rozwiń zwiń

Małe ogniska

Okładka książki Małe ogniska Celeste Ng
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2018
Okładka książki Małe ogniska
Celeste Ng
7,3 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2018
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc literatura piękna
423 str. 7 godz. 3 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Little Fires Everywhere
Wydawnictwo:
Papierowy Księżyc
Data wydania:
2018-10-03
Data 1. wyd. pol.:
2018-10-03
Liczba stron:
423
Czas czytania
7 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365830616
Tłumacz:
Anna Standowicz-Chojnacka
Tagi:
przeszłość macierzyństwo zasady małomiasteczkowa społeczność
Inne
Średnia ocen

                7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Life in plastic is fantastic



687 94 2

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
395 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
496
112

Na półkach: , , , , ,

Po przeczytaniu Małych ognisk długo nie mogłam pozbierać myśli i sklecić ich w sensowną opinię. Myślałam, że czekanie pomoże mi wyklarować to, co wędrowało chaotycznie po moim umyśle, ale niestety – to nie nastąpiło. Dlaczego? Może dlatego, że niekiedy pewne sprawy wywołują w nas taki chaos, że nie jesteśmy w stanie go okiełznać, a różnorodne i liczne wątki mieszają się ze sobą jak w wielkim kotle nieprawdopodobieństw, nie mogąc utworzyć określonej kompozycji. Do czego zmierza ta literacka pieśń… Cóż, może do tego, że Małe ogniska wywołały we mnie pożar myśli.
Gdybym miała pisać o wszystkich swoich odczuciach związanych z tą lekturą, pewnie powstałoby z tego wypracowanie pełne sprzecznych emocji. Nawet teraz siedzę przed laptopem i wyrywam sobie włosy z głowy, zastanawiając się, o czym powinnam napisać w pierwszej kolejności. Książki rzadko wprowadzają mnie w taki stan, że dostaję pisarskiego zastoju, jednak ten moment kiedyś musiał nadejść, dlatego nie obiecuję, że opinia będzie składna, wyczerpująca i taka jak powinna być. Mogę wam co jedynie zapewnić, że będzie szczera i… chaotyczna – bo w sumie taka jest też powieść Celeste Ng.

PŁONIE OGNISKO W LESIE, PRZEDZIWNĄ PIOSNKĘ NIESIE...

Kiedy zaczęłam przygodę z Małymi ogniskami, od razu poczułam z nimi jakąś nienazwaną, dziwną więź. Lubię nietypowe lektury, a ta z pewnością do takich należała. Zaczynała się niepozornie – opowiadała o przesadnie idealnym miasteczku zwanym Shaker Heights, potem nagle przeszła do tych brudniejszych wydarzeń wokół których krążyła rodzina Richardsonów (tu zaczęłam się zastanawiać, czy zapamiętam tych wszystkich ludzi, o których była mowa), a następnie dostaliśmy retrospekcję, która powolnym torem dążyła do wydarzenia z początku książki. Zaczęło się niekonwencjonalnie i... dziwnie. Na dodatek trudno było odgadnąć, co będzie się działo dalej – to na szczęście wzbudziło w czytelniku zainteresowanie. Niebawem poznaliśmy Mię, jej córkę – Pearl oraz całą rodzinę Richardsonów. Im dalej się brnęło, tym uzyskiwaliśmy coraz klarowniejszy obraz zdarzeń. Początkowo myślałam, że to taka czysta, niezmącona niczym złym historia, która naprawdę opowiada o idealnym miasteczku zaburzonym przez całkiem nowych, niewpisujących się w schematy mieszkańców. Kojarzyła mi się z powolnie spływającą z gór wodą. Jednak im dalej brnęło się w powieść, tym więcej brudów, skomplikowań i tajemnic wychodziło na światło dzienne. Pozornie płytcy bohaterowie nagle stawali się siedliskiem kipiących emocji – tak barwnym i żywym jak ogień. Szczególnie mocno dało się to zauważyć przy Richardsonach, którzy z pozoru wydawali się idealną rodzinką z pogranicza American dreams. Autorka przedstawiła ich oczami Pearl, która prowadziła zupełnie inny styl życia – wiecznie przenosiła się z jednego miejsca do drugiego, nie miała przyjaciół, była cicha i szara, a poza tym żyła tylko z matką, która była artystką-fotografką, tak specyficzną, jak tylko mogła być. Nastąpiło zderzenie dwóch światów, a potem… przenikanie się tych dwóch światów, dzięki czemu uzyskaliśmy ciekawy i pewnie dosyć realny obraz wielu amerykańskich (i nie tylko) rodzin.
To, jak pomieszała życia poszczególnych bohaterów Celeste Ng, na dodatek zgrabnie splatając ze sobą ich losy, to była czysta magia. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak dobrze uknutych zawiłości. Ba, jeszcze nigdy nie widziałam tak dobrze wykreowanych bohaterów. Początkowo wydawali się być może płytcy, ale z czasem rozkręcili się nie tylko oni, ale również (najwyraźniej) autorka. Nikt nie pozostawał taki sam, a jak pozostawał, to przynajmniej pokazywał swoją prawdziwą, nie zawsze czystą i przyjemną stronę. Tak, Celeste Ng pokazała nam przede wszystkim prawdę, która zawiera się w realnych postaciach rzeczywistego życia codziennego. Choć większość z nas nie przeżyła i nigdy nie przeżyje tego, co przeżywali na łamach książki stworzeni przez nią bohaterowie, na pewno z wieloma z nich możemy się utożsamiać. Uważam, że historia każdego zasługuje tutaj na uwagę, choć jednocześnie muszę przyznać, że nie każda mi się podobała. Najbardziej przemówiła do mnie na pewno sama Mia – to chyba moja ulubiona postać w całej opowieści. Nie widziałam jeszcze takiej książkowej postaci. Specyficzna od początku do końca. Tajemnicza. Dziwna. Może czasem niepokojąca. Miła. Pomocna, ale zdystansowana. Mam wrażenie, że nie dostaliśmy zbyt dużo jej prawdziwych emocji – może to dlatego, że miała pozostać właśnie taką osobą. Trochę zamkniętą w sobie, i może dlatego właśnie w taki sposób mnie sobą zaintrygowała. Poza tym jej historia była jedną z tych, które najbardziej mnie uderzyły. Po prostu nie mogłam przestać czytać o decyzjach, jakie podejmowała. To był majstersztyk! Trochę mniej polubiłam Pearl, jej córkę, ale rozumiem, że autorka chciała pokazać, jak to szara myszka staje się po prostu nastolatką oczarowaną nową perspektywą życia.
Co o Richardsonach? Wydaje mi się, że nie da się ich nie lubić czy lubić. Każde z nich było po prostu inne. Trip – najstarszy z rodzeństwa, to typowy, przystojny podrywacz-sportowiec, który lubi sobie od czasu do czasu zabalować i zaliczyć jakąś panienkę (tak, typowy, amerykański obraz jednego z bohaterów, który może uchodzić za bad boya, niech żyją młodzieżówki!). Co jest znaczące, to chyba Trip najmniej się w całej książce zmienił.
Następna w kolejce jest Lexi – typowa nastolatka o typowych zainteresowaniach. Ciuchy, kosmetyki, zabawa. Płytka jak kałuża po niezbyt ulewnym dniu. Niemądra i trochę nieodpowiedzialna. Wydawałoby się, że lekkoduch, ale pewne sytuacje sprawiły, że musiała zacząć inaczej patrzeć na świat. I tu się zatrzymam, ponieważ jej wątek poboczny wydawał mi się zwyczajnie… dziwny. Nie przepadałam za nim. Był trochę jakby na doczepkę, żeby zakręcić fabułą i dojść do kulminacyjnego punktu zdarzeń. To pewnie moja subiektywna opinia, ale właśnie tak to czułam. Przy tym wątku po raz pierwszy poczułam, że Celeste Ng mogła przesadzić z ilością poruszanych wątków, ale o tym trochę później.
Moody – z pozoru zwyczajny, szary chłopak, o którym wiele się nie dowiadujemy, poza tym, że zaprzyjaźnia się z Pearl, jeździ na rowerze i gra na gitarze. Muszę przyznać, że trochę mi chłopaka było szkoda, ale więcej nie zdradzę.
Na końcu sadowi się najmłodsza z rodzeństwa – Izzy. Specyficzna osobowość, bez której Małe ogniska pewnie nie miałyby sensu. Zbuntowana. Pełna nieuzasadnionego gniewu. Inna. Trochę zagubiona. Znienawidzona przez resztę i… samotna. Muszę przyznać, że to ona z całego rodzeństwa wydawała się być najbardziej prawdziwa.
Ostatnią ważną postacią jest Elena Richardson – matka całego rodzeństwa (bo ojciec pojawiał się tam sporadycznie). To też ciekawie przedstawiona postać. Zorganizowana, niemalże idealna, a jednak pod spodem ukrywała jakieś nieścisłości i rysy.
Rzadko tak dużo piszę o bohaterach, ale akurat tym musiałam dać szansę. Zasługiwali chociażby na krótki opis. Jak widać, postaci było mnóstwo i o dziwo autorce wszystkich udało się przedstawić w dosyć przystępny sposób. Każdy miał swoją własną historię, swoje obawy, odrębne uczucia, na dodatek losy wielu z ich przeplatały się mniej lub bardziej znacząco, tworząc nowe wątki. I może właśnie o tych wątkach powinnam teraz cokolwiek powiedzieć…

PŁONĘŁO I NAGLE ZGASŁO, CO BYŁO DALEJ: NIE PAMIĘTAM!

Twórczość Celeste Ng ma nieodparty urok. Autorka wyraźnie dopuszcza się moralnej gry, przedstawiając pewne sytuacje pod różnymi kątami. Nie pokazuje nam nigdy, po jakiej opowiada się stronie. Jest tą, która sprawia wrażenie widza, a nie twórczyni. Ja sama dzięki jej argumentom nie byłam w stanie ocenić, jak postąpiłabym w danej sytuacji, ponieważ dla mnie każda osoba, która patrzyła z boku na jakieś wydarzenia i wysuwała swoje wnioski, zdawała się mieć rację. Ten zabieg uświadamia nam, że różni ludzie mają różne poglądy i wszyscy jesteśmy wobec siebie równi, nieważne jakie mamy zdanie.
Autorka poruszyła multum kontrowersyjnych tematów, tak jakby wylała cały swój żal do świata właśnie w tej książce. Mamy okazję zetknąć się z aktualnymi problemami, chociażby z rasizmem czy aborcją, jednak to oczywiście nie wszystkie główne wątki. Poruszane są też tematy związane z miłością matki do dziecka, ubóstwem i zestawionego z nim bogactwa, trudem dorastania, przyjaźnią, seksualnością i… można by mnożyć tych przykładów w nieskończoność. Do czego dążę? Do tego, że nie każdej książce dobrze robi nadmiar. Rozumiem, że Celeste Ng chciała poruszyć w powieści wszystko, co ważne dla przeciętnego człowieka, ale uważam, że przez to skupiła się na zbyt dużej liczbie bohaterów, zatracając przez to główny wątek fabularny. Kiedy już myślałam, że korzenie zostały zapuszczone możliwie daleko, ona zapuszczała je jeszcze dalej. Myślę, że to dlatego miałam w pewnym momencie tak wielki chaos w głowie. Tu było za dużo wszystkiego i uważam, że niektóre sprawy mogły zostać może nie tyle pominięte, co ukrócone. To jest właśnie jedna z niewielu wad tej książki. Druga to taka, że to przechodzenie z wątku do wątku i rozpoczynanie znienacka długiej historii piątej wody po kisielu mogło czasem trochę męczyć. Nie wiem na przykład, po kiego grzyba była nam historia rodziców Eleny, skoro i tak wiele nie wprowadziła do fabuły, a zajęła wiele stron. I to nie był jedyny taki zbędny element. Autorka czasami za daleko płynęła, przechodząc z jednego wątku do drugiego. Nie są to na szczęście tak karygodne błędy, że nie byłam w stanie przebrnąć przez książkę. Wręcz przeciwnie. Bardzo, ale to bardzo miło się ją czytało. Celeste Ng ma po prostu talent do tworzenia wnikliwych opisów (choć czasem może zbyt wnikliwych) i potrafi zaciekawić czytelnika chociażby z tego powodu, że pisze oryginalnie. Na koniec mogę jeszcze dodać, że ma potężną wiedzę o otaczającym nas świecie (albo po prostu znakomicie posługuje się wujkiem Google, a co za tym idzie, umie bawić się w książkowy research).

Podsumowując. Małe ogniska to specyficzna, pełna zawiłości i powoli wychodzących na światło dzienne tajemnic książka. Nie okłamuje nas. Przedstawia nam całą, czasem nawet bardzo brzydką prawdę o ludziach. Porusza wiele tematów, które są nam bliskie i jak najbardziej aktualne w świetle dzisiejszego świata. Opisuje historię wielu ludzi, z którymi możemy się wewnętrznie utożsamiać. Czy ta powieść ma morał? Ma, ale prawdopodobnie każdy z nas dostrzeże go w innych miejscach i punktach fabuły. To naprawdę dobra strawa dla umysłu, choć może nieco chaotyczna. Warto ją jednak przeczytać, jeżeli szuka się czegoś niecodziennego, czegoś innego, a przede wszystkim prawdziwego. Polecam.

http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com/2018/10/w-ogniu-chaosu-celeste-ng-mae-ogniska.html

Po przeczytaniu Małych ognisk długo nie mogłam pozbierać myśli i sklecić ich w sensowną opinię. Myślałam, że czekanie pomoże mi wyklarować to, co wędrowało chaotycznie po moim umyśle, ale niestety – to nie nastąpiło. Dlaczego? Może dlatego, że niekiedy pewne sprawy wywołują w nas taki chaos, że nie jesteśmy w stanie go okiełznać, a różnorodne i liczne wątki mieszają się ze...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 432
  • Przeczytane
    1 080
  • Posiadam
    164
  • 2021
    40
  • 2019
    39
  • 2020
    23
  • Teraz czytam
    23
  • Ulubione
    22
  • 2018
    21
  • 2020
    19

Cytaty

Więcej
Celeste Ng Małe ogniska Zobacz więcej
Celeste Ng Małe ogniska Zobacz więcej
Celeste Ng Małe ogniska Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także