Bardziej popularna wersja znanych bohaterów wydawanych przez Egmont. Z Marsa na Ziemię zostaje wystrzelona grupa pocisków, która zmienia faunę i florę na poziomie genetycznym. Avengers ruszają na Marsa aby wyjaśnić tę sprawę, ale zostają schwytani i udaje się uciec tylko Kapitanowi Ameryce. Bohater formuje nową drużynę by pomóc swoim uwięzionym towarzyszom.

Początkowo byłem pełen złych przeczuć co do tej serii na widok inkarnacji grupy identycznej jak ta z filmu – bałem się, że jest to jedynie skok na kasę, ale wraz z pojawieniem się nowej odsłony drużyny byłem na tak. Wykorzystano nie tylko tak znanych bohaterów takich jak Wolverine czy Spider-man, ale także mniej popularne postacie jak Shang-Chi, a także debiutantów pokroju Smasher. Drużyna jest naprawdę bardzo duża i bałem się, że w czasie walki będzie jeden wielki chaos, ale na szczęście tutaj jest wszystko na tyle dobrze przedstawione, że każdy bohater jest w stanie pokazać swoje najmocniejsze strony. Scenarzysta nie zapomina przy tym co się dzieje w reszcie uniwersum Marvela i na przykład taki Spider-man swoim zachowaniem odzwierciedla to co się dzieje w serii „Superior Spider-man”. Fabularnie wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z powtórką tego, co swego czasu zaserwował Chris Claremont prezentując nową generację X-men w „Giant-Size X-men”, ale tutaj występują o wiele ciekawsi przeciwnicy, których intencje ciężko oceniać poprzez kryteria dobro-zło. Warto wspomnieć, że ich działania odbiją się jeszcze szerokim echem w uniwersum Marvela (nie tylko w tej serii). Rozczarowało mnie jednakże w jaki sposób ostatecznie rozwiązano ten konflikt – i na dodatek zupełnie nie rozumiem takiego, a nie innego zachowania bohaterów – trochę za bardzo idą na kompromisy. Zepsuło mi to odbiór ogólnie dobrej opowieści.

Warto jeszcze wspomnieć, że druga połowa albumu skupia się na trójce nowych członków Avengers – Smasher, nowej wersji Hyperiona oraz Captain Universe. Historia Smasher jest w porządku – czyta się dobrze, a bohaterka wzbudza autentyczną sympatię – tylko szkoda, że fabularnie niepokojąco przypomina Green Lanterna. Hyperion niespecjalnie mnie zainteresował – inne wersje tej postaci w Marvelu wydawały mi się o wiele ciekawsze, ot kolejna wariacja na temat postaci Supermana. Za to historia Captain Universe jest naprawdę przejmująca i trochę szkoda, że na wiele pytań nie zostały udzielone odpowiedzi. Na plus przemawia też rewelacyjny występ Shang-Chi i jego interakcje z bohaterką.

Rysunkowo jest bardzo dobrze – jak już wspomniałem Opena świetnie radzi sobie ze scenami akcji – aż zapierają dech w piersiach. Trochę mniej przypadł mi do gustu Kubert rysujący historię Smasher – wydawał mi się jakby niedokładny.

Ogólnie kawał dobrego komiksu, chociaż z pewnymi wadami.

Bardziej popularna wersja znanych bohaterów wydawanych przez Egmont. Z Marsa na Ziemię zostaje wystrzelona grupa pocisków, która zmienia faunę i florę na poziomie genetycznym. Avengers ruszają na Marsa aby wyjaśnić tę sprawę, ale zostają schwytani i udaje się uciec tylko Kapitanowi Ameryce. Bohater formuje nową drużynę by pomóc swoim uwięzionym towarzyszom.

Początkowo...