Mam wrażenie, że Mroczny zakątek upadł na moją drogę czytelnika przede wszystkim po to, aby utwierdzić mnie w przekonaniu, że Gillian Flynn naprawdę potrafi dobrze pisać. Lektura do ucieknięcia i schowania w mrocznym zakątku przed autorką mnie nie zmusiła, więc jak już się pewnie domyślacie, warto było czytać.
***
W Kansas City mieszka sobie Libby. Libby Day. W wieku siemiu lat, jako jedynej udało jej się przeżyć w masakrze, w której zginęły jej mama i dwie starsze siostry. O morderstwo został posądzony Ben, brat Libby. Odsiaduje wyrok dożywocia, a siostra, wciąż mała w jego wyobrażeniach, ciągle żyje przeszłością. W momencie kiedy leniwiej Libby brakuje już hajsu, bo jak każdy wie na nicnierobieniu zarobić nie da rady, dostaje wiadomość od Lyle'a który proponuje jej zapłatę za rozdrapywanie dawnych ran. Należy on do Klubu Kryminalnych Ciekawostek, czyli zbioru ludzi, którzy z teorii chcą rozwiązać nierozwiązane a czasem i rozwiązane zagadki, a tak naprawdę, przyznajmy, mają problemy ze sobą i chcą pozorować życie 'po coś'. Libby ma jednak gdzieś powody, dla których ci ludzie odstawiają tę całą szopkę, bo liczy się kasa na czynsz, a reszta nie ma znaczenia. Okażmy miłosierdzie i wybaczmy; w końcu ludzie leniwi mają w życiu trudniej.

Można tu mówić o doskonale wykreowanej atmosferze i klimacie grozy, czy o kolejnym mocnym kobiecym charakterze. Flynn przekonuje mnie, że to właśnie ona zasługuje na miano największej feministki w stanie Missouri. Wszystko przez te bohaterki, które nie dadzą sobie w kulki dmuchać.

PS. Nie oglądajcie ekranizacji tej książki, no chyba że chcecie być świadkami osobliwego cudu, bo w tym filmie zepsuli nawet to, co wydawałoby się niemożliwe do zepsucia. Począwszy od tego, że trollowata w książce Libby w filmie zamienia się w śliczną Charlize Therone (czy im się naprawdę wydaje, że jeżeli przez cały czas trwania zdjęć każą pięknej kobiecie nosić baseballówkę, to ta zrobi się przez to brzydsza?) i zmienianie książkowego stycznia na październik, bo nie chciało im się aż śnieg spadnie czekać, po to że gdybym książki wcześniej nie przeczytała, to nieładnie mówiąc, gówno bym zrozumiała.
Za radę nie dziękujcie.

Mam wrażenie, że Mroczny zakątek upadł na moją drogę czytelnika przede wszystkim po to, aby utwierdzić mnie w przekonaniu, że Gillian Flynn naprawdę potrafi dobrze pisać. Lektura do ucieknięcia i schowania w mrocznym zakątku przed autorką mnie nie zmusiła, więc jak już się pewnie domyślacie, warto było czytać.
***
W Kansas City mieszka sobie Libby. Libby Day. W wieku siemiu...