Ogólnie rzecz biorąc wyznaję zasadę "Najpierw książka, potem film", ale w przypadku "Przeminęło z wiatrem" film miał pierwszeństwo. Znajomość zakończenia historii nie powstrzymała mnie jednak od zapoznania się z pierwowzorem i tak oto zapoznałam się z liczącą nieco ponad 1000 stron powieścią i przepadłam.

Rok 1861, kilka dni przed wybuchem Wojny Secesyjnej. Szesnastoletnia córka południowego plantatora bawełny, Scarlett O'Hara, ma wszystko czego mogła pragnąć kobieta w tamtych czasach: piękne suknie, bogatego ojca, najcieńszą talię w trzech hrabstwach, ponad setkę murzynów na jej skinienie i - co najważniejsze - tłumy adoratorów, którzy lęgną do niej jak pszczoły do miodu. Mimo wszystkich dóbr zawsze znajdzie się coś, czego się nie posiada. W przypadku głównej bohaterki jest to jej sąsiad, Ashley Wilkes, dziedzic Dwunastu Dębów. W marzeniach Scarlett, jest jego żoną, panią na włościach, matką jego dzieci. Ale marzenia jej brutalnie burzy fakt, że Ashley zaręczył się ze swoją kuzynką z Atlanty, Melanią Hamilton, i nie ma zamiaru tego zmienić, nawet dla Scarlett. A na wszystkich czekają czasy prób, niewygód i nędzy, spowodowane Wojną Secesyjną.

Przez cały okres trwania powieści obserwujemy Scarlett i to, jak wojna zmienia ją z podlotka w prawdziwą kobietę, której nie przeszkadza opinia innych i która potrafi poradzić sobie z każdą przeciwnością. Sama Scarlett może być irytującą bohaterką ze swoimi humorkami i flirtowaniem z mężczyznami i nawet mimo swoich wewnętrznych zmian, swoje uczucia rozszyfruje dopiero na koniec, gdy zapłaciła najwyższą cenę i kiedy jest już za późno...

Postać Scarlett jest jedną z tych najbardziej złożonych, z którymi miałam do czynienia. Jest niezwykle uczuciowa i wybuchowa, przy czym potrafi być spokojna i opanowana, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Podoba mi się w niej to, że mimo wszystkich przeciwności losu, ona była gotowa iść przez życie z podniesioną głową aż do końca. Przez większość książki chodzi jej tylko o własną wygodę i bezpieczeństwo i dopiero po obietnicy złożonej Ashleyowi stara się jak może, by zapewnić to samo jego rodzinie. Jednak z czasem, Scarlett dowiaduje się, jak cenna i ważna jest ziemia, dom rodzinny i pieniądze, co zmienia ją w całkiem inną osobę, ale pozostawia cień jej starej osobowości.

Podsumowując, jedna z najlepszych książek tego roku jak i książek w ogóle. Polecam wszystkim bez względu na upodobania literackie, bo jest to klasyka warta przeczytania.

Ogólnie rzecz biorąc wyznaję zasadę "Najpierw książka, potem film", ale w przypadku "Przeminęło z wiatrem" film miał pierwszeństwo. Znajomość zakończenia historii nie powstrzymała mnie jednak od zapoznania się z pierwowzorem i tak oto zapoznałam się z liczącą nieco ponad 1000 stron powieścią i przepadłam.

Rok 1861, kilka dni przed wybuchem Wojny Secesyjnej....