Poniewczasie

Okładka książki Poniewczasie Wit Szostak
Okładka książki Poniewczasie
Wit Szostak Wydawnictwo: Powergraph literatura piękna
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Powergraph
Data wydania:
2019-05-15
Data 1. wyd. pol.:
2019-05-15
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366178021
Tagi:
erudycja humanistyka kultura literatura mit motywy literackie
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Rafał Kosik, Radek Rak, Wit Szostak
Ocena 4,7
Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Raf...
Okładka książki Utopay. Przyszłość wystawia rachunek Wojciech Chamier-Gliszczyński, Wojciech Chmielarz, Anna Cieplak, Jacek Dukaj, Paulina Hendel, Miłosz Horodyski, Grzegorz Kasdepke, Rafał Kosik, Wojciech Kuczok, Wojtek Miłoszewski, Zygmunt Miłoszewski, Daniel Odija, Łukasz Orbitowski, Mateusz Pakuła, Andrzej Pilipiuk, Grażyna Plebanek, Michał Protasiuk, Radek Rak, Anna Rozenberg, Barbara Sadurska, Magdalena Salik, Dominika Słowik, Bartosz Szczygielski, Wit Szostak, Cezary Zbierzchowski, Jakub Żulczyk
Ocena 6,2
Utopay. Przysz... Wojciech Chamier-Gl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
98 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
213
213

Na półkach:

Mój pierwszy Szostak i - powiem szczerze - znakomity: wspaniała gra konwencjami i zabawa słowem.

Mój pierwszy Szostak i - powiem szczerze - znakomity: wspaniała gra konwencjami i zabawa słowem.

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1129
671

Na półkach:

„Poniewczasie” Wita Szostaka jest książką, która wymyka się wszelkim próbom klastfikacji gatunkowej. Forma dziennika przyjęta przez krakowskiego pisarza jest właściwie aktem kamuflażu mającego ukryć rozgrywający się w umyśle (zarówno w świadomości i podświadomości)autora proces twórczy. Można tu z pewnością mówić o autotematyzmie utworu. Szostak przygląda się sobie samemu piszącemu, konfrontującemu się z szeregiem dylematów, jakie stawia sztuka pisarska. Narracja tego dziennika niedziennika nie jest jednorodna. Przez jego część przemawia raz postać stworzona przez autora, raz sam autor. Sprawia to, że Poniewczasie to bardzo złożone, wielowarstwowe dzieło, które można czytać wiele razy i ciągle odnajdywać nowe sensy.

Im dalej brnąłem w lekturę tym więcej było zachwyceń, zdumień; piętrowa erudycja filozofa, swoiste przenikanie i współistnienie dwóch struktur narracyjnych, liczne odniesienia do muzyki, sztuki i literatury, jakaś niemożliwa gra autora z postacią, która też jest autorem. Jak to wszystko zostało kunsztownie utkane!

Szostak wraca tu też do swoich wcześniejszych książek, dyskutuje z nimi i podsumowuje całokształt swojej literackiej twórczości. Toteż do zrozumienia Poniewczasie jest konieczna znajomość wcześniejszych dzieł krakowskiego pisarza. Dlatego nie polecałbym rozpoczynania znajomości z twórczością autora „Chochołów” od tej pozycji. Dopiero dla kogoś kto już je poznał,
będzie to fascynująca literacka uczta pozwalająca na pełniejszy wgląd w pisarstwo Wita Szostaka.

„Poniewczasie” Wita Szostaka jest książką, która wymyka się wszelkim próbom klastfikacji gatunkowej. Forma dziennika przyjęta przez krakowskiego pisarza jest właściwie aktem kamuflażu mającego ukryć rozgrywający się w umyśle (zarówno w świadomości i podświadomości)autora proces twórczy. Można tu z pewnością mówić o autotematyzmie utworu. Szostak przygląda się sobie samemu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
279

Na półkach:

Czytając, cały czas myślałem, jak to jest, że każda książka Szostaka jest inna niż wszystkie inne jego książki i jak to jest, że za każdym razem jest to bardzo dobra książka. Szostak nigdy nie schodzi poniżej pewnego, wypokiego poziomu. Poniewczasie to dziwna książka. To pamiętnik, a może bardziej dialog. Pisarza z bohaterem wymyślonym. A może raczej pisarza ze swoimi książkami. A może z samym sobą? Szostak prowadzi dialog z Marcinem. I ze swoimi wszystkimi książkami. Poniewczasie zdecydowanie należy przeczytać po przeczytaniu wszystkich książek Szostaka. Pod koniec książka brzmi jak pożegnanie. Niepokojące. Czytając myślałem. Warto czytać i warto myśleć. Myślałem jak to się stało, że Szostak nie dostał jeszcze nagrody Nike.

Czytając, cały czas myślałem, jak to jest, że każda książka Szostaka jest inna niż wszystkie inne jego książki i jak to jest, że za każdym razem jest to bardzo dobra książka. Szostak nigdy nie schodzi poniżej pewnego, wypokiego poziomu. Poniewczasie to dziwna książka. To pamiętnik, a może bardziej dialog. Pisarza z bohaterem wymyślonym. A może raczej pisarza ze swoimi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Kolejna znakomita, choć niełatwa, książka Wita Szostaka, który po kilku wcześniej przeczytanych bardzo wysoko plasuje się w moim prywatnym rankingu. Dużo tu rozważań o zawsze bolesnej pamięci; o przeszłości, która nigdy nie mija w naszej duszy; o pozytywnej melancholii.

To rodzaj niby-dziennika pisarza, a zarazem głos przeciw dziennikom pisarzy. Choć nie, nie pisarza to dziennik, lecz osoby przez niego stworzonej. Zaraz, zaraz: czyli przecież właśnie jego jako pisarza, co wynika nie tylko z tego, że z tą osobą dialoguje, a raczej do niej monologuje. „Kto to pisze?” – pyta sam Autor, mrużąc intelektualne oko i planując w swym dzienniku „dni bezszostakowe”..

Choć nie, to żaden dziennik. To w zasadzie powieść. Bardzo dziwna powieść. Czytamy coś takiego: „Wspaniałe polskie słowo powieść ujawnia ten najgłębszy sens. Powieść jest powiadaniem, jest niedokonana, jest ciągłym dokonywaniem tego, czego dokonać się nie da. (…) Opowiadanie jest domknięte, dokonane, dopełnione. Jest dopowiedziane. Powieść się nie kończy”.

A zarazem: ”Powieść może się nie powieść…”. Ta jednak raczej się udała, choć wymagająca więcej niż dwie inne wcześniej przeczytane książki Szostaka.

Ta rzecz to zarazem głos za tym, aby pozostać pisarzem, a nie obwoźnym bożkiem prezentowanym na spotkaniach autorskich i tym podobnym aktywnościach. Obrazuje m.in. tytaniczny trud pisarza zasiadającego nad pustą kartką/plikiem tekstowym w nadziei, że jego dziennik będzie inny niż inne. I jest.

Czym jest dziennik - pyta z należytym dystansem Autor - jak nie „skrzętnym zapisywaniem umarłego wczoraj i umierającego dzisiaj”. To m.in. „zanurzanie się we własne wnętrze, przedstawianie głębi tego wnętrza (…),rejestrowanie codzienności, referowanie lektur, cytowanie fragmentów, spiskowanie z czytelnikiem, korumpowanie intymnością".

A może to i nie powieść, tylko esej - zgodnie z jego definicją, że jest on "próbą". W tym przypadku: próbą opowiedzenia samego siebie - bardziej przez stawianie pytań niż odpowiadaniu (także na oczekiwanie czytelnicze).

Wiele tu spraw chwytających za gardło. Najbardziej: opowieść o „Tamtej” - Żydówce, którą dziadek piszącego poznał/nie poznał (?) tuż przed wojną i która przepadła w grobie pamięci, tak głęboko, że Szostak może tylko napisać fantazję na jej temat. Sprawa wypadku kolejowego porusza nie mniej. Relacja Marcina i Eleny nieco na niższym diapazonie emocji, ale tu też jest cały trud życia we dwoje.

I jeszcze parę cytatów:

…Zawsze dziwiło mnie, jak człowiek w pewnym momencie podejmuje decyzję: zaczynam pisać dziennik. Po co? Jest coś nieznośnie dwuznacznego w tej czynności, w tej gotowości do zapisywania błahych zdarzeń, myśli, obserwacji , w nadziei, że prezentują jakakolwiek wartość…

...Każdy ma codzienność, lecz większość pozwala jej przemijać, uchodzić (…) Dziennik to niezgoda, to powstrzymanie uchodzenia, wydzieranie cennych kropel przeciekaniu chwil. Może cennych jedynie dlatego, że wydartych przeciekaniu. Może sam gest niezgody na przeciekanie zmienia szare, brudne krople w wino?

…Dziennik – skrzętne zapisywanie umarłego wczoraj i umierającego dzisiaj…

…Kończę się jako pisarz z ostatnią kropką...

…Nie uczęszczam na spotkania autorskie. Jest w tej miłości do żywych pisarzy jakiś brak zaufania do ich literatury, jakby autorzy musieli ją ciągle wspierać, tłumaczyć, przekonywać, jakby bez ich żywej i aktywnej obecności te książki w ogóle nie mogły przetrwać…

…Bywam na własnych spotkania autorskich. Bywam i oszukuję. Udaję pisarza, uśmiecham się jak pisarz, podszywam się. Odpowiadam na pytania, wyjaśniam, przedstawiam konteksty. I ciągle udaję, gdyż przecież nie jestem wtedy pisarzem. Tym staje się tylko wtedy, gdy piszę, a podczas spotkań nie piszę, nie notuję, nie myślę nad rozgrzebanym tekstem. Kim zatem wtedy jestem? Rzecznikiem samego siebie, reprezentantem kogoś, komu zdarza się pisać? Tego nie wiem...

…Wczoraj spotkanie w bibliotece, Toruń. Po co to robię, po co publikowanie, recenzje, spotkania? Czuje się jak kameduła, który gna od miasta do miasta i wielkich salach opowiada, dlaczego wybrał samotność i milczenie…

…Napotkanie pisarza przy pracy jest niemożliwe, gdyż zagadnięcie go to oderwanie od tej pracy, a wiec sprawienie, że znów staje się niepisarzem…

…Coś wiem o Wicie Szostaku, być może więcej niż inni. Mam dostęp do jego nienapisanych myśli i tych słów, które wykreślił, zanim oddał tekst do druku. Ale na spotkaniach autorskich występuję tylko jako naoczny świadek…

…Pisarz nie ma swojego miejsca. A nawet jeśli takowe ma, to jest w nim niespotykany, Bo to miejsce samotne, gdzie nie może nikogo zaprosić. Pojawienie się drugiej osoby niszczy to miejsce i sprawia, że pisarz znika. Zostaje człowiek, który może się uśmiechać i pokazać książkę, nad którą pisarz właśnie pracował. Ten człowiek uprzejmie czeka, aż gość odejdzie, by w to miejsce mógł powrócić pisarz…

…Żebym zrozumiał, czym jest dla mnie pisanie, muszę o tym pisać, musze pisaniem próbować, pisaniem błądzić, pisaniem pytać i przegrywać…

…Chciałbym móc po raz drugi po raz pierwszy przeczytać „Sto lat samotności”…

…Mój świat domknął się kilka lat temu, żadnych nowych ludzi, nowej muzyki, nowych olśnień literackich. Sądziłem, że skończyło się poszerzanie, zaczęło pogłębianie…

…Niewielu rzeczy bardziej nie znoszę jak aforyzmów. Gładkie, eleganckie zdania, które zamykają myślenie. Kończą je błyskotliwą konkluzją, efektowną obserwacją. Są odpowiedziami, są gotowe, ich forma nie ma w sobie żadnych pęknięć. Zgrabne, powabne, obrzydliwe. Obrzydzają myślenie, błądzenie, zapytywanie. Udają, że można znaleźć odpowiedź…

….Łapał się na tym, że podczas spacerów z psem, spanielką o imieniu Szczerba, układa sobie mowę noblowską…

…„Pochodzenie” kłamliwie sugeruje miejsce, podczas gdy jest drogą, ruchem między miejscami. Trzeba skądś wyjść, żeby pochodzić. (…) Pochodzenie przychodzi po chodzeniu. Trzeba się nachodzić….

…Byli Żydzi, ale wszyscy wyjechali. Wyjechali, mówiła babcia…

…Przeraża mnie krótkie trwanie rzeczy, ich tymczasowość, przygodność. Przedmioty na lata starczają na miesiące. Może są gdzieś jeszcze przedmioty na wieki, ale chyba stać na nie jedynie nieśmiertelnych…

I na koniec: „Książka ta wiele zawdzięcza Dobrosławowi Kotowi. Wiele jej fragmentów to owoc naszej trudnej przyjaźni oraz rozmów, które toczymy w ciszy i bez świadków. Niewykluczone, że jego nazwisko powinno się pojawić na okładce i stronach tytułowych".

Kolejna znakomita, choć niełatwa, książka Wita Szostaka, który po kilku wcześniej przeczytanych bardzo wysoko plasuje się w moim prywatnym rankingu. Dużo tu rozważań o zawsze bolesnej pamięci; o przeszłości, która nigdy nie mija w naszej duszy; o pozytywnej melancholii.

To rodzaj niby-dziennika pisarza, a zarazem głos przeciw dziennikom pisarzy. Choć nie, nie pisarza to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
214
142

Na półkach:

Długo zbierałam się do napisania swojej recenzji tej książki, bo po prostu nie wiedziałam, co mam napisać - z jednej strony byłam zachwycona, a z drugiej czułam się zbyt mało kompetentna przy lekturze tych fragmentów, w których mowa była o tekstach innych autorów (przez to, że części z nich po prostu nie znałam, albo znałam, ale mnie nie fascynowały tak mocno, jak narratora).

Tekst jest po trochu esejem, po trochu dziennikiem, nie da się go łatwo skategoryzować. Narrator/główny bohater nie ma żadnych granic, wyskakuje z tekstu, przenosi się w inne wymiary, a potem grzecznie wraca na karty swojego dziennika. Opowiada swoją historię, by zaraz ją poprawić, przepisać, a potem wyrzucić do kosza, i napisac od nowa.

Nic tu nie jest oczywiste, proste i kompletne, a równocześnie całość jest spójna i zamknięta. Wit Szostak w doskonałej formie.

Długo zbierałam się do napisania swojej recenzji tej książki, bo po prostu nie wiedziałam, co mam napisać - z jednej strony byłam zachwycona, a z drugiej czułam się zbyt mało kompetentna przy lekturze tych fragmentów, w których mowa była o tekstach innych autorów (przez to, że części z nich po prostu nie znałam, albo znałam, ale mnie nie fascynowały tak mocno, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
423

Na półkach:

Jeśli już coś o mnie wiecie to z pewnością tyle, że kocham twórczość Wita Szostaka 😄 Ostrzegam, że i tym razem będą peany i pochwalne pieśni, czytacie na własną odpowiedzialność - po prostu w tym wypadku nie umiem inaczej ale wierzcie mi, nic tutaj nie jest na wyrost!

"Poniewczasie" to w moim odczuciu taka powieść - esej, mamy tu elementy pamiętnika, dziennika ale przede wszystkim rozważania dotyczące kreacji literackiej oraz samego życia, jego istoty. Zresztą dla mnie proza tego pisarza zawsze w niezdefiniowany do końca sposób dotyka esencji życia właśnie.

Wszystko tu trochę nieoczywiste, nieokreślone, proces twórczy przeplata się z rzeczywistością, metafizyka z muzyką, słowo z obrazem, uczuciem…
Zawsze z pokorą zasiadam by opowiedzieć Wam o prozie Szostaka bo obcując z jego tekstem człowiek po prostu czuje własną małość językową, dla mnie autor jest mistrzem, magiem słowa, który korzysta z całego bogactwa lingwistyki, bawi się wyrazem, żongluje jego znaczeniami, odkrywa nowe i przyporządkowuje najwłaściwsze a robi to tak cudownie, że czujemy się wręcz poddani hipnozie.

"Poniewczasie" przemyca do tekstu bohaterów poprzednich powieści, ich znajomość nieco mi się przydała choć na pewno nie jest niezbędna. Ważne, by być tu uważnym i otwartym na nowe spojrzenie na codzienność, na proste sprawy i rzeczy, które nagle nabiorą wymiarów tajemniczości. Remont jest czymś więcej niż wyburzeniem i pomalowaniem ścian, metalowe pudełko staje się symbolem dawnego, zagubionego świata, kolekcjonowanie zegarków staje się niemalże zdradą…

Szostak pięknie opowiada zarówno o dźwiękach, które poruszyły jego serce jak i o tych, które nie wybrzmiały. Ich absencja, cisza, którą ze sobą niosą opisuje jakąś historię, choćby dzieje nieobecności - pierwszej miłości dziadka, Ewy, Niteczki. Los składa się bowiem ze spełnień i z ich braku, czasem te drugie mogą o człowieku powiedzieć więcej niż przypuszczamy.

"Poniewczasie" to również próba ukazania procesu tkania powieści z całym bagażem tego trudu, z nieustannymi transformacjami, narodzinami wątków. Bohaterowie stają się, powstają, są przekształcani, infekowani życiem, nie istnieją prawdziwie po żadnej ze stron. Nie są w pełni rzeczywiści, nieprawdziwi choć tak przekonywujący w swej istocie, istotni w nieprawdziwości. Szostak pokazuje kawałek historii, by za moment odwrócić ją na drugą stronę, nadać jej nowy punkt wyjścia, zaprzeczyć, zastanowić się nad nią. Życie to dzianie, znikanie i powstawanie, jest czas na filozofowanie i emocje- czujemy, działamy bądź wybieramy zaniechanie, nie bronimy się, przyjmujemy swój los. Ten nie zawsze jest sprawiedliwy…

W tej prozie jest tak wiele motywów, skojarzeń, niedopowiedzeń, sylwetek i zdarzeń, że z pewnością czyta się ją również przez pryzmat własnych doświadczeń. Na pewno wrócę kiedyś jeszcze do tej lektury by zadumać się nad losem dziadka Marcina Strzępy, przyjrzeć małżeńskim zawirowaniom, usłyszeć o sekretach ciotki i wraz z panem Kaziem posłuchać jazzu oraz zagłębić się w rytm biegu zdarzeń, w niekończące się rozważania o życiu.
Zapraszam Was do tej przygody, piękny to trans 💙🤭

Jeśli już coś o mnie wiecie to z pewnością tyle, że kocham twórczość Wita Szostaka 😄 Ostrzegam, że i tym razem będą peany i pochwalne pieśni, czytacie na własną odpowiedzialność - po prostu w tym wypadku nie umiem inaczej ale wierzcie mi, nic tutaj nie jest na wyrost!

"Poniewczasie" to w moim odczuciu taka powieść - esej, mamy tu elementy pamiętnika, dziennika ale przede...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1146
585

Na półkach: , ,

Nie wiem, czy "Poniewczasie" napisał Szostak czy nie-Szostak. Ale załóżmy, że rzeczywiście narratorem jest autor. Przynajmniej przez chwilę. W swej nie-powieści autor opisał nam losy Marcina i swoje własne. Pewnie w ten sposób łatwiej jest powiedzieć coś o świecie, o sobie. I nie tylko. Bo erudycja i ciężar przemyśleń potrafią przytłoczyć. Nie wiem, czy wiecie, ale działa (miało być dzieła, ale podoba mi się ta literówka) filozoficzne należy czytać dwa razy wolniej. W tym sensie, że nie można się spieszyć. Tylko wolno, dokładnie, z nutką kontemplacji delektujemy się każdym zdaniem. I "Poniewczasie" trzeba tak czytać. Ten nie-dziennik, który jest nie-powieścią. Zmęczył mnie Szostak intelektualnie. Ale nie wymęczył czy wypatroszył. Kazał mi się skupić, więc się skupiłem i czytałem. Ba!, nawet czasem polemizowałem. W myślach, na spokojnie. Z czytaniem "Poniewczasie" jest jak z jedzeniem słodyczy. Za dużo nie wjedzie za szybko. Chciałbym z kimś o tej książce porozmawiać, ale nie jest to książka, którą bym komuś polecił. I nie jest to zarzut. To żal, że takie książki przechodzą bez echa. Do zobaczenia niedługo.

Nie wiem, czy "Poniewczasie" napisał Szostak czy nie-Szostak. Ale załóżmy, że rzeczywiście narratorem jest autor. Przynajmniej przez chwilę. W swej nie-powieści autor opisał nam losy Marcina i swoje własne. Pewnie w ten sposób łatwiej jest powiedzieć coś o świecie, o sobie. I nie tylko. Bo erudycja i ciężar przemyśleń potrafią przytłoczyć. Nie wiem, czy wiecie, ale działa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
66

Na półkach: ,

Chyba jeszcze muszę dojrzeć do tej książki. Plątałem się w rozważaniach autora, widząc w nich sens lecz nie umiejąc ani się zgodzić ani zaoponować. Historia Marcina zaś od początku mnie nurtowała. Niby zwykła, codzienna i nieciekawa, ale za to jak dzięki temu bliska. Kiedyś będę musiał wrócić.

Chyba jeszcze muszę dojrzeć do tej książki. Plątałem się w rozważaniach autora, widząc w nich sens lecz nie umiejąc ani się zgodzić ani zaoponować. Historia Marcina zaś od początku mnie nurtowała. Niby zwykła, codzienna i nieciekawa, ale za to jak dzięki temu bliska. Kiedyś będę musiał wrócić.

Pokaż mimo to

avatar
115
5

Na półkach:

Strzępy opowieści, strzępy fabuł. Pięknie napisana jak to u Szostaka, ale fabuła jest tu dodatkowym elementem przez co postacie bardzo płaskie. Przemyślenia autora ciekawe i dobrze je się czytało, ale wolałbym jako zbiór esejów.

Strzępy opowieści, strzępy fabuł. Pięknie napisana jak to u Szostaka, ale fabuła jest tu dodatkowym elementem przez co postacie bardzo płaskie. Przemyślenia autora ciekawe i dobrze je się czytało, ale wolałbym jako zbiór esejów.

Pokaż mimo to

avatar
23
5

Na półkach:

Wita Szostaka znałem tylko "ze słyszenia" i jednego opowiadania - poruszającego "Listu" z antologii "Ojciec" (najlepszego tekstu w całym zbiorze i jednego z moich ulubionych w ogóle). Przymierzałem się do jego książek już od dłuższego czasu, ale dopiero rekomendacja Jakuba Małeckiego skłoniła mnie, by zacząć od "Poniewczasie". I dziwi mnie, że ta książka przeszła bez większego echa, bez nominacji do Nike. Może jest zbyt niedopasowana, wymykająca się klasyfikacjom, a przez to za trudna do oceny? To nie powieść, nie dziennik, a więc co? Odpowiedź nasuwa się jedna: to po prostu literatura. Chciałoby się rzec: literatura przez wielkie L, literatura pełną gębą. Nie trzeba być jednak znawcą, by ją docenić, wystarczy trochę oczytania i otwarty umysł. Nie jest to rzecz do przeczytania na szybko i odłożenia. Do niektórych fragmentów można by wracać, rozsmakowywać się w nich, rozważać je (tak jak one nie raz rozważają inną literaturę). Jestem bardzo ciekaw innych książek Autora, bo po lekturze "Poniewczasie" ciśnie mi się na usta słowo "geniusz". Może to zbyt pochopna ocena, może jednak jestem za mało oczytany, ale nie zmienia to faktu, że zostałem z pytaniem w głowie: kto za kilkadziesiąt lat wciąż będzie czytany? Kto stanie się klasykiem, po kim pamięć przetrwa? Kogo będzie się odkrywać na nowo? Czy właśnie Szostaka?

Wita Szostaka znałem tylko "ze słyszenia" i jednego opowiadania - poruszającego "Listu" z antologii "Ojciec" (najlepszego tekstu w całym zbiorze i jednego z moich ulubionych w ogóle). Przymierzałem się do jego książek już od dłuższego czasu, ale dopiero rekomendacja Jakuba Małeckiego skłoniła mnie, by zacząć od "Poniewczasie". I dziwi mnie, że ta książka przeszła bez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    369
  • Przeczytane
    123
  • Posiadam
    62
  • 2019
    12
  • Teraz czytam
    10
  • Literatura piękna
    6
  • 2021
    5
  • Legimi
    4
  • Ulubione
    3
  • Ebooki
    3

Cytaty

Więcej
Wit Szostak Poniewczasie Zobacz więcej
Wit Szostak Poniewczasie Zobacz więcej
Wit Szostak Poniewczasie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także