...i nigdy nie chodziłem do szkoły
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- …Und ich war nie in der Schule
- Wydawnictwo:
- Element
- Data wydania:
- 2016-03-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-03-17
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365532039
Książka “…I nigdy nie chodziłem do szkoły” André Sterna opowiada o szczęśliwym dzieciństwie, przepełnionym zaufaniem, wolnym od rywalizacji i ocen. To opowieść o dziecku, dla którego entuzjazm i zachwyt stanowiły naturalne i niewyczerpalne źródło inspiracji oraz motywacji do działania.
Stern dzieli się swoją historią – doświadczeniem człowieka, który nigdy nie uczęszczał do szkoły. Jego opowieść to niesamowita, pełna plastycznych opisów i interesujących anegdotek podróż do przeszłości. To również prawdziwe świadectwo dziecięcego entuzjazmu, który w odpowiednich warunkach, może stać się podstawą wszechstronnego rozwoju.
“…I nigdy nie chodziłem do szkoły” przeczy wcześniejszym poglądom, które życie z dala od szkoły utożsamiały z dzikimi, aspołecznymi analfabetami. Stern dowodzi, że zachwyt dziecka, niczym nieskrępowana możliwość podejmowania różnych aktywności oraz brak ograniczeń czasowych i presji stanowią sedno poznania świata.
Książka ta nie stanowi pochwały konkretnej metody, poradnika dla nonkonformistów, czy też krytyki szkoły. Jest świadectwem, źródłem inspiracji, zaproszeniem do różnorodności oraz wezwaniem do zachwytu.
To, o czym mówię, to nie metoda, tylko postawa życiowa. Postawa zaufania. Ukułem sobie takie pojęcie: ekologia dzieciństwa. To zaproszenie do stawiania pytań, ale zamiast pytać, czego ja mogę nauczyć dziecko, trzeba pytać, czego mogę nauczyć się od dziecka. Dzieci nie uznają hierarchii wartości, rasizmu, seksizmu, są otwarte na innych ludzi, nie patrzą na religię, stan posiadania, kolor skóry, nie trzeba ich uczyć tolerancji, bo nie wiedzą, co to jej brak. Otwartość, brak stereotypów – oto droga do lepszego świata. Dzieci są otwarte, szukają różnorodności, intuicyjnie czują, że to je wzbogaca, współpracują z innymi, umieją wykorzystywać wiedzę innych, by razem stworzyć to, czego w pojedynkę nie dadzą rady
André Stern
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Edukacja wyboru
- Kto normalny pamięta czego uczył się w szkole? - pyta retorycznie Angelika Talaga w błyskotliwym wykładzie TED pod tytułem „Co szkoła robi z mózgami dzieci?”. Odpowiada jej śmiech widowni. Prelegentka patrzy na salę, lekko się uśmiechając – Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego się śmiejecie, bo powiedziałam jedną z najtragiczniejszych rzeczy jaką może powiedzieć osoba jakkolwiek związana z edukacją do osób jakkolwiek związanych z edukacją.
Gdy przyjrzy się nieco badaniom na temat tego, jak uczy się mózg lub zaobserwuje aktualne wymagania rynku pracy nietrudno dojść do wniosku że polski system edukacji wymaga gruntownej reformy. No dobrze, ale jak do tego problemu ma się historia Andre Sterna, który nigdy nie był uczniem tradycyjnej szkoły? Nigdy nie zdawał państwowego egzaminu, całe życie mógł podążać za swoimi zainteresowaniami i poświęcać czas na to, na co aktualnie miał ochotę?
Mogłoby się wydawać, że książka napisana przez człowieka wychowanego niejako poza systemem edukacji będzie manifestem przeciwko tradycyjnemu nauczaniu. Nic bardziej mylnego, Stern nie protestuje, nie wiesza psów, nie oskarża. Stern opowiada. ...i nigdy nie chodziłem do szkoły opisuje jego codzienne życie od wczesnego dzieciństwa po dorosłość. Jego aktualne pasje, zajęcia, różnego rodzaju próby i doświadczenia (jak na przykład przekonał się, że interpunkcję jednak warto stosować w swoich tekstach). Co ciekawe, sam przyznaje, że jego rozwój miał bardzo płynny charakter – nie umie dokładnie wskazać przejścia od dzieciństwa do nastoletniości czy wejścia w dorosłość. Obcy był mu bunt nastolatka i niepewność po opuszczeniu murów szkoły:
Nie byłem trzymany pod mniej lub bardziej przezroczystym kloszem, nawet w imię „mojego dobra”. Byłem zanurzony w bezkresnym, barwnym, zaskakującym, szumiącym oceanie prawdziwego życia. W tej głębi spotkanie z innym człowiekiem, czy nawet konfrontacja z nim, nie sprowadza się do wyrwanej z kontekstu teorii, przekazywanej przez zewnętrzną, stronniczą instytucję. Jest ono raczej naturalnym, niepodważalnym elementem życia, podobnie jak napotykane osoby.
Zabierając się za lekturę wyobrażałam sobie, że książka będzie rozprawą o nauczaniu domowym, być może o przewadze tego podejścia nad tradycyjną szkołą. Tymczasem Stern nie zajmuje się polemiką. Opisuje swoje codzienne życie momentami z kronikarską dokładnością, co może nużyć, gdy nie podziela się jego zainteresowań. Jak jednak lepiej opisać codzienność dziecka żyjącego bez szkoły? Ta forma pozwala poznać kontekst jego zainteresowań – muszę przyznać że były bardzo rozległe (od metalurgii przez dziennikarstwo po grę na gitarze i lutnictwo).
Na końcu książki pojawiają się pytania i odpowiedzi, a także opisane są popularne mity na temat uczenia w domu. Andre Stern dobrze zdaje sobie sprawę jakim ewenementem było jego doświadczenie. Widać lekką irytację nad ciągłym zdumieniem którego doświadcza ze strony rozmówców. Co ciekawe, bardzo zręcznie odpowiada na pytania usiłujące ocenić jego poglądy i doświadczenia na dwubiegunowej skali. Bardzo dokładnie widać tam jego niezależne myślenie. Nie inaczej jest, gdy rozmówcy przypisują mu ortodoksyjny stosunek do edukacji:
Wciąż muszę podkreślać, że nie walczę o likwidację instytucji szkoły, i tak czy owak nie mogę zaproponować uniwersalnego rozwiązania. Wręcz przeciwnie, wierzę tylko w rozwiązania indywidualne! Ale żeby je znaleźć, trzeba dać ludziom pełny obraz sytuacji. Tylko w tym celu spisałem swoją historię
Warto wspomnieć, że Andre Stern jest synem Arno Sterna, znanego z dokumentu Alfabet, w którym między innymi prezentuje swoją pracownię, gdzie dzieci mają przestrzeń do ekspresji za pomocą sztuki. W książce również Arno i jego żona opowiadają co motywowało ich decyzję do nieposyłania swoich dzieci do szkoły. Czekam z niecierpliwością na polskiego Sterna, który opisze swoje doświadczenia w naszych realiach. Wyobrażam sobie, że po tę książkę sięgną sympatycy edukacji alternatywnej. Ostatnio pojawia się coraz więcej tego typu pozycji w Polsce, tematyka ta jednak wciąż jest białą plamą na mapie wydawnictw o tej tematyce.
Anna Kaczmarczyk
Książka na półkach
- 260
- 105
- 18
- 3
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
Opinia
Każdy z nas chodził do szkoły. Taki przymus i obowiązek, narzucony ustawowo. Niektórzy mieli przyjemne doświadczenia, inni - mniej. Niektórzy woleliby pewnie o tym zapomnieć. Andre Stern nie chodził w ogóle. Do żadnej. Nigdy. I żyje. Świat się nie skończył. Jest szczęśliwym mężem i ojcem, spełnionym artystą, interesuje się wieloma dyscyplinami. Szkoła wcale nie była mu potrzebna, żeby wyrosnąć na porządnego człowieka.
A u nas wciąż pokutuje model pruski, który ma kształcić kadetów w parawojskowym drylu. Cóż, takie relacje jak Sterna, trochę zmieniają ten obraz.
Książka to nieco nieskładnie napisana biografia człowieka, który opisuje swoje szczęśliwe dzieciństwo i wiek - nazwijmy go - wczesne lata 20-te. Jak się bawił, czego się uczył, czym się interesował i jak go wspierała w tym rodzina. Interesujące, choć z kilkoma zastrzeżeniami.
Wbrew temu, co pisze sam autor - że był zwyczajnym dzieckiem i każde w jego sytuacji mogłoby tak się rozwinąć - wydaje mi się, że jednak był dzieckiem wyjątkowym. Mam wrażenie, że wymaga szczególnych predyspozycji psychicznych, a raczej uporu i nieludzkiej wręcz determinacji, żeby np. przez trzy miesiące bez końca i z własnej inicjatywy, bez pomocy kogoś z zewnątrz, studiować konstrukcję silnika samochodowego, żeby skonstruować własny. W wieku mniej niż dziesięciu lat. Żeby konstruować i projektować własne aparaty foto, mając lat sześć... Żeby znosić porażki i się nie poddawać, bo choć autor o tym nie pisze (o tym niżej), choćby z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że porażki musiały go spotkać.
Drugie zastrzeżenie to hiperoptymizm, który bije z kart tej książki. Wszystko się udawało, żadnych porażek ani potknięć, rodzina go kochała i zawsze wspierała, choćby nachrzaniał przez trzy miesiące na perkusji czy innych skrzypcach, miał mnóstwo znajomości i np. dyrektor fabryki Renault to jego wujek, a dziadek zna się na tym, a ciotka na czym innym, itd. Po prostu sielanka. I tu znowu coś mi zgrzyta, bo nie można tego zastosować do "zwyczajnego dziecka w zwyczajnej rodzinie" jak pisze autor. To raczej sytuacja wyjątkowa, a nie zwyczajna.
Podsumowując, książka ciekawa, aczkolwiek te dwie poważne wady nie pozwoliły mi się poczuć, jakbym miał do czynienia z prawdziwym człowiekiem. Raczej z jego wyidealizowanym, wygłaskanym obrazem. Jeśli tak jest, to nie jest to biografia, lecz fantazja. A jeśli nie, to autor przeczy sam sobie, że był zwyczajnym dzieckiem.
Każdy z nas chodził do szkoły. Taki przymus i obowiązek, narzucony ustawowo. Niektórzy mieli przyjemne doświadczenia, inni - mniej. Niektórzy woleliby pewnie o tym zapomnieć. Andre Stern nie chodził w ogóle. Do żadnej. Nigdy. I żyje. Świat się nie skończył. Jest szczęśliwym mężem i ojcem, spełnionym artystą, interesuje się wieloma dyscyplinami. Szkoła wcale nie była mu...
więcej Pokaż mimo to