Marsjańska gorączka

Okładka książki Marsjańska gorączka
Marcin Pełka Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
218 str. 3 godz. 38 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Marsjańska gorączka
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
218
Czas czytania
3 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379429189
Tagi:
science fiction
Średnia ocen

                5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
552
87

Na półkach: ,

Jest oczywiste, że dobre science fiction nie jest złe. Podchodziłam nieco nieufnie do pozycji Marcina Pełki „Marsjańska gorączka”. Dotychczas czytywałam oprócz Lema, samych anglojęzycznych twórców tego gatunku. Ale trzeba próbować nowych rzeczy. Tak więc, dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res, miałam okazję poeksperymentować. Mój chłopak ciekawie zaglądał mi przez ramię. Jestem o wiele większą fanką kryminałów i horrorów, jednak jego można nazwać fanatykiem science fiction. Tyle, ile on tego przeczytał, o mamuniu… Widziałam część jego kolekcji, która ocalała po przeprowadzce i robi wrażenie. A czy wrażenie zrobiła na mnie dzisiejsza pozycja? Cóż, mam mieszane uczucia.



Niestety o autorze napiszę bardzo niewiele. Ani na okładce książki, ani na stronach internetowych dotyczących literatury nie mogłam znaleźć nawet najbardziej ubogiego życiorysu autora. A szkoda, bo czytelnik często przywiązuję się do pisarza i jest ciekawy, kim jest, czym się zajmuje. Jednak na stronie wydawnictwa wisiał skromny opis. Marcin Pełka – lekarz, specjalista dermatologii i wenerologii, doktor nauk medycznych. Szeroko pojętą literaturą fantastyczno-naukową interesuje się od czasów szkoły podstawowej. W miarę upływu czasu zainteresowanie to przerodziło się w pasję i doprowadziło do tego, że sam zmierzył się z piórem. Jest fanem krótkich, humorystycznych opowiadań i takie właśnie formy przeważają w jego twórczości. Nieliczne wolne od pracy chwile chętnie spędza nad wodą z wędką w ręku. Znalazłam inne, popełnione przez niego, książki: „Flaszką i mieczem” oraz „Wielki Bór”.

Billy Anders – wiodący nudne życie urzędnik pracujący w Veramie, stolicy Niepodległego Marsa – zaczyna zauważać niepokojące zmiany w otoczeniu. Wszystko jest na opak, on sam zaś cały czas ma wrażenie, że ludzie wokół zwariowali – dziwnie się patrzą, bełkoczą, a nawet ulatuje z nich powietrze. Ale to tylko wrażenie. Billy jest pacjentem zero. To od niego zaczyna się straszliwa epidemia marsjańskiej gorączki skazującej ludzi na szaleństwo i śmierć… Jednak gdzieś daleko, na drugim krańcu kosmosu, ktoś przypadkiem odkrywa lek… Czy świat główny i równoległe poradzą sobie z epidemią i jej skutkami? Czy marsjańska gorączka to zwykły wirus? Co się stanie, gdy żądni wiedzy ludzie po raz kolejny przeszkodzą Matce Naturze? Odpowiedź nie tylko zaskakuje…

„Marsjańska gorączka” to na pewno pozycja nie wciągająca od razu. Przez pierwsze kilkanaście stron na mojej twarzy rysował się przede wszystkim wyraz zaskoczenia i niepewności. Jednak kiedy przegryziecie się przez pierwsze wrażenie, później jest już tylko lepiej. Historia ciekawa, ma ładnie zarysowanego głównego bohatera. Jedynym co może nieco przeszkadzać to porwana fabuła spowodowana tezą, że istnieją światy równoległe. Tak więc przenosimy się między nimi i poznajemy odpowiedź na pytanie „co by było gdyby…?” Po całości pozostał duży niedosyt. Nie wszystkie wątki zostały rozwiązane, a przynajmniej w takim stopniu, że poczułabym się usatysfakcjonowana. Myślę, że głównie przez małą objętość [215 stron], historia nie mogła się do końca rozwinąć i nabrać tempa. A szkoda. Jednak największą pomyłką i błędem jest wytłumaczenie, dlaczego światy równoległe mają się przenikać. Dokłądniej rzecz ujmując, co może to spowodować. Przeczytajcie, a sami przekonacie się, dlaczego tak sądzę. Poza tym, ogólne wrażenie jest raczej dobre, jednak bez szału.

Polecam początkującym fanom scince fiction. Tutaj nie przerażą was liczne techniczne sformułowania i nie będziecie musieli siedzieć ze słownikiem przy czytaniu. Jest lekko i przyjemnie.



„Postanowiłem, że nie będę gorszy i odpowiedziałem mu, żeby walnął się zardzewiałą konewką w ciemię, tylko nie za mocno, bo powstałe w ten sposób echo rozwali mu głowę. Mój starojapoński z mandżurskim akcentem zrobił na nim odpowiednie wrażenie. Najwyraźniej niczego nie zrozumiał, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej niż poprzednio. Gdyby nie uszy, miałby uśmiech dookoła głowy. Te parę zdań, które przed chwilą wypowiedziałem, zrobiło wrażenie także i na mnie. Nie miałem żadnego, nawet zielonego pojęcia, że znam japoński. I skąd wziął się ten akcent?

Życzliwie pukając się w czoło, pożegnałem portiera skaczącego teraz z radości na szeroko roześmianej głowie i opuściłem hol, wychodząc na ulicę. Skierowałem się w lewo, mając wrażenie, że idę w prawo. Dobrze, że to tylko takie wrażenie! Jakieś trzysta metrów od mojego domu znajdowało się wejście do tunelu metra. Automatyczna barierka na fotokomórkę przepuściła mnie bez problemu zaraz po tym, jak zapłaciłem za przejście guzikiem z prawego rękawa koszuli. Wszedłem na ruchome schody i zjechałem nimi, mając wrażenie, że wjeżdżam do góry. Dobrze, że to tylko takie wrażenie! Kiedy dotarłem na peron, grzecznie stanąłem w kolejce i czekałem na przyjazd pociągu. Rozejrzałem się dookoła. Jakaś pani prowadziła na smyczy jakiegoś pana. Dwóch bosych wyrostków pasło na betonowej posadzce cztery łaciate krokodyle. Starszy pan w koszmarnie różowym garniturze zlizywał literki z dolnych rzędów tablicy ogłoszeń.

„Cóż! – pomyślałem sobie. – Świat pełen jest świrów. Najważniejsze to się z nimi nie identyfikować!””

http://kraina-bezsennosci.blog.pl/

Jest oczywiste, że dobre science fiction nie jest złe. Podchodziłam nieco nieufnie do pozycji Marcina Pełki „Marsjańska gorączka”. Dotychczas czytywałam oprócz Lema, samych anglojęzycznych twórców tego gatunku. Ale trzeba próbować nowych rzeczy. Tak więc, dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res, miałam okazję poeksperymentować. Mój chłopak ciekawie zaglądał mi przez ramię....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    26
  • Chcę przeczytać
    13
  • Posiadam
    6
  • Ulubione
    1
  • Literatura polska
    1
  • 2016 (52 książki w 2016 roku)
    1
  • Nowe S-F
    1
  • Z biblioteki
    1
  • NK-A
    1
  • ▪ Inne
    1

Cytaty

Więcej
Marcin Pełka Marsjańska gorączka Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także