"Zwłoki zostały pozbawione wnętrzności oraz głów i górnych kończyn. Odcięte ręce i głowy leżały na tylnej kanapie poloneza. Zamordowani mieli wepchnięte w usta policyjne pałki."

Pamiętacie jeszcze debiut Krystiana sprzed trzech lat? Autor "Odludzia" po raz kolejny wraca do Domu Horroru, z zupełnie nową historią do opowiedzenia.

Chwytliwie brzmiący tytuł, ale zapewniam, że nie ma nic wspólnego z powieścią Mary Shelley. Tutejszy bohater nie ma zamiaru stwarzać nowego życia, lecz stopniowo wyrywać go zwykłym mieszkańcom Częstochowy, oczywiście pod nosem niezdarnej policji.

Podejrzewam, że gdyby tytułowy Franek istniał naprawdę, to populacja Częstochowy byłaby dzis bliska zeru. Morderca kosi ludzi bez opamiętania, nie odpuszczając nikomu. Ot, każdemu po równo.

Najbardziej w książce podobały mi się dwie rzeczy: pierwszą z nich jest aura tajemnicy osnuwająca tożsamość mordercy, a druga to masa fałszywych tropów, które podrzuca nam autor.Momentami akcja przeskakuje w taki sposób, że odnosimy wrażenie jakbyśmy znali mordercę od początku, gdzie potem okazuje się, że Krystian wyprowadził nas w pole.

Nie brakuje tu brutalności. Franek to prawdziwy rzeźnik w swoim fachu i z prawdziwą gracją ucina głowy, przyszywa do innych korpusów, usuwa tatuaże (niekoniecznie laserem) i zapewnia darmową depilację. Część z Was zapewne uzna to za prawdziwy hardkore, ale dla mnie nie były to opisy, które uznałbym za mega mocne. Nic więcej ponad to, co już czytałem.

Mam małe zastrzeżenia do fabuły i nie jestem pewien czy jestem w tych odczuciach sam. Momentami akcja wydaje się być zbyt wolna, a kilka opisów zbędnymi zapychaczami, ale może to tylko moje wrażenie i Wy odczujecie to jako na przykład stopniowanie akcji.

Może bardziej spostrzegawczy czytelnik by się domyślił, ale na koniec autor mnie zaskoczył. Może i Was się uda.

Podsumowując, "Frankenstein" jest kolejnym slasherem, który może, ale nie musi się Wam spodobać. W ogólnym rozrachunku jest to powieść, którą śmiało można przeczytać w wolny wieczór.

"Zwłoki zostały pozbawione wnętrzności oraz głów i górnych kończyn. Odcięte ręce i głowy leżały na tylnej kanapie poloneza. Zamordowani mieli wepchnięte w usta policyjne pałki."

Pamiętacie jeszcze debiut Krystiana sprzed trzech lat? Autor "Odludzia" po raz kolejny wraca do Domu Horroru, z zupełnie nową historią do opowiedzenia.

Chwytliwie brzmiący tytuł, ale zapewniam, że...

Chyba najgorsza lub jedna z najgorszych książek przeczytanych w życiu, autor powinien zająć się czymś innym niż pisaniem

Chyba najgorsza lub jedna z najgorszych książek przeczytanych w życiu, autor powinien zająć się czymś innym niż pisaniem