rozwińzwiń

Roboute Guilliman władca Ultramaru

Okładka książki Roboute Guilliman władca Ultramaru David Annandale
Okładka książki Roboute Guilliman władca Ultramaru
David Annandale Wydawnictwo: Copernicus Corporation Cykl: Prymarchowie / Primarchs (tom 1) fantasy, science fiction
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Prymarchowie / Primarchs (tom 1)
Tytuł oryginału:
Roboute Guilliman: Lord of Ultramar
Wydawnictwo:
Copernicus Corporation
Data wydania:
2020-09-25
Data 1. wyd. pol.:
2020-09-25
Data 1. wydania:
2016-10-25
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361656951
Tłumacz:
Michał Talaśka
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
43 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
50
28

Na półkach: ,

Wydarzenia z książki dzieją się w trakcie jednej z kampanii przed wybuchem Herezji Horusa.
A dokładniej parę lat po wydarzeniach na Monarchii, opisanych "Pierwszym Heretyku", ale o tym później.

Ultramarines przybywają na planetę Thoas by wyzwolić ją spod panowania Orków - tak, to ci wielcy zielonoskórzy krzyczący "Whaagg!"😉
Cała akcja skupia się właśnie na tejże kampanii oraz kluczowych zmian dla samego Legionu które miały zostać sprawdzone w trakcie jej trwania.
W jej trakcie odkryte zostają ruiny starej cywilizacji, której korzenie sięgają samej Terry (Ziemii).
Tajemnica którą skrywają mogą mieć istotne znaczenie dla przyszłości samego Legionu jak i imperium.

Tak mniej więcej w skrócie wygląda fabuła.
Co ciekawego zawiera książka?

Otóż możemy zobaczyć wewnętrzne stosunki w legionie jak i specyfikę samego Gullimana, taktyka i teoretyka. Niektóre momenty były zaskakujące, np. że wbrew pozorom Ultramarines nie są aż tak posłuszni swemu Prymarsze jakby to się wydawało.

Z kolejnych ciekawostek, sprawa wcześniej wspomnianej Monarchii, kwestia zniszczenia miast należących do imperium oraz upokorzenia Legionu Głosicieli Słowa.
Jest wspominana w książce i okazuje się, że jest to temat bardzo ciążący legionistom ja i samemu Gullimanowi.

Dodatkowo wspomnę, że rozdziały są oddzielone fragmentami notatek, myśli samego Gullimana. Ciekawie się to czyta 😉

To by było z plusów jakie znalazłem.

Samą pozycję uważam jednak za rozczarowującą, niewiele wnoszącą i krótką.
Po serii o Prymarchach oczekiwałem więcej historii samego Prymarchy, jakiejś genezy postaci, a dostałem fragment kampanii i rozważania nad przyszłością legionu.

Co do samego wydania, wielkie brawa dla wydawnictwa. Twarda oprawa, papier całkiem zacny, przypomina mi stare czasy 😉 Czcionka duża nie męcząca.

Tłumaczenie bardzo dobre, bez udziwnień w stylu tłumaczenia nazw własnych 😅

Wydarzenia z książki dzieją się w trakcie jednej z kampanii przed wybuchem Herezji Horusa.
A dokładniej parę lat po wydarzeniach na Monarchii, opisanych "Pierwszym Heretyku", ale o tym później.

Ultramarines przybywają na planetę Thoas by wyzwolić ją spod panowania Orków - tak, to ci wielcy zielonoskórzy krzyczący "Whaagg!"😉
Cała akcja skupia się właśnie na tejże kampanii...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
83
48

Na półkach: ,

Właściwie w książce opisana jedna bitwa i sposób działania XIII Legionu, spokojnie można pominąć nie wnosi niemal nic do uniwersum

Właściwie w książce opisana jedna bitwa i sposób działania XIII Legionu, spokojnie można pominąć nie wnosi niemal nic do uniwersum

Pokaż mimo to

avatar
239
69

Na półkach:

Sama historia to prosta opowieść o wyprawie Papy Smerfa i jego legionu na Thoas. Bez większych zwrotów akcji ot opowiastka na dwa wieczory. Ale ma jedną bardzo irytującą cechę, mianowicie opisy taktyki militarnej, które są jakimś bezsensownym bełkotem. To co powinno stanowić punkt węzłowy dla postaci Guillimana to bezsensowna paplanina.

Sama historia to prosta opowieść o wyprawie Papy Smerfa i jego legionu na Thoas. Bez większych zwrotów akcji ot opowiastka na dwa wieczory. Ale ma jedną bardzo irytującą cechę, mianowicie opisy taktyki militarnej, które są jakimś bezsensownym bełkotem. To co powinno stanowić punkt węzłowy dla postaci Guillimana to bezsensowna paplanina.

Pokaż mimo to

avatar
2143
512

Na półkach: , ,

Sama historia była dobra, choć trochę pozbawiona wyobraźni. Orkowie kontrolują niegdyś ludzki świat, a Ultramarines są po to, by go odzyskać. Mamy kilka historii podążających za kilkoma różnymi postaciami z XIII Legionu, od nowych mistrzów oddziałów po samego wielkiego człowieka, chociaż zdecydowanie spędzamy większość czasu z Roboutem. Myślę, że fabuła Destoryera naprawdę zasługuje na wzmiankę, ponieważ jest szczególnie zabawna. Oczywiście jakakolwiek część całej historii z Roboutem była niesamowita, a zajrzenie do jego głowy podczas ciężkiej wojny Wielkiej Krucjaty było prawdopodobnie moją ulubioną rzeczą w powieści. Widzieliśmy nie tylko zdradę wściekłego taty-smerfa ​​lub wściekłego tatę-smerfa ​​wściekłego / zmartwionego o swoje drugie Imperium.

Bohaterowie tej historii również byli niesamowici. Pewnej wściekłości, której nie spodziewałem się po Ultramarines i Roboutcie, który był takim protekcjonalnym dupkiem, że dosłownie się roześmiałem, a także zobaczyłem, jak Ultramarines reagują na niektóre nie do pomyślenia wydarzenia. To wszystko było cholernie dobre. Naprawdę wykonał fenomenalną robotę również z postaciami Niszczyciela i przyłapałem się na tym, że szczerze kibicowałem niektórym, a na innych jęczałem!

Akcja też naprawdę daje rade, o co trochę się martwiłem, ponieważ zwykle wolę rzeczy Annandale bardziej skoncentrowane na "ideałach / horrorach", ale to była naprawdę dobre historia.

Sama historia była dobra, choć trochę pozbawiona wyobraźni. Orkowie kontrolują niegdyś ludzki świat, a Ultramarines są po to, by go odzyskać. Mamy kilka historii podążających za kilkoma różnymi postaciami z XIII Legionu, od nowych mistrzów oddziałów po samego wielkiego człowieka, chociaż zdecydowanie spędzamy większość czasu z Roboutem. Myślę, że fabuła Destoryera naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
488
78

Na półkach: ,

Pierwszy tom „Prymarchów”, nowego cyklu w ramach „Warhammera 40 000”. Ma on przybliżyć nam portrety genetycznych synów Imperatora. Są oni jednymi z najciekawszych, najpotężniejszych i mających największy wpływ na losy uniwersum bohaterów.

Oczekiwałem kilku rzeczy po tej powieści. Retrospekcji Guillimana z jego życia na Macragge przed pojawieniem się Imperatora. Spojrzenia z perspektywy Roboute’a na braci, kluczowe aspekty Imperium oraz wojnę. Tego, w jaki sposób inne postacie odbierają władcę Ultramaru.
Retrospekcji nie było. Myśli Guillimana były ciekawe i konsekwentne. Niestety tych dotyczących innych Prymarchów było niewiele i nie wnosiły niczego istotnego. Jego podejście względem wojny było ambitne, lecz to, czy się spodoba, jest bardzo subiektywną kwestią. Zabrakło tego, w jaki sposób inne postacie oceniają Prymarchę Ultramarines. Poznaliśmy wyłącznie perspektywę jego Legionistów. Podziw, lojalność i niemal bezkrytycyzm. Dokładnie to, czym najczęściej wykazują się Kosmiczni Marines w większości powieści „Warhammera 40 000”.
Aspekty niepowiązane bezpośrednio z władcą Ultramaru wypadają zaskakująca dobrze. Wojna z orkami przedstawiona jest logicznie i szczegółowo. Poznajemy kilku Kosmicznych Marines, którzy wypadają ciekawie, co nie jest szczególnie częste w serii. W subtelny sposób poruszane są głębsze kwestie. Podam więcej szczegółów w części ze spoilerami:
SPOILERY:



Można oskarżyć autora o niespójność, jeżeli chodzi o przedstawienie podejścia Guillimana do wojny. Z jednej strony podchodzi do niej w sposób czysto matematyczny. Z drugiej odczuwa sporą niechęć do niszczycielskich metod jej prowadzenia. Sam opis działań wojennych robi wrażenie. Można go porównać do Dana Abnetta. Ów jest niekwestionowanym mistrzem tworzenia powieści wojennych w „Warhammerze 40 000”. Zderzenie Ultramarines oraz orków – sił prowadzących wojnę w skrajnie odmienny sposób – jest dobitnie zaakcentowane. Rzeźba terenu ma wpływ na starcia. Decyzje podejmowane przez dowódców niosą za sobą konsekwencje. Ukazane są sytuacje, w których strona mająca teoretyczną przewagę nie może jej wykorzystać w praktyce. Autorowi można zarzucić przedstawienie maszyn orków jako dzieła przypadku niezrozumiałego dla ludzi. Jest to niespójne z wcześniejszą wizją twórców uniwersum. W społeczeństwie orków konstrukcjami, jak i pozostałą stroną techniczną zajmują się Pentaki. Jest to mniejszy i słabszy podgatunek orków. Cechuje go jednak większa inteligencja.


KONIEC SPOILERÓW:
„Roboute Guilliman, władca Ultramaru” nie jest dobrym rozpoczęciem cyklu o Prymarchach. Przedstawienie na jej stronach tytułowego bohatera pozostawia zbyt wiele do życzenia. Mimo wszystko polecam tę książkę wszystkim fanom „Warhammera 40 000”, którzy interesują się postaciami synów Imperatora. Polecam ją również tym, dla których jednym z najważniejszych aspektów uniwersum są działania wojenne. Ci drudzy nie powinni być zawiedzeni.

Pierwszy tom „Prymarchów”, nowego cyklu w ramach „Warhammera 40 000”. Ma on przybliżyć nam portrety genetycznych synów Imperatora. Są oni jednymi z najciekawszych, najpotężniejszych i mających największy wpływ na losy uniwersum bohaterów.

Oczekiwałem kilku rzeczy po tej powieści. Retrospekcji Guillimana z jego życia na Macragge przed pojawieniem się Imperatora. Spojrzenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
269
13

Na półkach: ,

Wiązałem z tą serią spore oczekiwania, niestety pierwszy tom o Prymarsze Ultramarines okazał się ogromnym rozczarowaniem. Z trudem udało mi się dobrnąć do końca, całe szczęście, że objętościowo książka liczy ledwie 200 stron. Fabuła jest prosta i banalna, w zasadzie nie uświadczymy żadnych zwrotów akcji. Jesteśmy świadkami jednej z bitew zakonu, która w założeniu miała być tłem dla przybliżenia sylwetki Guillimana. Niestety to, co dostajemy jest nudne i płaskie, okraszone pseudofilozoficznymi i strategicznymi rozważaniami Prymarchy i jego legionistów, które tworzą niestrawny bełkot. Radzę unikać szerokim łukiem, a w zamian przeczytać coś z głównej linii Herezji Horusa.

Wiązałem z tą serią spore oczekiwania, niestety pierwszy tom o Prymarsze Ultramarines okazał się ogromnym rozczarowaniem. Z trudem udało mi się dobrnąć do końca, całe szczęście, że objętościowo książka liczy ledwie 200 stron. Fabuła jest prosta i banalna, w zasadzie nie uświadczymy żadnych zwrotów akcji. Jesteśmy świadkami jednej z bitew zakonu, która w założeniu miała być...

więcej Pokaż mimo to

avatar
345
105

Na półkach: ,

Możliwe że duży wpływ na odbiór przeze mnie tej książki miało przedstawienie Guillimana w „… I nie poznają co to strach”. Prymarcha Ultramarines został tam przedstawiony genialnie. Tutaj natomiast jest coś zupełnie innego. Niestety nie kupuje tego nadmiernie wydumanego logicznego podchodzenia do każdego otrzymanego skrawka informacji. Wiem że prymarcha jest genialnym taktykiem. Zdaje sobie sprawę że jego inteligencja jest na o wiele większym poziomie niż większości ludzi jednak próba opisania jego toku myślowego nie udała się autorowi.
Opisy walk i bitew są najłagodniej mówiąc średnie.
Ogólnie książka jest bardzo przeciętna i przeznaczona tylko dla fanów uniwersum Wh40k. Chociaż zabierając się do jej czytania nie liczcie na coś fantastycznego.

FOR THE EMPEROR!!
EMPEROR PROTECTS!!

Możliwe że duży wpływ na odbiór przeze mnie tej książki miało przedstawienie Guillimana w „… I nie poznają co to strach”. Prymarcha Ultramarines został tam przedstawiony genialnie. Tutaj natomiast jest coś zupełnie innego. Niestety nie kupuje tego nadmiernie wydumanego logicznego podchodzenia do każdego otrzymanego skrawka informacji. Wiem że prymarcha jest genialnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
561
50

Na półkach:

Mi akurat przypadła do gustu, może nie jest genialna, ale jest miłą stopklatką z życia Guillimana, bez utartego schematu, odgrywanego w korelacji młodość, znalezienie, wieczna wojna. Jest kilka mrugnięć do czytelnika, nawiązania do przeszłości oraz przyszłości, przemyślenia wewnętrzne oraz żal do siebie za ślepotę; uczucia te, czynią bardziej ludzkim ojca genetycznego Ultramarines.
Bolterporn, to lubię. Jest go tutaj dużo i w nadmiarze, powiedzą niektórzy, lecz przez małą objętość oraz szybką narrację nie jest to wada, a raczej atut dla tak małej powieści.
NIe żałuję, że poświęciłem tej książce czas, na wieczór, dla rozrywki, to bardzo odpowiednia, miła pozycja.

Mi akurat przypadła do gustu, może nie jest genialna, ale jest miłą stopklatką z życia Guillimana, bez utartego schematu, odgrywanego w korelacji młodość, znalezienie, wieczna wojna. Jest kilka mrugnięć do czytelnika, nawiązania do przeszłości oraz przyszłości, przemyślenia wewnętrzne oraz żal do siebie za ślepotę; uczucia te, czynią bardziej ludzkim ojca genetycznego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1429
898

Na półkach:

Zawiodłem się i to na całej linii. Tak jak większość osób oczekiwałem, że poznamy historię Prymarchów zanim dołączyli oni do Imperatra i swoich legionów a tutaj niespodzianka. Dostajemy opowiadanie chyba tak można nazwać te 200 stron trochę nudnych walk z orkami okraszonych przemyśleniami Guilliama na temat strategii.
Nie tego się spodziewałem sceny walki są schematyczne do bólu i można streścić je tak: Orkowie atakują, są masakrowani, cofają się i atakują znowu a XIII legion wyżyna ich bez trudu a jedyne większe straty ponosi przez niesubordynację we własnych szeregach.

Zawiodłem się i to na całej linii. Tak jak większość osób oczekiwałem, że poznamy historię Prymarchów zanim dołączyli oni do Imperatra i swoich legionów a tutaj niespodzianka. Dostajemy opowiadanie chyba tak można nazwać te 200 stron trochę nudnych walk z orkami okraszonych przemyśleniami Guilliama na temat strategii.
Nie tego się spodziewałem sceny walki są schematyczne do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
126
55

Na półkach: ,

No cóż - przychylam się do innych opinii - nie jest to zdecydowanie najlepsza książka z uniwersum Warhammer 40K. Czy najgorsza? być może.. wszystkich nie czytałem ;).

Teoretycznie: - marzenie fanów Ultramarines, geneza prymarchy, duch legionu przelany na papier.
Praktycznie: - prosta opowieść o synu marnotrawnym, pseudofilozoficzne mądrości, sztuczne budowanie napięcia...
(Ci co czytali zrozumieją nawiązanie ;)

A tak już całkiem na serio.. Nie wiem dlaczego ale założyłem, że książki z tej serii będą opowiadać o historii prymarchów przed ich odnalezieniem przez Imperatora, o genezie ich osobowości kształtowanej na macierzystych planetach (tych na które trafili). Jak teraz przeglądałem zapowiedzi to rzeczywiście nie zostało to wprost powiedziane.. ale nadal uważam, że to byłoby lepsze tło do wprowadzenia nas w sposób myślenia Guillimana, Fulgrima czy Lemana Russa... Ale cóż... koncepcja okazała się inna.

Niestety całość jest mocno ciężkostrawna, nie wnosi zbyt wiele do obrazu świata.... Dla mnie parę rzeczy okazało się ciekawych, ale dopiero wchodzę w ten świat i nie miałem na razie do czynienia z XIII Legionem i jego przywódcą. Ale chętnie przeczytam kolejną powieść z tej serii - chociażby po to aby przekonać się czy słabość tej pozycji wynika z nietrafionej koncepcji czy może zwyczajnie z faktu że David Annandale to jednak pisarz z innej półki niż np. Abnett. Swoją drogą dopiero co pisałem że cieszy i dziwi mnie fakt, że poszczególne powieści, mimo różnych autorów, trzymają wysoki poziom. No cóż - to się musiało kiedyś zmienić ;-).

Jedyny plus (chyba plus??),że po lekturze polubiłem postać Roboute'a, a wcześniej miałem mieszane odczucia - myślę, że każdy tak ma, że część postaci, o których niewiele wiemy oprócz krótkich wzmianek (tak jak pisałem dopiero wchodzę w ten świat, więc wiem co nieco tylko o Horusie, Mortarionie, Angronie) darzymy z miejsca większą atencją, a część raczej nie - po lekturze pierwszych tomów Herezji Horusa, Guilliman należał do tej drugiej kategorii.

Ale cóż - to trochę mało na oddzielną książkę - nawet tak krótką jak ta.

No cóż - przychylam się do innych opinii - nie jest to zdecydowanie najlepsza książka z uniwersum Warhammer 40K. Czy najgorsza? być może.. wszystkich nie czytałem ;).

Teoretycznie: - marzenie fanów Ultramarines, geneza prymarchy, duch legionu przelany na papier.
Praktycznie: - prosta opowieść o synu marnotrawnym, pseudofilozoficzne mądrości, sztuczne budowanie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    50
  • Chcę przeczytać
    36
  • Posiadam
    23
  • Warhammer
    4
  • Warhammer 40,000
    3
  • Warhammer 40k
    2
  • Science Fiction
    2
  • Kupione na nowym mieszkaniu
    1
  • Do kupienia
    1
  • Black Library
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Roboute Guilliman władca Ultramaru


Podobne książki

Przeczytaj także