rozwińzwiń

Mięcho

Okładka książki Mięcho Aneta Żukowska
Okładka książki Mięcho
Aneta Żukowska Wydawnictwo: Karakter literatura piękna
184 str. 3 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Karakter
Data wydania:
2019-02-20
Data 1. wyd. pol.:
2019-02-20
Liczba stron:
184
Czas czytania
3 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365271945
Tagi:
ontologia psychologia rozmowy
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Moje Zdrowie, nr 5 (70) Małgorzata Grosman, Barbara Hołub, Barbara Kozber, Marta Mozol-Jursza, Redakcja miesięcznika Moje Zdrowie, Sybilla Walczyk, Aneta Żukowska
Ocena 0,0
Moje Zdrowie, ... Małgorzata Grosman,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
96 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
63
62

Na półkach:

"A czy Wy umiecie być chorymi? Dostrzec słabość swojego ciała bez wartościowania tego stanu rzeczy, bez ucieczki w winę, karę i wstyd? I czy umiecie uznać chorobę innego, również bez zasłon dymnych z metafor?"

Nie jest łatwo mierzyć się z chorobą. Specjalnie nie piszę o "walce". Z chorobą się mierzymy. Nie lubię (za autorką zresztą) walki, wygranej, przegranej... w wielu sytuacjach zapominamy jak bardzo słowa i nomenklatura jest ważna. Jesteśmy stworzeni ze słów. Powinniśmy na nie uważać. Ks. Kaczkowski powiedział, że chorzy nie potrzebują, żeby mówić- będzie dobrze. Potrzebują usłyszeć- jestem i będę przy Tobie. Podpisuję się pod tym obiema rękami.
Choroba nie jest sprawdzianem, karą, próbą. Jest po prostu chorobą.
Stanem, w którym się znaleźliśmy.
Dziwnie mieć trzydzieści lat i pisać o swojej śmiertelności z bezwzględną świadomością o jej rychłej nieuchronności.
Dobry kawałek prozy.
Czy umiesz zapisać dwie strony wymieniając przyjemności?
Spróbujesz? ...

"A czy Wy umiecie być chorymi? Dostrzec słabość swojego ciała bez wartościowania tego stanu rzeczy, bez ucieczki w winę, karę i wstyd? I czy umiecie uznać chorobę innego, również bez zasłon dymnych z metafor?"

Nie jest łatwo mierzyć się z chorobą. Specjalnie nie piszę o "walce". Z chorobą się mierzymy. Nie lubię (za autorką zresztą) walki, wygranej, przegranej... w wielu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
392
85

Na półkach: ,

Przy całym szacunku dla autorki i jej przykrych przeżyć z ostatnich miesięcy życia, nie mogę powiedzieć, by była to książka dobra.

Przyczyna jest prosta: nie każdy, kto przeżywa dramat, powinien publikować książkę na ten temat. Pisać może każdy, wszak nie od dziś znamy właściwości terapeutyczne wszelkich twórczych zajęć. Co się zaś tyczy publikacji, to nie, nie zawsze w takich przypadkach działa ona na korzyść autora.

Z tego, co mi wiadomo, książka powstała z materiałów zamieszczanych na blogu. I niestety - to widać.

Błędy, niedomówienia, pospieszna redakcja i język, który wprawdzie uchodzi w Internecie, ale już papier go nie przyjmuje. Widać, że autorka pisała w dużej mierze dla swoich znajomych, czytelnik, do którego trafia ta książka, a z autorką nic go nie łączy, momentami nie ma możliwości rozeznania w tym, o co w danym fragmencie chodzi. Tyczy się to zwłaszcza opisów wspólnych znajomych autorki i jej pierwotnych czytelników. Osoby obce, takie jak ja, czują, że poskąpiono im jakiejś wiedzy, opisu, doprecyzowania, wyjaśnienia, kto kim jest i skąd się wziął.

Podsumowując: nie wyczytałam niczego nowego, nie zapoznałam się z żadnym odkrywczym podejściem do choroby. W trakcie lektury czułam, że nie jestem czytelnikiem docelowym, bo nie znam osobiście autorki ani osób w książce opisanych.

Niestety, każda ludzka tragedia pozostaje dramatem, ale nie o każdym dramacie powinna powstawać książka. Myślę, że miejsce nieuczesanych myśli autorki powinno pozostać na blogu, wśród jej znajomych, przyjaciół i rodziny. Obcy w zasadzie mają niewielką szansę na prawdziwe wczucie się w lekturę.

Przy całym szacunku dla autorki i jej przykrych przeżyć z ostatnich miesięcy życia, nie mogę powiedzieć, by była to książka dobra.

Przyczyna jest prosta: nie każdy, kto przeżywa dramat, powinien publikować książkę na ten temat. Pisać może każdy, wszak nie od dziś znamy właściwości terapeutyczne wszelkich twórczych zajęć. Co się zaś tyczy publikacji, to nie, nie zawsze w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
71

Na półkach:

Dla takich książek kocham chodzić do biblioteki. Widząc w księgarni kolejną opowieść o śmiertelnie chorej osobie pewnie przeszłabym obok niej obojętnie. Bo po co czytać coś tak dołującego? Jednak Aneta Żukowska opisała nowotwór i całą jego otoczkę w zupełnie inny sposób. Otworzyła oczy. Teraz dwa razy zastanowię się zanim z litością powiem o walce z rakiem, zanim poklepię po ramieniu i zanim zrobię coś, co może mieć wydźwięk w stylu "Ty sobie nie poradzisz, zrobię to za Ciebie".

Dla takich książek kocham chodzić do biblioteki. Widząc w księgarni kolejną opowieść o śmiertelnie chorej osobie pewnie przeszłabym obok niej obojętnie. Bo po co czytać coś tak dołującego? Jednak Aneta Żukowska opisała nowotwór i całą jego otoczkę w zupełnie inny sposób. Otworzyła oczy. Teraz dwa razy zastanowię się zanim z litością powiem o walce z rakiem, zanim poklepię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
214

Na półkach: ,

Ciężko ocenić książkę będącą zapisem osobistych przeżyć i myśli, bo kim ja jestem by oceniać kogoś myśli?
Nie mogę powiedzieć, że ta książka przewróciła mój światopogląd, ani że dała nadzieję na cokolwiek. Nie, wcale nie, ale utwierdziła mnie w przekonaniu, że czasami warto żyć dla siebie i cieszyć się życiem wbrew wszystkiemu i wszystkim. Doceniam próbę zmienienia narracji nt. raka, próbę pokazania go z innej perspektywy, troszkę odczarowania. Myślę,że książka ta może służyć jako lekcja empatii i zachowania się wobec chorych.

Ciężko ocenić książkę będącą zapisem osobistych przeżyć i myśli, bo kim ja jestem by oceniać kogoś myśli?
Nie mogę powiedzieć, że ta książka przewróciła mój światopogląd, ani że dała nadzieję na cokolwiek. Nie, wcale nie, ale utwierdziła mnie w przekonaniu, że czasami warto żyć dla siebie i cieszyć się życiem wbrew wszystkiemu i wszystkim. Doceniam próbę zmienienia narracji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
531
43

Na półkach:

Pierwsze rozdziały książki mogą nie zrobić większego wrażenia: historia ciężka ze względu na wagę tematu, komunikatywnie opowiedziana z nieco odmiennej perspektywy, bo oczami przedwcześnie zmarłej młodej heteroseksualnej kobiety z dużego miasta, której niczym niewyróżniające się życie wywraca do góry nogami diagnoza śmiertelnej choroby. Opowieść o szoku, niezgodzie, stopniowym wsiąkaniu w szpitalne rytuały, jednym słowem: o stawaniu-się-chorą-na-raka.
Tyle że w tym miejscu w tej tragicznie banalnej i banalnie tragicznej historii pod powierzchnią z pozoru anegdotycznych opisów wzbiera stopniowo, niezauważalnie potężny, niepowstrzymany ruch kontra: przewrotny, bezkompromisowy gest sprzeciwu wobec stania-się-chorą, ale co ważne, traktowany nie jako akt jednostkowego heroizmu, lecz wręcz przeciwnie: jako odpór dawany opresywności kulturowej narracji o raku, przydzielającej chorym i ich otoczeniu tragiczne role w rakowym scenariuszu i podsuwającym kojące racjonalizacje choroby. I to odpór skuteczny i strategicznie przemyślany, bowiem "Mięcho" przeciwstawia kliszom i teleologiom potężną, afirmatywną, zakorzenioną w cielesnym doświadczeniu skoncentrowaną wiązkę energię życiowej. To próba opowiedzenia o śmiertelnej chorobie poza językiem martyrologii, teologii, heroizmu, wymknięcia się kategoryzacjom wpisującym osobę chorą już nie w porządek życia, a śmierci. W tej opowieści chore ciało już nie jest polem walki, lecz nadal, a nawet jeszcze bardziej intensywnie, porowatym, tętniącym i czułym medium kreowania i odczuwania przyjemności, przestrzenią twórczego wytyczania sobie nowych granic, a nie rezygnacji pod naporem ograniczeń. I mimo że załączone wywiady z onkolożką i psycholożką pozostawiają spory niedosyt (rozmówczynie wypadają na tle Żukowskiej dość blado),z trzech zebranych wyłania się w sumie zarys potężnego projektu emancypacji - nie przez walkę, bohaterstwo, wiarę w siłę wyższą, wolę bóstwa czy winę, ale zupełnie i dosłownie, jak głosi tytuł - przez wyzwalającą zgodę na stanie się mięchem.

Pierwsze rozdziały książki mogą nie zrobić większego wrażenia: historia ciężka ze względu na wagę tematu, komunikatywnie opowiedziana z nieco odmiennej perspektywy, bo oczami przedwcześnie zmarłej młodej heteroseksualnej kobiety z dużego miasta, której niczym niewyróżniające się życie wywraca do góry nogami diagnoza śmiertelnej choroby. Opowieść o szoku, niezgodzie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
294
86

Na półkach: , , , , ,

Tak, książka ma się ukazać 20 lutego. Ale, ale, ale... powstała na bazie bloga, którego Aneta prowadziła przez długi czas. Na szczęście natknąłem się na niego w odpowiednim momencie to jest zanim przepadł wskutek założeń redaktorskich. Bardzo duża szkoda, że jej internetowa strona wygasła. Chyba, że tylko mi nie chce się załadować. Fajnie by było, gdyby Aneta miała miejsce w sieci, które ciągle jest jej, z jej zapiskami, opowieściami, refleksjami spisywanymi nieraz na gorąco. A na razie zostajemy z wydaniem papierowym ksiązki.

Zapis ostatnich lat życia, bogactwo przeżyć, uczuć, dramat, sen, jawa, krew, lektury, podróże, spotkania, upojenie życiem i desperacja z bezsilności wobec bólu. Mnóstwo życia - mięcha, które jednak jest poddawane bezlitosnej analizie ale i życiodajnej syntezie.

Że zacytuję kawałek:

"2 października 2017 roku piłam z przyjaciółmi. Minęły dwa lata. Nie jest to co prawda jeszcze sukces wart odnotowania w statystykach przeżywalności na Wikipedii, ale ja cieszę się bardzo. Wciąż żyję, a zakładałam, że mogę już nie żyć. „Październik 2017” w październiku 2015 roku był jak lot na Marsa, niemal niemożliwy do wyobrażenia.

Chciałabym te dwa lata jakoś podsumować, ale nie jest to możliwe. Nie ma puenty ani pozytywnego przesłania. Dwie chemie, każda trwająca po sześć miesięcy, sprawiły że w trakcie tych dwóch lat miałam tylko rok normalnego życia. Ten drugi, chemiczny był normalny w połowie: dwa tygodnie na chemię, wymiotowanie i igły, dwa na wszystko inne. Były to dwa lata bólu, strachu, łez i przemożnego pragnienia krzyku. Dwa lata wściekłości. Poczucia, że świat wokół mnie niewzruszenie biegnie dalej, a mój stanął w miejscu i w tym zatrzymanym świecie jestem sama.[...]

Śmiertelna choroba nie jest tylko egzystencjalnym rozmyślaniem i kontemplacją wartości życia, choć fakt – nigdy wcześniej nie odczuwałam mojego życia tak intensywnie. Choroba jest ciężarem trudnym do zniesienia, jest paraliżem sił witalnych, zamrożeniem życia za życia. Naprawdę nie warto dopiero wtedy.
Jeśli coś warto, to wiedzieć o tym, że jesteśmy śmiertelni. Wiedzieć, nie pamiętać, bo gdy się wie naprawdę, to się tego nie zapomni. A jednocześnie nie chodzi o to by cały czas o tym myśleć, dobrze mi było bez tej perspektywy. Życie jest dużo bardziej różnorodne niż jeden człowiek, jeden dzień i jedna myśl, na przykład, o tym, że się umrze. Enjoy."


Cieszę, że blog Anety zostanie wydany i udostępniony szerszej publiczności, to znaczy większa szansa, że ktoś zauważy okładkę na jakiejś witrynie niż odkryję ją w internetach(w sumie już nie aktualne),a bardzo warto, bo to bezcenna rzecz.

Bierzcie i czytajcie.

Tak, książka ma się ukazać 20 lutego. Ale, ale, ale... powstała na bazie bloga, którego Aneta prowadziła przez długi czas. Na szczęście natknąłem się na niego w odpowiednim momencie to jest zanim przepadł wskutek założeń redaktorskich. Bardzo duża szkoda, że jej internetowa strona wygasła. Chyba, że tylko mi nie chce się załadować. Fajnie by było, gdyby Aneta miała miejsce...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    187
  • Przeczytane
    135
  • Posiadam
    26
  • 2019
    24
  • Teraz czytam
    4
  • Legimi
    3
  • Ulubione
    3
  • Filozofia
    2
  • Literatura polska
    2
  • Polska
    2

Cytaty

Więcej
Aneta Żukowska Mięcho Zobacz więcej
Aneta Żukowska Mięcho Zobacz więcej
Aneta Żukowska Mięcho Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także