Nie gaś światła
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Martin Servaz (tom 3)
- Tytuł oryginału:
- N'éteins pas la lumière
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2014-09-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-23
- Data 1. wydania:
- 2014-02-27
- Liczba stron:
- 504
- Czas czytania
- 8 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378186069
- Tłumacz:
- Monika Szewc-Osiecka
- Tagi:
- literatura francuska
Bernard Minier powraca z thrillerem o manipulacji i osaczeniu, w którym gra na najintymniejszych koszmarach, fobiach i obsesjach nie tylko swoich bohaterów, lecz także czytelników.
W wigilijny wieczór Christine Steinmayer, znana dziennikarka radiowa, wybiera się na pierwsze spotkanie z rodzicami narzeczonego. Przed wyjazdem znajduje w swojej skrzynce na listy osobliwą przesyłkę. Jest to anonim, w którym ktoś informuje ją, że zamierza popełnić samobójstwo. Pomyłka? Niewczesny żart? Wokół kobiety zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ktoś próbuje ją zaszczuć, odizolować od otoczenia, doprowadzić do obłędu. W tym samym czasie komendant Martin Servaz, znany nam już doskonale z poprzednich powieści, który po traumatycznych przejściach przebywa w ośrodku dla policjantów w depresji, także otrzymuje niezwykłą przesyłkę: magnetyczny klucz do hotelowego pokoju i bilecik z datą i godziną spotkania. Perspektywa nowego śledztwa wyrywa policjanta z letargu. Czy coś łączy te dwa wątki?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pod okiem szaleńca
Jest wieczór. Siedzę przy biurku, zapalona lampka stoi obok, pokój wypełnia delikatne ciepło. Otwieram książkę „Nie gaś światła” i nagle, jak za sprawą magicznych sił, przenoszę się do skutej lodem Puszczy Białowieskiej. Teraz świeci jedynie księżyc, wokół wiruje zamieć, ciepło rozpłynęło się w atmosferze, ustępując miejsca zimnemu, mroźnemu klimatowi – scenerii zwiastującej zbrodnię. Po chwili kilka drastycznych scen maluje mi przed oczami obraz niemal rytualnej kaźni, z sercem wyrwanym z wnętrzności, zgrają wilków w ciemnym lesie, swądem bezsilności i straty. Tak powinny się zaczynać rasowe thrillery! A jeśli inne, podobnie jak powieść Bernarda Miniera, nie tracą polotu w napływie kolejnych rozdziałów, muszę ich czytać znacznie więcej.
Martin Servaz – czterdziestoletni policjant z Tuluzy – może być znany fanom francuskich thrillerów ostatnich lat z dwóch wcześniejszych dokonań autora: „Bielszego odcienia śmierci” (2011) i „Kręgu” (2013). Przy okazji najnowszej powieści znów spotykamy komendanta, znów przemykają w tle jego współpracownicy, znów do głosu dochodzą echa przeszłości. Nowa jest jednak intryga, bo tym razem niejaka Christine Steinmayer – znana dziennikarka radiowa – otrzymuje anonim z wieścią, że nadawca zamierza popełnić samobójstwo. Gdy owładnięta świątecznym szałem bohaterka nie robi wszystkiego, aby zapobiec katastrofie, rozpętuje się prawdziwe piekło. Każdy z nas wie: z filmów, literatury lub przekazów dokumentalnych, co to znaczy być dręczonym. Christine staje przed problemem duszącego osaczenia, zaciskającej swe szpony manipulacji, która wypuszcza z ciemnych zakamarków umysłu najskrytsze fobie i obsesje. Staje się obiektem prześladowań maniaka podążającego za nią krok w krok. Regularne oznaki obecności kogoś obcego w mieszkaniu, znęcanie się nieznajomego nad psem bohaterki, mocz na wycieraczce, kompromitujące maile do znajomych z komputera Christine oraz bezwzględna próba odcięcia ofiary od społeczeństwa, pozostawienia jej samej, by – jak postaci z oper nagminnie włączanych przez dręczyciela – w ostateczności sama posunęła się do samobójstwa.
Fabuła biegnie dwutorowo; w pierwszej połowie książki przoduje sytuacja Christine, przeplatana treściwie rolą Servaza, którego ktoś anonimowy postanawia naprowadzać na sprawę. Wątki bardzo niepozornie zmierzają do wspólnego celu, ale od początku wiemy, że to nastąpi. W pewnym momencie szala przechyla się na stronę komendanta – on gra pierwsze skrzypce, a charakter thrillera ulega drobnej przemianie. Nie obserwujemy już ofiary, ale śledzącego, podczas gdy drapieżnik wciąż pozostaje w ukryciu – tak blisko jednak, by czuło się jego oddech na karku. Na okładce książki widać gwieździste niebo i trzeba wam wiedzieć, że nie jest to ilustracja przypadkowa. Akcja zahacza o naukowe towarzystwo dotyczące lotów kosmicznych. Autor skrupulatnie przygotował się do poruszenia tego tematu, tym samym urozmaicając swoją powieść i nadając jej wyjątkowy rys.
Bernard Minier celowo rozpoczął swój thriller uwerturą wywołującą u czytelnika głośne WOW!, by potem zachować jego uwagę przy powolnym wtapianiu się w opowieść, poznawaniu bohaterów i otoczenia. Pisarz umiejętnie burzy codzienność bohaterki na rzecz zacięcia charakterystycznego dla dreszczowców. Nie zabraknie zwyczajnych, obyczajowych przemyśleń Christine, prostych myśli, które w thrillerze mają stanowić pomost między ciekawym dialogiem a emocjonalnym zdarzeniem. Chwilami jest tego za dużo, ale ofiara to kobieta – pozwólmy się jej wygadać, na głos lub w myślach. Grunt, że Minier tymi środkami dobrze rozwija wizerunek psychologiczny swojej bohaterki – po jej bliższym poznaniu nietrudno o współczucie.
Gdy wszystko obraca się przeciw Christine, gdy tkwimy już w jej problemach po uszy i gdy widzimy, jak wielopoziomowo ukartowana jest intryga, by żadne słowo bohaterki nie brzmiało prawdziwie, zalewa nas fala złości. Niesprawiedliwość, osaczenie, niezrozumienie – to prawdziwa trauma, która może spotkać każdego z nas. Ktoś manipuluje Christine, a autor manipuluje nami, podsuwając fałszywe tropy, oczerniając pozytywne postaci i mieszając w głowach czytelników. Złapałem się na tym, że o udział w intrydze podejrzewałem prawie każdego. O, ten zadzwonił, gdy nie powinien – musi być w to zamieszany; ta się spóźniła, na pewno celowo! Świetnie świadczy to o książce, bo pokazuje, że twisty w fabule nie były obmyślane wedle schematu, a spisana fikcja niespodziewanie opuszcza papierowe stronice i przedziera się do naszej rzeczywistości. Czy nie tego oczekujemy, sięgając po thriller?
Kiedy wiemy, jak to wszystko mogło przebiegać, zainteresowanie częściowo opada. Każdy odkrywany fakt, którego nie sposób podważyć, spowalnia akcję, ale to proces trudny do uniknięcia. Zakończenie jest dobre – wystarczająco satysfakcjonuje, choć nie wprowadza w osłupienie. Bój Christine Steinmeyer w imię spokoju i upragnionego bezpieczeństwa zapewnia kilka naprawdę emocjonujących wieczorów. Czytelnik może się zmierzyć z ważnymi problemami, np. z kwestią niesprawiedliwego wykluczenia społecznego i kruchością dobrej opinii, o których słyszy się dużo, ale odbiera z samolubnym pragnieniem, by nigdy nie dotknęły właśnie nas. Dzięki „Nie gaś światła” możemy zasmakować tej goryczy ze stoickim spokojem – przy własnym biurku, w ciepłym pokoju, a jednak w centrum prawdziwego dramatu.
Adrian Kyć
Oceny
Książka na półkach
- 2 568
- 1 606
- 459
- 107
- 41
- 31
- 30
- 26
- 25
- 23
Opinia
Ostatnich kilkanaście dni było upalnych. Pociłem się i dyszałem jak większość. Były też chwile kiedy po karku latały mi ciarki, były to ciarki strachu. Wszystko za sprawą audiobooka „Nie gaś światła” będącego przygotowaną przez Audiotekę dźwiękową wersją powieści Bernarda Minier o tym samym tytule.
Pewnego grudniowego poranka Martin Servaz – bohater całego cyklu – otrzymuje przesyłkę z kluczem do pokoju hotelowego w którym kilkanaście miesięcy wcześniej młoda artystka popełniła samobójstwo. Kilka dni później znana dziennikarka radiowa Christine Steinmayer w swojej skrzynce pocztowej odnajduje list od osoby planującej samobójstwo. Dziennikarka nie wiele może zrobić. Szybko okazuje się, że w jej otoczeniu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W niewyjaśniony sposób szuflada w jej biurku wypełnia się kompromitującymi medykamentami, młoda stażystka oskarża ja o molestowanie a współpracownicy przestają jej ufać. Ktoś kto ja doskonale zna, zaczyna bazować na jej lękach i chcę popchnąć w stronę samobójstwa. W tym samym czasie komisarz Servaz, który jeszcze nie uporał się z własnymi lękami, zaczyna interesować się samobójstwem sprzed miesięcy. Trop prowadzi do prężnie działającego w okolicach Tuluzy przemysłu kosmicznego i lotniczego. Wkrótce wychodzi na jaw, obie kobiety spotykały się z tym samym mężczyzna.
Nie bójcie się, to co napisałem to nie spojler. Streściłem jedynie zawiązanie akcje. Jak widzicie dzieje się dużo i to od pierwszych stron, czy raczej minut. Do tego dzieje się bardzo szybko. Nie jest to jednak sensacyjna powieść akcji, gdzie tempo narracji i wydarzeń jest najważniejsze. Tutaj cała fabuła to rodzaj gry, gry prowadzonej z lękami, zarówno bohaterów jak i , a może przede wszystkim, z lękami czytelników. Każdy z nas żyje w pewnej bezpiecznej rutynie, swoje strachy i fobie dawno oswoił i zepchnął za kurtynę codzienności. Tutaj autor jednym zabiegiem fabularnym ową kurtynę zrywa i jeden za drugim wszystkie te lęki jeden po drugim wyciąga i zmusza nas do natychmiastowego skonfrontowania się z nimi. Pozbawia bohaterów, ale i nas czytelników, złudnego acz niezbędnego poczucia bezpieczeństwa. Pokazuje jak łatwo jest manipulować i zastraszyć człowieka a przez to go zniszczyć. Pokazuje też, że jeżeli staniemy w obliczu takiej sytuacji jesteśmy nie tylko bezbronni ale i osamotnieni. Dość przerażająca wizja, zwłaszcza w czasach kiedy sami , dobrowolnie i z olbrzymią niefrasobliwością wyzbywamy się swojej prywatności, choćby prze różne publikacje na serwisach społecznościowych.
Książka pokazuje jeszcze jedno. Każdy ma wrogów, ci którzy sądzą inaczej po prostu o istnieniu swoich wrogów nie wiedzą. Każdy z nas kiedyś nadepnął komuś na odcisk, może nawet nie świadomie. Ale ten zdeptany pamięta i w odpowiedniej chwili o tym wam przypomni. Czy już rozumiecie dlaczego ze strachu po karku chodziły mi ciarki i to nawet w upalne dni.
„Nie gaś światła” to audiobook doskonały, trzymający w napięciu z jednej strony i zmuszający do zastanowienia z drugiej. Idealnie łączy kryminalną fabułę z obserwacjami społecznymi. Słucha się tego z dużym zainteresowaniem i niekłamaną przyjemnością. Nie mały w tym udział Piotra Grabowskiego który z pokorą
wycofał się i nie dominował swoją interpretacją nad treścią pozwalając autorowi odegrać pierwsze skrzypce.
Recenzja pierwszy raz ukazała sie na http://blurppp.com/blog/bernard-minier-nie-gas-swiatla-audiobook/
Ostatnich kilkanaście dni było upalnych. Pociłem się i dyszałem jak większość. Były też chwile kiedy po karku latały mi ciarki, były to ciarki strachu. Wszystko za sprawą audiobooka „Nie gaś światła” będącego przygotowaną przez Audiotekę dźwiękową wersją powieści Bernarda Minier o tym samym tytule.
więcej Pokaż mimo toPewnego grudniowego poranka Martin Servaz – bohater całego cyklu – otrzymuje...