Lubię świąteczne klimaty, więc książka przypadła mi do gustu. Bea to 53-ltnia wdowa, która przed ubiegłorocznymi świętami straciła męża. Był od niej sporo starszy, ale wytrwali razem szczęśliwie 26 lat. Gdy go poznała, była samotną matką z siedmioletnim synem Wyattem, która porzuciła ojczystą Szkocję na rzecz słonecznej Australii. Jako 19 latka urodziła nieślubne dziecko, a rodzina się jej wyrzekła. Z kolei ukochany był żonaty, miał trzyletnie bliźniaki, więc nie chciała rozbijać jego rodziny. Peter był jej opoką, cudem, który ją uratował z opresji.
Niestety relacje z synem nie należą do najłatwiejszych. Gdy dorastał, wysłali go do szkoły z internatem, narosły mury milczenia wokół tożsamości biologicznego ojca, nigdy nie było dobrego czasu, by o tym porozmawiać.| Jak inne przeczulone na punkcie synów matki nie aprobowała jego związku z Sarah. Stosunki między kobietami są sztywne, oficjalne,dalekie od serdeczności. Jedynie wnuczka Flora dobrze się z babcią rozumie. Tęsknota za Szkocją i impuls, by odnaleźć dawnego kochanka sprawia, że Bea szykuje się na świąteczną eskapadę. Rodzice Flory wyjeżdżają na Bali, a dziewczynka ma szlaban ze względu na bójkę w szkole. Bea postanawia zabrać ją ze sobą, pokazać cudowny Edynburg i śnieg.
Bea sama prowadzi kawiarnie i dlatego zaczyna elektroniczna korespondencje z niejaką Alex, która ma własną kafejkę. Spontanicznie bierze jej kurtuazyjne zaproszenie za dobry omen.
Czy uda się jej dotrzeć do dziadka Flory? jakie niespodzianki zgotuje im los, czy poznają jego rodzinę? Kim okaże się Alex? Czy Bea spotka na drodze kogoś, dla którego żywiej zabije jej serce? Jak ułożą się po powrocie jej stosunki z Wyattem i Sarah? Koniecznie zachęcam do przeczytania, bo powieść jest mądra życiowo, realistyczna, ale i optymistyczna. Wlewa w serca czytelników otuchę, jest doskonałym dopełnieniem świat Bożego Narodzenia, uczy nas, że czasem konieczna jest zmiana perspektywy i odwaga w spełnianiu marzeń. Autorka z polotem opisała magiczny Edynburg, jego historyczne zakątki i aromatyczne desery podawane w kafejkach. Doskonały relaks gwarantowany.

Lubię świąteczne klimaty, więc książka przypadła mi do gustu. Bea to 53-ltnia wdowa, która przed ubiegłorocznymi świętami straciła męża. Był od niej sporo starszy, ale wytrwali razem szczęśliwie 26 lat. Gdy go poznała, była samotną matką z siedmioletnim synem Wyattem, która porzuciła ojczystą Szkocję na rzecz słonecznej Australii. Jako 19 latka urodziła nieślubne dziecko, a...