"Chcę powiedzieć, że jeśli człowiek chce wyjść na prostą,
musi się zaakceptować takim, jakim jest. Musi znaleźć w sobie pozytywne cechy i pamiętać o nich za wszelką cenę."

Są takie książki gdzie okładka obiecuje niesamowite wrażenia i takie same emocje. Okładka z której aż krzyczy, że to właśnie przy TEJ książce KING płakał jak bóbr lub niemalże był bliski śmierci ze śmiechu. Mam wrażenie, że modnym się stało rzucanie biednym Kingiem po okładkach książek. Ok, do rzeczy. Reality Show. I od razu myślisz, że to może kolejny "Uciekinier" albo "Igrzyska śmierci".
Po przeczytaniu tych kilku słów na odwrocie od razu wyobraziłam sobie fenomenalny "Cube" tyle, że w wersji książkowej. To by było coś..
Początek kojarzy mi się z ciemnym pomieszczeniem albo przestrzenią w której szybko wyłaniają się błyskające kontury i znikają. Coś widać ale do końca nie wiadomo co. Potem coraz więcej i więcej szczegółów pojawia się przed oczami. Końcowy ogromny błysk czyli finał zaskakuje bardzo. I tu przyszedł mi na myśl dość mroczny film w którym bogaty i znudzony życiem mężczyzna (w roli głównej Michael Douglas) bierze udział w tajemniczej "Grze". Swoją drogą show "Oko Kaina" też mogłoby wydać się grą, jednak nie ma tu wielu żyć a za rogiem nie czeka na bohaterów apteczka.
Książka być może nie porwała mnie jakimś niesamowitym klimatem, nie miałam po niej koszmarów (może i dobrze) jednak zasłużyła na przyzwoitą ocenę. Na plus sam pomysł no i przede wszystkim zakończenie.

"Chcę powiedzieć, że jeśli człowiek chce wyjść na prostą,
musi się zaakceptować takim, jakim jest. Musi znaleźć w sobie pozytywne cechy i pamiętać o nich za wszelką cenę."

Są takie książki gdzie okładka obiecuje niesamowite wrażenia i takie same emocje. Okładka z której aż krzyczy, że to właśnie przy TEJ książce KING płakał jak bóbr lub niemalże był bliski śmierci ze...