Pierwszy bandzior

Okładka książki Pierwszy bandzior Miranda July
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Pierwszy bandzior
Miranda July Wydawnictwo: Wydawnictwo Pauza literatura piękna
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The First Bad Man
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Pauza
Data wydania:
2018-02-28
Data 1. wyd. pol.:
2018-02-28
Data 1. wydania:
2015-01-13
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394941413
Tłumacz:
Łukasz Buchalski
Tagi:
kobieta literatura amerykańska namiętność odmiana losu poszukiwanie szczęścia relacje damsko-męskie spotkanie uczucie
Średnia ocen

                6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Wszystkie chwyty dozwolone



383 19 76

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
297 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1105
410

Na półkach: ,

http://ksiegarka.pl/wteatrzeabsurdu/

„Pierwszego bandziora” Mirandy July trzeba ugryźć na swój własny sposób. To powieść, którą można przyrównać do egzotycznego dania. Wiele osób przekonuje nas, że powinniśmy je spróbować, ale jak przed każdym pierwszym odważnym kęsem, wzdrygamy się w niepewności czy nam zasmakuje. Przeżuwamy powoli, stwierdzamy czy treść pokarmowa jest gumowa, żylasta czy rozpłynie się w ustach, ale gdy już esencja dotrze do receptorów smakowych, zdziwimy się ile niesie ze sobą znaczeń. Zaczynam pisanie o tej powieści w ten sposób, ponieważ „Pierwszy bandzior” może nie każdemu zasmakować. Jest to danie literackie tak abstrakcyjne, zahaczające o ustawiczny absurd, że istnieje ryzyko połknięcia jej w błędnej całości zamiast smakowania jej powoli w mnogości znaczeń, które za sobą kryje. Czy to oznacza, że nie mamy spróbować czegoś nowego? W żadnym wypadku. Tym goręcej wyzywająca treść woła o skonsumowanie.



„Gdyby czerwień już działała, czułabym teraz wspaniałe ukłucie, jakby milion maleńkich szpilek wbijało mi się w nos i oczy, wywołując gigantyczną słoną falę, a wstyd uchodziłby ze mnie wraz ze spływającymi do rynsztoku łzami. Płacz wspiął się do mojego gardła, aż spuchło, ale zamiast wytrysnąć ku górze, zwinął się na miejscu w wojowniczą kulę. Globus hystericus.”

Poznajcie Cheryl Glickman, która przy pierwszym spotkaniu może wydawać się kwintesencją dziwaczności. Bohaterka, która wydaje się być momentami anty-bohaterką, żyjącą bardziej w sobie niż na zewnątrz. Tak bardzo boi się wielu rzeczy, że w większości ich nie robi, wszystko kumuluje się w jej psychosomatycznym objawie paniki w postaci nerwowej kuli w gardle. Cheryl mieszka sama i używa wymiennie tylko dwóch kompletów naczyń. Gdy o 7 rano przychodzi bezdomny ogrodnik, by zająć się jej ogrodem, ta woli wyjść pod jakimś pretekstem z domu i zdrzemnąć się w aucie niż dać się podejrzeć w domu i wejść w interakcję z człowiekiem. W każdym napotkanym niemowlaku doszukuje się dziecka, którym opiekowała się przez chwilę w dzieciństwie, nazywając go – Kubelko Bondy. Cheryl nie potrafi prowadzić towarzyskich pogaduszek. Zawsze chce i powie coś „za bardzo” wprowadzając niezręczną atmosferę. Bohaterka powieści Mirandy jest jak everyman każdego jej projektu artystycznego – plącze się w prostej ludzkiej potrzebie zetknięcia się z drugim człowiekiem.



W tej ekscentrycznej opowieści o ludzkiej potrzebie kochania, samotności, izolacji, które przeciwstawione są z wyzwalającą przemocą, ludzie zderzają się ze sobą w zaskakujących kombinacjach, w których płeć i wiek nie grają roli. W dniu, w którym do Cheryl wprowadza się córka jej szefostwa – Clee – jej życie wywraca się do góry nogami. Jeden człowiek staje się zapalnikiem zmian i wyzwolenia z niewolnictwa własnych pozorów i przyzwyczajeń.

„Spojrzałam na szare linoleum i zaczęłam zastanawiać się, jak wiele innych kobiet siedziało na tym sedesie i patrzyło w tę podłogę. Każda z nich w centrum własnego świata, każda pragnąca zobaczyć miłość w samej sobie, tęskniąca za kimś, w kogo będzie mogła tę swoją miłość przelać i w kim ją dostrzeże.”

Cheryl spędziła życie na „trenowaniu siebie jako służącą”, która dodaje warstwy znaczeniowe do rzeczy nieznaczących i chyba ta ostatnia cecha jest tą, która najbardziej zaskarbia czytelnika. Jej życie jest idealnie skrojone i ułożone niczym perfekcyjny film instruktażowy do momentu, w którym fasada tego pozornego opanowania pęka, a przed nami wylewa się cała ta nieporadność jaką wkładamy w utrzymanie ludzkich relacji. Budzimy się do świadomości, że całe życie byliśmy napadani grą pozorów, która próbuje stłamsić złożone osobowości ludzi pokroju Cheryl. Sama bohaterka często nie wie jak się czuje, wchodzi w skórę innych, spędza życie w „trzeciej osobie”, zawsze za kulisami narracji. „Nie trzyma bitu” na parkiecie życia, pstryka palcami podczas tańca, odstaje w próbach wtopienia się w tłum.

„Clee tylko rzuciła okiem na moje rozbujane biodra okryte spódnicą etno i odwróciła się, przerażona. Od czasu do czasu pstrykałam palcami, żeby zademonstrować, jak świetnie się bawię, i przyglądałam się, jak dziewczęta wykonują ruchy, które bardziej pasowały do klubu ze striptizem niż do zbiórki charytatywnej na samoobronę. Wszystkie nosiły buty na wysokim obcasie – żadna nie byłaby w stanie uciec przed napastnikiem, że już nie wspomnę o bólu, jaki musiały zadawać własnym stopom. „Elo! – krzyczały w kółko. – Elo!”. Czy to w ogóle prawdziwe słowo? A może „Halo?” Ludzie patrzyli na mnie dziwnie – pewnie „nie trzymałam bitu” albo coś.

Moment kulminacyjny powieści, który uderza w nas obuchem sprawia, że lektura tej powieści stanie się w pewnym momencie jazdą bez trzymanki na kolejce górskiej absurdów. Będziemy się krzywić, dziwić, współodczuwać i wybuchać groteskowym śmiechem podczas wszelkich prób głównej bohaterki, by pozostać w ryzach normalności. Tym bardziej, że większość akcji skupia się wokół dzikich fantazji kreowanych przez niebanalny umysł Cheryl. Model tutejszych relacji i rodziny jest płynny i niestandardowy, dla jednych może jawić się jako daleki od rzeczywistości, wręcz obrazoburczy, by za chwilę nabrać dystansu i dostrzec całą kompleksowość z jaką mierzymy się w uniwersalnych potrzebach bycia kochanym i użytecznym człowiekiem odpowiedzialnym za drugą istotę. Choć sama Miranda twierdzi, że pisząc tę powieść nie miała na celu wypowiadać się na temat kondycji feminizmu, to trzeba przyznać, że „Pierwszy bandzior” z pewnością walczy i zwalcza wiele stereotypów.



Wyrazisty zarys postaci, z których każda ma swoje ostre krawędzie i skrajne cechy to nieodwołalnie jedna z najlepszych cech tej powieści. W połączeniu z dzikim, niekiedy dalekim od delikatności językiem powieści, czyni z niej pozycję, o której trudno zapomnieć. Możliwe, że w życiu nie czytaliście tak dziwnej książki. Nie chcę szukać innego, skomplikowanego, wysublimowanego przymiotnika, który skondensowałby postać Cheryl i całej tej niesłychanej historii zawartej na kartach „Pierwszego Bandziora”, ponieważ Cheryl jest dziwna w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie chcę też pod żadnym pozorem zdradzac głębszych szczegółów fabuły, bo to coś, co trzeba samemu smakować i odkrywać po swojemu.

Z absurdalnych ciekawostek otaczających tę powieść, mogę Wam zdradzić, że Miranda wraz z wydaniem książki stworzyła również internetowy sklep, w którym sprzedawała przedmioty obecne w tej książce. Nieobliczalna, zaskakująca, chwilami niesmaczna, bezkompromisowa, bujna – cechy, które można przypisać autorce i książce jednocześnie, bo jej twórczość, to ona sama. Gdybyście byli ciekawi, a nie czytaliście jeszcze, osoby Mirandy i jej dotychczasowych dokonań, to pisałam o nich w poście „Za co pokochacie Mirandę July”.

„Pierwszy bandzior” to sama Miranda July w pigułce, która specjalizuje się w niezdarności nawiązywania ludzkich relacji. Wszystkie chybione podchody, krepujące komunikaty niewerbalne, nietrafne lokowanie uczuć, błędne interpretacje minimalistycznych gestów przy pierwszym poznaniu – Miranda to wszystko zamyka w swoistym Globus hystericus dzisiejszych czasów.

Nie podjęcie próby przełknięcia tej nerwowej kuli jaką wytwarza lektura tej powieści w wyobraźni czytelnika, sprawi, że ominie Was jedna z najciekawszych lektur z jaką zmierzy się Wasz umysł tego czytelniczego roku.

http://ksiegarka.pl/wteatrzeabsurdu/

„Pierwszego bandziora” Mirandy July trzeba ugryźć na swój własny sposób. To powieść, którą można przyrównać do egzotycznego dania. Wiele osób przekonuje nas, że powinniśmy je spróbować, ale jak przed każdym pierwszym odważnym kęsem, wzdrygamy się w niepewności czy nam zasmakuje. Przeżuwamy powoli, stwierdzamy czy treść pokarmowa jest...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    475
  • Przeczytane
    354
  • Posiadam
    105
  • 2018
    50
  • 2019
    15
  • Ulubione
    12
  • E-booki
    6
  • Legimi
    5
  • Teraz czytam
    5
  • 2022
    5

Cytaty

Więcej
Miranda July Pierwszy bandzior Zobacz więcej
Miranda July Pierwszy bandzior Zobacz więcej
Miranda July Pierwszy bandzior Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także