Część amerykańskiej branży wydawniczej chce bojkotu Donalda Trumpa. Dyskusja o wolności słowa w USA
Definitywny koniec prezydentury Donalda Trumpa, ustępującego z urzędu na rzecz Joe Bidena, rodzi nowe tematy publicznej dyskusji. Na amerykańskim rynku wydawniczym od kilku dni dyskutuje się o prawie do wolności słowa najważniejszych rangą osób w państwie. Swój sprzeciw wobec Trumpa wyrazili podpisani pod listem otwartym przedstawiciele branży wydawniczej, którzy chcą bojkotować publikacje jakichkolwiek treści związanych z administracją tego polityka USA.
List i wartości demokratyczne
Pięciuset amerykańskich autorów, krytyków, znawców literatury, słowem – osób związanych ze światem książki – wystosowało specjalny list, w którym wzywają właścicieli oficyn do tego, aby nie podpisywali żadnych umów wydawniczych z członkami administracji Donalda Trumpa.
„Poglądy nikogo, kto podżegał, zachęcał lub w inny sposób poparł próbę zamachu stanu z 6 stycznia 2021 roku (atak na Kapitol - przypis red.), nie powinny być rozpowszechniane i wynagradzane za pośrednictwem naszych ukochanych wydawnictw” - czytamy w liście manifestacyjnym.
„Do tej pory przyjęło się, że członkowie odchodzącej administracji mają prawo – z którego zresztą często korzystają – aby wzbogacać się na podpisywaniu lukratywnych umów z wydawnictwami. W przypadku administracji Trumpa, w której dochodziło do tylu zniewag i kłamstw, skutkujących protestami społecznymi, nie możemy na to pozwolić. Nikt nie powinien zyskiwać na tym, że pomagał w tak strasznych czynach” – deklaruje Barry Lyga, amerykański autor specjalizujący się w pisaniu książek młodzieżowych, twórca między innymi powieści „Thanos. Niszczący Tytan”. Lyga jest jednym z głównych inicjatorów listu, pod którym podpisała się między innymi Celeste Ng, znana choćby za sprawą „Małych ognisk”, jak również Chuck Wendig, pisarz kojarzony dzięki różnym publikacjom osadzonym w świecie „Gwiezdnych wojen”.
Obrońcy słowa a kontrowersje
Na inny aspekt sprawy zwracają uwagę przedstawiciele stowarzyszenia National Coaliton Against Censorship, którzy podkreślają, że brak możliwości publikacji autorów osłabia pozycję książki jao takiej. „Bardzo ważne jest to, aby wydawcy trzymali się swojej decyzji o publikacji, nawet jeśli zdecydowanie nie zgadzają się z tym, co deklarują autorzy przygotowywanych pism” – czytamy w oświadczeniu organizacji do spraw obrony wolności słowa i przeciwko cenzurze. „Brak możliwości wydawania książek tylko zachęca do głośniejszych protestów, a to do kolejnego anulowania wydań. Stąd też najlepszą obroną demokracji jest przywiązanie do wolności słowa”.
W Stanach Zjednoczonych książki traktujące o polityce i politykach cieszą się sporym zainteresowaniem czytelników – wiele z takich publikacji trafia na pierwsze miejsca list bestsellerów. Tak było choćby z „Becoming”, biografią amerykańskiej pierwszej damy, Michelle Obamy; teraz świetnie sprzedaje się „A Promised Land”, czyli wspomnienia Baracka Obamy z okresu prezydentury. Kontrowersyjne książki o polityce są też szeroko dyskutowane, a o zasadności ich wydania niekiedy decydować musi sąd (jak w przypadku książki Johna Boltona, byłego doradcy Donalda Trumpa).
[mw]
komentarze [9]
Ciekawe co by było gdyby pracownicy administracji Nixona czy Kennedy'ego nie mogli publikować, świat byłby pełniejszy a nasza wiedza na temat tamtych wydarzeń i czasów pełniejsza? Nazywanie wtargnięcie na Kapitol "zamachem stanu" jest grube, a okupowanie całych rejonów miast przez BLM gdzie wyrzucono prywatnych właścicieli i ogłoszono "niepodległość" to jak rozumiem...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejKażda wielka cywilizacja na przestrzeni dziejów po okresie sukcesów i dominacji na wskutek głównie swoich działań popełnia samobójstwo. Tak było z Cesarstwem Rzymskim ,nie inaczej stanie się z USA. Zmierzch Bogów nadchodzi .....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzyli jak zwykle w imię wolności i tolerancji będą zamykać gęby tym, którzy śmią myśleć inaczej? Nic nowego pod słońcem. Wszystko oczywiście dla naszego dobra.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postLewicowa poprawność polityczna ,to nowy terror.Życzę Bidenowi sukcesu.Jak nie będzie wszędzie promocji LGBT czy wciskanie wszędzie czarnych ,to może się udać.Nie dla elit ,tylko dla zwyczajnych ludzi.'
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAle właśnie zwyczajni ludzie w USA to w większości Afroamerykanie i inni imigranci, żyjący w kraju od wielu lat. I są wśród nich także osoby LBGT, które niekoniecznie chcą się promować, tylko po prostu żyć na równych prawach.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTu nie chodzi o równe prawa a uprzywilejowanie, już Biden zapowiedział, że w pierwszej kolejności z powodu pandemii będą ratowane/dotowane biznesy afroamerykanów, latynosów, lgbt, etc co jest już niezgodne z konstytucją.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWygrana Bidena to porażka dla Ameryki. Chiny wygrały batalię o świat..
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCiekawe, kiedy ta rewolucja zacznie zjadać własne dzieci...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post