Śmiertelny atom

Okładka książki Śmiertelny atom Elżbieta Stasik
Okładka książki Śmiertelny atom
Elżbieta Stasik Wydawnictwo: Novae Res popularnonaukowa
190 str. 3 godz. 10 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Śmiertelny atom
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
190
Czas czytania
3 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379426300
Średnia ocen

4,2 4,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,2 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
58
10

Na półkach: ,

Jestem studentem energetyki jądrowej. Sięgnąłem po książkę Elżbiety Stasik z ciekawości, szukając konstruktywnej krytyki pod adresem energetyki jądrowej, ponieważ lubię konfrontować swoje opinie w różny sposób. Nie dość powiedzieć jednak, że się zawiodłem.
Autorka sama w początkowych rozdziałach definiuje popełnioną przez siebie książkę jako zbiór własnych obserwacji, wzbraniając się że z energetyką jądrową nie ma nic wspólnego. Widać to już od pierwszych stron. Pisarka jest laikiem w temacie i można zaobserwować to nie raz. W pewnym miejscu książki autorka pomyliła się w danych aż o trzy rzędy wielkości (zapewne wina tłumaczenia - "billion" czyli po angielsku "miliard"). Rzuca ponadto argumentem o energochłonności wzbogacania paliwa, podczas gdy w rzeczywistości roczne zapotrzebowanie energii na wzbogacenie uranu dla siebie, średniej wielkości elektrownia jądrowa jest w stanie zapewnić przez około 10h (około 0,3% rocznego czasu pracy) operacji na pełnej mocy - wystarczyła prosta matematyka, o którą autorka się nie pokusiła. UF6 nie jest toksyczny przez swoją radioaktywność. Pani Ewa obawia się o los zabytków, gdyby otwarta została ponownie kopalnia uranu, a także o walory turystyczne regionu z elektrownią jądrową. Tak ciężko jak jest nie importować energii elektrycznej z elektrowni jądrowych, wierzyć jest też w doniesienia o zdeformowanych rybach żyjących w wodach niedaleko byłych polskich kopalni uranu, podobnym absurdem jest też opis hałd pochodzącch z kopalni "z całą tablicą Mendelejewa". Niewiedzą autorka popisuje się także przy sprawie tymczasowego ogrodzenia tychże hałd - nie zdaje sobie sprawy że dawka pochodząca z promieniowania jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości od źródła (dodajmy, o niewielkiej mocy),nie ma pojęcia również jaka jest dawka od promieniowania tła w różnych zakątkach świata.
Książka jest na wskroś stronnicza i nastawiona na sensacje. Autorka bierze pod lupę opinie i obawy miejscowych ludzi, nie odnosząc się w konkretny, fachowy sposób do ich zasadności, nie odmawiając sobie zaś nieuargumantowanych, kąśliwych uwag i bezpodstawnych oskarżeń. Arogancko oburza się na wypowiedzi szanowanych ekspertów, doszukując się w nich drugiego dna, a ponad rzetelne badania naukowe ceni swoją, a także nawet dziecięcą intuicję. Kieruje się fachowymi wypowiedziami protestujących, którzy twierdzą m.in. że wystarczy pół godziny by dowiedzieć się wszystkiego o energetyce jądrowej. Większość argumentów autorki przeciw kopalniom można równie dobrze odnieść do każdej energetyki konwencjonalnej, o czym nie ma wiele powiedziane. Zresztą, książka przymuje postawę tak stronniczo antyjądrową, że 80% jej objętości zajmuje sprawa kopalni "uranu-238", która w Polsce wcale nie musi działać wraz z elektrownią.
Lektura ta jest pełna uprzedzeń i powiela nieuzasadniony strach, nadal w przerysowany sposób demonizując promieniowanie i energetykę jądrową. Autorka - której więcej wydawnictw nie znalazłem, jest to więc jej zapewne pierwsza i jedyna publikacja - roztacza przed czytelnikiem spiskową teorię dziejów i wizję niemal apokaliptycznej przyszłości, wykazując postawę w stu procentach antyjądrową i antyprzemysłową, odkrywając przed czytelnikiem swoją powierzchowną wiedzę na temat, na który napisała książkę i zachęcając do protestów, przedstawiając je jako fajną zabawę. Pani Ewa generalizuje, dobiera wygodne publikacje i wygodny sposób myślenia, ignoruje fakty naukowe szerząc populizmy i snuje domysły graniczące z manipulacjami. Ma rację, że potrzebna jest edukacja społeczeństwa w zakresie energetyki jądrowej, ale na pewno z innych źródeł. Książka popularna - zapewne. Ale do książki popularnonaukowej "Śmiertelnemu atomowi" daleko.

Jestem studentem energetyki jądrowej. Sięgnąłem po książkę Elżbiety Stasik z ciekawości, szukając konstruktywnej krytyki pod adresem energetyki jądrowej, ponieważ lubię konfrontować swoje opinie w różny sposób. Nie dość powiedzieć jednak, że się zawiodłem.
Autorka sama w początkowych rozdziałach definiuje popełnioną przez siebie książkę jako zbiór własnych obserwacji,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
31

Na półkach:

Energetyka jądrowa uznawana jest za jedną z najbardziej ekologicznych i sprzyjających środowisku sposobów pozyskania energii. Wśród jej zalet wymienia się miedzy innymi brak emisji szkodliwych gazów (na przykład dwutlenek węgla) oraz wysoka wydajność. Nic dziwnego, że już kilkanaście procent ogólnoświatowej energii wytwarzają reaktory jądrowe, w samej Francji stanowi ona około siedemdziesiąt pięć procent wytwarzanej energii. Do grona państw, dysponujących własnymi elektrowniami jądrowymi aspiruje coraz więcej kandydatów, w tym i Polska. Media oraz biznesmeni i politycy co i rusz bombardują nas zaletami takich rozwiązań. Problem w tym, że zapominają o wadach.

Elżbieta Stasik w swej książce pokazuje nam ciemną stronę energetyki jądrowej. Tę, o której media milczą a zwolennicy elektrowni jądrowych skrzętnie pomijają. Autorka nie teoretyzuje – podpiera się konkretnymi przykładami, jak choćby nieczynna kopalnia uranu w Kowarach. Z lektury poznamy pasjonującą, choć niestety smutną historię eksploatacji rudy uranu w tym rejonie.

Muszę przyznać, że książka napisana jest na tyle sugestywnie, iż „księżycowy”, poeksploatacyjny krajobraz regionu wręcz staje przed oczami. I jest to niestety przygnębiający widok. Warto pamiętać, iż wydobycie rudy uranowej w tym rejonie trwało podczas drugiej wojny światowej (Niemcy) oraz krótko po niej. Maksimum produkcji (wydobycie i przerób) przypada na lata sześćdziesiąte, a beneficjentem dóbr jest oczywiście Związek Radziecki. Do wydobycia uranu wykorzystywano polskich robotników, okupanci ze Wschodu spijali jedynie uranową śmietankę. Niewykluczone, iż to uran z polskich kopalni stanowił ładunek pierwszej sowieckiej bomby jądrowej. Okupione to zostało śmiercią mnóstwa pracowników, nieświadomych zagrożeń płynących z pracy w kopalni rudy radioaktywnej. I choć wmawiano im, że szkodliwość jest znikoma, oni wiedzieli swoje. Autorka cytuje tu wstrząsające rozmowy starych robotników z młodymi, gdy ci pierwsi radzą im, by jak najszybciej płodzili dzieci, bo po paru latach może być różnie.

Kontrast miedzy władzą i korporacjami a robotnikami, a później mieszkańcami stanowi istotną część tej książki. Z jednej strony mamy międzynarodowe instytucje i firmy, zapewniające o nieodzownym atomowym postępie, z drugiej ludzi, którzy widzą zmasakrowany krajobraz po wydobyciu i żadnych szans na rekultywację. Obietnice obietnicami, a za oknem nadal straszą hałdy, miejscowości się wyludniają a żadne działania nie są podejmowane. Koncerny zapewniają o świetlanej przyszłości miejscowości, w których planują wydobycie ale uciekają od odpowiedzi, dlaczego mimo dość bogatych złóż w Europie działa tylko jedna kopalnia uranu. Mówią o olbrzymiej produkcji energii zapominając, że znaczna jej część przeznaczona jest na wydobycie uranowej rudy i jej obróbce w celu uzyskania yellowcakes – kawałków wzbogaconego uranu. A warto wspomnieć, iż do uzyskania jednego kilograma uranu trzeba wydobyć tonę skały! Co i rusz pojawiają się kolejne podejrzane zagrywki ze strony uranowego lobby. Autorka bezlitośnie je punktuje, przedstawiając racjonalne kontrargumenty i własne spostrzeżenia. By uniknąć podejrzenia o stronniczość do sporej części cytatów podane są linki źródłowe, dzięki czemu czytelnik sam może zajrzeć na daną stronę i skonfrontować zdanie autorki z zdaniem zwolenników energii jądrowej, samemu wyrabiając sobie zdanie na ten temat.

Autorka wskazuje jeszcze jeden, niezwykle istotny powód przeciwko elektrowniom jądrowym. Na przykładzie choćby pożaru statku „Atlantic Cartier” w Hamburgu ukazuje obłudę władz. Dopiero po kilku dniach po jego ugaszeniu ujawniono, iż na pokładzie jednostki znajdował się sześciofluorek uranu, substancja, która w zetknięciu z wodą tworzy silnie toksyczny gaz. Społeczeństwo dowiedziało się o tym przez przypadek. A ile jeszcze takich zabójczych niespodzianek krąży wokół nas? Nie wiadomo.

Ale pożar statku w Hamburgu to drobiazg przy tym, co może się wydarzyć. Kiedy pisze tę recenzję, właśnie trwa ogólnoeuropejska dyskusja o pilocie, który w samobójczym locie zabił 150 osób. Co gorsze, stało się to możliwe tylko dzięki zabezpieczeniom, jakie wprowadzono po pamiętnym jedenastym września. Można więc rzec, że zbyt radykalne zabezpieczenia były przyczyną tragedii. Po katastrofach w Czarnobylu oraz niedawnej Fukushimie też wprowadzono zabezpieczenia. Tylko… Czy aby na pewno przewidziano wszystko? Ktoś kiedyś rzekł, iż system zabezpieczeń jest tak dobry, jak dobra jest najsłabsza jego część. Katastrofa samolotu Germanwings po raz kolejny pokazała, iż najsłabszym ogniwem jest zdesperowany człowiek. A przecież należy pamiętać, iż w pewnym momencie przypuszczano, że samolot prowadzony przez samobójcę skieruje się w stronę pobliskiej elektrowni jądrowej. A wówczas rozmiar tej tragedii mógłby być znacznie większy.

Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Zdecydowanie tak! Na pewno pobudzi do myślenia i spowoduje, że czytelnik zainteresowany tematem sięgnie nie tylko do źródeł podanych w książce, ale też na własna rękę poszuka informacji o poruszanych przez autorkę tematach. Na podstawie doświadczeń sąsiadów z Czech, Niemiec oraz Polaków z regionu Kowar inaczej spojrzymy też na atomową euforię. Ta mroczna strona energetyki jądrowej, zalegająca na niszczących środowisko hałdach w zachodnich Sudetach i odbijającą się zdrowotną czkawką wśród mieszkańców tych regionów na pewno zmieni nasze spojrzenie.

http://literrarium.blog.pl/2015/03/31/elzbieta-stasik-smiertelny-atom/

Energetyka jądrowa uznawana jest za jedną z najbardziej ekologicznych i sprzyjających środowisku sposobów pozyskania energii. Wśród jej zalet wymienia się miedzy innymi brak emisji szkodliwych gazów (na przykład dwutlenek węgla) oraz wysoka wydajność. Nic dziwnego, że już kilkanaście procent ogólnoświatowej energii wytwarzają reaktory jądrowe, w samej Francji stanowi ona...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
180

Na półkach: , ,

Energia atomowa jest w naszym kraju kwestią jak najbardziej aktualną, w związku z ciągle ponawianymi apelami o wyczerpywanie się dotąd używanych paliw kopalnych. Dane co do czasu, jaki nam został, by węgiel i ropa zdążyły się skończyć są różne, jednak żadna nie sięga datami daleko w przyszłość. Wyjścia z sytuacji są dokładnie dwa: zainteresować się na poważnie elektrowniami jądrowymi, albo odnawialnymi, naturalnymi źródłami energii. Temat jest kontrowersyjny, dzieli społeczeństwo na dwa obozy: tych, którzy w atomie widzą pewną przyszłość, oraz ludzi, którzy boją się zagrożenia wynikającego z użycia takich właśnie metod zaopatrzenia społeczeństwa w niezbędny do życia prąd. Swoje podejście do sprawy wyjaśnia w książce „Śmiertelny atom” jej autorka.

Książki pani Stasik nie mogłabym określić jako kompletne źródło informacji. Stanowi ona rozprawę o energii atomowej, jednak tylko w niewielkim zakresie, obejmującym głównie kontekst polityczny i ekonomiczny. W bardzo rozbudowany i przejrzysty sposób omawia historię wydobycia rudy uranowej, od czasów PRL do współczesnych, podając jako nadrzędny przykład wydobycie w kopalniach polskich w Sudetach. Dla porównania, odnosi się do również nieczynnych już wyrobisk w niemieckim Ronneburgu, gdzie została już rozpoczęta daleko posunięta rekultywacja terenów – niestety w Polsce nie bardzo się o tym myśli, a pozostałości hałd – według autorki, co wywnioskowała, jak można przeczytać w tej cienkiej, ale pełnej informacji książeczce, z rozmów z mieszkańcami dotkniętych problemem miejscowości – jak zostały zostawione, tak leżą po dziś dzień. Bardzo drobiazgowo potraktowany został temat cen uranu, ilości i miejsc jego wydobycia, sytuacji na rynku światowym i skutkom jej ewentualnych zmian.

Te rzeczy znajdziemy w „Śmiertelnym atomie”. Czego w tej książce nie znajdziemy? Otóż: nauki, pomijając oczywiście wymienione wcześniej. Nie dokopiemy się tu do informacji na temat samej energii atomowej, tego, czym jest, jak powstaje, jak wyglądają elektrownie, jakie są ich mocne i słabe strony, skąd może płynąć zagrożenie… Brakuje faktów o awaryjności (pomijając wspominki o dwóch głównych, Czarnobylu i Fukushimie, jedynie pobieżne),o promieniowaniu i skutkach jego działania, krótko- i długotrwałych, o dawkach promieniowania mogących wywołać choroby, odniesień do obecnych warunków panujących w i naokoło elektrowni, brak – wreszcie – choćby wzmianki o tym, jak od czasów PRL rozwinęła się technologia w tej dziedzinie. Wszystkie te kwestie, a jest ich sporo, kwitowane są przez autorkę rzuconą jedynie czasem niejasną aluzją. Rozumiem, że jeśli się nie zna, to się nie wypowiada, ale nie w takim temacie… gdy chce się kogoś straszyć, trzeba wiedzieć, czym. Risercz był dobry, ale stanowczo niekompletny.

Podczas czytania zwracają uwagę często występujące cytaty, i muszę stwierdzić, że ich źródła są bardzo różne: od wypowiedzi specjalistów, przez tłumaczenia niemieckiej prasy i dokumentów, do… blogów. W stosunku autorki do przytaczanych fragmentów widać niepokojącą tendencję: naukowcy są traktowany z dystansem, natomiast nikomu nie znani blogerzy już „coś tam pewnie wiedzą, należałoby się zastanowić”. Tłumaczenia z niemieckich źródeł autorka wykonuje sama, i byłabym wdzięczna widząc przy tej okazji jakąś konsultację merytoryczną… Czy taka zaistniała? Wątpię. Problematyczne są też fotografie – żadna z nich nie została podpisana, brakuje autorów zdjęć. I czy ja dobrze widzę na zdjęciu z „demonstracji” antyatomowej panią po prostu świecącą biustem? Odrobinę to niesmaczne, nie ze względu na samą nagość, ale tematykę, którą pani wykorzystała, aby pochwalić się wdziękami.

Moja opinia o książce „Śmiertelny atom” nie będzie może tak zła, jak się spodziewałam, że będzie, ale nadal daleko jej do pozytywnej. Elżbieta Stasik wykonała kawał dobrej roboty, doszukując się tak wielu informacji z interesujących ją dziedzin, niemniej jednak postawiła wszystko na jedną jedynie kartę, a to w przypadku tematu tak istotnego i złożonego, jak energia atomowa, nie powinno mieć miejsca. Atom to nie rzecz, którą można rozważać tylko z punktu widzenia polityki państwa bądź jej finansów, a resztę przemilczać, strasząc niedopowiedzeniami i ogólnym stwierdzeniem „bo to szkodzi!”. Proponowałabym autorce, by swoją publikację jeszcze przemyślała – bo rozumiem, jakie są plusy i minusy takiego przedsięwzięcia, jak elektrownia jądrowa – i uzupełniła ją o brakujące elementy, ponieważ, jak sama wspomniała, trzeba się uczyć, by nie straszyć po prostu „promieniotwórczym potworem z umysłowych bagien”. Dodać muszę też, że i czytelnicy mogą się srodze zawieść na tej książce, ponieważ poszukując tu mrożących krew w żyłach opowieści o bombach i chorobach popromiennych, nie znajdą zgoła nic, a na domiar złego zostaną zarzuceni cenami, nazwami spółek, państw i miast. Książka ta jest dość dobra pod względem niewielkiego ułamka potrzebnych w niej informacji – i na tym się kończy. Poleciłabym, ale dopiero jej drugie, rozszerzone wydanie, jeśli tylko nie będzie równie tendencyjne jak to.

http://asafewarmplacewithbooks.blogspot.com/2015/06/o-atomie-bez-atomu-smiertleny-atom.html

Energia atomowa jest w naszym kraju kwestią jak najbardziej aktualną, w związku z ciągle ponawianymi apelami o wyczerpywanie się dotąd używanych paliw kopalnych. Dane co do czasu, jaki nam został, by węgiel i ropa zdążyły się skończyć są różne, jednak żadna nie sięga datami daleko w przyszłość. Wyjścia z sytuacji są dokładnie dwa: zainteresować się na poważnie elektrowniami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1055
1019

Na półkach: ,

Światowe zapasy paliw kopalnianych są coraz uboższe, a wydobywanie tych, które pozostały jest coraz mniej opłacalne dla globalnych koncernów. Niekorzystna lokalizacja danego złoża, liczne konwencje i prawa, środowisko naturalne, to tylko nieliczne przeszkody stojące na drodze do „brudnej” energii. Lekarstwem na energetyczną bolączkę świata miały być czyste i nieszkodliwe elektrownie jądrowe wykorzystujące pierwiastki radioaktywne do pozyskiwania cennego i tańszego prądu. Czy takie założenia i straszna krótkowzroczność nie będą miały żadnych skutków ubocznych? Hiroszima, Nagasaki, Czarnobyl i Fukushima były tylko cząstkowym pokazem tego, co może się stać z naszym światem przy nieumiejętnej gospodarce atomowej. Czy ta „czysta” energia nie posiada żadnych wad? Gdzie i jak wydobywa się paliwo do radioaktywnych reaktorów i co dzieje się z odpadami? Jeżeli zadajecie sobie podobne pytania, to serdecznie zapraszam do lektury książki Elżbiety Stasik pt. „Śmiertelny Atom”.

Energia atomowa miała zrewolucjonizować świat, zmniejszając ilość dwutlenku węgla w atmosferze w porównaniu ze standardowymi metodami uzyskiwania energii. „Czystość” owej energii polega właśnie na jej niskiej szkodliwości oraz bezpieczeństwie, co jednak do końca nie jest prawdą. Autorka książki bardzo doraźnie przedstawia prawdę, która ukrywana jest za zasłoną dobroczynnego działania atomu. Czytelnik podczas lektury ujrzy zupełnie inne oblicze atomowej mocy, to które jest usilnie koloryzowane przez media i nie tylko. Negatywne skutki promieniowania, wydobywanie rud uranu, składowanie niebezpiecznych odpadów, to tylko niektóre z prawd przedstawionych przez panią Elżbietę.

Publikacja koncentruje się przede wszystkim na ukazaniu szkodliwych aspektów energii atomowej. Autora przywołuje tutaj obraz wspomnianego wcześniej Czarnobyla, o którym ludzkość nie może zapomnieć po dzień dzisiejszy. Dodatkowo przedstawione zostają losy mieszkańców różnorakich wsi i miasteczek, które miały cokolwiek wspólnego z tym złowieszczym procederem. Podczas lektury widać znakomite przygotowanie autorki, liczne przypisy na poszczególnych stronach tylko upewniają o znajomości tematu i świadczą o jego dogłębnej analizie. W moim przekonaniu taka fachowość i oparcie całości na niepodważalnych faktach jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Czytelnik wie, że ma do czynienia z naprawdę przemyślanym dziełem, które nie jest wyłącznie zbiorem zapisanych kartek.

Kolejnym nieodpartym plusem dzieła jest poszerzanie wiedzy na wspomniane powyżej tematy, a nawet więcej. Bardzo bogate przypisy umożliwiają wgląd do danych źródeł, czy nawet pobranie niektórych z nich. Dzięki temu wiemy dokładnie o jakim problemie czytamy. To dobre podejście, jednakowo nie musi się podobać wszystkim czytelnikom. Miłośnicy rozwlekłych opisów będą strasznie zawiedzeni. To po prostu kwintesencja prostego i skompresowanego przekazu, który urozmaicony jest nielicznymi fotografiami. Podkreślają one charakter książki, oraz tematykę o jakiej traktuje.

W moim przekonaniu Śmiertelny atom jest książką bardzo dobrą i udaną. To przemyślana publikacja pełna rozmaitych i realnych faktów, które poparte są licznymi dowodami zawartymi w przypisach. Autorka bardzo dobrze podeszła do tematu, widać jej ogromną wiedzę, po prostu „czuje” się tą zgromadzoną dawkę faktów w jednym miejscu. Oprawa stylistyczna książki również przypadła mi do gustu. Okładka w prosty sposób nawiązuje do swojej tematyki. Jedyna rzecz, która nie daje mi spać, to dziwne formatowanie tekstu przy rozpoczęciu nowego rozdziału. Nie wiem czy taki spory odstęp jest celowym zabiegiem, czy przypadkiem, jednak nie ujmuje on całości charakteru. Dzieło z czystym sercem polecam każdemu, kto lubi przeczytać naprawdę rzetelny dokument oparty na faktach. W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Novae Res za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.

Moja ocena: 8/10
Artius

Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK:
http://koszztk.blogspot.com/

Światowe zapasy paliw kopalnianych są coraz uboższe, a wydobywanie tych, które pozostały jest coraz mniej opłacalne dla globalnych koncernów. Niekorzystna lokalizacja danego złoża, liczne konwencje i prawa, środowisko naturalne, to tylko nieliczne przeszkody stojące na drodze do „brudnej” energii. Lekarstwem na energetyczną bolączkę świata miały być czyste i nieszkodliwe...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    11
  • Przeczytane
    11
  • Posiadam
    7
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    1
  • E-półka
    1
  • Reportaż
    1
  • Tajemnice, kosmos - ufo - zjawiska paranormalne, s-f
    1
  • Mam
    1
  • 2015
    1
  • Na wymianę
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Śmiertelny atom


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne