Taboo nie jest w tym przypadku problemem. To przez wybitnie słaby warsztat autorki - z każdą kolejną książką to się zwyczajnie uwypukla. Rue pisze wszystko na jedno kopyto, używa tych samych tekstów, wymówek, jednakowo kształtuje bohaterów. Serio, ci ludzie prawie niczym się nie różnią! Gdybym w ciemno wzięła się za lekturę, mogłabym pomylić ją z poprzednimi książkami Seven, które czytałam. To odrzuca najbardziej, brak prawdziwej iskry i realizmu, wszystko jest takie kopiuj-wklej.
Dodatkowo w trakcie książki autorka wciąż się powtarza - próbuje wmówić czytelnikowi, że cała historia jest okej. Zamiast zostawić to czytelnikowi do rozważenia, stara się narzucić mu sposób patrzenia na "Azulę". Moralnie wątpliwa, kompletnie bezrefleksyjna i z zerowym rozwojem charakterów. Wybitnie płaska powieść, która mogłaby być ciekawa i kontrowersyjna, a jest zwyczajnie nudna, źle napisana. Dlatego wszędzie ma niskie oceny, nie przez część taboo.

Taboo nie jest w tym przypadku problemem. To przez wybitnie słaby warsztat autorki - z każdą kolejną książką to się zwyczajnie uwypukla. Rue pisze wszystko na jedno kopyto, używa tych samych tekstów, wymówek, jednakowo kształtuje bohaterów. Serio, ci ludzie prawie niczym się nie różnią! Gdybym w ciemno wzięła się za lekturę, mogłabym pomylić ją z poprzednimi książkami...