Toruń zastygł w lodowej powłoce. Zima pokryła swoim mroźnym ramieniem całe miasto. Marek Bener stał na Bulwarze Filadelfijskim i przypatrywał się zmrożonej Wiśle. Czuł, że jego życie stanęło się w miejscu. Wszystko co go spotkało doprowadziło do tego właśnie miejsca. Był coraz bliżej rozwiązania zaginięcia swojej żony i ta myśl nie dawała mu spokoju. Po jakimś czasie ruszył w kierunku swojego auta. Teraz wszystko, cała przeszłość została nad rzeką. Pozostawił tu część siebie, a tym samym zyskał nadzieję na przyszłość. Jego koszmary miały wkrótce zasnąć na zawsze.

Trzy części o toruńskim dziennikarzu Marku Benerze zawsze już będę wspominał jak najlepiej. Robert Małecki stworzył jedną z najlepszych trylogii kryminalnych w naszym kraju. Jak dla mnie jest to mistrzostwo w swoim gatunku. Ostatni tom podsumowuje wszystko co dotychczas się zdarzyło i daję odpowiedzi na wszystkie zagadki, jakie narosły od wydania pierwszej części. Małecki doskonale opanował posługiwanie się piórem i dzięki temu fabuła i dialogi idealnie się komponują w jedną całość. To co sprawia, że nie można oderwać się od czytania to też realizm. Wiadomo, troszkę ubarwienia musiało się pojawić, ale przez większą część, autor kierują swoją opowieść na realistyczne tory. Fabuła zyskuje na wiarygodności i trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony. Może i jest troszkę niedopowiedzenia w finale, może i akcja nie pędzi zawrotnie, lecz sposób opowiedzenia całej trylogii jest godny uznania.

Bardzo podobało mi się ukazanie klimatu Torunia. Widać, że autor zna miasto i nie ma dla niego żadnych tajemnic. Powieść broni się też charakterystycznymi postaciami. Zarówno Marek Bener jak i cała reszta bohaterów rewelacyjnie wpasowuje się w intrygę. Nie ma tu przestojów, karty wyłożone są na stół i tylko czekają na swoje odkrycie. Na pierwszy tom trafiłem przypadkowo i teraz pozostaje mi dziękować opatrzności za ten los. Według mnie książki Roberta Małeckiego są odkryciem na naszym kryminalnym rynku. Zdecydowanie lepsze to lektury od powieści co niektórych przereklamowanych pisarzy. Polecam z czystym sumieniem.

Toruń zastygł w lodowej powłoce. Zima pokryła swoim mroźnym ramieniem całe miasto. Marek Bener stał na Bulwarze Filadelfijskim i przypatrywał się zmrożonej Wiśle. Czuł, że jego życie stanęło się w miejscu. Wszystko co go spotkało doprowadziło do tego właśnie miejsca. Był coraz bliżej rozwiązania zaginięcia swojej żony i ta myśl nie dawała mu spokoju. Po jakimś czasie ruszył...