Traktat o łuskaniu fasoli

Okładka książki Traktat o łuskaniu fasoli
Wiesław Myśliwski Wydawnictwo: Znak Seria: Proza literatura piękna
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
832400680X
Tagi:
literatura polska Nagroda literacka Nike Nagroda Literacka Gdynia
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
1636 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
369
53

Na półkach:

"Anty-traktat o łuskaniu fasoli
(pisany w styczniu 2009 roku przez dwudziestotrzylatkę)"


Takiego anty-traktatu starszy człowiek nie napisze, nie ma co nawet o tym marzyć. Nie oszukujmy się: łączy nas dziedzina literatury, jednak wszystko, co w jej obrębie, dzieli nas o całe pięćdziesiąt cztery lata przemijania. Wiesław Myśliwski został bowiem powołany do literatury w 1932 roku, ja w 1986. Mamy styczeń ’09, w którym próbuję zrozumieć sposób postrzegania – postrzegania wpisującego się w przeszłość – świata przez narratora „Traktatu o łuskaniu fasoli”. To tak, jakby usiłować pojąć świat Mickiewicza bądź Mrożka. Wszystko to przeszłość, dawna lub mniej dawna.
Jest styczeń ’09. Mam dwadzieścia trzy lata. „Traktat…” liczy 400 stron bez jednej. Jest ładnie oprawiony i ciężki, jeśli postrzegać go w kategoriach materialnej realizacji. Zdobył też literacką nagrodę NIKE Anno Domini 2007. Jednakże bądźmy szczerzy co do zawartości książki. Z punktu widzenia młodości jawi się jej treść jako gadanie starego dziadka właściwie o niczym konkretnym, gadanie rozwleczone jak stary sweter, z fabułą podziurawioną dygresjami, połataną tysiącem wątków i tematów, pozbawioną satysfakcjonującej pointy.
Oto zarys konstrukcyjny fabuły: gadanie o tym, co podczas wojny, dygresje, po wojnie, dygresje, podczas wojny, dygresje, przed wojną, dygresje, dygresje, dygresje. Litości! My mamy literatury o wojnie w jakiejkolwiek postaci po dziurki w nosie! Katowano nas tym w szkole, zaprawdę katowano nas niemiłosiernie. Mnóstwo w tej katordze tematycznej Myśliwskiego aforystycznego kiczu, który w swej sporej dawce i natężeniu urasta do monstrum moralizatorstwa w nudziarskim wydaniu. I nas od samego urodzenia moralizowano za pomocą „aforystycznych” porównań do grzeczniejszych, mądrzejszych, bardziej ulizanych – chciano nas wykoślawić w chodzące ideały, w alfy i omegi. Tymczasem literatura była dla nas sposobem wyzwolenia się z moralizatorskich kajdan, oddechem „Traktat…” w pewien sposób z powrotem nas w te kajdany zakuwa:
Nie tak, o niech pan popatrzy tu, na moje ręce.
Kiedy ludzi może coś podzielić, zawsze się podzielą.
Świat jest taki, jak Bóg opisał, a nie jaki człowiek widzi.
Brzytwę należy dobrać do swojej brody, wtedy najlepiej się goli.
Młody nie ma tej cierpliwości, której nabiera się z doświadczeniem.
I tak w koło Macieju przez 400 stron bez jednej. Nie chcemy tych łańcuchów, bo podczas lektury duszą nas i złoszczą, po przeczytaniu tylko śmieszą. Niestety, tak się dzieje, gdy autor próbuje na siłę wpakować w książkę tyle mądrości, ile wlezie. A my mamy naszą mądrość – dwudziestotrzyletnią. Natomiast mądrość Myśliwskiego, funkcjonująca w odległej przeszłości, jest nam obca, lecz bardziej niż o czas, chodzi w tym przypadku o obróbkę literacką, w jaką została ona ujęta. Coś jest w „Traktacie…” nie naszego, nie tylko przeszłość dawna, bardzo dawna. W tej mądrości bardziej od posmaku aforystycznego kiczu irytuje zbratana z nim wyrafinowana pokora, będąca alibi na zjedzenie wszystkich rozumów przez narratora. A co on myśli, że my – młodzi – tych rozumów nie zjedliśmy?! Bzdura! Pożarliśmy je już w czasach licealnych, kiedyśmy zaczynali pytać o sens naszej egzystencji, którą prędzej czy później powali nowotwór, którą już teraz nęka nerwica lękowa naprzemiennie z zaburzeniami łaknienia. Pytaliśmy i kołataliśmy o sens życia.. I na długo jeszcze przed lekturą „Traktatu…” poprzez pisma Dostojewskiego, Tołstoja, wielkiej literatury rosyjskiej doszliśmy do odpowiedzi zaskakującej: człowiek nie powinien pytać o sens życia, lecz raczej przyjąć do wiadomości, że to on jest o to pytany przez życie i w ciągu wypożyczenia od biologii na czas określony materialnego ciała (nękanego przez nerwicę lękową, zaburzenia łaknienia…), ma życiu na to pytanie udzielić przyzwoitej odpowiedzi. I z tą świadomością bawiliśmy się nad „Traktatem…” kosmykiem włosów, pisaliśmy sms-y, jedliśmy słone orzeszki, wymiotowaliśmy słonymi orzeszkami. Ziewaliśmy i tęskniliśmy za mądrością na miarę Dostojewskiego, Tołstoja…
„Traktat…” nie wniósł nic ważnego do naszego życia. Nie znaleźliśmy tu odpowiedzi na dręczące nas pytania. Z kolei rozpatrywany w kategoriach stricte literackich nie urzekł naszych recenzenckich serc. No ba, nawet nie starał się do nich zapukać.
Za co w takim razie nagroda NIKE przyznana Anno Domini 2007? Za warsztat, doskonałą gawędę, mądrość, interesującą fabułę traktującą o wojennych tragediach, wielki talent autora, za autorytet w końcu! Nic nie znaczy, że młodzi zasypiali nad książką, wszak w Polsce kanon tworzy pokolenie Myśliwskiego, bądź kuzyni i koledzy nieco młodsi od niego. A my – młodzi – jeśli nie jesteśmy ich wnukami lub chociażby ubogimi krewnymi, w środowisku krytyków niestety nie istniejemy. W literaturze nie istnieje również nasza tragedia nerwicy lękowej i zaburzeń łaknienia.
Reasumując: jest styczeń ’09. Mam dwadzieścia trzy lata. „Traktat…” liczy 400 stron bez jednej. Jest ładnie oprawiony i ciężki. Zdobył też literacką nagrodę NIKE Anno Domini 2007, a jego autor jest pisarzem niezwykle utalentowanym.
Mam gdzieś ten autorytet.

PS Takiego anty-traktatu starszy człowiek nie pojmie, nie ma co nawet o tym marzyć…

"Anty-traktat o łuskaniu fasoli
(pisany w styczniu 2009 roku przez dwudziestotrzylatkę)"


Takiego anty-traktatu starszy człowiek nie napisze, nie ma co nawet o tym marzyć. Nie oszukujmy się: łączy nas dziedzina literatury, jednak wszystko, co w jej obrębie, dzieli nas o całe pięćdziesiąt cztery lata przemijania. Wiesław Myśliwski został bowiem powołany do literatury w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    10 363
  • Przeczytane
    10 059
  • Posiadam
    2 129
  • Ulubione
    716
  • Teraz czytam
    537
  • Chcę w prezencie
    220
  • Literatura polska
    95
  • 2014
    67
  • 2021
    55
  • 2018
    55

Cytaty

Więcej
Wiesław Myśliwski Traktat o łuskaniu fasoli Zobacz więcej
Wiesław Myśliwski Traktat o łuskaniu fasoli Zobacz więcej
Wiesław Myśliwski Traktat o łuskaniu fasoli Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także