Czarna Wdowa. Na zawsze czerwona
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- Black Widow: Forever Red
- Wydawnictwo:
- Zielona Sowa
- Data wydania:
- 2016-10-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-10-13
- Liczba stron:
- 472
- Czas czytania
- 7 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379838998
- Tłumacz:
- Karol Sijka
- Tagi:
- czarna wdowa marvel Avengers
Potem jej powieki opadły, a ogień, chaos, śmierć i krzyki zniknęły.
NATASHA ROMANOFF jest jednym z najgroźniejszych zabójców. Trenowana od najmłodszych lat w sztuce zwodzenia i zabijania przeciwników. Natasha otrzymała pseudonim Czarnej Wdowy od Ivana Somodorova – swojego okrutnego i brutalnego nauczyciela z moskiewskiej szkoły superszpiegów zwanej Czerwoną Komnatą.
Odkryj nową stronę Uniwersum Marvela, która porusza zarówno zagorzałych fanów, jak i tych dopiero poznających świat superbohaterów. Margaret Stohl po raz pierwszy odkrywa przed czytelnikiem nieopowiedzianą dotąd historię Czarnej Wdowy…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 304
- 213
- 134
- 15
- 9
- 8
- 5
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Ludzie powinni być ciepli. Powinni dotykać. Powinni szeptać. Powinni śmiać się i kochać. I łkać, i czekać.
Opinia
Czytałam lepsze fanfiki o Czarnej Wdowie.
Żeby być szczerą, czytałam też o wiele gorsze fanfiki o Czarnej Wdowie.
(Natasza to taki papierek lamusowy stężenia uwewnętrznionej mizoginii autorki fika, im większą socjopatkę z niej robi tym bardziej widać, że pisze ff żeby dwa białe fiuty mogły się tykać, a wszystko, co stoi na drodze jej fetyszyzacji to zło. Zero zastanowienia się nad tym, że Natasza jest Batmanem Marvela. Nie w sensie, że pełni tę samą funkcję marketingową, co Batman, ale w tym, że ma dokładnie taki sam zestaw umiejętności, co Bruce Wayne i chyba wiemy, jak wiele możliwości fabularnych to stwarza).
W każdym razie, najlepszą częścią powieści o Czarnej Wdowie jest Tony Stark, a to już o czymś świadczy.
Po kolei: tłumaczenie na polski jest tragicznie, w okolicach dwusetnej strony przerzuciłam się na angielski ebook. Wiem, że biorąc pod uwagę status książki (young adult do serii komiksowej), Zielona Sowa pewnie wykorzystała niewolniczą pracę jakiegoś stażysty z trzeciego roku anglistyki, a jeśli nie, to tym gorzej, bo tak to wygląda. Tłumacz, Karol Sijka, nie za bardzo umie w angielski, idiomów zasadniczo nie ogarnia, ale to pół biedy, gorzej, że nie umie za bardzo w polski. Część dialogów brzmiała jako tako tylko w momencie, kiedy przekładałam je dosłownie z powrotem na angielski. Pełno językowych niezręczności i błędów, chociaż nie aż tak tragicznych jak wtedy, kiedy Mag wydawał „Czystą krew”, a ja byłam pewna, że mam guza mózgu i omamy, bo niemożliwe, żebym czytała tak źle przetłumaczoną książkę. W każdym razie, zero szacunku do popkultury, po co się starać. Wydanie przynajmniej jest ładne, zwłaszcza okładka, ale tutaj chyba po prostu wydawnictwo nie miało swobody działania i zrobiło dokładną kopię wydania angielskiego. Przynajmniej tyle.
Szczerze mówiąc, po angielsku książka nie była wcale lepsza, co mocno torpeduje moje plany przeczytania „Pięknych istot” Stohl.
Sama Natasza… Odczuwam przejmującą potrzebę zdzielenia Stohl po twarzy egzemplarzem „Black Widow: The Name of the Rose”. W twardej oprawie. Powieść nawiązuje do charakteryzacji Nataszy z „Black Widow vol 5”, gdzie robią z niej socjopatkę, co ma o tyle sens, że akcja dzieje się po „Winter Soldier vol 1”, gdzie skasowano jej wspomnienia związku z Buckym i większości życia po Red Roomie. To, że uważam vol 5 za krok wstecz w charakteryzacji Nataszy to jedno. To, że Stohl nie zrobiła researchu to coś zupełnie innego. Opierając się tylko na jednej serii nie miała zbyt ciekawego obrazu Nataszy i takie są efekty. Zimne serce Wdowy topniejące pod wpływem uczuć do dzieci, którym zrobiono to samo, co jej? Ugh, jakie „zimne serce”? Odkrycie, że Natasza JEDNAK I MIMO WSZYSTKO przejmuje się tym, co dzieje się z ludźmi? Z innych wiadomości: woda jest mokra. Efekt końcowy jest taki, że powieść jest po portu nijaka. Najpierw irytuje mnie robienie z Nat socjopatki, potem jej „przełamywanie się” jest dość słabo rozegrane. Nawet vol 5 przedstawił to lepiej, a ja naprawdę nie cierpię vol 5.
Na szczęście Wdowa jest tutaj postacią drugoplanową, bo główną bohaterką jest Ava Orłova, nastolatka z kolejnego pokolenia Red Roomu. Szkoda, że nie powiem o Avie nic więcej, bo dziewczyna cierpi na traumatyczny brak osobowości. Jest wypadkową tego, co się z nią dzieje, a nie tego, co sama robi i ten cały backstory o życiu na ulicy jest dosyć… naciągany w najlepszym razie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że Ava i Natasza licytują się, która jest bardziej straumatyzowana i zaczęłam ziewać. Innymi słowy: powieść jest bardzo niedojrzała i jedzie po schematach. Co jest dziwne, bo Ava w komiksach wypada bardzo fajnie i mam do niej wiele sympatii. Przy okazji Avy warto wspomnieć, że dostaje nagrodę za najszybciej rozegrany romans, jaki dotąd czytałam. Wielka miłość w trzy dni. Plus dwa lata nieświadomego stalkingu, ale nie będę tego liczyć. Można się też zastanawiać, czy jej uczucia były jej, czy też były jakąś projekcją uczuć Wdowy, biorąc pod uwagę okoliczności, i w tym momencie wątek miłosny staje się bardzo, BARDZO niepokojący.
Z ciekawych rzeczy, tym razem to postać męska ginie for women pain, co jest odwróceniem tendencji komiksowej (wciąż jestem zgorzkniała z powodu Elektry). Szpiegowska intryga była dosyć interesująca, szkoda że rozegrała się tak szybko i po łebkach. Najlepszą częścią powieści jest bromance między Nataszą i Tonym. Ich interakcje czytało się przyjemnie. Generalnie każdy moment Tony’ego to czyste złoto.
Podsumowując, zostanę przy fanfiction i komiksach. W tej kolejności. I czytajcie „The Name of the Rose”, do jasnej cholery, to taki dobry komiks. Taki dobry. TAKI DOBRY.
PS oddam duszę diabłu za fabułę w komiksach o Wdowie, która nie będzie krążyła wokół Red Roomu. Czy każda fabuła w komiksach o Iron Manie obraca się wokół jego porwania (pomijając to, że Marvel nie chce pogrzebać Yinsena)? Więc czemu Nat musi to znosić? Ach, tak, mizoginia.
Czytałam lepsze fanfiki o Czarnej Wdowie.
więcej Pokaż mimo toŻeby być szczerą, czytałam też o wiele gorsze fanfiki o Czarnej Wdowie.
(Natasza to taki papierek lamusowy stężenia uwewnętrznionej mizoginii autorki fika, im większą socjopatkę z niej robi tym bardziej widać, że pisze ff żeby dwa białe fiuty mogły się tykać, a wszystko, co stoi na drodze jej fetyszyzacji to zło. Zero zastanowienia...