Westerplatte

Okładka książki Westerplatte Jacek Komuda
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2019
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Westerplatte
Jacek Komuda
7,5 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2019
Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Wrzesień 1939 (tom 2) Seria: Chwała polskiego oręża powieść historyczna
512 str. 8 godz. 32 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Cykl:
Wrzesień 1939 (tom 2)
Seria:
Chwała polskiego oręża
Tytuł oryginału:
Westerplatte
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2019-09-04
Data 1. wyd. pol.:
2019-09-04
Liczba stron:
512
Czas czytania
8 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379644469
Tagi:
II wojna światowa kampania wrześniowa
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Westerplatte broni się nadal!



716 92 559

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
617 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
168
166

Na półkach: ,

(recenzja napisana dla szortal.com)

Spór o historię

Hubert Przybylski

Czasami mam wrażenie, że trzeba bardzo długo czekać na prawdziwie rzetelną analizę wydarzeń historycznych. Zaraz po nich następuje okres, gdy królują emocje, propaganda, ukrywanie niewygodnych szczegółów i wielkie wyolbrzymianie, nie wspominając już o tym, że przecież zwycięzcy piszą swoją historię, a przegrani swoją*. Trzeba więc czekać naprawdę długo, zanim ktoś zdecyduje się wyłamać, powiedzieć: „Sprawdzam!” i zacząć badać dostępne źródła informacji albo szukać nowych. Jednym z najlepszych przykładów takiego działania była historia obrony Westerplatte. Za peerelu z żołnierzy Wojskowej Składnicy Tranzytowej uczyniono superbohaterów, nieludzkich wręcz herosów, którzy przez siedem długich dni odpierali ataki Niemców. Ale kilka lat temu wyszły na jaw ukrywane wcześniej relacje osób biorących udział w dramacie i wspomnienia świadków wydarzeń, które miały miejsce na Westerplatte w pierwszych dniach września 1939. W oparciu o nową wiedzę napisano szereg prac naukowych i popularnonaukowych, komiks, a także powstał także film fabularny. A ostatnio ukazała się też powieść Jacka Komudy, „Westerplatte”. Jak pisarz przedstawia tamte wydarzenia? O tym za momencik.

Gdyż albowiem najsampierw tradycja, czyli wprowadzenie do fabuły. Znaczy powinno być. Ale przecież mówimy o powieści bardzo mocno opartej na faktach autentycznych***, opisującej rzeczywiste wydarzenia i ludzi. O których chyba każdy słyszał albo przynajmniej musiał słyszeć, choćby przysypiając na lekcji historii****. Dlatego wprowadzenia do fabuły tym razem nie będzie. Kto czuje się niedoinformowany, niech zapyta cioci Wiki lub wujka Gógla.

Zamiast tego przypomnę tylko, że historia obrony Westerplatte była za peerelu rozświetlana, między innymi z bardzo prozaicznego powodu. Propagandowego. Podkreślała nasze, polskie, prawo do Gdańska. Była argumentem za przyłączeniem tego miasta do Polski po wojnie, legitymizowała je, choć przed wojną 90% populacji Gdańska stanowili Niemcy***** (a żeby było ciekawiej, było to jedne z najbardziej popierających Hitlera miast). I dlatego to nie obrońcy Kępy Oksywskiej czy Helu****** doczekali się takiej gloryfikacji, jak żołnierze i cywile z Westerplatte.

A wracając do omawianej powieści – bez bicia przyznam, że na początku lektury przeżyłem kryzys wielki jak stodoła*******. Mam już swoje lata i najlepsza ich część przypadała na okres upadku komuny, gdy ukazywaniem świetlanej i bohaterskiej przeszłości usiłowano odwrócić uwagę ludzi od ciemnej szarości życia powszedniego. Gdy z początku w jednym jedynym, a później w obu kanałach tv królowali Kloss i załoga Rudego 102********, gdy „Westerplatte” Stanisława Różewicza przypominano częściej niż dziś Polsat samwdomnego Kevina. I nie ukrywam, że część tej propagandowej papki wciąż siedzi gdzieś między zwojami mojej szarej, gąbczastej masy mózgu, choć wiem, że wcale nie było tak, jak to smutni panowie z KC chcieliby, żeby było. Niestety, lata indoktrynacji robią swoje i trudno mi było w powieści Komudy oglądać herosów odartych z heroiczności. Zbudowanych z krwi i kości, pełniejszych wad niż grany przez Butlera bohater filmów z serii „W ogniu”. Ale nadnieświecim wysiłkiem woli********* pokonałem peerelowskie uwarunkowanie, mojego wewnętrznego Pankracego, względnie innego psa Pawłowa, i dalsza lektura upłynęła bez zgrzytów, no chyba że zębami, przy opisach zachowania niektórych postaci. A nawet więcej, kilka dni pod rząd na „Westerplatte” przeznaczyłem sporą część tych nielicznych godzin snu, jakie zostawiło mi życie.

Teraz odpowiem na pytanie – z jednej strony Komuda pozostał perfekcyjnie wierny szarym realiom. U niego każda postać jest inna i każda na wskroś ludzka. Nie znajdziecie tu bohaterów, tylko ludzi, którzy mają swoje słabości i albo im ulegają, albo zagryzają zęby i robią swoje. Jeśli jest jakieś bohaterstwo, to jest to bohaterstwo prawdziwe, bohaterstwo dnia codziennego w wojennej rzeczywistości, bohaterstwo normalnych ludzi postawionych w skrajnie trudnej sytuacji. I takie same jest też skurczysyństwo. Bo tego, jak w życiu, w książce też nie zabrakło. Dziś, kiedy wiadomo, jak od kuchni, wyglądała obrona Westerplatte, gdzie królował chaos i dowódcze bezhołowie, gdzie w obliczu śmierci ludzie odsłaniali swoje najgorsze i najlepsze cechy charakteru, tę powieść czyta się bardziej jak fabularyzowany dokument niż jak beletrystykę.

Z drugiej strony, i to mi się bardzo nie podoba, Komuda zdecydował się przejaskrawić przez uczernienie********** jedną z głównych postaci dramatu, majora Henryka Sucharskiego. Nie wiem co gorsze – że zrobił z niego geja (choć przynajmniej choroby wenerycznej mu oszczędził), narkomana czy zdrajcę (szantażowanego przez Niemców, ale jednak zdrajcę). Dość późno wziąłem się za pisanie tej recenzji, bo chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście było, jak pisze Komuda, ale nie znalazłem potwierdzenia jego wersji historii. Znaczy, oparł się na rewelacjach Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego, które nigdy nie zostały potwierdzone jakimikolwiek dowodami. Gdyby to była czysto literacka fikcja, to nie byłoby sprawy, ale to jest książka oparta na faktach***********, w której występują prawdziwe postacie, i mogę się założyć o każde pieniądze, że w ciągu następnych lat znajdą się ludzie, którzy będą powtarzać tę historię z weneryczno-gejowsko-morfinistyczno-zdradzieckimi dodatkami. Boję się, że niepoparta dowodami, ale powtarzana wielokrotnie fikcja może stać się w końcu prawdą.

Mam jeszcze małą uwagę odnośnie do mapek. Szkoda, że nikt dotychczas nie wpadł na to, żeby dwustronicowe mapki dzielić na pół i żeby na odgrzbietowych krawędziach stron zrobić marginesy. Na pewno przedłużyłoby to żywotność książki, bo mam wrażenie, że przy którymś z kolei czytaniu i usiłowaniu obejrzenia środkowej części mapek zwyczajnie się ona rozpadnie.

Moja ocena? 8/10. To świetna, oparta na prawdziwych wydarzeniach i bardzo wierna realiom książka. Opowiada dzieje obrony Westerplatte prawdziwie, nie w tak przeintelektualizowany sposób, jak zrobili to twórcy filmu „Tajemnice Westerplatte”, choć szkoda, że w jednej jedynej kwestii majora Sucharskiego autor powtarza sensacyjne i niczym niepoparte twierdzenia innych. Napisana sprawnie, łatwa do zwizualizowania i wciągająca jak chodzenie po bagnie, mimo że finał historii jest z góry znany. Przeczytajcie ją, a dowiecie się, co siedziało w głowach bohaterów Westerplatte.

PS. Tak sobie jeszcze na koniec pomyślałem, moi najdrożsi Szortalowicze, że w takim gnojeniu majora Sucharskiego może być ciut sprawiedliwości dziejowej. Przez prawie sześćdziesiąt lat ździebko na wyrost gloryfikowany, teraz obsmarowywany haunem bardziej, niż zasłużył. Liczę, że kiedyś w końcu historyczne wahadło zatrzyma się w pozycji neutralnej i nastanie czas, że emocje i propaganda pójdą sobie w siną dal, a oceniać mjr. Sucharskiego zaczniemy wyłącznie na podstawie faktów. Jak to było ze starożytnym Rzymem************. Czego Wam i sobie życzę.


* Chyba już tylko niemieccy neonaziści nie mają problemu z przyznawaniem się, że ich przodek służył w Wehrmachcie, SS czy Gestapo** i mordował cywili.

** „Gestapho? Tfu!”, że pozwolę sobie zacytować Madame Fanny.

*** Wspominałem już, że fakty autentyczne są bardziej faktyczne od zwykłych faktów? Do tego stopnia, że nie da się ich obalić.

**** Nie wiem dlaczego, ale ta forma przyswajania wiedzy jest urzędowo tępiona, choć naukowcy już dawno odkryli, że materiał wbity do głowy w czasie snu przyswaja się równie dobrze, jak wtłoczony na jawie.

***** Ździebko podobnie było w przeszłości z innymi polskimi miastami. W Krakowie czy Wrocławiu za Łokietka też łatwiej było na ulicy usłyszeć niemiecki niż polski, ze względu na ogromne fale osadnictwa mieszczańskiego ze zgniłego Zachodu, które zalewały nasz kraj od czasów XI i XII wieku. Zainteresowanych odsyłam do Jasienicy. Pawła Jasienicy.

****** Obrońcy Kępy Oksywskiej mieli bez porównania gorszą sytuację niż Westerplatczycy, choćby ze względu na brak jakichkolwiek umocnień poza wykopanymi rowami strzeleckimi i sporą liczbę cywilów, którzy znaleźli się na terenie walk. Hel skapitulował dopiero 2 października, prawie na sam koniec wojny obronnej 1939 roku. Może najlogiczniejszym wyjaśnieniem będzie to, że w porównaniu z Kępą Oksywską czy Helem załoga Westerplatte była mikroskopijna, co pozwoliło zaoszczędzić na medalach i późniejszych medalowych rentach.

******* Niech będzie, że szachulcowa. https://ltpl.eu/miejsce/dubasiewskie-kolonie.

******** Ojciec Janka bronił Westerplatte.

********* Ciut nie jak w powiedzeniu – „Rozum mówi „Nie pij”, lecz silna wola zwycięża”.

********** Przeczytacie „Westerplatte”, to sami zobaczycie, że da się.

*********** Oczywiście, że autentycznych.

************ Latami wychwalanym i stawianym za wzór, potem przez kolejne lata oskarżanym o wszelkie możliwe błędy i wypaczenia. Dopiero od niedawna zaczęto go traktować rozsądnie, między innymi dzięki takim historykom jak Adrian Goldsworthy.

(recenzja napisana dla szortal.com)

Spór o historię

Hubert Przybylski

Czasami mam wrażenie, że trzeba bardzo długo czekać na prawdziwie rzetelną analizę wydarzeń historycznych. Zaraz po nich następuje okres, gdy królują emocje, propaganda, ukrywanie niewygodnych szczegółów i wielkie wyolbrzymianie, nie wspominając już o tym, że przecież zwycięzcy piszą swoją historię, a...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    704
  • Chcę przeczytać
    571
  • Posiadam
    186
  • Teraz czytam
    29
  • 2019
    17
  • Ulubione
    15
  • 2020
    14
  • Historia
    10
  • 2021
    10
  • 2020
    10

Cytaty

Więcej
Jacek Komuda Westerplatte Zobacz więcej
Jacek Komuda Westerplatte Zobacz więcej
Jacek Komuda Westerplatte Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także