Na tle wszystkich utworów Nicholasa Sparksa jakie przeczytałam, "Noce w Rodanthe" różnią się pewnym małym szczegółem.
Przy każdej z poprzednich przeczytanych przeze mnie książek tego autora łezka kręciła się w oku. Tu było inaczej - płakałam jak bóbr.

Faktycznie, jak każda książka pana Sparksa i ta było przepiękną historią miłosną opowiadającą o tym, że niezależnie od wieku i od wydarzeń, które miały miejsce w ludzkim życiu, każdy człowiek zasługuje chociaż na odrobinę szczęścia i miłości u boku drugiej osoby.
Moim zdaniem jednak, w książce chodziło o coś zupełnie innego niż piękno relacji damsko-męskich. Uważam, że puentą całej historii było to, jak ważne dla dzieci jest zainteresowanie i miłość rodzica. Nieważne, czy jesteśmy mali i trzymamy się rąbka maminej spódnicy czy też osiągneliśmy już wiek pewnej dojrzałości i potrzebujemy wsparcia matki i ojca w podejmowaniu trudnych życiowych decyzji. Ważne jest to, że tak naprawdę zawsze będziemy dziećmi i świadomość, że mamy kogoś takiego jak mama i tata, którzy zawsze uśmiechną się do nas ciepło gdy ciężko nam na sercu.
Ten wątek całej historii urzekł mnie najbardziej i spowodował wodospad łez :)

Na tle wszystkich utworów Nicholasa Sparksa jakie przeczytałam, "Noce w Rodanthe" różnią się pewnym małym szczegółem.
Przy każdej z poprzednich przeczytanych przeze mnie książek tego autora łezka kręciła się w oku. Tu było inaczej - płakałam jak bóbr.

Faktycznie, jak każda książka pana Sparksa i ta było przepiękną historią miłosną opowiadającą o tym, że niezależnie od...