chyba przestałam już rozumieć tę autorkę, jeśli chodzi o te części. jedyne co jest dobre, że tomy płynnie zapowiadają kolejny tom. sama nie wiem czego się spodziewałam, a co dostałam? masę kłótni, kiedy mieli wychodzi już na prostą. a do tego Connor na początku zachowywał się jaj nigdy w stosunku do Elley, dupek do kwadratu. tak mi było szkoda tego co się przytrafiło Dennemu. a na dodatek ten motyw tą Ashley, faktycznie trochę paranomal. i oczywiście Phil, który wziął sobie za celownik Ellery. ale były też momenty, które całkowicie rozbrajały. na przykład ich opieka na Julie, przez pierwszy rok, coś niesamowitego. w tej bezradności potrafi znaleźć złoty środek i co by oni zrobili bez Masona? bardzo mi się podobała końców książki, kiedy już Collin i Julie podrosły. kiedy Julie w wieku kilku latek zwróciła uwagę paniom, które gapiły się na jej tatusia. bezcenne, zachowała się dokładnie tak jak Ellery i jej przyjaciółka, a malutki Collin, boże taki słodki synuś mamusi.

chyba przestałam już rozumieć tę autorkę, jeśli chodzi o te części. jedyne co jest dobre, że tomy płynnie zapowiadają kolejny tom. sama nie wiem czego się spodziewałam, a co dostałam? masę kłótni, kiedy mieli wychodzi już na prostą. a do tego Connor na początku zachowywał się jaj nigdy w stosunku do Elley, dupek do kwadratu. tak mi było szkoda tego co się przytrafiło...