Jezus ośmieszony. Esej apologetyczny i sceptyczny
Czy nasza kultura przeżyje, jeśli zapomni o Jezusie? Czy wierzymy, że jeśli Jezus zostanie wygnany z naszego świata, ten świat przepadnie? Dlaczego potrzebujemy Jezusa?
Postać Jezusa przez stulecia fascynowała myślicieli i artystów. Ale w czasach nam bliższych owoców tej fascynacji jest coraz mniej i na ogół nie są one interesujące. Esej Leszka Kołakowskiego jest na tym tle wyjątkiem: to piękne wyznanie wiary filozofa przekonanego, że kiedy mówimy o Jezusie, mówimy o kimś, kto „dzieje ludzkie pchnął na nowe, nieoczekiwane tory”. Nie spierając się o Jezusa ani z historykami, ani z teologami, Kołakowski występuje w obronie ośmieszanego i na różne sposoby zniekształcanego przekazu Ewangelii.
Fascynująca i odświeżająca lektura.
„Czy był Bogiem? Nie mam pojęcia. Ale jeśli jakiś Boży człowiek żył kiedykolwiek na tej ziemi, był nim On”.
(fragment książki)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Prowokacyjny tytuł, niezmienne przesłanie
Ten nieznany dotąd esej zmarłego w 2009 roku historyka filozofii został przez niego napisany po francusku jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych. Nieukończony przez autora, w postaci fragmentarycznej i nieprzygotowany do publikacji szkic, ukazał się niedawno nakładem Znaku w języku polskim. Forma, w jakiej czytelnicy otrzymują pismo profesora, jest dziełem edytorów, o czym świadczą odniesienia zawarte w tekście naniesione w czasie jego redakcji, opatrzony został także kapitalnie napisanym posłowiem Jana Alberta Kłoczowskiego, które bez wątpienia rozjaśni miejscami enigmatyczne czy dwuznaczne spiętrzenia myśli filozofa-erudyty. Główną kwestią, którą rozważa autor „Niepewności epoki demokracji”, jest obecność postaci Jezusa Chrystusa w kulturze Zachodu. Nie jest to w pismach Kołakowskiego temat nowy, bowiem zainteresowanie postacią proroka z Nazaretu towarzyszyło mu jeszcze od lat siedemdziesiątych, nawet wówczas, kiedy Kołakowski był mocno zainspirowany marksizmem. Myśliciel nadał temu szkicowi dość przewrotny tytuł, który może zwieść nieuważnych odbiorców pism Kołakowskiego. Niektórzy badacze w tym niewielkim pod względem objętości tekście dopatrują się ewolucji myśli filozofa oraz jego stosunku do sacrum. Bo kto w istocie jest ośmieszony? Czy rzeczywiście sam Chrystus? I co znaczy być ośmieszonym?
Punktem wyjścia do rozważań Kołakowskiego nad postacią Chrystusa nie są ani badania historyczne, ani drobiazgowo przeprowadzone egzegezy czterech Ewangelii, mówiące przecież o Jezusie bardzo wiele. Jak już zostało wspomniane, filozof swoje rozważania rozpoczyna od wątku myślowego, według którego z Chrystusa można uczynić element składowy europejskiej cywilizacji. Idąc tą drogą dedukcji, Kołakowski postrzega postać Jezusa w sposób zmitologizowany, przy czym należy wyjaśnić, że w tym kontekście słowo „mit” nie jest desygnatem fikcyjności i wyobrażonego. Kołakowski, myśląc o Jezusie, aprobuje wszystko, co na jego temat mówią Ewangelie oraz to, co wierzący zwykli przyjmować z tradycji, mając jednocześnie na uwadze całą masę stereotypów narosłych wokół Jezusa przez całą historię europejskiego chrześcijaństwa. Kołakowski rozumuje wedle tej logiki z prostej przyczyny. Jak sam wyjaśnia: akceptuję to wszystko dlatego, że w ten sposób nasza cywilizacja zasymilowała Jezusa i poprzez to się ukształtowała, oraz dlatego, że myślę wewnątrz tej cywilizacji. Kołakowski czyni jednak wyraźne rozróżnienie na tak zwaną wiarę – jak ją nazywa – w obrębie kultury oraz na wiarę religijną, do której zresztą w swoim wywodzie w nikłym stopniu się odwołuje.
Kołakowski był świetnym znawcą historii idei. Zdawał sobie też sprawę z wielorakości
i różnorodności obrazów Chrystusa wygenerowanych w zbiorowym imaginarium, które przeniesione zostały do sfery kulturowej. I to właśnie ona stała się polem refleksji nad atrakcyjnością (bądź jej brakiem) nauki moralnej Chrystusa w okresie późnej nowoczesności. Warto wspomnieć, że tekst został rozbudowany o podtytuł: „Esej apologetyczny i sceptyczny”. W tekście filozofa pojawia się bowiem dialog pomiędzy wierzącym a sceptykiem. Taki dwugłos podkreśla po pierwsze dwutorowość w pojmowaniu jego nauki, a szerzej – całej sfery cudowności i metafizyki, po wtóre zaś w pewnym sensie wskazuje adresata, do którego kierowane są rozważania filozofa. Wierzącego przecież nie musi myśliciel przekonywać, by sięgnął po wątki myślowe wypracowane przez chrześcijaństwo.
Esej Kołakowskiego jest także ważnym głosem w ciągłej dyskusji nad relacją państwo-Kościół, nad miejscem tej instytucji w obrębie współczesnych demokracji liberalnych. Bogaty w treści intelektualne szkic wybitnego profesora przynosi także rozważania nad kwestią języka, jakim winno prowadzić się dyskurs nad – ujmijmy szeroko tę tematykę – sferą sacrum i profanum. Zastanawia się, czy przypadkiem język narracji na tematy teologiczne nie jest zbyt ubogi, płytki i ułomny, by próbować wyrazić niewyrażalne. Kołakowski ustosunkowuje się również do odwiecznej opozycji ratio-metafizyka. Pisze o szkodliwości oraz irracjonalności tworzenia postreligijnych utopii, sygnalizując jednocześnie, że niemożliwe jest trwałe usunięcie religijnego sposobu percepcji rzeczywistości. Nawet gdyby było to wykonalne, przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku. Wreszcie Kołakowski rozważa, czy kultura europejska przestanie istnieć, jeżeli zapomni Jezusa. Zapomni, rzecz jasna, nie w sensie dosłownym, bo to niemożliwe, ale kiedy odrzuci jego naukę.
Filozof ucieleśniał swoją osobą pewien światopoglądowy paradoks. W latach sześćdziesiątych głos Kołakowskiego był swoistym objawieniem dla laickiej niekomunistycznej lewicy. Kiedy krytykował chrześcijaństwo, postulując, że od czterech stuleci przygniata i sterylizuje naszą kulturę narodową, pisał obok, że gwarantem trwałości europejskiej kultury jest przesłanie Jezusa z Nazaretu. Mowa w tym miejscu o poglądach Kołakowskiego na jakieś dwie dekady przed powstaniem „Jezusa ośmieszonego”. Wydany przez Znak esej jest tekstem napisanym przez człowieka, który stoi daleko od religijnych deklaracji, ale który jest świadomy doniosłości tego, co Chrystus wypracował, i który wie, iż o Jezusie „w stanie czystym” nie sposób już dzisiaj mówić, bowiem patrzymy na niego przez pryzmat zbiorowych, religijnych wyobrażeń (także tych infantylnych) oraz teologiczno-dogmatycznych spekulacji. Kołakowski powiada, że każdy może używać imienia Jezusa do realizacji swoich politycznych, partykularnych interesów, także przedstawiciele kleru ganiący dobrobyt i konsumpcjonizm. Z Jezusem na ustach łatwiej coś osiągnąć, jest niczym zaklęcie. Kto jest zatem ośmieszony?
Justyna Anna Zanik
Oceny
Książka na półkach
- 178
- 175
- 50
- 10
- 5
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
Opinia
Mądre, uczciwe, osobiste, a dla czytelnika inspirujace rozważanie.
Mądre, uczciwe, osobiste, a dla czytelnika inspirujace rozważanie.
Pokaż mimo to