczej niż film, a potem obejrzyjcie „Odrodzenie” raz jeszcze i porównajcie, co jest po prostu lepsze. Ja już zdecydowałem.

Dla niektórych fanów Gwiezdnych Wojen, wręcz dla zakochanych do obsesji geeków tego Uniwersum, czy dla zwykłych sympatyków tego, co tam ciekawego się dzieje w a.k.a. ,,dawno, dawno temu w Galaktyce” mitycznej przestrzeni, gdzie królują Moc, miecze świetlne, cała feeria planet i fantastycznych istot - to co wydarzyło się w filmowym Epizodzie IX Star Wars, "Skywalker....

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
154

Na półkach:

Przyznam, że podziwiam Rae Carson. "Skywalker. Odrodzenie" to jeden z najsłabszych filmów z serii Star Wars, o ile nie najsłabszy, a pisarce z udało się wycisnąć z tego kiepskiego scenariusza przyzwoitą powieść. Także śmiało można powiedzieć, że książka była lepsza niż film.

Carson garściami czerpała z niewykorzystanych konceptów, które pojawiły się w sieci po premierze filmu. Udało jej się zapełnić kilka fabularnych luk, uzupełnić kilka wątków. Siłą tej książki są wewnętrzne przemyślenia bohaterów, które oczywiście nie mogły znaleźć się na ekranie, a aktorom zabrakło umiejętności, by wyrazić emocje swoją grą.

Największą wadą nowej trylogii jest to, że twórcy przed powstaniem "Przebudzenia mocy" nie mieli jednolitego planu na wszystkie filmy. Tworzenie ich wyglądało na jeden wielki ciąg mniej lub bardziej udanych inspiracji. Dlatego cieszę, że powstały opowieści filmowe, które świetnie uzupełniają scenariusze. Ja, chętniej niż do filmu wrócę w tym przypadku do książki.

Przyznam, że podziwiam Rae Carson. "Skywalker. Odrodzenie" to jeden z najsłabszych filmów z serii Star Wars, o ile nie najsłabszy, a pisarce z udało się wycisnąć z tego kiepskiego scenariusza przyzwoitą powieść. Także śmiało można powiedzieć, że książka była lepsza niż film.

Carson garściami czerpała z niewykorzystanych konceptów, które pojawiły się w sieci po premierze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
92

Na półkach: ,

Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem, od czego zacząć. Ciągle zastanawiam się, czy ta książka była dobra, czy jednak bardzo dobra? Po kolei: zdecydowanie Gwiezdne Wojny w wykonaniu pisarskim Carson to jest to. Pod względem literackim i ujęcia fabuły, i tego, co autorka chciała przedstawić oraz jak, nie ma porównania do poprzednich dwóch części. Niemniej, momentami bardzo irytujący się infantylizm wypowiedzi lub zdań. Może być to kwestia tłumaczenia.

Kolejna sprawa zdecydowanie na plus, autorka nie podąża ślepo za scenariuszem. Ten kto śledzi starwarsowy świat pewnie pamięta, jak po premierze filmu wyciekły concept arty do TRoS i pojawiły się w nich między innymi ilustracje z "Okiem". Te, jak i inne wcześniejsze pomysły scenarzystów autorka wplotła w powieść, co stanowi jej świetne uzupełnienie. Wiele wątków, które w filmie zostały potraktowane jako "przeskok" miały szansę się rozwiązać.
Pod względem rozszerzenia, książka Carson jest wreszcie namiastką tego, czego oczekuje fan od książki na podstawie filmu.

Miło czytać, że Kylo Ren w końcu dorósł, chociaż Rey nadal pozostaje rozdartą i zagubioną dziewczynką, która nie rozumie, jakie miejsce we wszechświecie jest jej przeznaczone, co po raz trzeci dosyć męczy... Ale jak i ostatnio, i tutaj udało się dobrze dalej kreować kreację Bena Solo i chyba ciężko znaleźć we wszystkich trzech książkach kogoś, kto byłby tak realny i dobrze oddany, przy jednoczesnym ukazaniu zmian, jakie w nim zachodzą.

Nie zabrakło także odrobiny humoru, ale raczej jest to stosunkowo mało, szczególnie do "Przebudzenia mocy". Pojawiło się także trochę nawiązań do przeszłości, głównie do okresu Republiki i Anakina. Miła wstawka dla fanów.

Problematyczne jednak okazuje się, że wszyscy bohaterowie, jak tylko robi się bardziej "gorąco" automatycznie wciskają opcje "co zrobiłaby Leia". I tak, jak można znieść to raz, góra dwa... tak po 50 stronach zaczyna człowiekowi się wylewać bokiem. dotychczas Leia nie miała jakiejś ogromnej roli w książkach, a tu wygląda, jakby na siłę próbowano zrobić z niej najważniejsza postać, która spaja uniwersum. I to, co ona by zrobiła, miałoby być wyznacznikiem dla wszystkich.

Ogólnie rzecz biorąc, ta książka jest naprawdę dobra, odstającą od swoich dwóch poprzedniczek i warto po nią sięgnąć, bo zapewni wam tyle samo, jak nie więcej emocji i doświadczeń niż film. I chociaż osobiście mam bardzo złe doświadczenia z książkami, które mają wstawkę "opowieść filmowa", Rea Carson nie zawodzi.

Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem, od czego zacząć. Ciągle zastanawiam się, czy ta książka była dobra, czy jednak bardzo dobra? Po kolei: zdecydowanie Gwiezdne Wojny w wykonaniu pisarskim Carson to jest to. Pod względem literackim i ujęcia fabuły, i tego, co autorka chciała przedstawić oraz jak, nie ma porównania do poprzednich dwóch części. Niemniej, momentami bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
317
28

Na półkach:

Szkoda, że saga Skywalkerów dobiegła końca, ale wszystko się kiedyś kończy. Filmy mi się podobały, książki też lubię, i ta również była na dobrym poziomie. Autorka do tego podeszła po swojemu i dobrze jej to wyszło. Prawdziwym fanom na pewno się spodoba i docenią jej prace. Ja doceniam na pewno

Szkoda, że saga Skywalkerów dobiegła końca, ale wszystko się kiedyś kończy. Filmy mi się podobały, książki też lubię, i ta również była na dobrym poziomie. Autorka do tego podeszła po swojemu i dobrze jej to wyszło. Prawdziwym fanom na pewno się spodoba i docenią jej prace. Ja doceniam na pewno

Pokaż mimo to

avatar
41
18

Na półkach:

Moje nastawienie było takie sobie, przeczytałam bo książkę po prostu dostałam, więc już głupio było chociażby do niej nie zajrzeć. Ale nawet mnie wciągnęła, fabuły w sumie juz aż tak dokładnie nie pamiętałam, a też były rzeczy które wcale się nie pojawiały. Ogólnie oceniam dobrze

Moje nastawienie było takie sobie, przeczytałam bo książkę po prostu dostałam, więc już głupio było chociażby do niej nie zajrzeć. Ale nawet mnie wciągnęła, fabuły w sumie juz aż tak dokładnie nie pamiętałam, a też były rzeczy które wcale się nie pojawiały. Ogólnie oceniam dobrze

Pokaż mimo to

avatar
250
29

Na półkach:

Takie opowiesci filmowe w sumie też są potrzebne. Jak się komuś nie chce oglądać albo nie lubi no to w taki sposób moze sobie tylko przeczytać i nawet nie będzie musiał porównywać do filmu bo po co ;) jako książka sama w sobie jest dobrze napisana i czyta się to fajnie

Takie opowiesci filmowe w sumie też są potrzebne. Jak się komuś nie chce oglądać albo nie lubi no to w taki sposób moze sobie tylko przeczytać i nawet nie będzie musiał porównywać do filmu bo po co ;) jako książka sama w sobie jest dobrze napisana i czyta się to fajnie

Pokaż mimo to

avatar
211
29

Na półkach:

nawet spoko chociaż na cuda tutaj nie liczyłam. jak ktoś oglądał film to i tak już wszystko z treści wie. no jest pare dodatków ale czy one mają taki wpływ na calosc? raczej nie. to po prostu fajny dodatek dla dużych fanów

nawet spoko chociaż na cuda tutaj nie liczyłam. jak ktoś oglądał film to i tak już wszystko z treści wie. no jest pare dodatków ale czy one mają taki wpływ na calosc? raczej nie. to po prostu fajny dodatek dla dużych fanów

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    80
  • Chcę przeczytać
    54
  • Posiadam
    27
  • Star Wars
    6
  • Teraz czytam
    3
  • Star Wars Kanon
    2
  • 2022
    2
  • Ulubione
    2
  • 🌌 Star Wars
    1
  • 0 ZDC SW
    1

Cytaty

Więcej
Rae Carson Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa Zobacz więcej
Rae Carson Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa Zobacz więcej
Rae Carson Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie - Opowieść filmowa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także