Po przeczytaniu mamy mieszane uczucia (i dziecko i ja :))
Raz, że dla mniejszego czytelnika, takiego jeszcze nieuczęszczającego do szkoły z własnym portfelikiem, to temat był zbyt nudny. Najciekawsza okazała się skrytka w koniku-zabawce ;)
Dwa, ja mam mieszane uczucia, bo dotarło do mnie, jak bardzo zmienia się nawet świat książeczek dla dzieci.
"Zuzia dostaje kieszonkowe", to już taka pierwsza pozycja dla "małych finansistów". Tylko czekać na kolejne opowieści o giełdzie papierów wartościowych, akcjach, hossach, bessach itd.
Jakoś wolę czytać dzieciom o królewnach, elfach, wróżkach, zwierzątkach. O czymś, co rozwija ich wyobraźnię, tak chłonną i twórczą w młodym wieku, pozwala zrozumieć zachowania ludzkie, rozpoznawać emocje, uczy życia i przekazuje najważniejsze wartości.
Na pieniądze i te zimne zasady, które obowiązują w ich obrocie, jeszcze mają czas.
Nie ma co zachwaszczać młodych umysłów. Niech najpierw zasieje się tam coś znacznie bardziej wartościowego... niż pieniądz.

Po przeczytaniu mamy mieszane uczucia (i dziecko i ja :))
Raz, że dla mniejszego czytelnika, takiego jeszcze nieuczęszczającego do szkoły z własnym portfelikiem, to temat był zbyt nudny. Najciekawsza okazała się skrytka w koniku-zabawce ;)
Dwa, ja mam mieszane uczucia, bo dotarło do mnie, jak bardzo zmienia się nawet świat książeczek dla dzieci.
"Zuzia dostaje...