Siódmy element

Okładka książki Siódmy element Guido Sgardoli
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Siódmy element
Guido Sgardoli Wydawnictwo: Akapit Press literatura młodzieżowa
698 str. 11 godz. 38 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Tytuł oryginału:
La Settima Pietra
Wydawnictwo:
Akapit Press
Data wydania:
2019-10-23
Data 1. wyd. pol.:
2019-10-23
Liczba stron:
698
Czas czytania
11 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366106208
Tłumacz:
Mateusz Kłodecki
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
57 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1580
619

Na półkach: ,

Na małej wyspie u wybrzeża Irlandii mieszka trzynastoletni Liam wraz z ojcem. Matka Liama zginęła w wypadku padając na sekator podczas przycinania róż. W czasie wycieczki do latarni morskiej chłopiec znajduje zwłoki swojego przyjaciela latarnika. W ogrodzie matki i pod latarnią znajduje odłamek skalny pokryty tajemniczym pismem.
W tym czasie na wyspie zaczęły dziać się dziwne wypadki. Przy każdych zwłokach Liam znajduje kamienie, które kojarzą mu się z legendami krążącymi po wyspie. Chłopiec, wraz z przyjaciółmi postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczych śmierci.
Atmosfera gęstnieje z każdą chwilą. Akcja jest bardzo szybka i interesująca, trudno odłożyć na moment książkę.
"Siódmy element" to książka przeznaczona dla młodzieży, ale ja, jako już dużo starsza młodzież bawiłam się przy niej świetnie.

Na małej wyspie u wybrzeża Irlandii mieszka trzynastoletni Liam wraz z ojcem. Matka Liama zginęła w wypadku padając na sekator podczas przycinania róż. W czasie wycieczki do latarni morskiej chłopiec znajduje zwłoki swojego przyjaciela latarnika. W ogrodzie matki i pod latarnią znajduje odłamek skalny pokryty tajemniczym pismem.
W tym czasie na wyspie zaczęły dziać się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2080
546

Na półkach: , ,

Dobra książka zaczynająca się tak, jak powinna - od śmierci. No i śmierć jest kołem napędowym fabuły, śmierć i kamienie. Ciekawie prowadzone wątki, choć niektóre dość naiwne, to inne ciężkiego kalibru (no bo tak, ktoś poplamił błotem pranie, a kilka stron dalej ktoś okazuje się pedofilem - niech mu ziemia ciężką będzie, tfu!). A całość spaja klamra monolitów, które zawsze są dziwne, tajemnicze i pełne nieznanej, starej mocy. Zwykle banda dzieciaków przechytrzająca dorosłych mnie irytuje, ale tutaj mi to nie przeszkadza. Dobra, niech robią swoje, bo nawet im to idzie i jest super.

Podział książki na 3 części początkowo mnie irytował. Nagle z pierwszoosobowej narracji Liama miałam się przełączyć na trzecioos.? No ktoś żartuje. Jednak gdyby nie ta wstawka, to byłabym kompletnie zagubiona w fabule. Plus za mapę, jest schludna, nie ma narąbania ozdóbek w cholerę, co pomaga mojemu ograniczonemu mózgowi się w niej połapać. Ale mam uwagi do wydania, taka ilość stron aż się prosi o twardą okładkę. Po przeczytaniu tak grzbiet powyginałam...

Dobra książka zaczynająca się tak, jak powinna - od śmierci. No i śmierć jest kołem napędowym fabuły, śmierć i kamienie. Ciekawie prowadzone wątki, choć niektóre dość naiwne, to inne ciężkiego kalibru (no bo tak, ktoś poplamił błotem pranie, a kilka stron dalej ktoś okazuje się pedofilem - niech mu ziemia ciężką będzie, tfu!). A całość spaja klamra monolitów, które zawsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Kocham tą książkę

Kocham tą książkę

Pokaż mimo to

avatar
161
67

Na półkach: , ,

Z pewnością "Siódmy element" jest to książka warta uwagi. Aż jestem w szoku, że posiada tak mało opinii na LC. Naprawdę dawno nie wciągnęła mnie tak żadna młodzieżówka. Świetny klimat, połączenie fantastyki z kryminałem. Akcja rozgrywa się w małej rybackiej wiosce na wyspie. Nie zabrakło tutaj celtyckich legend oraz skomplikowanych intryg. To wszystko uzupełniają prastare podania, tajemnicze groby na starym cmentarzu, ruiny zamku, latarnia morska i malownicze wyspiarskie krajobrazy. Główni bohaterowie też zostali bardzo dobrze wykreowani i pomimo młodego wieku los ich nie oszczędzał. Podobało mi się to że wraz z upływem akcji widzimy jak rozwija się ich przyjaźń. Szczerze polecam!

Z pewnością "Siódmy element" jest to książka warta uwagi. Aż jestem w szoku, że posiada tak mało opinii na LC. Naprawdę dawno nie wciągnęła mnie tak żadna młodzieżówka. Świetny klimat, połączenie fantastyki z kryminałem. Akcja rozgrywa się w małej rybackiej wiosce na wyspie. Nie zabrakło tutaj celtyckich legend oraz skomplikowanych intryg. To wszystko uzupełniają prastare...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
29

Na półkach: , , ,

Uwielbiam książki, których akcja toczy się na wyspie. "Siódmy element" to kolejny przykład znakomitej lektury na jesienny wieczór lub deszczową pogodę. Klimat książki z początku mroczny i tajemniczy, stopniowo ustępuje miejsca niezwykłej, magicznej przygodzie. Historia mieszkańców małej wyspy Levermoir porwała mnie od pierwszych stron. W kategorii literatura dla młodzieży książka zasługuje na "dychę" jednak jako, że została przeczytana przez dorosłego czytelnika oceniłam ją na mocne 8. Nie umniejszając całości, niektóre wydarzenia zwłaszcza z ostatniej części zaczęły być nieco naciągane i nieracjonalne.

Uwielbiam książki, których akcja toczy się na wyspie. "Siódmy element" to kolejny przykład znakomitej lektury na jesienny wieczór lub deszczową pogodę. Klimat książki z początku mroczny i tajemniczy, stopniowo ustępuje miejsca niezwykłej, magicznej przygodzie. Historia mieszkańców małej wyspy Levermoir porwała mnie od pierwszych stron. W kategorii literatura dla młodzieży...

więcej Pokaż mimo to

avatar
476
457

Na półkach: ,

Urban fantasy — akcja rozgrywa się współcześnie (chociaż niezupełnie w mieście) i magia ma tu ogromne znaczenie (acz nie występują inne rasy). Książka raczej dla młodzieży — główny bohater ma trzynaście lat i oczywiście musi się mierzyć z bardzo poważnymi problemami. Inaczej mówiąc, to fantastyka z elementami kryminału. I zwłok nie brakuje.

Ciekawe miejsce akcji; chociaż Autor jest Włochem, wydarzenia rozgrywają się na wysepce u wybrzeży Irlandii. I to ma znaczenie fabularne — mamy do czynienia z magią Celtów, a wszystko kręci się wokół kilku menhirów. Kamienie pamiętają, kamienie pojawiają się w różnych miejscach, kamienie wpływają na ludzi. Ciekawie wykorzystana morska sceneria, ale odrobinę męczyły mnie te wszystkie irlandzkie nazwy; Tech Duinn, Bruach Thoir... Nie potrafiłam zapamiętać, co jest czym.

Więcej szczegółów tutaj: https://finklaczyta.blogspot.com/2021/05/siodmy-element-modziezowka.html

Urban fantasy — akcja rozgrywa się współcześnie (chociaż niezupełnie w mieście) i magia ma tu ogromne znaczenie (acz nie występują inne rasy). Książka raczej dla młodzieży — główny bohater ma trzynaście lat i oczywiście musi się mierzyć z bardzo poważnymi problemami. Inaczej mówiąc, to fantastyka z elementami kryminału. I zwłok nie brakuje.

Ciekawe miejsce akcji; chociaż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2661
2655

Na półkach:

"Jeśli w grę wchodzą ludzie, los przestaje być nieodwracalny."

Powieść wprawiła mnie w zachwyt, rewelacyjnie się zrelaksowałam. Skierowana do młodego czytelnika, a jednak mocno zaangażowała. Wraz z bohaterami odkrywałam kilka warstw prawdy, dogrzebywałam się do odwiecznych tajemnic, wyciągałam na światło dzienne dawno zapomniane sekrety. Autor zaimponował pomysłem i konstrukcją fabuły. Fantastyka i sensacja w jednym. Frapujący scenariusz zdarzeń rozwinął z rozmachem i szczegółowością. Nie rozciągnął historii zbędnymi opisami, lecz zgrabnie wtłoczył fascynujące przygody.

Wyjątkowo atrakcyjna narracja, przyjazna i przyjemna, traktująca młodego odbiorcę niemal jak dorosłego. Licznym incydentom nadano cechy efektowności i spektakularności, bez fałszywego naciągania. Trudno było nie podejść emocjonalnie do przeżyć zarówno młodych postaci powieści, jak i dorosłych. Głównym bohaterom nie oszczędzano trudnych wyborów, ciężkich doświadczeń, niebezpiecznych sytuacji. Chciałoby się, aby wiele książek skierowanych do dojrzałego odbiorcy miało tak porywające podejście do prezentowania intrygi. Złożoność scenariusza zdarzeń, skomplikowane relacje, blask lateńskich legend, nawiązanie do naukowych interpretacji starożytnych artefaktów. A wszystko w klimacie dzikiej i surowej wyspiarskiej izolacji.

Levermoir, wyspa z czterystoma sześćdziesięcioma dwoma mieszkańcami, stała się miejscem osobliwych zjawisk. Łaskotane wiatrem wrzosowiska, otulone mgłą mokradła, śliskie płaskie wapienne płyty, zamglone skaliste szczyty, zamaskowane groty, malownicze klify, to niemi świadkowie ciągu dziwnych zjawisk. Atmosferę niezwykłości i niejasności dopełniały groby na starym cmentarzu, ruiny średniowiecznego zamku, wieża tysiącletniego klasztoru, latarnia z mroczną przeszłością, ulokowane na odosobnionym terenie megalityczne kamienie, oraz ocean dotrzymujący tajemnic morskiej katastrofy. Śmierć latarnika zapoczątkowała ciąg zdarzeń zmieniających oblicze wyspy i ludzi. Kamienie pamiętały, mówiły i kąsały, zaś wyspiarze o szorstkich charakterach głęboko skrywali sprawy życiowe, ukrywali przed wzrokiem obcych.

Trzynastoletni Liam Locklin jako pierwszy dostrzegł związek między ludzkimi tragediami a kawałkami kamieni, pokrytymi spiralnymi wzorami, łukowatymi żłobieniami, morskimi falami nakreślonymi dziecięcą ręką. A im więcej odłamków, tym silniejszy krąg zatrważających scen, potężnego zła wypełzającego z ciemnego miejsca, perfidnie zastawionych pułapek. Liam wraz z przyjaciółmi podjął śledztwo, snuł hipotezy, zbierał dowody, przepytywał ludzi, rozszyfrowywał zagadki. Intensywnie wplątywał się w niejednoznaczne, nieuchwytne, niewytłumaczalne, ale szalenie absurdalne, niewiarygodne, koszmarne, groźne, zyskujące na samodzielności. Wypadki traciły cechy incydentalności, następowały jeden po drugim w niepokojącym rytmie. Do głosu dochodziły zobowiązania z zamierzchłych czasów pamiętających dawnych bogów.

bookendorfina.pl

"Jeśli w grę wchodzą ludzie, los przestaje być nieodwracalny."

Powieść wprawiła mnie w zachwyt, rewelacyjnie się zrelaksowałam. Skierowana do młodego czytelnika, a jednak mocno zaangażowała. Wraz z bohaterami odkrywałam kilka warstw prawdy, dogrzebywałam się do odwiecznych tajemnic, wyciągałam na światło dzienne dawno zapomniane sekrety. Autor zaimponował pomysłem i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
168

Na półkach:

Fiu, fiu ta młodzieżowka okazała się być warta więcej, niż się po niej spodziewałam. Właściwie, to widzę w niej same zalety. No, dobrze, może niekoniecznie podoba mi się mało dydaktyczne podejście do palenia fajek i picia alkoholu przez nastolatków. Ale chyba każdy z nas próbował? A ta książka jest na tyle dojrzała, że wybaczam jej takie potknięcia. Przecież nie ma idealnych ludzi, więc dlaczego mieliby być idealni bohaterowie?
„Siódmy element” autorstwa Guido Sgardoliego z Wydawnictwa Akapit Press pochłonęłam duszkiem, a jestem nastolatką z mocno zaawansowanym wskaźnikiem dojrzałości.
Pierwsze fiu, fiu. Objętość! Ależ lubię takie cegły. Oj, tam, lubię, uwielbiam wręcz. A tu aż 693 strony żywego tekstu. Kto w obecnych czasach pisze dla nastolatków takie tłuste lektury? Jak to kto? Sgardoli! I robi to świetnie.
Drugie fiu, fiu. Świetna historia. 13-letni Liam mieszka wraz z rodzicami na niewielkiej irlandzkiej wysepce – Levermoir, zamieszkiwanej raptem przez ok. 460 osób, istny grajdoł łamany przez wygwizdów. Któregoś majowego dnia w dość niejasnych okolicznościach umiera matka Liama. Ojciec, rybak, większość czasu spędza na morzu, wieczorem zalewa żale w pubie, do domu wtacza się na noc, więc z synem zaczyna go więcej dzielić niż łączyć. A Liam przez letnie dni błąka się po wysepce, tęskni za matką i brakuje mu uwagi ojca. Powiernikiem jego trosk staje się latarnik, Pan Corry, może niezbyt rozmowny, ale oddany słuchacz. Jednak pewnego dnia okazuje się, że Pan Corry również nie żyje. Z sąsiedniej wyspy zostaje oddelegowany do wyjaśnienia sprawy detektyw O’Hara. Równolegle Liam ze swoimi przyjaciółmi także próbuje dociec prawdy, bo w samobójstwo latarnika zupełnie nie wierzą. Dodatkowo zauważają, że na wyspie dochodzi do coraz większej ilości dziwnych zachowań, nieszczęść, wypadków. I jeszcze te kamienie, które nie dość, że mają charakterystyczny wygląd i wyryte tajemnicze znaki (a Liam znajduje je wszędzie tam, gdzie ktoś umarł),to jeszcze potrafią się ze sobą scalać, a łączeniu elementów towarzyszy osobliwa niebieska poświata. Cała czwórka stawia więc sobie za zadanie dowiedzieć się, co się dzieje na wyspie, skąd się biorą kamienie i czemu służą.
Sgardoli wykorzystując celtyckie baśnie i legendy, zbudował historię, która (mówiąc językiem młodzieżowym) na stówę zaintryguje większość czytelników. Autor skoncentrował się nie tylko na samym sekrecie, lecz przydał mu jeszcze niezwykle kuszącą otoczkę, na którą składają się choćby spowita jesiennymi mgłami wyspa, smagane deszczem zielone wzgórza, chylące się pod naporem sztormowego wiatru konary drzew, wystające z klifowego wybrzeża ruiny zamku, ukryte wśród skał zwodnicze bagniska, wzburzone morze rozświetlane rozproszonymi smugami światła latarni. To poruszające piękno irlandzkich krajobrazów podkreśla dodatkowo niesamowitą atmosferę wydarzeń z pogranicza rzeczywistości i magii. Doskonale przedstawieni są także mieszkańcy wysepki, z ich indywidualnymi cechami. Poznamy nadętego burmistrza i jego wypacykowaną żonę, zaglądniemy do sklepu starej zielarki, która jest chodzącą księgą wiedzy szczególnie o dawnych mieszkańcach wyspy, dowiemy się, jakim zwodniczym namiętnościom oddaje się szef pubu dla rybaków, a o wyprawach kutrem i morskich połowach nie wspomnę. Relacje mieszkańców idealnie się zazębiają, stanowiąc obraz raz lepszych, raz chłodniejszych stosunków między nimi. Przy czym Sgardoli kolejno pozwala nam poznać historię każdego z nich – tę oficjalną i tę znaną tylko wybranym. Obie warstwy funkcjonują obok siebie i oddają tajemniczość osobowości, a także odsłaniają drugą twarz mieszkańców, bo zło przecież może czaić się wszędzie, a z każdym dniem jest też coraz bliżej. Sgardoli zręcznie pozapinał na literackie haftki drobne detale, pokazując, jak ogromny mogą mieć wpływ na dalszy bieg wydarzeń, nawet gdy sobie nie zdajemy z tego sprawy. W taki oto sposób stworzył panoramę wyspiarskiej, małej, lecz nader intrygującej, społeczności, w której nic nie jest oczywiste.
Nasze serca w lot podbijają również główni bohaterowie – Liam, który nie jest ideałem nastolatka, niespecjalnie przykłada się do nauki, zdarza mu się wałkonić, ale jest bacznym obserwatorem, a jego wnikliwy umysł sprawnie składa nie tylko kamienne puzzle. Towarzyszy mu Dotty – zadziorna i niepokorna dziewczyna, nieprzebierająca w słowach i opiniach, ale niezawodna wojowniczka. Jest też Midrius – okularnik o włosach niemal białych jak u elfa, który chłodno analizuje fakty i jest nieocenionym wsparciem dla towarzyszy. Paczkę uzupełnia Fionnula – wyrozumiała i empatyczna piękność, w której podkochuje się Liam. Tak, dobrze przeczytaliście „wyrozumiała i empatyczna”, bo ta piękność nie wpisuje się w schematy głupiutkiej trzpiotki-pięknotki. Rozważna Fionnula świetnie wywiąże się ze swoich zadań, a gdy ma ochotę, to i bez ceregieli z butelki spory łyk poteena, czyli irlandzkiej wody ognistej, pociągnąć potrafi. Po prostu mocno różnorodna i zgrana paczka przyjaciół.
Trzecie fiu, fiu. Historia świetnie opowiedziana. Już pokrótce wcześniej wspomniałam, jak szeroki i ciekawy obraz społeczności irlandzkiej stworzył Sgardoli. W jego wydaniu po prostu stajemy się Irlandczykiem z krwi i kości, a Levermoir znamy lepiej niż własną kieszeń. Sgardoli udowodnił, że nie trzeba przenosić się aż w kosmos, nie trzeba wymyślać skomplikowanych światów czy zaświatów, by z zwyczajnym otoczeniu działy się niezwykłe rzeczy.
Narracja wręcz iskrzy, a opowieść lekko toczy się uliczkami miasteczka, radośnie zawija do portu, nerwowo penetruje skalne urwiska, a dygresje głównego bohatera dodają historii głębszego brzmienia. W efekcie dostajemy barwny i plastyczny obraz wyspy. Sgardoli potrafi też podkręcić akcję, a gdzie trzeba trochę ją przeciągnąć, by umiejętnie wydłużyć moment wyczekiwania na to, co za chwilę się stanie. Nie brakuje nocnych eskapad, mgliste otoczenie samo z siebie zieje chłodem, a gdy wyczerpani pokonujemy w ostatniej chwili groblę między Levermoir i Tech Duinn, gdy przyjdzie nam zmagać się z lodowatą wodą, to sami zziębnięci sięgamy odruchowo po ciepły, włochaty koc, by móc się rozgrzać.
Plusem „Siódmego elementu” jest też zróżnicowany język, jakim posługują się nastolatkowie. Szorstkie i buńczuczne burknięcia Dotty jaskrawie kontrastują z rzeczowymi wywodami Midriusa, co czasami prowadzi do zabawnych sprzeczek. Jak widzicie, dialogi także nie pozwolą Wam się nudzić.
Zastosowany przez autora trik ze zmianą perspektywy w różnych częściach opowieści również oceniam pozytywnie, bo wraz z nim zmienia się diametralnie nastrój, a nasza uwaga przestawia się na inny rytm. Czujemy narastające napięcie, chwilami nawet zasycha nam w gardle, ale ciekawość jednak bierze górę, więc nieustannie podążamy tropami zła.
Drodzy Rodzice, to, co teraz napiszę, może Was szczególnie ująć, bo choć rzecz dzieje się współcześnie, to niewiele tu wirtualno-internetowych gadżetów. Raczej stanowią drobny dodatek, swego rodzaju wspomagacz do rozwikłania zagadek i w żadnym razie nie pochłaniają dzieciaków. Okazuje się, że na Levermoir sensacyjne informacje potrafią się rozprzestrzeniać szybciej niż virale na Twitterze.
Czwarte i piąte fiu, fiu. Mapka i spis postaci. Mówiłam już, że szybko stajemy się członkiem społeczności z Levermoir. Dzieje się tak dzięki swobodnemu stylowi opowieści, która wciąga nas po czubki uszu, stopniowo odsłaniając kolejne ciekawostki, a dodatkowo dostajemy mapę całej wyspy z naniesionymi newralgicznymi punktami oraz mapkę miasteczka, gdzie dzieje się akcja. Łatwo się więc zorientujemy, co kto i gdzie akurat się znajduje. Czyli logistyka i topografia z głowy.
O obfitości postaci i o związanych z nimi wątkach też już wspominałam, dlatego teraz tylko dodam, że Sgardoli prezentuje kolejnych mieszkańców wyspy w odpowiednich odstępach, abyśmy mieli czas na bliższe poznanie. Jednak w razie gdyby jakiś szczegół dotyczący postaci nam przypadkiem umknął, to zawsze możemy sięgnąć do ściągawki, w której mamy podpowiedź who is who.
„Siódmy element” to powieść z przygodami, z dreszczykiem oraz z kryminalnym akcentem. Doskonale dobrane proporcje składników między rzeczywistością a magią powodują, że powstaje bardzo realny obraz, przez co czytelnik może mieć wrażenie, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Ponadto Sgardoli zadbał też o szczegóły, które mocno przemawiają do wyobraźni i zapadają w pamięć, pozostawiając w niej swój indywidualny ślad. Prastare podania, niewyjaśnione zjawiska, fragmenty kamiennych napisów z menhirów to doskonała baza do snucia hipotez i wzbudzenia zainteresowania, a stąd już tylko krok, by uruchomić czujną fantazję. Włoch zarysowuje granicę między tym, co realne, a tym, co magiczne, tak delikatnie, że w trakcie lektury sami ulegamy sile sugestii i przekazowi znaków, wierząc, iż stanowią one moc, której żadne zło nie jest w stanie pokonać. W „Siódmym elemencie” wprost zaczytałam się duszkiem, bo to kawał nie tylko świetnej historii, lecz także świetnie opowiedzianej. No, dobrze, momentami też cierpła mi skóra, ale to znaczy, że wczułam się w klimat, a autor osiągnął cel.
PS. Wiem, wiem. Nadużywam słowa „świetnie”. Wiem też, że teraz mówi się „mega” zamiast „świetnie”. Ale czy nie mówiłam, że mój młodzieżowy wiek jest dość zaawansowany? No, może nie sięga aż czasów MEGAlitycznych… ups… No, skoro tak, to nie będę się już dłużej ociągać „Siódmy element” nie jest świetny. „Siódmy element” jest mega!

Fiu, fiu ta młodzieżowka okazała się być warta więcej, niż się po niej spodziewałam. Właściwie, to widzę w niej same zalety. No, dobrze, może niekoniecznie podoba mi się mało dydaktyczne podejście do palenia fajek i picia alkoholu przez nastolatków. Ale chyba każdy z nas próbował? A ta książka jest na tyle dojrzała, że wybaczam jej takie potknięcia. Przecież nie ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
371
162

Na półkach:

W środku książki mamy małe miasteczko na wyspie Levermoir i naszego przewodnika, młodego Liama, który stracił mamę w nieszczęśliwym wypadku. Chodzi on do szkoły, a raczej udaje, że to robi, bo praktycznie jedynie wagaruje. W domu zajmuje się nim jego tata Conner Locklin, który jest rybakiem. Chłopak każdy dzień spędza ze swoim przyjacielem Miltonem i przyjaciółką Dotty. Co można robić na takiej wyspie całe dnie? Odkrywać tajemnice. Liam znajduje magiczne kamienie, które skrywają za sobą klątwę wyspy. To właśnie wtedy na wyspie zaczynają się dziać dziwne wypadki, a celtyckie legendy wracają do żywych. Mieszkańcy są zaniepokojeni. Nie tylko lekarz ma pełne ręce roboty, ale również O'Hara, czyli policjant z Galway.

Kamienie stanowią klucz do rozwiązania tajemniczych śmierci, jednak Liam nie da rady poznać odpowiedzi sam. Do jego zespołu dołącza jeszcze jedna dziewczyna, która potrafi namieszać w głowie. Czym w końcu jest książka bez nawet najmniejszej miłostki. Czwórka przyjaciół, musi zmierzyć się ze złem, które czai się nie tylko z każdej strony wyspy, ale i poza nią.

Urzekły mnie dwie rzeczy. Mapa- kocham mapy, nadają życie całemu przedstawionemu światu. Nadają głębszy sens książce i pokazują profesjonalizm autora. Przynajmniej ja to tak widzę. Ostatnio czytałam książkę, której dużym minusem był brak mapy. Jakoś nie mogłam odnaleźć się w świecie przedstawionym. A tutaj? Małe miasteczko, nie musiało być mapy. Jednak jak już jest, to moje serduszko się cieszy.
Drugą rzeczą jest wypisanie bohaterów powieści w porządku ich występowania. Co prawda, kto zagląda przed przeczytaniem książki na jej koniec... ale ja skapnęłam się w połowie, bo przeczytałam podziękowania i patrzyłam, czy jest coś jeszcze fajnego. Jak dla mnie, naprawdę mega pomysł. Tym bardziej, że jak się czyta tyle książek, to ja na przykład zapisuję sobie imiona i ważne fakty do recenzji. A tutaj miałam o połowę mniej pracy. Co mnie bardzo ucieszyło. Przy takiej cegiełce.

Cała recenzja dostępna na mojej stronie: http://thediize.pl/recenzje/siodmy-element-guido-sgardoli/

W środku książki mamy małe miasteczko na wyspie Levermoir i naszego przewodnika, młodego Liama, który stracił mamę w nieszczęśliwym wypadku. Chodzi on do szkoły, a raczej udaje, że to robi, bo praktycznie jedynie wagaruje. W domu zajmuje się nim jego tata Conner Locklin, który jest rybakiem. Chłopak każdy dzień spędza ze swoim przyjacielem Miltonem i przyjaciółką Dotty. Co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
678
343

Na półkach:

Troszeczkę bałem się lektury tej książki i odwlekałem ją jak mogłem. Jest bądź co bądź bardzo gruba, liczy sobie aż 700 stron. Skusił mnie jednak blurb, z którego wynika, że w powieści pojawią się jakieś wątki mitologiczne, co ja osobiście uwielbiam.

Książka opowiada o małej irlandzkiej wysepce Levermoir. Jej mieszkańcy są dosyć zamkniętą społecznością, nie lubią obcych, których to nazywają an Strainseir. Pewnego dnia jeden z głównych bohaterów- Liam odnajduje piękny, misternie wyrzeźbiony mały kamień. Od tego momentu życie mieszkańców wyspy zaczyna wywracać się do góry nogami.

Przede wszystkim wartym wspomnienia jest rozpoczęcie, które to zaczyna się naprawdę z grubej rury, ponieważ śmiercią matki Liama- Ainnir. Naprawdę zaniemówiłem po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron. Skoro książka tak się zaczyna, musi być genialna. I nie pomyliłem się.

Zatrzymam się chwilkę przy stylu autora, który na myśl przywodzi styl kultowego już Stiega Larssona. Długo szukałem kogoś o podobnym stylu i znalazłem! Wspomnę, że ten styl należy raczej do powolnych, więc może Wam się nie spodobać, jeśli takich nie lubicie, ale mnie całkowicie porwał.

Autor bardzo autentycznie odwzorował w swoim tworze genialny, wyspiarski klimat. Jest nie do podrobienia. Przyczyniają się też do tego po części słowa z irlandzkiego, gaelickiego i celtyckiego, które wprowadzają trochę tajemniczości.

Jeśli chodzi o wątek mitologiczny, to występował i tutaj. Była wzmianka o mitologii celtyckiej, jednak nie narzucała się, nie była głównym wątkiem. Zazwyczaj mi to przeszkadza, bo książki z wątkami mitologicznymi mają naprawdę ogromny potencjał. Trochę szkoda, że autor nie poruszył tego wątku głębiej, natomiast tutaj naprawdę obecny stan rzeczy mi odpowiada. Nie wiem nawet, czy fabuła wtedy nie byłaby zbyt bogata i pogmatwana, gdyby autor jednak więcej o tej mitologii napisał.

Jeśli chodzi o bohaterów, to mam wrażenie, że niby głównym był Liam, ale często pojawiały się również perspektywy innych. Wiele razy np. była mowa o jego paczce znajomych, czasami też innych mieszkańców wyspy, więc nie do końca ten Liam jest rzeczywiście głównym bohaterem, bo akcja nie kręci się tylko wokół niego. Podobało mi się to, że dzięki temu zabiegowi mogliśmy poznać bliżej innych bohaterów i dowiadywać się o pewnych rzeczach z pierwszej ręki.

Jeżeli o przyjaciołach mowa, to warto też napisać, że ta ich paczka nie jest sformowana od samego początku. Ona formuje się przez całą książkę i my, przewracając strona po stronie, obserwujemy przemianę, zacieśnianie się ich relacji. Podobało mi się to, ponieważ sprawiało, że w powieści jeszcze więcej się działo.

Książka bardzo często mnie zaskakiwała. Oprócz rozpoczęcia, niespodzianką była też ta ciemna, zła strona w powieści. Od początku wiedzieliśmy, że jakaś siła wyższa, starożytna magia czuwa nad wszystkimi okropnymi zdarzeniami, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, kto jest jej ludzkim przedstawicielem. Dowiadujemy się o tym w bardzo niespodziewanym momencie. Poza tym naprawdę nigdy nie spodziewałbym się, że akurat ta osoba jest tą złą. To było naprawdę wow!

Teraz zakończenie. Było GE-NIAL-NE! Akcja zaczęła przyspieszać, kiedy do końca książki zostało 150 stron. Przeczytałem je jednym tchem. To, co działo się podczas tych, można powiedzieć, że ostatnich kilkuset stron było istnym emocjonalnym rollercoasterem.

Wydanie dopracowane jest pod każdym względem. Piękna, tajemnicza okładka idealnie wpisuje się w klimat panujący w książce. Wspaniałymi dodatkami są mapa wyspy z legendą, gdzie co się znajduje oraz lista wszystkich bohaterów występujących w książce wraz z krótkim opisem. Niezaprzeczalnym plusem są także krótkie rozdziały, ubóstwiam je w powieściach. I do tego duża czcionka. Czego chcieć więcej!

Książka naprawdę mi się podobała. Przepełniona masą zwrotów akcji, pod koniec mój mózg wręcz kipiał z emocji. Czytajcie, bo warto!

Troszeczkę bałem się lektury tej książki i odwlekałem ją jak mogłem. Jest bądź co bądź bardzo gruba, liczy sobie aż 700 stron. Skusił mnie jednak blurb, z którego wynika, że w powieści pojawią się jakieś wątki mitologiczne, co ja osobiście uwielbiam.

Książka opowiada o małej irlandzkiej wysepce Levermoir. Jej mieszkańcy są dosyć zamkniętą społecznością, nie lubią obcych,...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    171
  • Przeczytane
    63
  • Posiadam
    22
  • Teraz czytam
    5
  • Ulubione
    3
  • Fantasy
    2
  • 2021
    2
  • Młodzieżówki
    2
  • Thriller/Kryminał/Z dreszczykiem
    1
  • Młodzieżowe
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Siódmy element


Podobne książki

Przeczytaj także