Seria "Gone" tego autora pochłonęła mnie całkowicie - mimo dużej dozy młodzieżowej fantastyki (a do młodzieży przestałam się już zaliczać jakiś czas temu), czytałam wszystkie części z zapartym tchem. Tym bardziej więc ucieszyło mnie nowe "dziecko" Michaela Granta.
"Posłaniec strachu" to książka, której bohaterowie z jednej strony istnieją w bardziej realnej rzeczywistości w porównaniu do "Gone", jednocześnie jednak jej narratorka, dziewczyna o imieniu Mara, doświadcza rzeczy i miejsc niezwykłych, wręcz fantastycznych. Właściwie to najbardziej realne jest zło, które wyrządzają ludzie, zaś w sferze naszych wyobrażeń pozostają kary, wymierzane im przez tytułowego Posłańca strachu.
Książka stanowi niezwykłe studium ludzkiego sumienia oraz drogi, jaką może przejść każdy z nas od pojawienia się przyczyny naszego złego czynu, poprzez jego popełnienie, po odbycie pokuty i przebaczenie. Dodam - studium warte poznania i przemyślenia.
Zastanawia mnie tylko, czy będzie ciąg dalszy tej serii, ponieważ polskie wydanie zawiera dwie części - "Posłaniec strachu" i "Serce w tatuażach" oraz dodatek "Wąż". Nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym o dalszych losach Mary.

Seria "Gone" tego autora pochłonęła mnie całkowicie - mimo dużej dozy młodzieżowej fantastyki (a do młodzieży przestałam się już zaliczać jakiś czas temu), czytałam wszystkie części z zapartym tchem. Tym bardziej więc ucieszyło mnie nowe "dziecko" Michaela Granta.
"Posłaniec strachu" to książka, której bohaterowie z jednej strony istnieją w bardziej realnej rzeczywistości...