Powieść "W jego dłoniach"rozpoczyna się w zasadzie bez żadnego wstępu.Czytelnik po prostu poznaje Elodie,która wybiera się na pewne spotkanie,szczerze? nie lubię takich wstępów bo,zostaje się "wrzuconym" w historie,która nawet nie wiadomo jak się rozpoczęła(chodzi mi o początkowe relacje i zapoznanie się ze sobą dwójki głównych bohaterów)Pomijając już tą kwestie,kolejną rzeczą która mnie drażniła to fakt,że dokładnie połowę książki (później zresztą też,ale w mniejszym natężeniu) główna bohaterka wręcz biadoli jak,to chce"tego czy owego",a obiekty westchnień jej nie zauważa...jestem wstanie zrozumieć frustracje owej bohaterki,ale żeby przez POŁOWĘ książki się nad tym rozwodzić i nudzić czytelnika,to już lekka przesada ze strony autorki,bo de facto niczego innego w pierwszej połowie poza tym nie uświadczymy.W dodatku relacje BDSM(a może powinnam powiedzieć z pogranicza BDSM? nie wiem, każdy czytelnik najlepiej sam niech to sobie zinterpretuje)ukazane są w "krzywym zwierciadle" bo chodź z opisu książki możemy wyczytać takie chwytliwe slogany jak "sadomasochistyczny związek" to wg.mojej opinii nie oddaje ona ani trochę,prawdziwego "uroku" takich związków...chyba,że autorka ma co innego na myśli używając znaczenia "sadomasochistyczny", a takie gadżety jak szpicruta czy sznur stanowią,tylko ubarwiacz tła, co jeszcze bardziej mnie,jako czytelnika irytowało.Sama bohaterka stanowi dla mnie przykład osoby zmanierowanej i zaślepionej,w dodatku przejawiającej objawy syndromu sztokholmskiego.Jeśli zaś chodzi o mężczyznę, który stanowi ważny element tej historii,to uważam,że jego postać jest przejaskrawiona i słaba,a relacja dwojga bohaterów bardzo płytka i bez polotu.Książkę czyta się szybko,ale tylko dlatego,że nie zawiera w sobie żadnych fragmentów wymagających przemyślenia ( no może poza ostatnimi trzema kartkami)Ogólnie myślę,że jest wiele ambitniejszych książek biograficzno-erotycznych ukazujących ciekawy obraz,takich niecodziennych relacji partnerskich.

Powieść "W jego dłoniach"rozpoczyna się w zasadzie bez żadnego wstępu.Czytelnik po prostu poznaje Elodie,która wybiera się na pewne spotkanie,szczerze? nie lubię takich wstępów bo,zostaje się "wrzuconym" w historie,która nawet nie wiadomo jak się rozpoczęła(chodzi mi o początkowe relacje i zapoznanie się ze sobą dwójki głównych bohaterów)Pomijając już tą kwestie,kolejną...