rozwińzwiń

Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem a tym bardziej katolikiem?

Okładka książki Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem a tym bardziej katolikiem? Piergiorgio Odifreddi
Okładka książki Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem a tym bardziej katolikiem?
Piergiorgio Odifreddi Wydawnictwo: Stapis Seria: Bez bogów nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Seria:
Bez bogów
Wydawnictwo:
Stapis
Data wydania:
2019-11-30
Data 1. wyd. pol.:
2019-11-30
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379670727
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3141
1429

Na półkach: ,

Hmmm, książka ta zawiera na pewno masę krytycznych informacji dot. analizy treści Pisma Świętego i historii Kościoła. Niewiele w tym było jednak rzeczy dla mnie nowych - każdy, kto krytycznie podchodzi do religii, te kwestie mniej więcej zna. Wiadomo, że Biblia, a zwłaszcza Stary Testament jest kompilacją różnych tekstów, w tym mitów i historii założycielskich starożytnych ludów, pełnych wzajemnych sprzeczności - i nie można podchodzić do niej dosłownie (co jednak Kościół nadal często czyni). Polecam tu również książki Karen Armstrong. Nie wiem, czy akurat tekst Biblii jest najważniejszym argumentem za tym, by nie być chrześcijaninem (nota bene bardzo podobna w wymowie jest książka "Dlaczego nie jestem muzułmaninem" - dot. islamu).

Problemem jeśli chodzi o tę publikację był dla mnie niepotrzebnie prześmiewczy ton autora i kiepskie tłumaczenie (choć być może był to problem akurat mojego egzemplarza, zaczerpniętego z niewiadomego źródła). Jednak widać Benedyktowi XVI to nie przeszkadzało, skoro podjął się polemiki z Odifreddim. W Polsce na pewno jednak jest tak, jak pisze wydawca w posłowiu: tego typu książki u nas przechodzą bez echa, zamiata się je pod dywan. Promocji brak, a na to, że zostaną zakupione do biblioteki nie ma co liczyć - a nuż ktoś by ją jeszcze przeczytał ;)

Hmmm, książka ta zawiera na pewno masę krytycznych informacji dot. analizy treści Pisma Świętego i historii Kościoła. Niewiele w tym było jednak rzeczy dla mnie nowych - każdy, kto krytycznie podchodzi do religii, te kwestie mniej więcej zna. Wiadomo, że Biblia, a zwłaszcza Stary Testament jest kompilacją różnych tekstów, w tym mitów i historii założycielskich starożytnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Lektura tej książki uleczyła mnie, nie tyle od chrześcijaństwa, co od irytacji, jakiej doznałem czytając Leo Zena. Piergiorgio Odifreddi znacznie lepiej pilnuje stylu i merytoryki. Szanuję go za to, iż będąc matematykiem, poświęcił tyle czasu na zgłębienie kwestii religijnych. Myślę, że pytanie umieszczone na pierwszej zakładce jest zasadne, ponieważ Biblia nie jest łatwą księgą.

Według mnie, najciekawsza jest właśnie ta część publikacji, która próbuje wypunktować Pismo Święte w jego archaizmach, niekonsekwencjach itp. Rozważania idą w kierunku wykazania, że tekst ma cechy jak najbardziej typowe dla kultury ludzkiej (w tym przypadku żydowskiej) i nie wyróżnia się od innych dzieł religijnych. Kwestia pochodzenia imienia Jahwe, Bóg jako Elohim (liczba mnoga),związki z pogaństwem, sama tematyka opowiadań, są dla Autora dowodem, iż karty biblijne nie mogą być natchnione, czy też inspirowane przez Boga.

Bardzo istotną sprawą, i według mnie najważniejszą, jest poruszenie tematu zmartwychwstania Jezusa, mianowicie, czy opisy tego cudu (jak i w ogóle nadprzyrodzoność Jezusa) to jedynie zbiór podań ubranych w teologię, czy jest to jednak fakt, na którym zbudowano teologię – tu autor uderza w samo sedno problemu. Wszyscy przecież się zgodzimy: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.” 1Kor 15,14

Dalsza część książki, ukazująca historię Kościoła, nie jest już tak interesująca, być może dlatego, iż temat był już opisywany wielokrotnie (lubieżni papieże, wyprawy krzyżowe, schizmy) i tylko na chwilę porwał mnie temat kształtowania się dogmatów o Chrystusie i wszystkich sporów z tym związanych.

Najbardziej irytującym aspektem tekstu Odifreddiego, oprócz lekkiej kąśliwości wobec wierzących, jest imputowanie Episkopatowi Włoch, czy Katechizmowi, że np. wersety biblijne tłumaczą z „zakłopotaniem”, albo „niezdecydowanie”, co ma nasuwać czytelnikowi myśl o głuptaskach w piuskach. Myślę, że Autora w tym miejscu poniosła wyobraźnia.

Pozycja warta przeczytania niezależnie od światopoglądu, wiary itp. Gdyby jeszcze było w niej tyle życia, co w Listach Pawła...

Lektura tej książki uleczyła mnie, nie tyle od chrześcijaństwa, co od irytacji, jakiej doznałem czytając Leo Zena. Piergiorgio Odifreddi znacznie lepiej pilnuje stylu i merytoryki. Szanuję go za to, iż będąc matematykiem, poświęcił tyle czasu na zgłębienie kwestii religijnych. Myślę, że pytanie umieszczone na pierwszej zakładce jest zasadne, ponieważ Biblia nie jest łatwą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
644
487

Na półkach:

Jeśli z autorem koresponduje osobiście Benedykt XVI i przygotowują wspólną książkę, to Piergiorgio Odifreddi nie może być pierwszym lepszym krytykiem religii, a raczej poważnym dyskutantem. Nie to jednak mnie skłoniło najbardziej do lektury a fragment ze wstępu:
Jeżeli Biblia jest dziełem inspirowanym przez Boga, czy nie powinna być poprawna, spójna, prawdomówna, inteligentna, słuszna i piękna? Dlaczego więc jest pełna naukowych absurdów, sprzeczności logicznych, historycznych przekłamań, ludzkiej głupoty, etycznych perwersji i literackiej brzydoty?

To pytanie nurtowało mnie wielokrotnie, kiedy lektura Biblii była moim codziennym duchowym pokarmem. Dlaczego zapisy Ewangelii różnią się tak bardzo? Dlaczego Bóg był taki okrutny każąc wymordować wszystkich pierworodnych synów Egipcjan? Dlaczego nie zabronił Herodowi rzezi niewiniątek? Dlaczego skazał Jezusa na śmierć na krzyżu, nie mógł odpuścić ludzkości bez krwawej ofiary? A to dopiero pytania biblijne. Jeszcze więcej niejasności jest przy dogmatach kościoła katolickiego. Autor robi to, czego ja nie robiłam wtedy - poddaje krytycznej analizie pierwsze księgi Starego Testamentu, później Nowy Testament, dogmaty i niektóre karty historii kościoła.

Wartością dla mnie było to, że autor wychował się w religii katolickiej, jest nią przesiąknięty, w przeciwieństwie do innych krytyków religii, którzy patrzą na nasze tradycje i dogmaty z zewnątrz. Dla mnie to bardzo cenna pozycja. Dla szukających drogi :)

Jeśli z autorem koresponduje osobiście Benedykt XVI i przygotowują wspólną książkę, to Piergiorgio Odifreddi nie może być pierwszym lepszym krytykiem religii, a raczej poważnym dyskutantem. Nie to jednak mnie skłoniło najbardziej do lektury a fragment ze wstępu:
Jeżeli Biblia jest dziełem inspirowanym przez Boga, czy nie powinna być poprawna, spójna, prawdomówna,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
469
363

Na półkach:

Krytyczna analiza Pisma Świętego i postępowania Watykanu oraz kleru. Autor nie bije piany, nie obraża, tylko wykazuje niespójność obrazów w Starym i Nowym Testamencie (samych w sobie i w zestawieniu z historią, z postawą Watykanu itp.). Dobra i cenna książka.

Krytyczna analiza Pisma Świętego i postępowania Watykanu oraz kleru. Autor nie bije piany, nie obraża, tylko wykazuje niespójność obrazów w Starym i Nowym Testamencie (samych w sobie i w zestawieniu z historią, z postawą Watykanu itp.). Dobra i cenna książka.

Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

(2007)

Warto kupić tę książkę, przeczytać i mieć pod ręką. To zbiór świetnych cytatów i dobry przykład krytycznego myślenia. Trzeba jednak potraktować tę publikację użytkowo, bo nie jest to tekst do typowo rekreacyjnego czytania i czerpania przyjemności z lektury.

Z tego samego wydawnictwa (Stapis) wyszła niedawno książeczka „Ateista” (2018) Andrzeja Koraszewskiego, gdyby temat opracować takim językiem, umiejętnie łącząc fakty i krytykę z nieco bardziej gawędziarskim stylem, bez odnoszenia się do typowo akademickich fraz i nie zawsze czytelnych popisów intelektualnych – powstałaby książka* która miałaby faktycznie szansę poruszyć szersze grono osób, a tak – sięgną po nią jedynie podzielający zapatrywania autora. Przeczytają ją by zyskać dodatkowe potwierdzenie swoich dociekań i zetknąć się z problemami które być może umknęły ich uwadze, poznać argumenty wykształconego człowieka oraz jego poglądy. Próg wejścia jest wysoki – nie oszukujmy się: nastolatek powie, że wieje tu nudą, mniej wyrobiony czytelnik będzie mieć kłopoty z utrzymaniem uwagi, a osoba która w ogóle nie czyta odłoży książkę po kilku, kilkunastu linijkach. Niestety, nie można tutaj zwalić całej winy na ułomność potencjonalnego odbiorcy. W tekście znajdziemy sporo fajnych, jasnych zdań, łatwo przyswajalnych, niestety jest tam też niemało przesadnie pokomplikowanych. Przekład nie wypada tak płynnie jak oryginał. Od czasu do czasu żart lub błyskotliwe wyrażenie ginie w tłumaczeniu – szkoda, że nie jest to praca polska, pisana z myślą o odbiorcy znad Wisły.

Książkę, mimo błędów (w tym niestety merytorycznych – na szczęście drobnych w niewielkiej ilości) warto polecić, bo robi dobrą robotę. Uświadamia jak kruche są fundamenty instytucji która wciąż ma wciąż wiele do powiedzenia – zwłaszcza między Odrą a Bugiem.

Nie jest arcydziełem, gdyby podobnych tytułów było więcej, plasowałby się pewnie gdzieś po środku, między pozycjami najwyższych lotów a tymi które nie udźwignęły tematu.

Na rozważania autora składa się głównie analiza fragmentów Starego i Nowego Testamentu, Katechizmu oraz historii Kościoła. Autor mógł się pokusić o przytoczenie zdecydowanie większej ilości biblijnych absurdów – niestety tego nie robi. Szkoda, bo tak naprawdę właśnie ten ogrom, to namnożenie kuriozów i okrucieństwa, podłości, niesprawiedliwości i chorego fanatyzmu, oraz wszelkie niedoskonałości stylistyczne – uderzają współczesnych najbardziej.

Biblia, jako dzieło powstałe z inspiracji Boga – istoty doskonałej – powinno być intrygujące, ciekawe i ponadczasowe, uwodzące pięknem języka i wyprzedzające ówczesny stan wiedzy – tymczasem „Pismo Święte” takie nie jest** (!). Samo sobie przeczy, a Demiurga odmalowuje jako byt mściwy, zazdrosny i skrajnie egotyczny. W dodatku zmienny i bardzo ograniczony, która ucieka się do tanich sztuczek, potrzebując oddanych proroków którzy w jego imieniu zaprowadzą boże prawa i nakazy. Nie objawia się wszystkim jako basowy głos z niebios ciskający gromy, czy pod postacią jakiegoś brodatego awatara – co byłoby najprostszym rozwiązaniem. Przemawia tylko do wybranych, poza wzrokiem ogółu: za zamkniętymi drzwiami, we wnętrzu świątyni, w ciemnym namiocie lub na szczycie wysokiej góry. Dziś też są ludzie którzy twierdzą że mają podobne kontakty i specjalną misję którą koniecznie musimy wesprzeć, najlepiej finansowo. Nic się nie zmieniło.

„nie możemy być chrześcijanami, a tym bardziej katolikami, jeśli jednocześnie chcemy pozostać ludźmi szczerymi i zdrowego rozsądku. Zdrowy rozsądek i etyka są wysoce niekompatybilne z teorią i praktyką chrześcijaństwa” (str. 235). Sama prawda. Niestety również nic odkrywczego.

„świat i historia, pełne są religii, [...] wszystkie religie pretendują do posiadania monopolu wiary kosztem pozostałych” (str. 238). No cóż, fakt – na tym to polega.



Są ludzie którzy lubią mówić o „chrześcijańskim dziedzictwie Europy”, o „chrześcijańskich korzeniach zachodniej cywilizacji” – osobiście myślę o tym raczej jak o balaście czy też skazie, czymś bardzo mrocznym, pełnym fałszu i pogardy. Grzechu, który ciąży nam od wieków, i który już dawno powinniśmy odpracować. Chrześcijaństwo to przemoc, krucjaty, dożynanie Bałtów, Słowian i innych nacji, to inkwizycja i stosy, prześladowania i pogromy. Kłamstwo. Wielkie pieniądze, drogie samochody, gwałty i pedofilia, a od jakiegoś czasu również fatalna architektura, szpecąca nasze miasta i osiedla.

Głęboka wiara idzie w parze z równie głęboką ignorancją. Płytka zresztą też. To stale spychanie faktów na bok, usuwanie ich z pola widzenia i zamykanie się na konstruktywne uwagi.



Religie zawsze rodzą się pośród kłamstw i przeinaczeń. Wzrastają w gąszczu pomyłek, niedomówień i niezdrowych ambicji, a po drodze przechodzą przez liczne przeobrażenia. Można by rzec, że każdy kult się przepoczwarza, a każda kolejna forma jest odleglejsza od pierwotnej. W końcu dochodzi do takiego poziomu skomplikowania i złożoności, takiego rozbudowania, że pierwsi prorocy i wierni – gdyby tylko jakimś cudem powstali z martwych – uczestnicząc w przetworzonych i zupełnie nowych rytuałach, kompletnie nie wiedzieliby co robić. Najpewniej wielu z nich nie rozpoznałoby tych praktyk jako części własnej religii.
Praktyki religijne mogą oczywiście wynikać z dobrych pobudek, np. szerzenia pozytywnych relacji z innymi ludźmi, pomnażaniu dobra, itd. – nie zmienia to jednak faktu, że bazują na fałszywych przesłankach, a ich postulaty są najczęściej krzywdzące.

Najbardziej rozczarowujący jest fakt, że Chrześcijaństwo jest tak kiepsko zrobione. Że nic tu się nie trzyma kupy. Gdyby obnażenie jego fałszu wymagałoby jakiejś szerokiej wiedzy, gdyby doszło do tego po jakichś zaawansowanych analizach, prowadzonych latami, przez najtęższe umysły, i końcu, w otoczce skandalu, wyszłoby niespodziewanie, że to sprytne oszustwo, jakaś misternie pleciona intryga – wtedy poczulibyśmy się jak bohaterowie kryminału Dana Browna z 2003 roku. Zaskoczeni i zmuszeni do poukładania sobie obrazu świata na nowo. Jednak nic z tego. Od pierwszego zetknięcia się z tym wszystkim ciężko wziąć to za dobrą monetę, a im więcej wiemy, tym bardziej dziwi nas, że to działa, że ludzie „to kupują” (dosłownie i w przenośni). Nawet jeśli naśladujemy innych, to jednak nie jesteśmy w stanie przyjąć tego w pełni, odwalamy jakąś farsę, stojąc jedną nogą w „realu”, w świecie nauki, sztuki, historii, a drugą w mętnym zabobonie. To pierwsze podłoże to skała i beton, podstawa mocna i stabilna. Bezpieczna. Drugie to grząskie piaski, bagno i ściek, skażony teren trujący najpaskudniejszymi wyziewami, które otumaniają i odbierają szansę na prawidłowy rozwój.

(Mi, jako dzieciakowi który od małego bawił się figurkami dinozaurów, trudno było wykrzesać minimum entuzjazmu dla biblijnej wersji dziejów, kompletnie ignorującej to co można było zobaczyć w Muzeum Ewolucji PAN i na realistycznych ilustracjach z paleontologicznych książek skierowanych dla najmłodszych; historia o Edenie, tym co się tam wyprawiało, pierwszych ludziach oraz Noem – raziła naiwnością rodem z ugładzonych wersji bajek braci Grimm, nie odpowiadała mi ani estetyka, ani przekaz – ciężko było w to uwierzyć. Myślę że nie tylko mi. Czemu większość łykała to jak pelikan, i nadal nie ma z tym większych problemów?).

Chrześcijaństwo, czy też wężej, katolicyzm – to nic dobrego. Przykłady historyczne znajdziemy w tej i innych publikacjach***, a te dotykające nas bezpośrednio znamy oczywiście z autopsji. Funkcjonujemy pośród ludzi przesiadujących w kościele co niedziela albo od święta. Czemu to robią? Na pewno każdy zetknął się ze świadectwami jak trudno opuścić sektę. Czym innym jest chrześcijaństwo, jeśli właśnie nie sektą która odniosła globalny sukces?

______________
* Właściwym człowiekiem do napisania takiego rozbudowanego eseju jest np. Andrzej Sapkowski – ma dobry warsztat, duże poczucie humoru i właściwe nastawienie, niestety jest niemal pewne, że nigdy nic takiego nie powstanie.
** Gandhi w swojej autobiografii napisał, że kiedyś próbował przeczytać Biblię. Robił wiele podejść, ale stale przyprawiała go o senność, i w końcu dał sobie spokój. Nie on jeden.
*** Podobne tytuły to: „Tajemnice Nowego Testamentu”, „Prawda i fikcja w Kodzie Leonarda Da Vinci”, „Tak wymyślono chrześcijaństwo”, „Bóg nie jest wielki” itp.; jeśli ktoś szuka takich treści w wersji audio-video, to w serwisie YouTube funkcjonują takie kanały jak Teapotpilot, Śmiem Wątpić Łukasza Wybrańczyka, Fundacja Panteon czy Eksperyment Ateizm, i jeszcze pewnie kilkanaście innych. Na rynku dostępnych jest multum książek historycznych, antropologicznych oraz opracowań poświęconych wierzeniom czy mitologii, niekoniecznie bezpośrednio związanych z tematem, które powinny dostarczyć wielu argumentów (a odnajdywanie ich przypadkowo to spora frajda). Warto myśleć samodzielnie i zapoznać się od początku do końca z treścią haseł na Wikipedii nt. Jahwe, poszczególnych świętych, aniołów, papieży i doktryn. Brzmi to naiwnie, ale obecnie to naprawdę dopracowane notki które zbierają najważniejsze informacje, w tym te odsłaniające nierzadko zaskakującą dla ogółu genezę fenomenu. Czytać „ST” i „NT”, a także teksty źródłowe związane z bogami Mezopotamii. Z czasem wszystko poukłada się w jedną całość.



UWAGI (w ramach uzasadnienia tego co wyżej, i do uwzględnienia przy kolejnym wydaniu):

Tytuł włoski ma wymowę bardziej społeczną niż polski:
„Perché non possiamo essere cristiani (e meno che mai cattolici)” czyli
Dlaczego nie możemy być chrześcijanami (a katolikami w żadnym wypadku)
[lub: Dlaczego nie możemy być chrześcijanami (nie mówiąc już o byciu katolikami)].

Na grzbiecie okładki w tytule jest znak zapytania którego nie ma ani na froncie, ani w wydaniu włoskim.

Książka trafiła do sprzedaży w 2019, ale data jej wydania umieszczona w stopce na ostatniej stronie to 2020.

Str. 22 – „cherubinki” (cheruby/cherubini – tłumaczka myli z późniejszymi amorkami/kupidynami). Wikipedia: „potężna nadprzyrodzona istota, stojąca bardzo wysoko w hierarchii bytów, znajdująca się często w bezpośredniej bliskości Boga. Mylona często z uskrzydlonymi puttami pojawiającymi się w dziełach sztuki nowożytnej”. (Eros/Amor/Kupidyn/Kupido to oczywiście konkretny bóg, syn Afrodyty/Wenus i Aresa/Marsa, pisząc jego imiona z małej litery dostosowałem się do potocznego postrzegania kolejnej fazy wyobrażenia bóstwa, która dotrwała do naszych czasów – co ciekawe, wygląda jak judeo-chrześcijański anioł: ma skrzydła i atrakcyjną aparycję (!) – zresztą nie tylko on, bo takich mitycznych postaci na starożytnym Bliskich Wschodzie znajdziemy sporo; ciekawostką jest że wyobrażenie diabła bazuje na bożku Panie/Faunie, a obrazom Boga-Ojca czy Jezusowie zaskakująco blisko do tych wszystkich rzymskich brodatych Jowiszy, Neptunów i Serapisów – to nie jest przypadek).
Str. 45 – tutaj Odifreddi robi duży błąd, pisze o stosunkach analnych w świecie zwierząt (w kontekście homoseksualizmu występującego w naturze),i wymienia szereg gatunków – wszystkie wykazują wprawdzie zachowania homoseksualne, ale żadne z nich nie penetruje odbytu innego, bo to po prostu awykonalne technicznie (zresztą żadnemu się to nawet nie marzy). Pisząc o szympansach-erotomanach myli je ewidentnie z bonobo. (Inna rzecz – jak mi się przynajmniej wydaje – homoseksualizm u zwierząt jest nieco inny niż u ludzi, młody kocur będzie kopulował nawet z pluszową zabawką, bo ta mu się skojarzy z kotką w odpowiedniej pozie, tym bardziej z innym kotem, niekoniecznie tej płci co trzeba, i to samo przy innych zwierzętach, które nie mają wyraźnych cech rozróżniających je fizycznie, można więc to podpiąć pod tzw. homoseksualizm zastępczy, nie mający nic wspólnego z faktycznym pożądaniem osobnika tej samej płci, i stanowczą ignorancją względem płci przeciwnej). Tutaj powinien być przypis wydawcy. Wtopa jak cholera.
Str. 46 – biblijny Onan nie uprawiał onanizmu (masturbacji) a stosunek przerywany (jednak starożytni mieli nieco zaburzone postrzeganie pewnych procesów biologicznych, może więc twórcy tej „anegdotki” faktycznie wierzyli, że można pozbyć się nasienia i potem szaleć bez konsekwencji?) + „zasłużonej metody” – ZASŁUŻONEJ?
Str. 70 – nie ujawnia się często, tylko po prostu jest w obu księgach.
Str. 75 – symboliczne urodziny Jezusa wypadają w okolicy ZIMOWEGO PRZESILENIA, czyli momentu od którego dni stają się coraz dłuższe, nie zaś RÓWNONOCY ZIMOWEJ (!). Mamy równonoc wiosenną i jesienną, a przesilenia letnie i zimowe, jak sama nazwa wskazuje – podczas równonocy noc i dzień trwają tyle samo. I to wszystko, także nie ekwinokcjum (aequinoctium) a solstycjum (solstitium) + autor pisze o drugim okresie bizantyjskim ale nie padło nic nt. pierwszego, nie precyzuje też co za tym idzie, możemy się tego domyślać jedynie z kontekstu + „problematyka przeniosła się na grunt europejski” – północne wybrzeża Morza Śródziemnego to także Europa, przynajmniej geograficznie.
Str. 80 – „osoby ludzkiej” z uwagi na fakt że trolle i gnomy nie żyją między ludźmi, a przybysze z innych planet także nie współtworzą naszych społeczeństw, każda osoba jest w domyśle człowiekiem, jednostką ludzką; Str. 92 – rdzennych mieszkańców Ameryki uśmiercały także (a może nawet głównie) obce patogeny, nierzadko jeszcze zanim dana grup bezpośrednio zetknęła się z przybyszami (wystarczyło że ktoś przywlókł zarazę); str. 100 – u Homera bogowie istnieli, jak najbardziej, nieobecni byli tylko „w realu”; str. 101 – „określany »z Nazaretu«” („określany [jako pochodzący] »z Nazaretu«” lub „określany nazarejczykiem”); str. 118 – brak otwarcia cudzysłowu (jest tylko dotknięcie); str. 124 – początek strony – trzeba się domyślać o chodzi autorowi, komunikat co najmniej niejasny.
Str. 129 – tutaj nie można się zgodzić z autorem – gest Judasza jest w pełni zasadny, przecież wskazuje Chrystusa w pewnej grupie osób, zapewne ubranych i ufryzowanych w podobny sposób, niewykluczone że brodatych, w dodatku kiedy jest ciemno. Co więcej, ma to miejsce w czasach kiedy nie było druku, zdjęć, telewizji ani internetu – można było o kimś słyszeć, ale niekoniecznie wiedzieć jak ta osoba wygląda, jakie ma rysy twarzy. Przykładowo dziś każdy wie jak wyglądają członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, są rozpoznawalni nie tylko na Wyspach, ale również na Kontynencie, i praktycznie w każdym zakątku świata, niezależnie od stopnia wykształcenia i pozycji zapytanej osoby. Przypadkowy przechodzień, zaczepiony na ulicy, zapewne prawidłowo wskaże o kogo chodz, jednak średniowieczny wieśniak, orzący gdzieś pod Londynem albo w Sussex, który nigdy nie był w stolicy, raczej nie byłby w stanie odróżnić monarchy swojego kraju od innego.
Str. 137 – „zdołał biec dużo szybciej” (biegł szybciej); str. 167 – „Zaratustry, który stał się Bogiem Persji” – Zaratustra (Zoroaster) był kapłanem i prorokiem, nie bogiem; str. 174 – które (który); str. 175 – w przypisie warto by dodać „swoją”; str. 196 – tzw. cudu słońca w Fatimie nie można chyba wytłumaczyć piorunem kulistym – sugestii jest kilka, od zwykłej masowej histerii i uporczywego wpatrywania się w słońce, co ma wiadome skutki, po pojawienie się obiektu typu UFO (o czym pisali bracia Fiebagowie),z czego to pierwsze, zważywszy nastawienie zgromadzonych ludzi, zdaje się dalece bardziej prawdopodobne.
Str. 207 – „prawdopodobnie w rok 853 kobieta została, wybrana papieżem, przyjmując imię Jana VIII” – autor pisze o legendarnej Papieżycy Joannie. Historia jest intrygująca, ale można mieć wątpliwości co do użycia tutaj słowa PRAWDOPODOBNIE – Sapkowski w „Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini” (2001) pisze o tym tak: „Legenda, żywa szczególnie w wieku XIII, w czasie Wielkiej Schizmy i Reformacji, miała taką siłę, że mnóstwo ludzi w papieża Joannę wierzyło święcie. I tak jest do dziś” (str. 87). Postać Papieżycy Joanny wykorzystano chętnie w antypapistowskiej propagandzie, ukazującej Rzym jako „Wielką Nierządnicę”, ale jej rola się nie skończyła. Jest bohaterką co najmniej kilka utworów literackich i filmów, w tym tego ostatniego, z 2009 („Papieżyca Joanna”),który zdecydowanie warto zobaczyć.
Str. 212 – „okres ten wskazywał na okres”; str. 226 – składać x2 (odwoływać?).

Nobody's perfect, ale wydawnictwo powinno czuwać. Przydałby się rozbudowane przypisy – nie ma tego dużo i spokojnie można by to upchnąć nie poszerzając zanadto polskiej wersji.

(2007)

Warto kupić tę książkę, przeczytać i mieć pod ręką. To zbiór świetnych cytatów i dobry przykład krytycznego myślenia. Trzeba jednak potraktować tę publikację użytkowo, bo nie jest to tekst do typowo rekreacyjnego czytania i czerpania przyjemności z lektury.

Z tego samego wydawnictwa (Stapis) wyszła niedawno książeczka „Ateista” (2018) Andrzeja Koraszewskiego,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
584
570

Na półkach: , , ,

Jest niewątpliwie coś wyjątkowego w książce, której treść sprowokowała papieża-emeryta Benedykta XVI do włączenia się w dyskusje z jej autorem. Piergiorgio Odifreddi to matematyk, który znalazł trochę czasu wolnego i prześledził Biblię, historię religii i współczesną doktrynę kościoła rzymskiego, by przedstawić powody własnego odrzucenia fundamentów wiary chrześcijańskiej. "Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem a tym bardziej katolikiem" to bardzo rzeczowy, momentami lekko ironiczny (ale kto nie wykorzystałby sytuacji do skomentowania historycznego faktu wyzywania się papieża i Lutra od antychrystów?) tekst o wybranych elementach wiary, które szczególnie uwierają profesora. Nie ma w tym personalnego zacietrzewienia i przesadnego mentorstwa, bo całość wypełnia lekkość pióra, trafność sądów i czasem tylko cięty język, choć zawsze w granicach dobrego smaku. Szkoda, że lektura tak szybko się skończyła.

Treść i forma polemiki z fundamentami wiary chrześcijańskiej to w "Dlaczego nie mogę ..." spójna jedność na wysokim poziomie. Dysponując ponadprzeciętnym opanowaniem semantyki i etymologii, autor uraczył czytelnika wieloma wstawkami doszukującymi się ukrytych zależności między znanymi nam pojęciami. Pokazał świat Biblii odkłamany z popularnej enigmatyczności, przez co kluczowe elementy układanki stały się lepiej widoczne. Chociażby początkowe partie, w których dostajemy bardzo ciekawe analizy Pięcioksięgu i dowody na dość nieporadne sklecenie w nim w całość dwóch narracji boskich - o Elohim i o Jahwe. Z kolei następny rozdział to historyczno-językowa analiza 10-ciu przykazań żydowskich, które są emanacją różnych uwarunkowań sprzed kilku tysięcy lat, czyli stanowią czystą konsekwencję codzienności wojowniczego ludu pasterskiego. Odifreddi z istoty ich sformułowania wydobył sens, ciekawie skomentował absurdy i zaproponował logiczno-racjonalny współczesny namysł nad ich przesłaniem. Druga część książki, to analiza nowotestamentowego obrazu Jezusa i krytycznych dla oceny jego boskości fragmentów Biblii oraz bardzo ciekawy komentarz do zadziwiająco spójnych z proroctwami zdarzeń z życia Chrystusa. Końcówka pracy jest dyskusją nad usankcjonowaniem nowej religii (włącznie z dwoma kluczowymi oszustwami - donacją Konstantyna i Dekretem Pseudo-Izydora) i analizą sporów o doktrynalną jedność podczas kolejnych soborów.

Wiara to sprawa prywatna; matematyk nic nie narzuca. Czym innym jednak są jej emanacje, źródła intersubiektywne i podstawy materialne przekonań. Sposobem prowadzenie narracji widać, że autor poszukuje odpowiedzi i nie zakłada tez, których nie mógłby wykazać. Da się wyczuć, że sam zmagał się latami z pytaniami o istotę wiary. Poddając całość doktryny chrześcijańskiej analizie rozumowej wspartej na krytyce tekstu, doszedł do jednoznacznych wniosków, które jemu wystarczyły do deklaracji zawartej w tytule książki. Przemożna potrzeba egzystencjalnego określenia się człowieka nie może zawiesić potrzeby zmierzenia się z faktami. W "Dlaczego nie mogę ..." na każdej stronie pojawiają się szokujące słowa dla głęboko wierzących. Przyjęcie ich do wiadomości, w mojej ocenie, powinno pomóc każdemu. Odifreddi ma mocne karty przeciw doktrynie katolickiej, które mam wrażenie, że raczej zmuszają okresowo władze kościelne do wywrócenia zielonego stolika, zamiast do uczciwego zasiadania do gry. Trwanie czegoś przez 2000 lat i wskazywanie zastępów wyznawców, jakoby gwarantów prawomyślności, to za słaby argument na rozum, racjonalizm i czyste fakty. Czemu w istocie służy mglistość Trójcy Świętej, Niepokalane Poczęcie czy Dziewictwo Maryi (polecam te partie czytelnikom szczególnie)? Czy nie łatwiej byłoby jasno przyznać, że stygmaty ojca Pio to jodyna (co wiadomo na podstawie dokumentów uzyskanych w 1922 przez Pius XI, który potępił wtedy Pio, ale ostatecznie po latach zmieniono zdanie w kurii rzymskiej, bo mistyfikacja okazała się użyteczna - patrz str. 84). Czemu znana mi od lat biografia kapucyna o tym nie wspomina? Jaka nadrzędna myśl uniemożliwia nam ludziom trwanie w prawdzie czy powrót do niej? Nie wiem, choć tekst matematyka stanowi potężny ładunek argumentów do namysłu.

Odifreddi sypie fragmentami z Biblii jak z rękawa, punktuje przekłamania, nadinterpretacje, logiczne sprzeczności i naukowo niemożliwe zjawiska. Wiele fragmentów książki zasługuje na zacytowanie, odnotowanie czy zapamiętanie. Przytoczę tylko jeden, który jest swoistą antytezą do pouczenia Tomasza z Akwinu, podanego w jednym z jego hymnów, w słowach: "Co dla zmysłów niepojęte niech dopełni wiara w nas", a który mi się spodobał zwięzłością i prostotą (str. 186):

" (...) nie można przecież wierzyć w to, czego się nie rozumie."

Dla mnie "Dlaczego nie mogę ..." to nie tylko oczywiste rozwiniecie eseju Bertranda Russella, ale i ciekawe uzupełnienie do odmiennych podejść do tematu wiary u Dennetta, Ehrmana i Stengera.

Zachęcam do lektury wszystkich - tekst w kilku wyłożonych racjach wręcz wybitny.

BARDZO DOBRA - 8.5/10

Jest niewątpliwie coś wyjątkowego w książce, której treść sprowokowała papieża-emeryta Benedykta XVI do włączenia się w dyskusje z jej autorem. Piergiorgio Odifreddi to matematyk, który znalazł trochę czasu wolnego i prześledził Biblię, historię religii i współczesną doktrynę kościoła rzymskiego, by przedstawić powody własnego odrzucenia fundamentów wiary chrześcijańskiej....

więcej Pokaż mimo to

avatar
425
246

Na półkach:

Pierwsza rzecz jaka mnie intryguje... Jak to jest możliwe, że na tym portalu jest tyle opinii, a ta książka ma dwie oceny i JEDNĄ opinię (teraz już dwie) . Mam uwierzyć w to, że w Polsce nikt nie sięgnął po tę książkę? Nie... Prędzej uwierzę w to, że Polacy boją się przyznać, iż po taką lekturę sięgnęli.
Ja nie mam z tym problemu, zostałam wychowana w wierze katolickiej, jednak od co najmniej dekady nie utożsamiam się z żadną religią, i poza macierzyństwem jest to jedno z moich największych dokonań życiowych, niełatwym zresztą. Ja od lat wiem jaka droga jest dobra dla mnie i moich dzieci. Książkę przeczytałam z ciekawości... Uważam, że każdy człowiek powinien w życiu przeczytać tego typu książkę! Absolutnie nie dyskredytuje ludzi wierzących, szanuję każdego człowieka i jego wolny wybór, jednak jestem zdania, że jeśli się w coś wierzy... Bezwarunkowo powinno się sprawdzić, w co tak naprawdę wierzymy. Ta książka, w wielu momentach zszokowała nawet mnie... Bo to jest prawda, że będąc dziećmi, chłoniemy bezwarunkowo wszystko to, czego uczą nas rodzice, powtarzamy bezwiednie modlitwy, cytujemy Biblię nie zastanawiając się kompletnie co mówimy... Jesteśmy jak gąbki... Jak to dobrze, że gąbkę można wyrząć i pozbyć się niechcianego balastu... Na pewno polecam niewierzącym... Wierzącym i tak zabraknie odwagi...

Pierwsza rzecz jaka mnie intryguje... Jak to jest możliwe, że na tym portalu jest tyle opinii, a ta książka ma dwie oceny i JEDNĄ opinię (teraz już dwie) . Mam uwierzyć w to, że w Polsce nikt nie sięgnął po tę książkę? Nie... Prędzej uwierzę w to, że Polacy boją się przyznać, iż po taką lekturę sięgnęli.
Ja nie mam z tym problemu, zostałam wychowana w wierze katolickiej,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Mocna książka! Bardzo daje do myślenia. Rozkłada religię niemalże na czynniki pierwsze. Myślę, że jest w stanie przekonać każdego nieprzekonanego, że religia katolicka jest w istocie fikcją i to bardzo szkodliwą fikcją.

Mocna książka! Bardzo daje do myślenia. Rozkłada religię niemalże na czynniki pierwsze. Myślę, że jest w stanie przekonać każdego nieprzekonanego, że religia katolicka jest w istocie fikcją i to bardzo szkodliwą fikcją.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    131
  • Przeczytane
    51
  • Posiadam
    11
  • Ateizm
    3
  • 2021
    2
  • 2020
    2
  • Religioznawstwo
    2
  • Ebook
    1
  • Psychologia
    1
  • Religia i okolice
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem a tym bardziej katolikiem?


Podobne książki

Przeczytaj także