Madagaskar. Okrutny czarodziej

Okładka książki Madagaskar. Okrutny czarodziej Arkady Fiedler
Okładka książki Madagaskar. Okrutny czarodziej
Arkady Fiedler Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry literatura podróżnicza
206 str. 3 godz. 26 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Iskry
Data wydania:
1982-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1982-01-01
Liczba stron:
206
Czas czytania
3 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
8320702119
Tagi:
madagaskar Fiedler czarodziej arkady
Średnia ocen

4,5 4,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1211
1155

Na półkach: , ,

Druga podróż Fiedlera na Madagaskar, i druga na temat tej wyspy książka. Niestety, jak to bywa w takich przypadkach, gorsza.
Przede wszystkim fatalne wydanie. Bardzo mało zdjęć (a autor opisuje co rusz dane miejsce czy zjawisko, które starannie sfotografował!),a jeśli są, to dodane dość przypadkowo i byle jak (zdjęcia sfotografowanych osób czy obiektów z 4 rozdziału są dodane w rozdziale 1 lub 2...).
Sama książka to przeplatanka trasy autora po Madagaskarze, opisu tego, kogo i co spotkał podczas tej wyprawy w latach 60' XX w., porównania z wyprawą poprzednią, oraz ogólnej historii wyspy. Fiedler przypomina historię kolonizacji Madagaskaru, najważniejszych podróżników, którzy na wyspę dotarli i ją opiewali, cytuje dawne książki o Madagaskarze itd. Trochę taki misz-masz. Ale i dużo cennych faktów.

Druga podróż Fiedlera na Madagaskar, i druga na temat tej wyspy książka. Niestety, jak to bywa w takich przypadkach, gorsza.
Przede wszystkim fatalne wydanie. Bardzo mało zdjęć (a autor opisuje co rusz dane miejsce czy zjawisko, które starannie sfotografował!),a jeśli są, to dodane dość przypadkowo i byle jak (zdjęcia sfotografowanych osób czy obiektów z 4 rozdziału są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
644
101

Na półkach:

Lata mijają a książki się nie starzeją. Podróż w czasie. Po takiej książce przychodzi dobry sen.

Lata mijają a książki się nie starzeją. Podróż w czasie. Po takiej książce przychodzi dobry sen.

Pokaż mimo to

avatar
4665
3433

Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam Fiedlera, a lektura "Madagaskaru..." przeniosła mnie sentymentalnie do czasów dzieciństwa, gdy pierwszy raz sięgnęłam po książki tego pisarza.

Wysłuchałam wspomnień z podróży w formie audiobooka, ale interpretacja nie była powalająca. Na szczęście sama treść okazała się na tyle ciekawa, że w pewnym momencie zaczęłam się skupiać tylko na niej, zapominając o monotonnym głosie lektora.

Fiedler opisuje Madagaskar, który zwiedził dwukrotnie, w latach 30. i 60. minionego wieku. Porównuje miejsca i poznanych ludzi, stwierdzając ze zdziwieniem, że niewiele się zmieniło. Nawet jeśli dzięki rozwojowi przemysłu rozbudowały się miasta, to wsie wciąż pozostały takimi samymi osadami, w których żyje się dzięki prymitywnemu rolnictwu, kultywuje oparte na zabobonach tradycje i powtarza los przodków.
Znaczącą zmianą na pewno było odzyskanie przez Madagaskar niepodległości - w 1960 r. kraj przestał być kolonią, co poprzedziły burzliwe zmiany polityczne. Fiedler opisuje je szczegółowo, sięgając także w odległą przeszłość wyspy, aż do czasów odkrycia jej na początku XVI wieku przez Portugalczyków.

Historia i teraźniejszość przeplatają się w tej książce nieustannie, co bardzo ożywia treść. Dzięki temu opowieść podróżnika nie jest tylko wykładem czy suchą relacją, wciąż mamy okazję porównywać dawne i współczesne obyczaje, burzliwe zdarzenia i mentalność Malgaszy, zmiany w świecie fauny i flory.
Autor sypie jak z rękawa różnymi anegdotami i ciekawostkami; jedne są zabawne, inne zaskakujące, jeszcze inne mrożą krew w żyłach.
Gdy pomyśli się, że Fiedler podróżował w czasach, gdy nikomu nie śniło się nawet o telefonach komórkowych i internecie, to nabiera się dla niebezpiecznych eskapad dużego podziwu.

Dawno nie czytałam Fiedlera, a lektura "Madagaskaru..." przeniosła mnie sentymentalnie do czasów dzieciństwa, gdy pierwszy raz sięgnęłam po książki tego pisarza.

Wysłuchałam wspomnień z podróży w formie audiobooka, ale interpretacja nie była powalająca. Na szczęście sama treść okazała się na tyle ciekawa, że w pewnym momencie zaczęłam się skupiać tylko na niej,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
122
32

Na półkach:

Madagaskar-porywa i czaruje. Jest czarnoksiężnikiem. Złe w piękne stroi i zabija. Kusi jak japońska kurtyzana. Piękny i magiczny. Mimo że pozornie odkryty to naprawdę-nie rozumiemy jego czaru.
A pan Arkady? Pan Arkady jest oczarowany. Ale nie zawsze czaruje mnie. Chwilami przynudza. Ale to tylko momentami. Wszystko piękne, ładne i poprawne. Tylko czy zasługujące na większą uwagę?

Madagaskar-porywa i czaruje. Jest czarnoksiężnikiem. Złe w piękne stroi i zabija. Kusi jak japońska kurtyzana. Piękny i magiczny. Mimo że pozornie odkryty to naprawdę-nie rozumiemy jego czaru.
A pan Arkady? Pan Arkady jest oczarowany. Ale nie zawsze czaruje mnie. Chwilami przynudza. Ale to tylko momentami. Wszystko piękne, ładne i poprawne. Tylko czy zasługujące na większą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
89

Na półkach: , ,

Sny o Madagaskarze

Zwykle jestem daleka od narzekania na współczesność, ale kiedy czytam Fiedlera, nie mogę się opędzić od myśli, że dziś już się tak nie pisze. I nie chodzi tylko o prosty fakt, że dziś mało kto mógłby sobie pozwolić na spędzenia kilku miesięcy albo nawet lat w jakimś miejscu bez pewności, czy w ogóle powstanie z tego tekst. Nie wspominając już nawet o możliwości powrotu po latach do tego samego tematu. Mam na myśli raczej fakt, że dziś już nie pisze się w taki sposób. W reportażu zapanowała językowa prostota i oczywistość stylu. Próby uczynienia z reportażowego tekstu literatury są nawet źle widziane. Ceni się dosadność i język przypominający mówiony. Dlatego tak bardzo zdziwiłam się, kiedy otworzyłam książkę Madagaskar, okrutny czarodziej, i nagle - bez żadnego ostrzeżenia - znalazłam się na tropikalnej wyspie, w buszu pełnym niesamowitych gatunków roślin i niespotykanych nigdzie indziej zwierząt, na głowę spłynął mi żar równikowego słońca, a w nozdrza wdarł się zapach egzotycznych kwiatów. Takich opisów nie powstydziłaby się Orzeszkowa!

"Za to Katsepa była ślicznym dla oka ustroniem i odpowiadała wszystkim ogranym ideałom, wydumanym przez lubowników mórz tropikalnych: palmy kokosowe pyszniły się tu urodziwsze niż gdzie indziej, malownicza pycha rozpierała chaty z bambusów, piasek pieścił tu nogi po kostki nie gorzej niż w klasycznych filmach o Tahiti, a w hotelu witała nas uśmiechem rozgwarzona rozwódka, madame Gordon. "

Zatęskniłam tez za czasami, w których nie można było tak łatwo zamaskować braku zainteresowania drugim człowiekiem czy nawet pogardy wobec niego poprawnością polityczną. Dziś tak wielu podróżników boi się chociażby użyć słowa murzyn, ale między wierszami można wyczytać ich poczucie własnej wyższości. Wielu goni za kolorowymi i egzotycznymi plemionami czy obyczajami, żeby je opisać, ale nawet do głowy im nie przyjdzie, żeby zrozumieć. Bo zrozumienie wymaga postawienia się na równi z drugim człowiekiem. A czy można zrównywać się z ludźmi wierzącymi w zabobony, jeśli jest się światłym Europejczykiem? Czy nie szaloną wydaje się myśl, że ktoś może być szczęśliwy, żyjąc na swój sposób, a nie tak jak my? Fiedler nie przebierał w słowach, mieszkańców Madagaskaru nazywał barbarzyńcami. Ale, słowo daję, gdybyśmy wszyscy mieli tyle zrozumienia wobec siebie co on wobec swoich ukochanych Malgaszów, świat byłby dużo lepszym miejscem. Fiedler nie jest w Malgaszów ślepo zapatrzony, po prostu dostrzega hart ich ducha, dla którego ujście stanowią wierzenia, obyczaje i kult przodków. Pewnie dużo w tym romantyzmu, próby zatrzymania znikającego świata. Autor doskonale zdaje sobie sprawę, że zachodnie obyczaje prędzej czy później zagoszczą w malgaskich chatach, a wierzenia znikną jak dawni władcy tej krainy, krokodyle. Przez stulecie niepokonane, uległy w końcu ekonomii, musiały odejść, kiedy skoczyła cena ich skór na światowym rynku. Pewnie i duchy przodków będą musiały niedługo się wyprowadzić.

"Myśląc o tym, nie mogłem uwolnić się od uczucia bzdurnego żalu. Wiadomo, że zawrotny postęp, jaki ogarnął dziś cały bez wyjątku glob, już w krótkim czasie przepędzi czumbę Malgaszów na wszystkie wiatry, i co więcej, postęp bezapelacyjnie wyrzuci na śmietnisko także inne czumby innych ludzi, nie wykluczając i naszych, własnych czumb przyczajonych w domowych zaułkach i mrocznych kruchtach. Więc pozbędziemy się resztek przesądów, otrząśniemy się z przestarzałych nawyków, chłodny rozum weźmie górę, będziemy trzeźwiejsi, ale, tam do licha, czy będziemy szczęśliwsi? "

Zadziwiająca jest lekkość i subtelna ironia z jaką autor czyni uwagi nie tylko o malgaskiej cywilizacji, ale i o naszej własnej.

"Znacznie gorzej, wręcz potępiająco, obeszła się historia z następczynią Radamy, wdową po nim, królową Ranavalona I, której przypięto przezwisko Okrutnej. Babsztyl stał się symbolem wszystkiego, co okropne i krwiożercze, zdobył światową sławę jako ostatnia jędza, potwór i megiera. A że doszło do tej paskudnej opinii, że Ranavalona nawarzyła sobie piwa, zawdzięczała to przede wszystkim niewybaczalnej winie: naraziła się Londyńskiemu Towarzystwu Misyjnemu.
Puszczono by jej płazem, że po śmierci męża, chcąc zapewnić sobie spokojny tron, kazała wymordować wszystkich jego krewnych, jego matkę, siostrę, kuzynów i moc oddanych jego pamięci oficerów: przecież Europa, dawnymi czasy, znała podobne praktyki w rodzinnych machlojkach własnych możnych i królów. Więc Ranavalonie darowano by także i to, że srodze polubiła truciznę tanguinu i stosowała ją w malgaskim sądownictwie na każdym kroku, na niebywałą dotychczas masową skalę. Cale wsie i rejony poddawano sądom bożym i ponoć w ten sposób od tanguinu zginęło w samej Imerinie - według H. Rusillona - więcej niż dwieście tysięcy ludzi; ale przecież to byli sami Malgasze i któż by w Europie losem ich zawracał sobie głowę? (...) Ranavalona uznała za konieczne oczyścić atmosferę i zaczęła wyganiać z Madagaskaru Europejczyków,w tym wszystkich pastorów, natomiast malgaskim chrześcijanom, stronnikom angielskich misjonarzy - a było ich kilkanaście tysięcy - kazała wrócić do fetyszyzmu, wiary ojców. Niektórzy wyjątkowo gorliwi zwolennicy obcych panów odmówili, więc około dwustu z nich, uznanych za zdrajców ojczyzny, znalazło śmierć, zrzucono ich ze skały poniżej Pałacu Królowej. (...) proces historyczny, wytoczony jej za to przez świat, Ranavalona z kretesem przegrała."

Madagaskar, okrutny czarodziej jest zbiorem zapisków Fiedlera z drugiej jego podróży na wyspę. Pierwszą odbył jeszcze przed II wojną światową. Nie mógł nie wrócić, bo - podobnie jak dziesiątki innych podróżników - dał się uwieźć tej zwodniczej wyspie. Całe narody marzyły o jej podboju i zdobyciu tamtejszych bogactw. Urzeczeni rajskimi zatoczkami żeglarze dawali się omotać, żeby później napotkać tylko nieprzyjazną przyrodę, a często także śmierć. Tak już chyba musi być. Dusza ludzka jest romantyczna i za nic nie chce się uczyć na błędach poprzedników.

http://zapiekankakulturalna.blogspot.com/2014/03/sny-o-madagaskarze.html

Sny o Madagaskarze

Zwykle jestem daleka od narzekania na współczesność, ale kiedy czytam Fiedlera, nie mogę się opędzić od myśli, że dziś już się tak nie pisze. I nie chodzi tylko o prosty fakt, że dziś mało kto mógłby sobie pozwolić na spędzenia kilku miesięcy albo nawet lat w jakimś miejscu bez pewności, czy w ogóle powstanie z tego tekst. Nie wspominając już nawet o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
485
4

Na półkach:

Autor powraca na Madagaskar, gdzie spędził trochę czasu przed wojną (drugą światową) i porównuje co się zmieniło. Z lektury utkwiły mi w pamięci trzy epizody:
- Na wyspie (albo przynajmniej pośród jednego z jej ludów) panuje zwyczaj, że jeżeli kobiecie nie spodoba się kandydat na męża, może uniknąć niechcianego związku, jeśli uda się jej uciekać przed wybrankiem przez jakiś czas. I Fiedler obserwował właśnie takie "zawody sportowe", kiedy to młoda i piękna dziewczyna próbowała wymknąć się brzydkiemu staruszkowi. Niby wiek i sprawność fizyczna przemawiały za dziewczyną, ale dziadek okazał się wytrzymały i pewnie był "in want of a wife" (jakby napisała klasyk). Wynik zawodów do sprawdzenia w książce.
- Autor rozmawiał z młodym i zdawałoby się nowoczesnym Malgasem, ale podczas konwersacji musiał nad swoim towarzyszem niespodziewanie przeskoczyć, żeby złapać rzadki okaz motyla, który przysiadł sobie nieopodal. I wtedy Malgas przerwał rozmowę zmieszany, pożegnał się i szybko się oddalił. Okazało się, że przeskoczenie nad kimś, jest na Madagaskarze jednym z licznym tabu, przesądów pokutujących nawet wśród zdawało się postępowych tubylców.
- Fiedler odwiedzał pewnego postępowego tubylca i dostrzegł u niego na półce książkę swojego autorstwa. Wziął ją do ręki, ale wydawała się podejrzanie gruba. Po bliższym zbadaniu okazało się, że z książki Fiedlera jest tylko obwoluta, w środku natomiast znajduje się ukryty "Kapitał" Marksa. Autor zamiast słusznie zasmucić się, że Malgas od ciekawych książek podróżniczych woli jakieś nudy o walce klas, zgodnie z duchem tatmych czasów pochwala młodzieńca, który niechybnie jest spiskowcem próbującym uwolnić swoją wyspę od francuskiego jarzma kolonializmu.

Poza tym sporo jest o przyrodzie, Fiedler ugania się bodajże za lemurami.

Można przeczytać, ale najpierw dobrze jest zapoznać się z relacją z przedwojennego pobytu autora na wyspie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/56263/madagaskar-goraca-wies-ambinanitelo

Autor powraca na Madagaskar, gdzie spędził trochę czasu przed wojną (drugą światową) i porównuje co się zmieniło. Z lektury utkwiły mi w pamięci trzy epizody:
- Na wyspie (albo przynajmniej pośród jednego z jej ludów) panuje zwyczaj, że jeżeli kobiecie nie spodoba się kandydat na męża, może uniknąć niechcianego związku, jeśli uda się jej uciekać przed wybrankiem przez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    159
  • Chcę przeczytać
    91
  • Posiadam
    32
  • Podróżnicze
    7
  • Afryka
    5
  • Podróże
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Reportaż
    3
  • Audiobook
    2
  • Literatura polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Madagaskar. Okrutny czarodziej


Podobne książki

Przeczytaj także