Całkiem sprawnie napisana książka. Nie do końca medyczny thriller, raczej powieść sensacyjna. Zaskakujące o tyle, że w pewnym sensie prorocza. W oryginale wydana w 1999, a więc jeszcze przed zamachami na WTC i kilkoma przypadkami ataków wąglikiem na terenie USA.
Sporo scen dość naiwnych. Główny, negatywny bohater to technik, były pracownik tajnej fabryki broni biologicznej w Swierdłowsku. Nic jednak nie wskazuje na to, że był technikiem bezpośrednio pracującym przy mikroorganizmach na stole laboratoryjnym a jedynie dozorującym urządzenia przemysłowe. Do tego nie trzeba mikrobiologicznej wiedzy a jedynie ścisłego przestrzegania procedur. Tymczasem jako emigrant, w USA w warunkach domowych przy wsparciu pewnej ekstremistycznej organizacji samotnie organizuje laboratorium mikrobiologiczne i rozpoczyna produkcję wąglika.
W posłowiu Cook sugeruje, że nie ma większej trudności w przygotowaniu tego typu broni i nie jest to kosztowne. Cóż, niewątpliwie jest to śmiesznie tanie w porównaniu z innymi typami broni masowego rażenia, ale - na szczęście - nie takie tanie, jak autor sugeruje i nie takie proste. Wymaga dość sporo wiedzy i doświadczenia czysto laboratoryjnego. Jakieś mikroorganizmy może sobie wyhodować każdy. I każdy to parę razy w życiu zrobił zostawiając otwarty słoik z dżemem w lodówce czy zafoliowany chleb w szufladzie. Ale wyizolowanie wąglika ze środowiska i namnożenie w choćby w mikroskali przemysłowej to raczej nie zadanie dla pojedynczego człowieka, który na co dzień musi zarabiać na życie jako taksówkarz.
W czasie lektury kolejne posunięcia bohaterów dość przewidywalne, pod koniec napięcie zamiast narastać, zaczyna siadać, ale epilog za to rewelacyjny. Tu Cook zaskoczył mnie zupełnie. Za to dodatkowa gwiazdka.
Nie jest prawdą to, co napisano w opisie. Do kostnicy nie trafiają zwłoki ludzi zmarłych w dziwnych okolicznościach a tylko jedna. Druga osoba trafiająca do szpitala i tam umierająca nie zostaje powiązana z pierwszą ofiarą a przyczyny jej śmierci nie wzbudzają żadnych podejrzeń. Stapleton również niewiele układa sobie w głowie, jego dociekania nawet schodzą na zupełne manowce. Nawet w chwili, kiedy przyczyna śmierci drugiej osoby zostaje odkryta, do odkrycia prawdziwego jej przebiegu wszystkim daleko, również Stapletonowi. Stapleton błądzi niczym ślepiec a rozwiązanie zagadki dokonuje się całkiem przypadkowo (dla Stapletona i jego przyjaciół) tuż przed końcem powieści.
Zaskakujące jest również tłumaczenie tytułu. Wektor (Vector) to coś trochę innego niż nosiciel. W powieści nikt nie jest nosicielem.

Całkiem sprawnie napisana książka. Nie do końca medyczny thriller, raczej powieść sensacyjna. Zaskakujące o tyle, że w pewnym sensie prorocza. W oryginale wydana w 1999, a więc jeszcze przed zamachami na WTC i kilkoma przypadkami ataków wąglikiem na terenie USA.
Sporo scen dość naiwnych. Główny, negatywny bohater to technik, były pracownik tajnej fabryki broni biologicznej...