Kolory PRL
- Kategoria:
- sztuka
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2021-09-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-09-29
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328714700
- Tagi:
- Książki / biografie / biografie artystów plastyków Książki / kultura i sztuka / malarstwo grafika rzeźba PRL sztuka polska historia sztuki sztuka PRL
W smutnym peerelowskim pejzażu powstawały dzieła wybitne. Polscy malarze, rysownicy i animatorzy zdobywali światową sławę. W kraju naznaczonym niedostatkiem rozkwitała kolorami sztuka. A że najbliższa ludziom była wtedy sztuka masowa, komiks, plakat i film animowany, ona więc wyrastała na tym zgrzebnym tle – jak maki na betonie.
Przełomowy rok 1945 – oznaczał wprawdzie koniec wojny, ale nie wymazywał z pamięci wojennej traumy. Na murach spalonej stolicy zawisł pierwszy, symboliczny, zamykający ten okres plakat antyhitlerowski „Zniszczymy faszyzm do końca” Eryka Lipińskiego. Ci, którzy ocaleli z pożogi, choć poturbowani psychicznie i fizycznie, z nadzieją patrzyli w przyszłość. Ten upragniony „nowy lepszy świat” okazał się jednak pułapką. Dla artystów ponure realia peerelowskie stały się wyzwaniem i inspiracją. W nich narodziła się słynna w świecie polska szkoła plakatu, a międzynarodową sławę zdobywali twórcy polskich animacji.
Na kartach książki pojawiają się artyści tej miary co Henryk Tomaszewski, Waldemar Świerzy, Janusz Stanny czy Tadeusz Trepkowski. Uchyla swoje drzwi Pracownia Plakatu Propagandowego i raczkujące studio filmów animowanych w Bielsku-Białej. Śledzimy losy Waleriana Borowczyka i Jan Lenicy – w latach 60. okrzykniętych twórcami polskiej szkoły animacji. Obserwujemy trud tworzenia pierwszych filmów rysunkowych. Wreszcie i perypetie związane z „najbardziej imperialistycznym” gatunkiem sztuki. A w nim Henryk Chmielewski czy Janusz Christa – królowie komiksu. Przewija się tu zresztą cała plejada znakomitości: plakacistów, animatorów, twórców komiksów.
Autorka ukazuje artystów tamtej epoki, a przybliżając ich dzieła, pokazuje warunki, w jakich powstawały, wyboistą drogę artystyczną w okowach socjalizmu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Plakat, komiks i film animowany w Polsce Ludowej
„Bo po wojnie wszystko się zmienia. Także sztuka. Teraz trzeba ją podporządkować zupełnie nowej wizji. Tej narzuconej przez komunistyczną władzę. Dla twórców rozpoczyna się właśnie nowa epoka. W 1949 roku ogłasza ją podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki, Włodzimierz Sokorski – na zjeździe w Nieborowie, w imieniu Polskiej Zjednoczonej już Partii Robotniczej proklamuje socrealizm, czyli sztukę zaangażowaną”.
Bardzo często mówi się, że Polska Ludowa była szarym krajem. Gdyby ktoś miał szybkim skojarzeniem wymienić kolor, kojarzący mu się z PRL-em to z pewnością byłaby to właśnie szarość. Szare ulice, szare bloki i budynki, wreszcie szarzy ludzie. Wieczna szarość. To jednak tylko jedna strona medalu. Przecież również w Polsce Ludowej byli artyści, którzy tworzyli. Tworzyli plakaty, komiksy, filmy. Niektóre z nich były wybitne. Wiele powstało na użytek władzy. Wszystkie musiały przejść przez sito cenzury.
Właśnie temu tematowi poświęcona jest książka Ewy Jałochowskiej pod tytułem „Kolory PRL. Plakat, komiks, film animowany”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Muza. Autorka jest pisarką i historykiem sztuki. Jej najnowsza książka poświęcona jest ważnemu zagadnieniu. Sztuka w komunistycznym kraju była bowiem czymś więcej niż tylko sztuką. Była – musiała być – sztuką zaangażowaną, musiała być niejako na usługach partii i narodu. Chociaż może lepiej byłoby napisać: mas pracujących.
Książka Ewy Jałochowskiej ma klasyczny, chronologiczny układ. Autorka stara się przeanalizować wybrane formy artystyczne na przestrzeni lat 1944 – 1989. Pokrótce snuje rozważania o korzeniach plakatu, filmu animowanego i komiksu. Przypomina, że w Polsce po II wojnie światowej musiały powstawać one praktycznie „z niczego”. Podobnie „z niczego” powstało nowe, komunistyczne państwo. Właściwie kraj ruin, zniszczonych domów, zburzonych miast. Właśnie w takim kraju i takich okolicznościach tworzyli polscy artyści. W ówczesnych realiach plakat był potężną propagandową bronią. Sugestywne plakaty niosły jasne przesłanie, obok którego widz nie mógł przejść obojętnie.
Zupełnie inaczej rzecz się miała z komiksem, który w oczach nowej władzy miał wrogie, imperialistyczne korzenie. Stąd też rozwój polskiego komiksu po wojnie przebiegał nieco wolniej. Osobna historia to dzieje filmu animowanego. Za czasów PRL-u powstało wiele kultowych dzieł, które oglądamy do dziś – na czele z „Bolkiem i Lolkiem”.
Bez wątpienia dużą zaletą recenzowanej publikacji są liczne zdjęcia i ilustracje. Właściwie trudno byłoby bez nich wyobrazić sobie tę książkę. Mamy więc możliwość zobaczyć to, o czym pisze autorka – słynne plakaty, filmowe kadry, postaci twórców i ich dzieła. Dowiemy się, który komiksowy bohater był „piewcą socjalistycznego ładu”. Poznamy odpowiedź na pytanie, jak plakat wymknął się z socrealu. Dowiemy się, na które lata przypadła złota era komiksu. Wreszcie poznamy dzieje plakatu w tonacji „S” oraz przeczytamy o kontestującym filmie animowanym.
Autorka stara się przed omówieniem konkretnych lat zarysować tło historyczne. Sama przekonuje, że „bez kartek na mięso, bez kolejki po papier toaletowy, bez czołgów na ulicach, zrozumieć, czym była sztuka w czasach Polski Ludowej, się nie da”. Jako ktoś interesujący się historią i polityką żałuję wręcz, że Ewa Jałochowska nie wydobyła w swojej pracy jeszcze więcej dzieł, powstałych na partyjne zamówienie. Musimy pamiętać, że w komunistycznym kraju wszystko było „sprawą polityczną”. Była nią również sztuka, w stopniu o wiele większym niż mogłoby się nam wydawać. Wszak plakaty, komiksy czy filmy mogły być – i były – potężnym narzędziem propagandy.
Jeśli więc chcecie dowiedzieć się, jak bardzo „kolorowy” był PRL, sięgnijcie po publikację Jałochowskiej. Autorka przekonuje, że plakat, komiks i film animowany w Polsce Ludowej odegrały zupełnie niespodziewaną rolę. Jaką? Zapraszam do lektury książki.
Wojciech Sobański
Książka na półkach
- 58
- 41
- 12
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
To mogłaby być ciekawa pozycja, gdyby nie to, że "Kolory PRL" są trochę dla nikogo. Ani dla laików, bo na stronach mnoży się od nazwisk, miejsc, tytułów, które w chaotyczny sposób są podawane, ani dla siedzących dłużej w temacie, bo warstwa historyczna to przytaczanie oczywistości. Szkoda, że nikt mocniej nie przypilnował autorki, bo z tego mogła być dużo lepsza książka.
To mogłaby być ciekawa pozycja, gdyby nie to, że "Kolory PRL" są trochę dla nikogo. Ani dla laików, bo na stronach mnoży się od nazwisk, miejsc, tytułów, które w chaotyczny sposób są podawane, ani dla siedzących dłużej w temacie, bo warstwa historyczna to przytaczanie oczywistości. Szkoda, że nikt mocniej nie przypilnował autorki, bo z tego mogła być dużo lepsza...
więcej Pokaż mimo toJest to dość ciekawa lektura, jednak przyznam, że chyba dla osób już trochę siedzących w temacie. Pojawia się dużo nazwisk oraz dat, więc dla początkujących osób (tj dla mnie) te wszystkie informacje były chwilami nawet męczące.
JEDNAK dla osób bardziej znających się na temacie na pewno będzie to na plus!
Jest to dość ciekawa lektura, jednak przyznam, że chyba dla osób już trochę siedzących w temacie. Pojawia się dużo nazwisk oraz dat, więc dla początkujących osób (tj dla mnie) te wszystkie informacje były chwilami nawet męczące.
Pokaż mimo toJEDNAK dla osób bardziej znających się na temacie na pewno będzie to na plus!
Trudne do oceny są "Kolory PRL", bo i momentami trudna to była lektura. Zwłaszcza pierwszy rozdział przyprawiał mnie o ból głowy i chęć kapitulacji, głównie za sprawą chaosu, ciężkiego języka, nagromadzenia zbyt dużej ilości treści, przeskakiwania przez autorkę z tematu na temat, niekiedy absurdalnych dyskusji samej ze sobą. Przebrnąłem jednak przez te przeszkody, które co prawda towarzyszą lekturze aż do końca, jednak w mniejszej skali, a poza tym później książka nadrabia też dość ciekawą treścią. Sam pomysł niewątpliwie jest bardzo ciekawy, a po autorce widać, że zna się na rzeczy i tematyka poruszana w książce jest bliska jej sercu. Nie pozwoliło to jednak uniknąć pewnych, wspomnianych wyżej, wad. Mnie najbardziej podczas lektury męczyło "przeskakiwanie" z wątku na wątek czy okresu na okres, regularne cofanie się w czasie, a następnie przenoszenie jeszcze do przodu w odniesieniu do pierwotnie prowadzonej narracji. Na skutek powyższego niekiedy ciężko nadążyć za myślami autorki, a innym razem takie zabiegi po prostu irytują. Irytują również dość regularne dyskusje autorki samej ze sobą na zasadzie zaprzeczania wcześniej sformułowanym twierdzeniom. Z kolei ilość informacji i przekazywanej wiedzy chwilami przytłacza i po prostu nie sposób to wszystko przyswoić. Niemniej "Kolory PRL" to całkiem dobra książka, która poza wspomnianymi wyżej mankamentami w ciekawy i skrupulatny sposób opisuje film animowany, komiks i plakat w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Do tego na duży plus ilość grafik zawartych w książce.
Trudne do oceny są "Kolory PRL", bo i momentami trudna to była lektura. Zwłaszcza pierwszy rozdział przyprawiał mnie o ból głowy i chęć kapitulacji, głównie za sprawą chaosu, ciężkiego języka, nagromadzenia zbyt dużej ilości treści, przeskakiwania przez autorkę z tematu na temat, niekiedy absurdalnych dyskusji samej ze sobą. Przebrnąłem jednak przez te przeszkody, które co...
więcej Pokaż mimo toBardzo ambitne założenie – opisać historię plakatu, komiksu oraz filmu animowanego od końca wojny do końca PRL. Byłam ogromnie ciekawa tej książki.
Fakt – jest bogato i świetnie ilustrowana. Fakt – narracja jest ciekawie poprowadzona. Trochę w formie gawędy, gęsto przetykanej ironicznymi stwierdzeniami autorki. Można powiedzieć narracja jest (nomen omen) bardzo malownicza 😊 Fakt- ilość nazwisk, faktów i cytatów jest imponująca. Autorka rzetelnie odrobiła lekcję, wydaje się, że temat stał się jej pasją.
W ostatecznej ocenie – ta książka mnie przytłoczyła. Być może powinnam czytać ją na raty. Tak, czy inaczej nie umiem powiedzieć, czy to jest kompletne kompendium wiedzy na zadany temat. Myślę jednak, że warto po nią sięgnąć. Nudy nie ma.
Bardzo ambitne założenie – opisać historię plakatu, komiksu oraz filmu animowanego od końca wojny do końca PRL. Byłam ogromnie ciekawa tej książki.
więcej Pokaż mimo toFakt – jest bogato i świetnie ilustrowana. Fakt – narracja jest ciekawie poprowadzona. Trochę w formie gawędy, gęsto przetykanej ironicznymi stwierdzeniami autorki. Można powiedzieć narracja jest (nomen omen) bardzo malownicza...
Trudno przejść obojętnie obok okładki z profesorem Filutkiem. PRL-owskie plakaty, komiksy i animacje to też nie byle jaka zachęta. Kupiłam więc, by cieszyć się tym, co znam i lubię, a także, by odkryć to, czego z racji wieku poznać nie miałam okazji. Moja radość jednak skończyła się w okolicach wstępu, którego fragment pozwolę sobie zacytować:
"Mimo to w okresie, gdy nasza opowieść się zaczyna, czyli w roku 1945, do radości z komiksu jest jeszcze daleko, bo ten na razie w Polsce istnieć nie może. A skoro nie może, nie będzie stanowił obrazu otwierającego książkę. Chyba, że pustka po nim. Ta jest wymowna i mogłaby otwierać rozdział. Zresztą nie byłaby pierwszą pustką w tym tekście, lecz kolejną. Pustki łączą się, dodają, przyciągają. Artyści, którzy odeszli, prace, które zniszczono. Wartości zdegradowane i nowe, wstawione na miejsce starych". (str. 14)
To dywagacje Katarzyny Jałochowskiej o tym, jakim obrazem (w znaczeniu, czy komiksem, plakatem czy filmem animowanym) rozpocząć historię. Jest to przykład dość ekstremalny grafomańsko, ale oddający styl Autorki, kiedy próbuje przekazać swoje historiozoficzne przemyślenia. Zgoła inaczej prezentuje fakty - te są podane w sposób encyklopedyczny i nietrudno pogubić się w feerii nazwisk, tytułów i dat, zwłaszcza osobom, które dopiero odkrywają to uniwersum.
Nie można odmówić Autorce pasji, samo zebranie takiej ilości różnorodnego materiału to ogromna praca. Ale największe i najszczersze chęci nie wystarczy, by przedstawić temat z sensem. Może zabrakło tutaj metodyki, może pomocy redaktorskiej, w każdym razie temat przerósł Autorkę. Kilkukrotnie.
Trudno przejść obojętnie obok okładki z profesorem Filutkiem. PRL-owskie plakaty, komiksy i animacje to też nie byle jaka zachęta. Kupiłam więc, by cieszyć się tym, co znam i lubię, a także, by odkryć to, czego z racji wieku poznać nie miałam okazji. Moja radość jednak skończyła się w okolicach wstępu, którego fragment pozwolę sobie zacytować:
więcej Pokaż mimo to"Mimo to w okresie, gdy...
To nie lada wyzwanie napisać xiążkę o plakacie, komixie, a zwłaszcza o filmie, bo filmu w xiążce nie pokarzesz. Szkoda, że Jałochowska nie pokazuje też komixu a plakat bardzo oszczędnie.
Nie wiem, jestem laikiem, może tak właśnie pisze się xiążkę o kulturze i sztuce ale mi się bardzo nie podobało. Praca dotyka wielu twórców, ale nie opisuje w jakiś logiczny sposób tylko właśnie "dotyka" i pędzi dalej. Niekorzystne wrażenie pogłębiają ilustracje i zdjęcia. Zdarza się, że autorka opisuje jakąś konkretną pracę zachwycając się nią, ale pozostaje w swoim zachwycie samotna bo w xiążce próżno szukać zdjęcia tej wywołującej zachwyt pracy. Irytowało mnie to, że niektóre prace znaleźć można było za dwa razy, w dwóch różnych formatach - np. Profesor Filutek. Naprawdę nie można było znaleźć dwóch innych historyjek? Albo zdjęcia autorów. Po co po kilka zdjęć tego samego twórcy? Tadeusz Baranowski znalazł się na dwóch zdjęciach chyba tylko dlatego aby czytelnik mógł sam ocenić, z którego profilu wygląda lepiej. Oba zdjęcia ewidentnie wykonano tego samego dnia, w tej samej pracowni, nad tym samym komixem.
Zbyt dużo jest tez nawiązań do polityki i niepotrzebnych dygresji. Rozumiem, że autorka, nie bez podstaw, uważa że w dzisiejszych czasach nie każdy czytelnik będzie wiedział, że wybory w 1947 zostały sfałszowane przez komunistów, ale czy naprawdę należy pisać o tym aż trzy (!) razy w pracy dotyczącej sztuki? Albo po co mi wiedza o polskich pracach nad sztucznym płucosercem, skoro nie miało to związku z tematem xiążki? Czasami, w jakimś momencie autorka składa obietnicę kontynuowania jakiegoś ciekawego wątku później. Czy muszę dodawać, że nie spełnia tych obietnic?
No i ten irytujący język, napakowany grafomańskimi metaforami zaczerpniętymi chyba z wypracowań gimnazjalnych.
Ostatnie zdanie tej pracy mówi, że "nie każda wolność daje wolność". Ja się zrewanżuję swoim spostrzeżeniem, że nie każda xiążka o kolorach jest kolorowa.
To nie lada wyzwanie napisać xiążkę o plakacie, komixie, a zwłaszcza o filmie, bo filmu w xiążce nie pokarzesz. Szkoda, że Jałochowska nie pokazuje też komixu a plakat bardzo oszczędnie.
więcej Pokaż mimo toNie wiem, jestem laikiem, może tak właśnie pisze się xiążkę o kulturze i sztuce ale mi się bardzo nie podobało. Praca dotyka wielu twórców, ale nie opisuje w jakiś logiczny sposób tylko...
Czy książkę tę warto przeczytać? Z pewnością tak. Czy pozycja ta spełni wszystkie albo chociaż zasadnicze pokładane w niej nadzieje? Odpowiedź na to z kolei pytanie wydaje się dużo bardziej złożoną sprawą. Na pewno na plus tej publikacji należy poczytać ambicję i pasję autorki. Nadto - niewątpliwie ciekawą i reprezentatywną warstwę ilustracyjną książki. Jeśli chodzi zaś o jej treść, to wydaje się, że Jałochowska trochę przeszacowała możliwość porządnego omówienia tematu (chyba że nie o to tutaj chodziło). W efekcie część dotycząca plakatu opracowana jest solidnie i satysfakcjonująco, część dotycząca komiksu - dobrze, ale przewidywalnie, bo akurat znawcy i fani komiksu doby PRL-u nie dowiedzą się właściwie tutaj niczego nowego, część zaś dotycząca filmu animowanego w moim odczuciu została potraktowana jednak dość pobieżnie (co widać w porównaniu z książką "Królowie bajek" aut. Talko, Vesely). Rodzi się też pytanie - skoro plakat, komiks i film animowany, to dlaczego również nie ilustracja książkowa, choćby i tylko dziecięca? W każdym razie książka ta zawiera solidną porcję informacji (choć czasem zdarzają się błędy - żeby nie był gołosłownym: "Hans" ukazywał się w "Świecie Młodych" jako "Jan - Przybysz znikąd", nie jako "Yans", jak podaje autorka) przyprawioną historycznymi odwołaniami do poprzedniej epoki, czasami frapującymi anegdotami. Bywa i tak, że te historyczne konteksty wydają się nawet zbyt mocno rozbudowane, zupełnie jakby kolejną ambicją Jałochowskiej było stworzenie minikalendarium PRL-u. Tam, gdzie autorka trzyma się suchych faktów, książkę czyta się naprawdę dobrze, ale tam gdzie pozwala sobie na dość swobodną improwizację, proponuje własne przemyślenia czy odwołuje się do naprawdę wyszukanych a przez to ryzykownych metafor lub nawiązań, rzecz wydaje się dyskusyjna. Punktem wyjścia poszczególnych rozdziałów jest chronologia - czasem się ona co prawda rozłazi, ale ogólnie ma to oczywiście konstrukcyjny sens. Ostatecznie jest to książka na tyle bogata w treści, że z pewnością znajdzie w niej coś dla siebie zarówno czytelnik wiedziony siłą sentymentu jak i ktoś, kto ogólnie chce poszerzyć swoje horyzonty. Dlatego mimo pewnych sformułowanych wyżej zastrzeżeń, uważam, że jak najbardziej warto sięgnąć po tę pozycję.
Czy książkę tę warto przeczytać? Z pewnością tak. Czy pozycja ta spełni wszystkie albo chociaż zasadnicze pokładane w niej nadzieje? Odpowiedź na to z kolei pytanie wydaje się dużo bardziej złożoną sprawą. Na pewno na plus tej publikacji należy poczytać ambicję i pasję autorki. Nadto - niewątpliwie ciekawą i reprezentatywną warstwę ilustracyjną książki. Jeśli chodzi zaś o...
więcej Pokaż mimo to