Dobrawa pisze CV

Okładka książki Dobrawa pisze CV
Janina Lesiak Wydawnictwo: Wydawnictwo MG biografia, autobiografia, pamiętnik
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Data wydania:
2017-01-11
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-11
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377793220
Tagi:
historia portrety królowych
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
73 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1232
119

Na półkach: , , , ,

Aż mi przykro, że nie mogę ocenić lepiej tej książki – podoba mi się zarówno plastyczny język, jak i psychologia postaci – ale to „niestety” powieść historyczna i jako taka zależy od ukazania historycznego tła. W przypadku wczesnego średniowiecza – od sensownego ułożenia skąpych danych w całość i takiego wypełnienia luk, aby powstał obraz spójny, choćby sprzeczny z oficjalną wykładnią.
A z tym nie jest dobrze. Notoryczna zmiana „Udalryka” na „Udarlyka” to najmniejszy problem.

Niby widać, że autorka zajęła się kwerendą, tylko z jednej strony byłoby to sięganie po pornohistorię w wydaniu Kamila Janickiego – aby ją nieco złagodzić, a z drugiej po publikacje sprzed półwiecza – aby je pokomplikować.
Tak oto powieściowa Dobrawa, zanim poślubi Mieszka, jest już matką (co, choć odrzucone przez współczesną naukę, jak najbardziej jest do obronienia w powieści), ale matką Guncelina-Ekkeharda, kiedy to dwie różne osoby, bracia. W dodatku żyje Dobrawa w rzeczywistości, w której mężczyźni to w zasadzie zwierzęta kierujące się tylko najniższymi instynktami – dla ukazania, że to dzięki chrześcijaństwu (z automatu) poprawiła się pozycja społeczna kobiety. Jest to powtórzenie silnie zakorzenionego mitu, który akurat w kontekście początków Czech niewielkie ma uzasadnienie. Autorka sama wspomina w treści Drahomirę, Ludmiłę oraz mityczną Libuszę – jak więc można budować taki obraz?
Przy tej okazji wychodzi również nieznajomość kontekstu zdawałoby się kluczowego dla opisywania wczesnego średniowiecza, tj. praw i obyczajów „barbarzyńskich”. A te za gwałt – szczególnie na wysoko urodzonej pannie – karały śmiercią. Napisać, że gwałt stanowił codzienność, a książę uznałby gwałciciela za zwykłego gościa, który musiał sobie spuścić z krzyża, to, no cóż… Jeśli pozostać przy odmalowanym obrazie samców wczesnego średniowiecza – zarżnąłby raczej delikwenta za sięgnięcie po swoją własność niż płazem puścił, bo inaczej okryłby hańbą własne imię.

Niedaleko tego kontekstu padają też słowiańskie wierzenia - w sferze demonologii opisane naprawdę ładnie, lecz kiedy dochodzi do wspomnienia o bóstwach – problem jawi się ten sam, co zazwyczaj: skąd, do Licha, bierzecie autorzy te wymysły? Bo przecież nie z Gieysztora, zdawałoby się punktu wyjścia mitologii słowiańskiej, ani nie z może przystępniejszego Szyjewskiego, tym bardziej nie od wymagającego skupienia Łowmiańskiego. Skąd więc, z zakazanych odmętów internetów?

Jest w tej mini powieści moment, kiedy Dobrawa opowiada małemu Bolesławowi o jego przodkach. I to jedno z większych kuriozów, jakie znalazłam podczas czytania – z wielu powodów.
Autorka sięgnęła do całkowicie odrzuconej już, a żywej przed półwieczem, teorii, że Mieszko miał siostrę Adelajdę, która została władczynią Węgier. Uznając nawet, że tak było – jak można opowiadać o niej około roku 970, że „dała Węgrom pierwszego świętego i króla”, skoro Stefan dopiero się wówczas rodził, koronowany został w 1000/1001 roku, a kanonizowano go w 1083…?
Matką Mieszka czyni autorka księżniczkę chrześcijańską, hołdującą tradycjom Franków, i stąd wzięłoby się jego prawdziwe imię Dagobert, gdzie Mieszko byłoby tylko przydomkiem. Stwierdza przy tym Dobrawa, że przynależność do władców chrześcijańskich udowodnił Mieszko, nadając synowi imię Bolesława. W jaki sposób? Nie wystarczyłoby posługiwać się po prostu „prawdziwym” imieniem własnym? I czy dziad Chrobrego, Bolesław Srogi, nieszczególnie gorliwy chrześcijanin, uchodziłby za wzór chrześcijańskiego władcy?
Sięga też autorka do teorii morawskiej, aby włożyć w usta Dobrawy zdanie: „twoja prababka najpewniej była księżniczką morawską, bo niby skąd legendy o Prohorze i Prokulfie, którzy przed laty rządzili krakowskim biskupstwem?” No właśnie, niby skąd miałby w tamtym czasie powstać legendy, skoro ludzie ówcześni – w przeciwieństwie do nas – wiedzieli, czy żyli tacy?
Przedstawienie korzyści płynących z przyjęcia chrztu, jakimi kusi Mieszka Dobrawa, tradycyjnie jest anachroniczne – lecz tylko w części. W części bowiem jest zwyczajnie bezsensowne. Bo jakim cudem to chrzest dawał władcy możliwość bicia własnej monety albo nadawania ziemi poddanym? Nie mówiąc już o czynieniu z poddanych narodu…

Przy tym wszystkim barwne opisy szczególnie strojów, biżuterii i przyrody są niestety niewystarczające. Autorka nie szczędzi też kulinariów, a tu powątpiewam, czy Mieszko byłby koneserem dań przyprawionych szafranem, cynamonem i imbirem – jeśli wiemy, jak drogie były to w tamtych czasach przyprawy – ale pewna jestem, że Dobrawa nie mogła być wielbicielką miodu akacjowego ani zapachu akacji, ponieważ akacja jest w Europie nabytkiem stosunkowo nowym…

Albo znaleźć dobrego konsultanta, albo więcej czasu siedzieć w zgłębianiu epoki, albo pisać naprawdę dobre powieści – ale nie historyczne (a jeśli - to o postaciach fikcyjnych, nieuwikłanych tak silnie w politykę).

(I kiedy czytam, że kupka Bolesława Chrobrego pachniała, to wzdycham sobie, ale po chwili dochodzę do wniosku, że w porównaniu do smogu krakowskiego – zapewne to prawda).

Aż mi przykro, że nie mogę ocenić lepiej tej książki – podoba mi się zarówno plastyczny język, jak i psychologia postaci – ale to „niestety” powieść historyczna i jako taka zależy od ukazania historycznego tła. W przypadku wczesnego średniowiecza – od sensownego ułożenia skąpych danych w całość i takiego wypełnienia luk, aby powstał obraz spójny, choćby sprzeczny z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    97
  • Chcę przeczytać
    89
  • Posiadam
    26
  • Historia
    6
  • Powieść historyczna
    5
  • Ulubione
    4
  • 2020
    3
  • Historia Polski
    3
  • Literatura polska
    3
  • 2021
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dobrawa pisze CV


Podobne książki

Przeczytaj także