Papierowe miasta
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- Paper Towns
- Wydawnictwo:
- Bukowy Las
- Data wydania:
- 2015-07-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-07-15
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380740006
- Tłumacz:
- Renata Biniek
- Ekranizacje:
- Papierowe miasta (2015)
- Tagi:
- John Green
Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.
Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy. Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Szukając siebie
Książki Johna Greena mają to do siebie, że kto przeczytał choć jedną, ten przeczytał je wszystkie. Ale nie traktowałabym tego jako zarzutu czy wady. W „Papierowych miastach” Green porusza znowu tematy istotne dla każdego nastolatka i robi to w sposób i bardziej głęboki niż nie jeden autor powieści dla młodzieży.
Tym razem bohaterem i narratorem książki Amerykanina jest osiemnastoletni Quentin, zwany przez przyjaciół po prostu Q. Q od dzieciństwa jest zauroczony swoją sąsiadką i rówieśniczką, Margo Roth Spiegelman - szkolną celebrytką, otoczoną nimbem tajemnicy i niezwykłości, słynącą z buntowniczej postawy i ekstrawaganckiego zachowania. Dziewięć lat temu Q i Margo połączyła wspólna dramatyczna przygoda – znaleźli martwego człowieka. Być może właśnie dlatego, choć od dawna już ze sobą nawet nie rozmawiają, Margo zwraca się właśnie do Q, gdy potrzebuje pomocy przy zrealizowaniu perfidnego planu zemsty na byłym chłopaku i wszystkich innych osobach, które ją nieoczekiwanie zawiodły. Przychodzi więc do Quentina w nocy, wyglądając jak ninja - z twarzą pomalowaną na czarno i w czarnym stroju - i prosząc o podwiezienie w kilka miejsc. To będzie szalona noc, po której Quentin będzie sobie robić nadzieje na upragniony związek z Margo. Marzenie się jednak nie ziści – następnego dnia dziewczyna bowiem zniknie. Choć ucieczka z domu to dla niej nie pierwszyzna, przedłużająca się nieobecność Margo sprawi, że Q postanowi jej szukać. A że Margo nie byłaby sobą, gdyby nie zostawiła śladów – wskazówek mających doprowadzić najbliższych do jej odnalezienia - zadanie nie będzie aż tak trudne. Z pomocą dwójki najlepszych kumpli – Radara i Bena – Quentin dotrze do prawdy – o miejscu pobytu Margo, o samej Margo i co najważniejsze – o sobie samym.
Po raz kolejny John Green próbuje w swojej książce przekazać nastoletnim czytelnikom pewne wartości, objaśnić im świat, który ich otacza, oswajać ich własne uczucia. Jego książki nie są książkami, które czyta się ot tak, bezrefleksyjnie. Wręcz przeciwnie – każda opowiedziana przez niego historia ma skłaniać czytelnika do przemyśleń. Jego styl pisania pokochały miliony czytelników na całym świecie. Czego to zasługa? Urok tkwi chyba w prostocie. Ważną treść Green przekazuje za pomocą lekkiego języka, skrzącego się inteligentnym dowcipem. Przede wszystkim jednak tworzy bohaterów, których chciałoby się poznać. Rozumie nastolatków i nie postrzega ich stereotypowo, jak większość autorów. Zdaje sobie sprawę, że dla dziewczyn liczy się dobry wygląd, a chłopcy w pewnym wieku nieustannie myślą tylko o tym, by jakąś dziewczynę rozebrać, ale wie jednocześnie, że zastanawiają się też oni nad sensem życia i nad swoją przyszłością. W „Papierowych miastach” jest więc miejsce na, tak powszechny we wszelkich historiach o nastolatkach, bal maturalny, ale celem nadrzędnym postaci wcale nie jest seks, upijanie się na imprezach czy po prostu dobra zabawa. Potrafią oni zrezygnować z przyjemności, jeśli mogą w tym czasie pomóc przyjacielowi. Mają wyższe priorytety, są może trochę szaleni, ale jednak – powiedzmy to wprost - grzeczni i nie wulgarni. Nie ukrywajmy, że to wyobrażenie trochę idylliczne – bohaterowie Greena są papierowi. Ale o papierowych ludziach jest właśnie ta książka. Ludziach, którzy istnieją tylko w naszych wyobrażeniach tak jak papierowe miasta, czyli fikcyjne miejscowości nanoszone przez kartografów na mapy, w celu uniemożliwienia plagiatu istnieją tylko na nich. Ludzie, których postrzegamy w jakiś konkretny sposób są tak naprawdę zupełnie inni – może mniej idealni, może fajniejsi, a może nie tacy zarozumiali czy próżni, jak nam się wydawało, a co najważniejsze – wcale nie tacy zadowoleni z siebie i swojego życia. Taką papierową postacią jest w książce przede wszystkim Margo, której ciąży wizerunek szkolnej idolki, którą wszyscy chcieliby naśladować i z którą wszyscy chcieliby się przyjaźnić. Ale życie przedstawione w książkach Greena też jest trochę papierowe. Sytuacje opisywane przez niego nie często zdarzają się bowiem w prawdziwym życiu. Nie wiem, czy jakiś 17-latek może opowiedzieć o swoich całonocnych podróżach, podczas których rodzice się w ogóle nim nie interesują, o nocnych wypadach do oceanarium, gdzie ochroniarz okazuje się być na tyle wyrozumiały, że nie zgłasza włamania na policję czy o włamaniach do domu przyjaciół i podkładaniu im śmierdzących ryb. Książki Greena to raczej nie realistyczne historie, tylko przypowieści pisane pod konkretny morał i dlatego spodobają się głównie młodym czytelnikom, a nie tym, który w literaturze szukają wiarygodności.
„Papierowe miasta” jak na książkę dla młodzieży są jednak powieścią bardzo ambitną i z pewnością docenią to także starsi czytelnicy. Green na co drugiej stronie dzieli się swoimi przemyśleniami filozoficznymi, a nawet zwykłe, wydawałoby się, banały formułuje tak, by sprawiały wrażenie błyskotliwych przemyśleń np. „Margo zawsze kochała tajemnice. (...) Nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą". W tym tkwi siła jego twórczości – ładnie opakowuje zwykłe treści, przekonuje do siebie już samym językiem. Podobnie jak w „Gwiazd naszych wina”, odwołuje się też do literatury, w niej można więc upatrywać genezy czy inspiracji do napisania „Papierowych miast”. Co prawda nazwiska poetów mogą być słabo znane polskim nastolatkom – Whitman, Plath, Dickinson – ale być może właśnie dzięki tej książce młodzi ludzie po ich twórczość sięgną.
„Papierowe miasta” to powieść bardzo wciągająca. Duża w tym pewnie zasługa narracji głównego bohatera, który po prostu jest bardzo sympatycznym osiemnastolatkiem z ciekawym systemem wartości i dużym dystansem do siebie. Książka jest nieprzewidywalna, pełna zwrotów akcji i nieszablonowych rozwiązań. Łączy w sobie cechy kilku gatunków. Po części to książka drogi – bo Q odbywa podróż w poszukiwaniu Margo i jest to jednocześnie podróż w poszukiwaniu siebie, a także podróż, która umacnia przyjaźń z Radarem i Benem i pozwala mu lepiej zrozumieć pewne sprawy. Po części to także książka detektywistyczna – nastolatki zbierają tropy, łączą fakty, starając się dotrzeć do Margo. Rozwiązanie zagadki jej zniknięcia może być co prawda rozczarowujące (a dla starszych czytelników także mało wiarygodne), ale to chyba jedyna znacząca wada tej książki.
Green napisał kolejną książkę o dojrzewaniu – do związku, do samodzielności, do przeciwstawienia się otoczeniu, do zmiany poglądów. Choć pisze o nastolatkach, pod podszewką ich młodzieńczych rozterek kryją się problemy uniwersalne. „Papierowe miasta” to generalnie ideał książek dla młodzieży - dobra rozrywka, ale przekazująca wartościowe treści i - przede wszystkim – wymagająca od nastoletnich (i nie tylko) czytelników samodzielnej interpretacji. I choćby kolejne ksiązki Greena miały być utrzymane zawsze w podobnej stylistyce – warto na nie czekać. Podobnie jak na ekranizację „Papierowych miast” – powieść Greena to znakomity materiał na film i miejmy nadzieję, że potencjał w niej tkwiący zostanie należycie wykorzystany.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 15 617
- 7 156
- 4 250
- 1 264
- 347
- 344
- 186
- 167
- 85
- 74
Opinia
Za ''Papierowe Miasta'' zabrałam się głównie z tego powodu,że nakręcony został film na podstawie tej książki i niedługo miał mieć swoją premierę.Dlatego zdecydowałam,że nadszedł odpowiedni moment aby zapoznać się z kolejnym bestsellerem,o którym słyszałam wiele pozytywnych opinii.Oczywiście był też inny powód,mianowicie chciałam porównać ''Papierowe Miasta'' do dwóch innych przeczytanych już książek Johna Greena (''Szukając Alaski'' i ''Gwiazd Naszych Wina'') i tym samym wyrobić swoją opinię o tym autorze.Szkoda tylko,że pierwszą rzeczą jaką miałam okazję ujrzeć był właśnie film,a nie książka,jak to normalnie powinno mieć miejsce.Mówi się trudno i żyje dalej,ponieważ w żadnym stopniu nie wpłynęło to na mój odbiór książki.Mimo mojego początkowego sceptyzmu z zadowoleniem muszę stwierdzić,że ''Papierowe Miasta'' były naprawdę przyjemną powieścią i doskonałym umilaczem czasu.Co jeszcze oceniam jako pozytyw książki oraz jakie udało mi się wyłapać wady ? Zapraszam poniżej.
Oczywistą oczywistością jest fakt,że wszystkie postacie z powieści zostały stworzone na najwyższym poziomie.Muszę przyznać,że jestem pod wrażeniem tego,jak John Green potrafi wykreować bohaterów.Czytając,możemy odczuć,jakoby przedstawione w książce postacie były kimś więcej niż ''papierowymi osobnikami'' (swoją drogę jest to pośrednie nawiązanie do tytułu),mają własną duszę oraz niebanalną osobowość.Jest to ogromna zaleta tej książki,ośmieliłabym się nawet powiedzieć,że największa.Tym bardziej cieszy mnie fakt,że nie znalazłam ani jednego bohatera,którego nie udało mi się nie polubić.Wszyscy tak jakoś przypadli mi do gustu i tworzyli razem jedną,spójną całość.Nie wyobrażam sobie po prostu,żeby miało kogokolwiek z nich zabraknąć.
Podoba mi się,że głównym bohaterem a zarazem narratorem powieści jest chłopak,ponieważ gdy zazwyczaj czytam książkę,tę funkcję pełni dziewczyna.Nie jest to nic istotnego,jednak ja staram się zwracać uwagę na każdy,nawet najdrobniejszy szczegół.Dlatego potrafię docenić Quentina Jacobsena,głównego bohatera ''Papierowych Miast''.Jak dla mnie Quentin przypomina typowego chłopaka z sąsiedztwa.Czyli jest miłym,pomocnym i dobrze wychowanym młodzieńcem,który stara się unikać wszelkich niebezpiecznych sytuacji.Wspaniałe dziecko,można by tak z pewnością powiedzieć.Przyznaję,że polubiłam Quentina,jednak nie jest to nie wiadomo jak wielkie uczucie z mojej strony.Mimo starań ze strony autora,nie potrafiłam się z nim utożsamić,ale nie oznacza to,że był mi najzwyczajniej w świecie obojętny,gdyż tak nie było.Przez cały czas podziwiałam jego determinację w znalezieniu Margo i współczułam,kiedy odnosił porażkę w swoich poszukiwaniach.Czytelnik,a przynajmniej ja,trzyma za niego kciuki,aby wreszcie los się do niego uśmiechnął i udało mu się osiągnąć swój cel.Być może bohater rzeczywiście niczym specjalnym się nie wyróżnia,ale trzeba przyznać,że jest oddanym przyjacielem.
Natomiast jeśli chodzi o Margo,jest to naprawdę nietypowa postać,o której z początku nie wiemy za dużo,dopiero wraz z głównym bohaterem zaczynamy powoli dostrzegać,kim jest tak naprawdę.Na pewno nikt nie mógłby powiedzieć,że jest to ''normalna osoba''.No bo kto normalny o północy wchodzi przez okno do czyjegoś domu,prosi o samochód,każe się wozić do dziewięciu różnych miejsc,robić kawały znienawidzonym ludziom i po tym wszystkim znika ? Nikt,tylko Margo.I to właśnie ją wyróżnia na tle innych bohaterek.Zainteresowała mnie tym swoim szalonym sposobem bycia oraz chęcią do przeżywania przygód.Pokazuje to,że niektórym ludziom trudno jest dostosować się do otaczającego ich świata,dlatego też część z nich wybiera ucieczkę zamiast bezpośrednią konfrontację.Przynajmniej ja tak to interpretuję,właśnie o to chodzi,aby każdy mógł wysunąć swoje własne przemyślenia.Szkoda,że postać Margo występuje dosyć krótko w tej książce,z chęcią poczytałabym o wiele więcej o jej szalonych pomysłach i ich realizacji,w którą wciągnęła Quentina (kto czytał,ten wie o czym mówię).Książka napisana z perspektywy Margo byłaby także dobrym pomysłem,pomyśl nad tym Johnie Greenie.
Z drugoplanowych bohaterów wypada w pierwszej kolejności wspomnieć o najlepszych kumplach Quentina,którzy zwą się Radar (to tylko ksywka,spokojnie ;p) i Ben.Radar pełni w tej trójcy rolę mózgowca oraz komputerowca,który spędza większość swojego życia na internetowej encyklopedii.Należy również wspomnieć,że rodzice Radara ''posiadają największą na świecie kolekcję czarnoskórych Świętych Mikołajów''.Kwestia,która za każdym razem doprowadza mnie do łez,oczywiście ze śmiechu.Co się zaś tyczy Bena,jest on jedną z najbardziej powalonych (pozytywnie) postaci w historii mojego czytelnictwa.Sceny z jego udziałem są najlepsze w całej książce,nie mogłam normalnie powstrzymać się od śmiechu.Z takim chłopakiem to chciałabym się zaprzyjaźnić,szczególnie po tym,jak zobaczyłam aktora go grającego,który według mnie idealnie odwzorowuje książkową postać.Ale tylko zaprzyjaźnić,nie wyobrażam sobie jakby ktoś mnie nazywał ''królisią'':D
Na temat Lacey i Angeli wypowiem się najkrócej,jak potrafię.Pierwsza z nich okazała się naprawdę porządną i fajną dziewczyną (wbrew temu,co myśli o niej Margo),natomiast tej drugiej mogłoby w sumie nie być,gdyż nie wniosła nic do książki a i tak było jej niewiele,jeszcze mniej niż Margo.To chyba tyle,jeśli chodzi o bohaterów ''Papierowych Miast''.Cała akcja rozwija się stopniowo,po zniknięciu Margo przez dłuższy okres czasu główny bohater znajduje wszystkie pozostawione przez nią wskazówki,po czym udaje się ze swoimi przyjaciółmi oraz Lacey do niej.Zakończenie mnie troszkę rozczarowało,ponieważ liczyłam że wszystko zakończy się szczęśliwie dla Quentina,a niezupełnie tak się stało.Zastanawia mnie,czy wszystkie swoje książki John Green kończy w taki sposób,jak ktoś czytał wszystkie jego powieści to niech napisze.
Jak napisałam już we wstępie,książka była przyjemnym umilaczem (i dodatkowo śmiesznym) czasu i głównie w takiej kategorii tę książkę rozpatruje.Dobra powieść obyczajowa napisana z myślą o czytającej ją młodzieży,tak bym ją opisała. Nie sądziłam,że mi się spodoba,ale zostałam mile zaskoczona.Poziomem oczywiście nie dorównuje książce ''Gwiazd Naszych Wina'',jednak to byłoby niezwykle ciężko zrobić.Johnowi Greenowi udało się zadowolić mnie po raz drugi,mimo to nie dołączę do grona jego wielbicieli,ponieważ nie zapomnę mu nigdy książki ''Szukając Alaski''.Moim gatunkiem jest jednak fantastyka i romans,dlatego mam pod górkę z obyczajówkami i różnymi dramatami,lecz czasem lubię przeczytać i coś takiego.Polecam książkę dla fanów Johna Greena oraz dla nastolatków,którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z czytelnictwem,gdyż myślę że ''Papierowe Miasta'' zrobią na was pozytywne wrażenie i zachęcą do dalszego czytania.
Za ''Papierowe Miasta'' zabrałam się głównie z tego powodu,że nakręcony został film na podstawie tej książki i niedługo miał mieć swoją premierę.Dlatego zdecydowałam,że nadszedł odpowiedni moment aby zapoznać się z kolejnym bestsellerem,o którym słyszałam wiele pozytywnych opinii.Oczywiście był też inny powód,mianowicie chciałam porównać ''Papierowe Miasta'' do dwóch innych...
więcej Pokaż mimo to