Ilona Gołębiewska stworzyła opowieść o sile miłości. Historię urzekającą i przepełnioną emocjami w każdym odcieniu. Tytułowa miłość łączy wiele ludzi i niesie ze sobą nie tylko wspaniałe i beztroskie chwile. Niejednokrotnie wiąże się z cierpieniem, wymaga poświęceń i dużego wysiłku włożonego w to, by ta miłość ostatecznie zaowocowała szczęściem.
Bohaterowie nie raz i nie dwa przeżywają w swoim życiu ciężkie chwile, los stawia na ich drodze wiele przeszkód. Najważniejsze jest, że w tej drodze nie są osamotnieni i w każdej chwili mogą liczyć na bliskich. Autorka poprzez ukazanie historii Ani, Michała, Daniela i pozostałych postaci zwraca uwagę na to, że to człowiek sam w sobie jest odpowiedzialny ostatecznie za to, jak potoczy się jego życie. To my sami mamy wpływ na naszą codzienność, czasami potrzeba tylko odrobinę chęci i samozaparcia a czasami otwarcia się na pomoc innych, którzy posłużą silnym ramieniem w chwili naszej słabości. Życie bowiem ma to do siebie, że nie zawsze jest wypełnione pięknymi barwami lecz są momenty, kiedy codzienność przybiera odcienie szarości. Taką właśnie codzienność wykreowała autorka, która do złudzenia przypomina powszedniość. Bohaterowie stają przed wieloma trudnymi wyborami, spotyka ich ból, lęk i chwile zwątpienia. Mają jednak przy sobie tych którzy stają przy nich w trudnych chwilach, wyciągają pomocną dłoń i nie pozostawiają w osamotnieniu.
Choć początkowo powieść zapowiadała się lekko i przyjemnie to każdy kolejny rozdział sprawiał, że całkowicie zmieniłam swoje nastawienie do bohaterów. Ostatecznie bardzo im kibicowałam i oczekiwałam pozytywnego zakończenia. Jakie się okazało, tego dowiecie się z powieści. Serdecznie polecam.

Ilona Gołębiewska stworzyła opowieść o sile miłości. Historię urzekającą i przepełnioną emocjami w każdym odcieniu. Tytułowa miłość łączy wiele ludzi i niesie ze sobą nie tylko wspaniałe i beztroskie chwile. Niejednokrotnie wiąże się z cierpieniem, wymaga poświęceń i dużego wysiłku włożonego w to, by ta miłość ostatecznie zaowocowała szczęściem.
Bohaterowie nie raz i nie...