W Niedzieli... znacznie mniej jest ciekawych rozmów, w których David Small popisywałby się swoją umiejętnością wykorzystywania Talmudu, niż to było w poprzednich częściach cyklu. Zbrodnia nawiedza tym razem społeczność Barnard's Crossing dopiero w drugiej części powieści. A rozwiązanie zagadki kryminalnej dla czytelnika, który poznał już wcześniej sposoby działania lokalnej policji i udział w nich rabina, nie jest żadnym wyzwaniem. Nowością są szczegółowe opisy wpływów świata zewnętrznego, wkraczania w życie wspólnoty szeroko rozumianej polityki i jej konfliktu z tradycją. Zjawiska niewątpliwie ciekawe, ale nie powiem, żeby wyzwoliły we mnie jakieś szczególne emocje. Choć, nie ukrywam, wymagały sięgnięcia do innych źródeł w celu dokształcenia się na temat specyfiki różnych żydowskich wspólnot żyjących w diasporze.

Ostatnim pytaniem powieści jest rozważanie, czy w siódmym roku pełnienia posługi rabinackiej Davidowi Small należy się sabbatical, czyli roczny urlop naukowy. I czy spełni się w jego przypadku życzenie wypowiadane przy ostatnim, czwartym toaście podczas posiłku sederowego: za rok w Jerozolimie?

W Niedzieli... znacznie mniej jest ciekawych rozmów, w których David Small popisywałby się swoją umiejętnością wykorzystywania Talmudu, niż to było w poprzednich częściach cyklu. Zbrodnia nawiedza tym razem społeczność Barnard's Crossing dopiero w drugiej części powieści. A rozwiązanie zagadki kryminalnej dla czytelnika, który poznał już wcześniej sposoby działania lokalnej...