rozwińzwiń

Struna. Wyspa Nazino

Okładka książki Struna. Wyspa Nazino Stefan Türschmid
Okładka książki Struna. Wyspa Nazino
Stefan Türschmid Wydawnictwo: Biblioteka Słów literatura piękna
142 str. 2 godz. 22 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Biblioteka Słów
Data wydania:
2021-04-28
Data 1. wyd. pol.:
2021-04-28
Liczba stron:
142
Czas czytania
2 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788395886768
Tagi:
historia stalinizm opowiadania armia czerwona
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
206
206

Na półkach: ,

Niewielkich rozmiarów zbiór dwóch opowiadań, wydanych pośmiertnie, autora który drogę pisarską podjął w zaawansowanym wieku. Tematycznie dotyczą historycznych postaci i wydarzeń, związanych z komunistycznym terrorem. Czytałem wcześniej powieść autora zatytułowaną "Tancerz", która też dotyczyła postaci powiązanej ze Związkiem Radzieckim, snując dość prosto fabułę i fikcyjny zwrot wokół postaci jednego z siepaczy stalinowskich i jego zagadkowej śmierci. Tym razem w pierwszym opowiadaniu mamy przedstawione losy Andrieja Własowa, radzieckiego generała, który po trafieniu do niemieckiej niewoli zdecydował się stanąć na czele tworzonych u boku hitlerowców rosyjskich oddziałów, mających walczyć z armiami Stalina. A w drugiej główny wątek nie dotyczy konkretnej postaci tylko okrutnego epizodu syberyjskiego piekła zesłańców z lat trzydziestych, w chwili narastającego terroru, gdy na jednej z wysp zebrani skazańcy pozbawieni pożywienia, zmuszeni zostali do walki o człowieczeństwo w obliczu kanibalizmu i całkowitego zezwierzęcenia.
Szkoda, że autor, podobnie jak we wspomnianej powieści, nie potrafił rozwijać i obudowywać literacko motywów, które go interesowały. Same fakty czy postacie są ciekawe, dają podstawę do napisania prozy, ale finalnie jest jej za mało, ledwo literacko wznosi się to ponad artykuł traktujący o historycznych epizodach czy postaciach. Napisane jest to poprawnie, może nie razi, ale siła i potencjał jest w faktach a autor nie zdołał przydać temu wartości dodanej.
Niemniej to krótka lektura, niczym przerywnik między innymi tytułami, zatem można spróbować.

Niewielkich rozmiarów zbiór dwóch opowiadań, wydanych pośmiertnie, autora który drogę pisarską podjął w zaawansowanym wieku. Tematycznie dotyczą historycznych postaci i wydarzeń, związanych z komunistycznym terrorem. Czytałem wcześniej powieść autora zatytułowaną "Tancerz", która też dotyczyła postaci powiązanej ze Związkiem Radzieckim, snując dość prosto fabułę i fikcyjny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
873
857

Na półkach:

[...]
Trafiłem na niewielką książkę Stefana Türschmida Struna. Wyspa Nazino. Nie wiedziałem kim jest autor, nie bardzo wiedziałem o czym będą te dwa w zasadzie opowiadania. W trakcie pierwszego, zaczynam sprawdzać historię jej bohatera generała Armii Czerwonej Andrieja Własowa. Notka z Wiki zdaje się nie pozostawiać złudzeń – kolaborował z nazistowskimi Niemcami. Ale szczegóły, na których koncentruje się Türschmid pokazuje, że nic nie jest oczywiste. W końcu chodziło o obalenie Stalina.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/struna-wyspa-nazino/

[...]
Trafiłem na niewielką książkę Stefana Türschmida Struna. Wyspa Nazino. Nie wiedziałem kim jest autor, nie bardzo wiedziałem o czym będą te dwa w zasadzie opowiadania. W trakcie pierwszego, zaczynam sprawdzać historię jej bohatera generała Armii Czerwonej Andrieja Własowa. Notka z Wiki zdaje się nie pozostawiać złudzeń – kolaborował z nazistowskimi Niemcami. Ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1853
1505

Na półkach: , , , , , ,

Książka zawiera dwa opowiadania z epoki stalinowskiej. Pierwsze, 'Struna', opowiada o generale Własowie, dowódcy armii radzieckiej, który został wzięty do niewoli w 1942 r. i zaczął formować wojsko, które miało walczyć po stronie hitlerowców przeciw Stalinowi. W Rosji słowo własowiec  do dziś jest obelgą i synonimem zdrady, bo w tym kraju mit zwycięskiej II Wojny Światowej, w której cały zjednoczony naród walczył przeciw Hitlerowi, jest podstawowym mitem narodowym. A Własow pragnął walczyć z reżimem stalinowskim, poza tym chciał ratować sowieckich żołnierzy w niemieckiej niewoli, żyli oni w potwornych warunkach, masowo umierali z głodu. Dość powiedzieć, że spośród około 5 milionów jeńców sowieckich, zmarło około 3 miliony. 

Mamy tu w gruncie rzeczy do czynienia z fabularyzowanym reportażem historycznym, moim zdaniem jest w nim sporo prawdy, chociaż pewne rzeczy autor dodał od siebie. Nie ulega wątpliwości, że Własow był świetnym żołnierzem, lecz marnym politykiem, dał się wyprowadzić w pole Niemcom, którzy nigdy do końca mu nie ufali. A samo opowiadanie jest raczej zdawkowe, wygląda raczej na szkic większej powieści niż ukończoną całość. Niemniej dla kogoś, kto nie zna tego tematu, szokiem może być jego treść, a zwłaszcza zakończenie, ja akurat sporo się naczytałem o okresie stalinowskim i niewiele mnie już może przerazić.

W drugim opowiadaniu, 'Wyspa Nazino' również mamy prawdziwą historię. Zaczyna się tak, że policja polityczna w Rosji Sowieckiej urządziła  w 1933 r. w dużych miastach obławę na tzw. elementy antyspołeczne, często aresztowani byli zupełnie przypadkowi ludzie. Więźniów następnie wywieziono na Syberię do obozów koncentracyjnych. Kilka tysięcy z nich trafiło na wyspę Nazino na rzece Ob, gdzie praktycznie pozostawiono ich samych sobie, bez jakiejkolwiek opieki i wyżywienia, więc bardzo szybko zaczęli umierać z głodu i chorób, szerzył się też kanibalizm na dużą skalę. Te informacje znam z książki Nicolasa Wertha 'Wyspa kanibali' wydanej przez Znak w 2011 r., która dużo lepiej niż Türschmid opisuje tę straszną historię (ale Werth nie jest wspomniany w książce, nawet w przypisach). 

Znowu mamy do czynienia z fabularyzowanym reportażem historycznym, zresztą literacko słabym. Opowiadanie jest bardziej drastyczne od poprzedniego, to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Niemniej fakty opisane przez Türschmida naprawdę się zdarzyły. A pełną odpowiedzialność za te potworności ponosi zbrodniczy reżim stalinowski. 

W sumie rzecz jest literacko słaba, ale drastyczna, ostrzegam przed lekturą czytelników o słabych nerwach. 

Książka zawiera dwa opowiadania z epoki stalinowskiej. Pierwsze, 'Struna', opowiada o generale Własowie, dowódcy armii radzieckiej, który został wzięty do niewoli w 1942 r. i zaczął formować wojsko, które miało walczyć po stronie hitlerowców przeciw Stalinowi. W Rosji słowo własowiec  do dziś jest obelgą i synonimem zdrady, bo w tym kraju mit zwycięskiej II Wojny Światowej,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
526
363

Na półkach: , , ,

Stefan Türschmid to nieżyjący już autor, który kilka lat temu debiutował jako pisarz w wieku 65 lat. Po swoim literackim debiucie powiedział o sobie, jak opowiada o tym jego przyjaciel, Piotr Dobrołęcki, „że mimo zaawansowanego wieku jestem dalej młodym, dobrze zapowiadającym się pisarzem”. W latach PRL-u opozycjonista, na przełomie lat 60/70 – tych członek antykomunistycznego „Ruchu”, w wolnej Polsce dziennikarz związany z Łodzią. Człowiek o bardzo ciekawym życiorysie, którego fascynowała historia komunizmu i Rosji sowieckiej.

Tom „Struna. Wyspa Nazimo” to dwa niewielkie opowiadania poświęcone bolszewickiej Rosji.

„Struna” to opowiadanie o Andrieju Własowie, radzieckim generale, wielokrotnie nagradzanym przez Stalina, obrońcy Moskwy w 1941 roku, który po dostaniu się do niemieckiej niewoli związał swój los z hitlerowskimi Niemcami. Wykorzystany przez niemiecką propagandę niemożliwymi do spełnienia obietnicami, był twórcą Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej /tzw. ROA/, która miała u boku Niemców walczyć z wojskami Stalina i sygnatariuszem tzw. Komitetu Wyzwolenia Narodów Rosji, organu politycznego, który niestety nie miał żadnego znaczenia, prócz propagandowego.

Andriej Własow to postać niezmiernie interesująca, lecz w opowiadaniu z uwagi na objętość, autor przedstawił tylko niektóre, najbardziej istotne fragmenty życiorysu generała. Dla zainteresowanych historią opowiadanie może stanowić jedynie przyczynek do poszukiwania lektur, które w bardziej obszerny sposób opowiedzą historię jednego z najbardziej kontrowersyjnych radzieckich generałów. Zainteresowanym polecam znakomitą pracę Jürgena Thorwalda „Iluzja. Żołnierze radzieccy w armii Hitlera”, gdzie temat ten został przedstawiony w sposób znacznie obszerniejszy.

„Wyspa Nazimo” to kolejne opowiadanie, poświęcone dość mało znanej historii, która ujrzała światło dzienne dopiero w połowie lat 80-tych, gdy w Związku Radzieckim trwała już pierestrojka.

Jest tak dramatyczna, że nietrudno uwierzyć, iż komuniści starali się, by historia ta nigdy nie ujrzała światła dziennego.

W roku 1933 rozporządzeniem Stalina, związanym z wydawaniem obywatelom tzw. paszportów, z miast Związku Radzieckiego deportowano na Syberię wszelkie osoby uznane za niepożądane, tj. przestępców, chłopów którzy uciekli do miast po kolektywizacji, bezdomnych, żebraków. Trafiali tam też zwykli obywatele, czasami zdeklarowani komuniści, gdyż OGPU, ówczesna policja polityczna nadzorowana przez Gienricha Jagodę, wyłapywała zupełnie przypadkowych ludzi na ulicach aby uzupełnić brakujące kontyngenty do zsyłki.

O jednej z takich grup, liczącej ok. 5 tys. osób opowiada Stefan Türschmid. Grupa ta trafiła na wyspę Nazimo leżącą na rzecze Ob. Pozbawiona żywności, opieki, bez dachu nad głową, bez ciepłej odzieży. Pozostawieni na łasce sadystycznych strażników walczyli o przetrwanie. Nieludzkie warunki i przerażający głód doprowadziły do przerażających aktów barbarzyństwa i kanibalizmu.

I tak jak w poprzednim przypadku, historia została w zasadzie jedynie zarysowana. Zainteresowanym wydarzeniami na wyspie Nazimo polecam książkę Nicolasa Wertha „Wyspa kanibali. 1933 deportacja i śmierć na Syberii” gdzie temat ten jest przedstawiony bardziej obszernie.

Tematy zaprezentowane przez autora niezwykle interesujące, acz przedstawione bardzo skrótowo. Wynikło to zapewne z formy zaproponowanej przez autora, przypominającej bardziej krótki reportaż historyczny niż opowiadania. A szkoda.

Stefan Türschmid to nieżyjący już autor, który kilka lat temu debiutował jako pisarz w wieku 65 lat. Po swoim literackim debiucie powiedział o sobie, jak opowiada o tym jego przyjaciel, Piotr Dobrołęcki, „że mimo zaawansowanego wieku jestem dalej młodym, dobrze zapowiadającym się pisarzem”. W latach PRL-u opozycjonista, na przełomie lat 60/70 – tych członek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
136
85

Na półkach: ,

Dwa krótkie opowiadania. Niewymagające,dość proste.Tematycznie mocne.Miejscami drastyczne wręcz. Najprawdopodobniej przez niedawny trend i związany z tym wysyp literatury "obozowej" problematyka o tamtych czasach była przeze mnie omijana szerokim łukiem.Ale ta książka przypomniała.
CZEKA,OGPU,NKWD i cały ten stalinowski bajzel.Jedne z najokrutniejszych okresów w dziejach a wcale nie tak bardzo odległe. Ocena niezbyt wysoka ale przeczytać warto i szukać więcej.

Dwa krótkie opowiadania. Niewymagające,dość proste.Tematycznie mocne.Miejscami drastyczne wręcz. Najprawdopodobniej przez niedawny trend i związany z tym wysyp literatury "obozowej" problematyka o tamtych czasach była przeze mnie omijana szerokim łukiem.Ale ta książka przypomniała.
CZEKA,OGPU,NKWD i cały ten stalinowski bajzel.Jedne z najokrutniejszych okresów w dziejach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach: ,

Niestety, to bardzo słaba książeczka i to w obu swych opowiadaniach.

"Struna" - nie znam niczego gorszego niż fabuła historyczna, której protagoniści w toczonych rozmowach ujawniają pełną wiedzę, jaka stała się powszechną dopiero wiele, wiele lat później! To bardzo irytujący zabieg, przywodzący na myśl prosty "bryk" dla licealisty, który nie wie niczego - w tym przypadku nt. Rosjan walczących po stronie III Rzeszy. Czytałem o tym książki Thorwalda "Iluzja" i Andreev o Własowie - i te raczej polecam do lektury o sprawie...

"Wyspa Nazino" - mimo dramatycznego tematu, paradoksalnie pozostawiła mnie obojętnym wobec świata przedstawionego. Nie wiem, czy to wina drewnianych, sztampowych - ledwie co zarysowanych - postaci czy też moja. Wcześniejsze poznanie licznych, najważniejszych, często wybitnych, dzieł o Gułagu i Sowietach chyba skutecznie obrzydza takie "czytanki" (jak ostatnio modną "literaturkę oświęcimską" - klasyka obozowej literatury). A sprawę wyspy na syberyjskiej rzece dla zesłańców, pozostawionych przez NKWD samym sobie, sto razy lepiej opisał parę lat temu Siergiej Lebiediew w swej niezapomnianej "Granicy zapomnienia". I to właśnie arcydzieło polecam zamiast tego "wypracowanka na temat".

Końcowa smutna, choć nie nowa przecież, refleksja: najciekawszy temat nie gwarantuje poziomu opowieści, napięcia podczas lektury i przeżyć wewnętrznych podczas i po niej.... Po prostu pewne dary nie są dane każdemu, kto czerni papier.

Niestety, to bardzo słaba książeczka i to w obu swych opowiadaniach.

"Struna" - nie znam niczego gorszego niż fabuła historyczna, której protagoniści w toczonych rozmowach ujawniają pełną wiedzę, jaka stała się powszechną dopiero wiele, wiele lat później! To bardzo irytujący zabieg, przywodzący na myśl prosty "bryk" dla licealisty, który nie wie niczego - w tym przypadku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
328
223

Na półkach:

Nie jestem odbiorcą idealnym tej książki. Czułam podczas lektury głęboki dyskomfort. Moje ciało nadmiernie reaguje na treści, które zaplanował dla odbiorcy nieżyjący już Autor dwóch opowiadań o epoce stalinowskiej. "Struna" i "Wyspa Nazino" - każde z nich zupełnie inne, każde zasługujące na osobną uwagę.

Pierwsze z nich - Struna, to opowiadanie, którego tytułu nie chcę wyjaśniać, a który może być jasny dla osób, które znają historię generała Własowa. Ja nie znałam. Jest to reportersko-historiozoficzne przedstawienie rozpadu Rosji, przekształcającej się w ZSRR na przykładzie punktowej obserwacji jednej z osób, która za wszelką cenę chciała powstrzymać rozwój komunizmu. Przedstawienie politycznego aspektu życiorysu Andrieja Własowa spodoba się fanom programów Wołoszańskiego - sposób opowiadania historii w Strunie jest bardzo zbliżony do stylu i formy tychże. Zatem część narratorska, historyczna, z komentarzem przekraczającym bieżący czas akcji, przeplata się z fabularyzowanymi scenami, w których Własow i inni bohaterowie mają szansę stać się pełnymi postaciami z krwi i kości. Odbiorca poznaje Własowa, gdy ten przekonuje się, że został oszukany przez system i towarzyszy mu aż do śmierci.

Drugie opowiadanie jest czymś, czego wolałabym nie poznać. Może to wyraz mojej historycznej ignorancji, ale mam duży problem z odbiorem tekstu nasyconego okrucieństwem. Piękny, literacki i maksymalnie oszczędny język Wyspy Nazino odpowiada za całą paletę emocji, kłębiącą się w odbiorcy. Czytelnik poznaje historię zesłańców na wyspę przyglądając się z bliska tragicznym losom kilkorga więźniów. Wydarzenia z 1933 roku, przedstawione w tej literackiej miniaturze są kwintesencją decyzji, które doprowadziły pośrednio do śmierci wielu osób, zesłanych na Syberię i w inne miejsca z byle powodu.

Te dwa opowiadania Türschmida to proza potrzebna do kształtowania świadomości historycznej, jednak, jak już wspomniałam na początku - zdecydowanie nie dla każdego. Wybrzmiewająca w nich refleksja historiozoficzna momentami może zostać przysłonięta przez mentalne odrzucenie treści jako zbyt brutalnej.

Nie jestem odbiorcą idealnym tej książki. Czułam podczas lektury głęboki dyskomfort. Moje ciało nadmiernie reaguje na treści, które zaplanował dla odbiorcy nieżyjący już Autor dwóch opowiadań o epoce stalinowskiej. "Struna" i "Wyspa Nazino" - każde z nich zupełnie inne, każde zasługujące na osobną uwagę.

Pierwsze z nich - Struna, to opowiadanie, którego tytułu nie chcę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1087
195

Na półkach: ,

Na książkę składają się dwa opowiadania, które są także rodzajem fabularyzowanych reportaży historycznych. Krótkie teksty posiadają niestety ogromną siłę rażenia emocjonalnego, opowiadają bowiem o kontrowersyjnych i nieprzyjemnych sprawach. Już „Struna”, która opowiada o Andrieju Własowie, który walczył z komunistami po stronie hitlerowców, jest mocnym tekstem. Ukazuje bowiem — nie jedyną — zbrodnię żołnierzy amerykańskich przekazania żołnierzy Własowa wraz z nim samym Sowietom, czyli skazania ich na pewną śmierć (dowództwo) oraz łagry (pozostali). Wolę nie tłumaczyć, jaka role odegrała tytułowa struna. „Wyspa Nazino” przy „Strunie”, chociaż jest krótsza, jest jeszcze mocniejsza, mroczna i upiorna. Nie wiem, czy nie należałoby odradzać jej lektury ludziom o słabych nerwach. Nie wdając się w szczegóły, opowiadanie to traktuje o niewinnie na ogół ujętych na rosyjskich ulicach przez policję polityczną OGPU ludziach, którzy po krótkim pobycie w obozie przejściowym wywiezieni zostali na tytułową wyspę, gdzie pozbawieni pożywienia, dokonali strasznych aktów kanibalizmu. Mam pisać dalej? Chyba raczej nie. Książka ważna, ponieważ amerykańscy wyzwoliciele ciągle uważani są za pozbawieni jakichkolwiek skaz, mimo że przez lata palili ludzi napalmem w Wietnamie, na miasta japońskie zrzucali bomby atomowe, masakrowali żołnierzy w Dachau, od 30 lat okupują Irak i od 20 Afganistan, że o torturach w Guantanamo i Abu Ghraib nie wspomnę, a w „Strunie” Stefan Türschmid pokazuje epizod, jeden z wielu, nieświadczący o niej za dobrze. Także prawda o strasznych wydarzeniach na wyspie Nazino w 1933 roku także słusznie musi być nagłaśniana i nigdy nie zapomniana, jak każde bestialstwo każdego narodu, niezależnie czy są to Sowieci, hitlerowcy, Serbowie czy Amerykanie.

Na książkę składają się dwa opowiadania, które są także rodzajem fabularyzowanych reportaży historycznych. Krótkie teksty posiadają niestety ogromną siłę rażenia emocjonalnego, opowiadają bowiem o kontrowersyjnych i nieprzyjemnych sprawach. Już „Struna”, która opowiada o Andrieju Własowie, który walczył z komunistami po stronie hitlerowców, jest mocnym tekstem. Ukazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
803
770

Na półkach: , , , , ,

Pisanie tej recenzji miałam zacząć inaczej. Podczas czytania już budował mi jej zarys, wstęp, potem reszta. To było podczas czytania, pomiędzy dwoma opowiadaniami. Było... Wszystko było. Było i runęło, jak delikatny domek postawiony z kart. Runęło, gdy skończyłam czytać „Strunę. Wyspę Nazino” Stefana Turschmida.
Wyspa Nazino...
Skończyłam czytać.
Zamknęłam książkę i tak tkwiłam jak ociężały posąg, jak odlana z mosiądzu kobieta, której zabrakło nagle słów.
Płaczę. Nie mogę się poruszyć. Wszystko we mnie pękło i choć serce mocno bije, choć moja skóra jest ciepła – i choć wszystko szepcze, że żyję, to wiem, że wnętrze umarło. Emocje, jakie się we mnie narodziły przeczą memu byciu. Nie żyję. Zostałam poćwiartowana, pokrojona, przyrządzona przez najlepszego kucharza i polana sosem grzybowym.
Oto cztery barki przypływają do brzegów wyspy, która ma wymiary czterech kilometrów na czterysta – sześćset metrów i znajduje się na środku rzeki szerokiej na dziewięć – dziesięć kilometrów. Jest 18 maja. Na Syberii dopiero topnieją zimowe śniegi, pękają zamarznięte wody. Nazino, więzienie, z którego ucieczka jest praktycznie niemożliwa. Na barkach przypływa stłoczonych pięć tysięcy (!) ludzi, z czego około czterysta z nich stanowią kobiety. Ludzi tych traktowano gorzej niż zwierzęta przeznaczone na ubój, gorzej niż śmieci. Nadzy, wygłodniali, dwadzieścia siedem osób martwych. Tych od razu wrzucono do wód rzeki. Od tego dnia, od 18 maja zaczynają skreślać dni tej reszty swojego życia. Bo, kto ma szansę tu przeżyć, no kto? Panuje moc silniejszych, brutalniejszych i bezwzględnych. Nasuwa mi się myśl filozofa Henryka Elzenberga:
„Życie jest, jak cenny puchar, który po wypiciu wina rozbija się o kamienną posadzkę”... lub o bagnistą ziemię pod stopami, glinę zmieszaną z ludzką krwią, łzami i zimnym deszczem.
Wyspa Nazino. Wystarczyło zaledwie kilka tygodni, długich dni głodu, nieprzespanych nocy, by to miejsce zamieniło się w Wyspę kanibalizmu i okrucieństwa, o jakich człowiekowi nawet w koszmarach nocnych trudno sobie wyobrazić, nie mówiąc o rzeczywistości. Ludzie z głodu jedzą siebie nawzajem. Przyrządzają. Opiekają. Jedzą na surowo. Największy bandzior i złoczyńca jada ludzkie mięso z ziemniakami i gęstymi sosami. Które uwielbia. Zasiada do stołu, bierze do ręki nóż i widelec...
„Struna. Wyspa Nazino” zmusza do dystansowania się. Wyłącz personifikację, uśpij wyobraźnię i nie pozwól, by obrazy wyłaniające się z tekstu wizualizowały przeczytane strony. Masz być poniekąd bierny i absolutnie nie utożsamiaj się z bohaterami, ani miejscem. Nie możesz. Bo nie dasz rady. Połamiesz się. Jak ja. Płaczę do wnętrza. To wiem. Bardzie wrażliwi, emocjonalni czytelnicy nie przebrną przez tą na pozór niepozorną książkę. Dwa opowiadanie, dwie historie osadzone w epoce stalinizmu i okrutności, bezdusznej bezwzględności, gdzie człowiek był praktycznie nikim. „Struna” pierwsze z opowiadań nie jest tak wstrząsające. Jest o perfidnym kłamstwie, obłudzie i igraniu z człowiekiem, który walczy w słusznej sprawie. Walczy o swoją ziemię, swój kraj. Walczy o Rosję czystą i praworządną. Również kończy się tragicznie, ale jego rażenie nie ma takiej siły jak drugie z opowiadań, „Wyspa Nazino”.
Stefan Turschmid napisał bardzo, bardzo dobrą powieść, acz nie dla każdego. Słowa z kart książki osiadają na czytelniku, przywierają do niego, tłumią racjonalność. I pytania, ogromna ilość pytań, jaka rodzi się w umyśle sprawia, że opowiadania siedzą w człowieku kilka dni.
Kto przeżyje? I czy w ogóle warto, by ktokolwiek z „Wyspy Nazino” uszedł z życiem? Czy nie lepiej czasem zabić, bo dalsze życie nie ma sensu? Bo jeśli nie człowiek zabije, to trauma na pewno.
Czytanie „Struny. Wyspy Nazino” zmienia człowieka wewnętrznie. Ta książka pochłania, ale i rani.

dziękuję Sztukater

Pisanie tej recenzji miałam zacząć inaczej. Podczas czytania już budował mi jej zarys, wstęp, potem reszta. To było podczas czytania, pomiędzy dwoma opowiadaniami. Było... Wszystko było. Było i runęło, jak delikatny domek postawiony z kart. Runęło, gdy skończyłam czytać „Strunę. Wyspę Nazino” Stefana Turschmida.
Wyspa Nazino...
Skończyłam czytać.
Zamknęłam książkę i tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
924
767

Na półkach: , , ,

Struna i Wyspa Nazino to dwa opowiadania autorstwa Stefana Türschmida, które niedawno ukazały się drukiem.
Oba dotyczą wydarzeń z epoki stalinizmu i oba wzbudziły we mnie ogromne emocje.

Zacznę od tego, że opowiadania ukazały się już po śmierci pisarza, co było dla mnie ogromnym i strasznie smutnym zaskoczeniem. Miałam tą przyjemność poznać pana Türschmida osobiście na Targach Książki w Krakowie w 2019 roku.
Było to spotkanie pełne emocji, porozmawiałam z autorem o jego książkach, tych napisanych i tych dopiero planowanych, o fascynacją historią, w szczególności okresem stalinizmu i Rosją.
Pan Türschmid o historii i swoich książkach opowiadał z ogromną pasją, rozmowa z nim to była czysta przyjemność. Może dlatego jego odejście wstrząsnęło mną tak samo jak śmierć C.R. Zafona. Nie mogłam uwierzyć, że już nie będzie więcej nowych książek, że pozostanie już tylko powrót do tych napisanych.

Jeśli chodzi o tytułowe opowiadania, to Struna przedstawia historię generała Armii Czerwonej Andrieja Własowa, który po długiej i bohaterskiej walce z hitlerowskimi Niemcami dostaje się do niewoli. Jest rok 1942, a Własow decyduje się na kolaborację, aby urzeczywistnić swoje marzenie pokonania komunizmu i odtworzenie narodowej Rosji.
Jego historia nie jest czarno – biała, jego motywy potrafią przekonać, jego argumenty wydają się być sensowne.
Autor pisze bardzo bezstronnie, nie przemyca swoich ewentualnych sympatii czy antypatii do Własowa, pozwala czytelnikowi wyrobić sobie swoje zdanie.
Podobała mi się ta opowieść i ogromnie żałuję, że to „tylko” opowiadanie, a nie cała powieść, bo jest tu o czym opowiadać.
Autor bardzo ściśle trzyma się faktów historycznych, a tam gdzie coś nie jest pewne, dodaje przypis i wybiera tą wersję, która wydaje się być bardziej prawdopodobna.

Wyspa Nazino to opowiadanie o wydarzeniach, o których nie usłyszycie w szkole na lekcjach historii. To wstrząsająca i brutalna opowieść o haniebnych decyzjach Stalina, jego czystkach w latach trzydziestych i niewyobrażalnym okrucieństwie, na które skazywał niewinnych ludzi.
To opowieść o zesłanych na tytułową wyspę ludziach (pasożytach społecznych wg ówczesnej władzy),gdzie panował taki głów, że cała wyspa stała się wylęgarnią kanibalizmu i wydarzeń rodem z najgorszego koszmaru.
Ciężko było czytać o tym wydarzeniach, zresztą Stalin utajnił wszystkie raporty na ten temat i zepchnął te wydarzania w mroki historii.
Uważam, że to niezwykle ważne, że pan Türschmid o nich napisał. O takich rzeczach nie powinno się zapominać.

Oba opowiadania są napisane w bardzo dobrym stylu, czyta się je (pomimo drastycznych scen) z ogromną przyjemnością. To wciągające historie, które kończą się zbyt szybko, człowiek czuje niedosyt, chciałby poznać więcej faktów przedstawionych w tak dobrym stylu, w jakim robił to pisarz.
I tylko pozostaje ogromny żal, że Stefan Türschmid odszedł, że już nic więcej nie napisze.
Jeśli nie znacie twórczości autora, to gorąco polecam poprzednie powieści pisarza. Na blogu są opinie o jego książkach „Mrok i mgła” oraz „Czwarty czerwony”.
Obie te powieści wywarły na mnie ogromne wrażenie i sprawiły, że pan Türschmid na zawsze pozostanie jednym z najbardziej szanowanych i lubianych przeze mnie autorów.
Na koniec dodam jeszcze, że w tej książce, na końcu znajduje się posłowie, które gorąco polecam przeczytać.

Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz

Struna i Wyspa Nazino to dwa opowiadania autorstwa Stefana Türschmida, które niedawno ukazały się drukiem.
Oba dotyczą wydarzeń z epoki stalinizmu i oba wzbudziły we mnie ogromne emocje.

Zacznę od tego, że opowiadania ukazały się już po śmierci pisarza, co było dla mnie ogromnym i strasznie smutnym zaskoczeniem. Miałam tą przyjemność poznać pana Türschmida osobiście na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    26
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    5
  • 2021
    2
  • Koniecznie, bo warto
    1
  • Ebook
    1
  • Ulubione
    1
  • Psychologia
    1
  • Nieulubione
    1
  • Legimi powieści
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Struna. Wyspa Nazino


Podobne książki

Przeczytaj także