Star Wars: Wielka Republika: Ścieżka zdrady Tessa Gratton 6,7
ocenił(a) na 434 tyg. temu Udało mi się dobrnąć do końca. "Ścieżka zdrady" jest jednym z największych rozczarowań w moim roku czytelniczym, a (naprawdę) czekałam na tę książkę z niecierpliwością. Choć proza Justiny Ireland nie przypadła mi do gustu w pierwszej fazie Wielkiej Republiki, to miałam nadzieję, że współautorka Tessa Gratton nieco "podciągnie" książkę na wyższy poziom. Myliłam się. "Ścieżka zdrady" ma te same problemy, które miało "Pośród cieni" (autorstwa właśnie Ireland). Przez trzysta stron nic się nie dzieje, płynie się oczami po tekście, a czytelnik trwa w stagnacji. Następnie dostajemy rozwiązanie jedno za drugim i akcja nie zwalnia (chociaż tutaj miałam wrażenie, że akcji w ogóle nie było; nawet grama). Zdaję sobie sprawę, że miało być to lekkie wprowadzenie do drugiej fazy, ale oczekiwałam czegoś co mnie zachęci, a nie zniechęci. Interesującym pomysłem było stworzenie Ścieżki, która postrzegała Moc zupełnie inaczej niż Jedi, ale odczuwam tu lekki niedosyt. Uważam, że wątek ten był przesycony bełkotem o Mocy, jej naturze, potrzebie użytkowania, a nie prawdziwymi argumentami. Plusem były także różne drobne nawiązania do pierwszej fazy, ale dla mnie to jednak za mało, aby utrzymać moją uwagę. Wątek miłosny między Kevmo i Mardą został wpleciony w fabułę mam wrażenie od czapy, bo w pewnym momencie on się po prostu urwał. Podsumowując, od jakiegoś czasu odczuwam niedosyt Wielkiej Republiki. Był to świetnie zapowiadający się i dobrze przemyślany projekt, który złapał ostatnimi czasy zadyszkę.