Z pewnością "It Ends with us" Colleen Hoover jest moim największym pozytywnym zaskoczeniem tego roku.
Obawiałam się, że zbyt duży marketing może wyolbrzymiać to, co słyszałam o książce i uwielbiam ten moment, kiedy oprócz przepięknej okładki, historia zawarta w książce urzekła i chwyciła mnie mocno za serce, przeszywając aż po czubki palców, ale od początku...

Naszą główną bohaterką jest Lily Bloom dwudziestotrzyletnia dziewczyna, która po studiach przeprowadziła się do Bostonu, pracuje w firmie, ale nie jest tym szczególnie usatysfakcjonowana, ponieważ jej wielką miłością jest ogrodnictwo, a kwiaciarnię, którą z czasem otworzyła była spełnieniem jej marzeń i odniosła wielki sukces, gdyż była to kwiaciarnia dla osób, które nie lubią kwiatów z "niestandardowymi" kolorami.
Zanim jednak otwiera kwiaciarnię jednego wieczoru poznaje Ryle'a, dość aroganckiego, bezczelnego przyszłego neurochirurga, który wobec postaw życia jest jej totalnym przeciwieństwem. Mimo tego szczerość i otwartość sprawia, że ten jeden niepozorny wieczór długo utkwił w pamięci dwojga osób, zwłaszcza ich "naga prawda".
Splot losów sprawia, że poznaję siostrę Ryle'a i ją zatrudnia w swojej kwiaciarni, a emocje z tym związane znów są żywe i bardzo silne, kiedy ponownie się spotkają. Z czasem relacje między nimi mocnej się zaciskają, ale wtedy pojawia się widmo przeszłości - jej dawna miłość, która wiele spraw komplikuje, gmatwa, ale również ujawnia i pomaga jej poukładać.
W historii ujawniają się treści jej dawnych pamiętników, które pisała jako nastolatka i opowiadają nam o tym jak poznała Atlasa oraz powiedziało bardzo dużo o tym, jakim była młodym, wrażliwym człowiekiem, który nie wstydził się komuś pomóc, kto tej pomocy potrzebował. A potem ta osoba w teraźniejszości mogła pomóc jej, odwdzięczając się za ratunek w przeszłości.
Chcecie więcej?
To sięgajcie po książkę, więcej już nic nie spoileruje.

Zawsze powtarzałam, że najlepsze historie pisze nam życie, jeśli osoba potrafi ubrać opowieść w odpowiednie słowa, to wychodzi im coś naprawdę bardzo dobrego i autentycznego. Taka właśnie jest powieść "It ends with us".

Styl pisania jest niezwykle lekki, ale również przemyślany. Wszystko jest niezwykle proste i nawet nie wiem, kiedy skończyłam czytać ostatnią stronę książki. Po raz kolejny było mi smutno, że to już koniec.

Bohaterowie są tacy różni, jak różni mogą być ludzie. Są zabawni, charakterystyczni, ale także nastawieni na sukces i swoje cele. Są dobrymi ludźmi, którzy czasem popełniają złe rzeczy, które zranią tych, których kochamy najbardziej.
Do tego te emocje, one dużo zrobiły w tej historii...
Zdecydowanie za dużo... Dobrego.

Do tego ta okładka!
Uwielbiam to zestawienie kolorów!

Ale...
Znalazłam kilka literówek, które aż zakuły mnie w oczy.
O nie!

Ale...
Jeżeli chcecie szczerości, autentyczności i historii, które napisało życie, to książka jest dla ciebie.
Jeżeli słowa tworzą wspaniałą, wrażliwą i przepełnioną emocjami historię, to czemu wciąż jej nie przeczytałeś? Myślę, że się na niej nie zawiedziesz.

Z pewnością to najlepsza książka tej pisarki i nie pozostaje mi nic innego jak ciepło i szczerze ją polecić.
Jestem na tak!

P.S Colleen Hoover zyskała nową, zachwyconą stałą czytelniczkę.

Z pewnością "It Ends with us" Colleen Hoover jest moim największym pozytywnym zaskoczeniem tego roku.
Obawiałam się, że zbyt duży marketing może wyolbrzymiać to, co słyszałam o książce i uwielbiam ten moment, kiedy oprócz przepięknej okładki, historia zawarta w książce urzekła i chwyciła mnie mocno za serce, przeszywając aż po czubki palców, ale od początku...

Naszą...