Tematyka tej powieści i pomysł na jej fabułę od początku wydawały mi się idealnie trafione dla mnie i moich czasem pokręconych upodobań... Płatni mordercy, handel kobietami, zauroczenie, które nie powinno mieć miejsca - coś wspaniałego, prawda?;). I rzeczywiście do samej historii nie mogę się przyczepić - było oryginalnie i interesująco od początku do końca. Czemu więc ta powieść nie zauroczyła mnie i nie uwiodła tak, jak tego oczekiwałam?

Otóż wyraźnie czegoś mi w niej zabrakło, coś poszło nie tak. Czytałam z zainteresowaniem, ale bez żadnych głębszych emocji. Nie potrafiłam współczuć Sarai i przejąć się jej ciężkim losem. Nie zakochałam się w Victorze, chociaż to mroczny typ idealnie w moim guście (tak, wiem, nie wszystko jest ze mną w porządku...). Powinna być burza emocji, łzy, napięcie, oraz wyczuwalna chemia między bohaterami. Niestety dla mnie nie było tu tego wszystkiego w ogóle... Wyczekiwany przeze mnie mrok był za mało mroczny, dramatyzm - za mało dramatyczny.

To dobra książka, ale tylko dobra. Jestem ciekawa dalszego ciągu, na pewno przeczytam kolejny tom, ale nie sądzę, bym miała radykalnie zmienić zdanie o tej serii. Mimo to polecam, może na Was zrobi ona większe wrażenie - może mnie już po prostu trudno zadowolić?...

Tematyka tej powieści i pomysł na jej fabułę od początku wydawały mi się idealnie trafione dla mnie i moich czasem pokręconych upodobań... Płatni mordercy, handel kobietami, zauroczenie, które nie powinno mieć miejsca - coś wspaniałego, prawda?;). I rzeczywiście do samej historii nie mogę się przyczepić - było oryginalnie i interesująco od początku do końca. Czemu więc ta...