Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu

Okładka książki Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu
Liao Yiwu Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią reportaż
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Poza serią
Tytuł oryginału:
For a Song and a Hundred Songs: A Poet's Journey Through a Chinese Prison
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2017-01-11
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-11
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380493520
Tłumacz:
Tomasz Bieroń, Agnieszka Pokojska
Tagi:
Agnieszka Pokojska Tomasz Bieroń Chiny literatura chińska literatura faktu reportaż więzienie
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Poezja zapełnia więzienia



1956 14 299

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
102 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
381
380

Na półkach:

Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu (2011)

„Pisałem tę książkę trzy razy ze względu na przeszkody piętrzone nieustająco przez chińską służbę bezpieczeństwa. [...] w latach 1990-1994 odbywałem czteroletni wyrok za to, że napisałem i kolportowałem wiersz, w którym potępiłem niesławne krwawe stłumienie przez władze państwowe prodemokratycznego zrywu studentów na placu Tian’anmen [Placu Niebiańskiego Spokoju] w 1989 roku” (str. 19). „Przekazanie tego dało mi poczucie godności” (str. 464).

Książką wciąga. Polskie tłumaczenie*, dokonane z wersji angielskiej (którą wobec zaawansowanych zmian redaktorskich można śmiało uznać za bazową) – czyta się dobrze. Narracja, mimo niekiedy słabych, i jakby na siłę wplatanych w tekst metafor mocno przykuwa uwagę. Brzmi szczerze. Autor nie przedstawia nam ugładzonego, wyidealizowanego obrazu swojej osoby – otwarcie pisze o szarym życiu w Syczuanie, swoich wadach i potknięciach, relacjach z żoną i bliskimi. Jego opowieść, często brutalna, niekiedy tragikomiczna, zdecydowanie nie pozostawia czytelnika obojętnym. Uczciwie opisane warunki bytowe osadzonych, ujęte w formie relacji z pierwszej ręki, które nie przemilczają kwestii trudnych, kompromitujących czy wstydliwych, mają zawsze szczególną wartość – tak jest i w tym przypadku.

Książka to także ciekawe świadectwo z czasów reform Deng Xiaopinga, który stwierdził że nie jest „ważne czy kot jest biały czy czarny – ważne by łowił myszy” i widząc jak dobrze radzi sobie kapitalistyczny Hongkong, Singapur czy Makao, postanowił pchnąć kraj w tym kierunku, przechodząc de facto na system wolnorynkowy... co teoretycznie mogłoby być idealną hybrydą gospodarki odgórnie planowanej z kapitalizmem, jest jednak czymś dużo bardziej odległym od ideału – obrazuje to znakomicie wykorzystywanie chińskich więźniów jako darmowej siły roboczej, opisane na łamach książki, czy dokumenty o warunkach pracy z tamtejszych fabryk. Owszem, ChRL ruszyła dzięki temu z kopyta ale zamiast starych bolączek niedostatku, zastoju, pojawiły się inne, między innymi hiper-wyzysk, a cenzura i totalitaryzm – jak były, tak są. Czy człowiek jest szczęśliwszy w nowych nike’ach, z butelką coli i smartfonem, ale bez realnego wpływu na prawo czy gospodarkę – to pytanie równie dobrze możemy postawić sobie.

Doświadczenia zza krat to potworne obciążenie psychiczne, trauma która zostaje z człowiekiem na całe życie, zwłaszcza jeśli odbiera się wolność obywatelowi który sobie na to nie zasłużył, a kraj który jest za to odpowiedzialny nie należy do czołówki tych które mają w poszanowaniu prawa człowieka. Upokorzenie, poczucie niemocy i zuchwałej niesprawiedliwości, wzmocnione brakiem zrozumienia i empatii, także ze strony najbliższych, potrafi sprawić że człowiek traci poczucie sensu i powoli gaśnie. Nie dziwi więc potrzeba podzielenia się smutnymi przeżyciami z szerszym gronem, opinią publiczną, i tym samym kontynuowania walki o zadeklarowane ideały. Miło jest myśleć że takie jednostki to pędzące kamienie, za którymi runie lawina... ale nim góra ulegnie erozji mogą minąć wieki. Polityczna bierność większości Chińczyków, którzy wolą się nie wychylać i za dużo nie myśleć – nie dziwi. (Zwłaszcza teraz, kiedy Państwo Środka z lokalnego gracza przeistacza się w światową potęgę).

Polscy czytelnicy, pamiętający czasy Solidarności, Okrągły Stół i dzikie lata 90-te powinni wyjątkowo dobrze rozumieć pisarza.

.

Angielski tytuł perypetii Liao jest bardzo poetycki – polski nie. („For a Song and a Hundred Songs: A Poet’s Journey Through a Chinese Prison”). Jest to też tytuł jednego z rozdziałów. O ile część druga w tłumaczeniu dosłownym brzmi fatalnie, to pierwszej zmieniać się nie powinno. Jest też nieco mylący, bo książka właściwie tyczy się realiów aresztu, a więc miejsca rządzącego się nieco innymi prawami niż więzienie.

Okres odsiadki Liao Yiwu to łącznie około czterech lat. 4/5 książki dotyczą pobytu w areszcie, gdzie odbył połowę wyroku jaki ostatecznie mu zasądzono. Pobyt w zakładach karnych, mimo że równie długi – został potraktowany bardzo skrótowo. Tę nieproporcjonalność tłumaczą refleksje autora i fakty które przedstawia, a w świetle których więzienie jawi się jako miejsce spokojniejsze i dające znacznie większą swobodę. Poza tym pierwsze doświadczenia zawsze są najsilniejsze.

W więziennych wspomnieniach skrobanych przez poetę można by spodziewać się wielu opisów płaszczyzn i sprzętów, drobiazgowych analiz, dopatrywania się kształtów w zaciekach i pęknięciach (jak w teście Rorschacha), a tu właściwie tego nie ma. Nie wiemy nawet jaki kolor miały ściany cel w których przebywał. O ile teatr wyobraźni to coś co mogłoby niepotrzebnie obciążać tekst, to szczegóły techniczne są ważne. Będąc w areszcie autor robi współosadzonemu herbatę, zalewa ją gorącą wodą – nie mówi jednak skąd ją bierze... z kranu, z czajnika... używa grzałki czy też przyniesiono ją wraz z obiadem? Warto by to poprawić.


* Z przekładu Wenguang Huanga na język angielski przełożyli: Agnieszka Pokojska i Tomasz Bieroń.

Uwagi odnośnie polskiej wersji i oryginału:
str. 17 – fatalna literówka w 11 linijce, zamiast „laureata” jest LAUREAT (tym samym zdanie to przypisuje pokojowego Nobla Liao Yiwu, nie Liu Xiaobo); str. 95 – klękli (klęli); str. 108 – „ludzie wylali się na krajobraz jak rzygowiny z ust pijaka” – natknąłem się na podobną metaforę w „Gommorze” Roberto Saviano, gdzie porównywał neapolski port do odbytu w trakcie przypisanych tej części ciała działalności; i tam i tu brzmi to podobnie: słabo, trochę grafomańsko (jedno z miast nad Jangcy Yiwu także przyrównuje do dupska).

W tekście jest sporo porównań – albo ich piękno i finezja giną najwyraźniej w tłumaczeniu, albo były i są słabe. Jest ich za dużo i przypominają stare teksty polskich hiphopowców („jesteś mokra jak Bonaqua, słodka jak vegeta, seksu głodna jak Carmen Electra” – itp.). Rzecz jasna nie wszystkie.

Str. 118 – szklana misa (szklana kula); str. 151 – „podjąć go pod nogi|” – ?!; str. 185 – „Północną Shibango” (Północna Shibango?); str. 230 – drzemkę poobiednią (poobiednią drzemkę); str. 313 – Jaki duży (jak duży, ewentualnie można dostawić przecinek po JAKI, co zmienia jednak nieco sens pytania); str. 322 – w trzeciej linijce jest SIĘ do skasowania; str. 433 – wcześniej (temu); żargonowe określenie „rudzi” konsekwentnie pisane jest z dużej litery – !?

Brakuje dwóch informacji od tłumaczy, mianowicie że tak jak w Japonii czy Korei, pierwsze jest nazwisko, potem imię, oraz że chiński X czytamy jak S.

PS „Prowadząc umarłych” jest świetnym dopełnieniem tej książki. Warto też sięgnąć po reportaże Hesslera.

Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu (2011)

„Pisałem tę książkę trzy razy ze względu na przeszkody piętrzone nieustająco przez chińską służbę bezpieczeństwa. [...] w latach 1990-1994 odbywałem czteroletni wyrok za to, że napisałem i kolportowałem wiersz, w którym potępiłem niesławne krwawe stłumienie przez władze państwowe prodemokratycznego zrywu studentów na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    382
  • Przeczytane
    138
  • Posiadam
    55
  • Teraz czytam
    8
  • Chcę w prezencie
    8
  • Azja
    6
  • Chiny
    5
  • Reportaż
    4
  • Ulubione
    4
  • 2021
    4

Cytaty

Więcej
Liao Yiwu Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu Zobacz więcej
Liao Yiwu Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także