W słusznej sprawie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- W słusznej sprawie (tom 1)
- Seria:
- Kobiety to czytają!
- Tytuł oryginału:
- Necessary Lies
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2014-04-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-10
- Data 1. wydania:
- 2013-09-03
- Liczba stron:
- 456
- Czas czytania
- 7 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378397496
- Tłumacz:
- Anna Bańkowska
- Tagi:
- Anna Bańkowska literatura obyczajowa ciąża sterylizacja eugenika
Jane jest wykształconą, pełną zapału opiekunką społeczną, która właśnie podjęła swoją pierwszą pracę. Ivy, jej podopieczna, razem z babką i starszą siostrą żyją w skrajnej biedzie. Fatalna sytuacja materialna tej rodziny sprawia, że Jane, zgodnie z obowiązującymi w Karolinie Północnej przepisami, ma doprowadzić do sterylizacji Ivy. Sytuacja się komplikuje, gdy dziewczyna zachodzi w ciążę…
Czy uda jej się zachować przy sobie córeczkę i uchronić ją przed adopcją?
Czy komukolwiek wolno ingerować w życie i przyszłość kobiety, nawet niepełnoletniej, jeśli z całego serca pragnie zostać matką? Co dzieje się w sytuacji, gdy problemy finansowe, rasa lub choroba dają „lepszym” prawo do ubezwłasnowolnienia „gorszej” jednostki? Jak dokonać słusznego wyboru między obowiązkiem a własnym sumieniem?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pani Chamberlain we wspaniałej formie!
Muszę przyznać, że o eugenice do tej pory nie wiedziałam zbyt wiele. Oczywiście, główna idea była mi znana, choć od tej zdecydowanie złej strony, związanej z nazistowskimi planami tworzenia „czystej” rasy – na świat miały przychodzić dzieci tylko o pożądanych przez władze cechach. Jednak pojęcie to istnieje zarówno w teorii, jak i w praktyce znacznie dłużej niż od czasów panowania Hitlera i oznacza, jak podaje internetowy słownik języka polskiego PWN, system poglądów zakładający możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka.
Teoretyczny wydźwięk tego pojęcia wydaje się bardzo pozytywny, jednak człowiek potrafi zepsuć wszystko, co z założenia miało być dobre... W dążeniu do stworzenia wolnej od wad istoty ludzkiej człowiek był (i chyba tak naprawdę nadal jest) w stanie posunąć się bardzo daleko, cały czas podpierając się szczytną ideą. W dawnych czasach liczne programy eugeniczne pozwalały na m. in. segregację rasową, ludobójstwo czy przymusową sterylizację. Temu ostatniemu tematowi miałam okazję przyjrzeć się nieco bliżej za sprawą nowości autorstwa Diane Chamberlain pt. „W słusznej sprawie”, która niedawno miała swoją premierę na naszym rynku.
Autorka zdecydowała się poruszyć szalenie trudny i emocjonalny temat, którego podstawą jest obowiązujący do 1975 roku na terenie Karoliny Północnej (USA) program sterylizacji eugenicznej. Akcja powieści toczy się głównie na początku lat 60. ubiegłego wieku. W okręgu Grace, na jednej z tamtejszych farm tytoniowych dzięki – nazwijmy to – uprzejmości właściciela mieszkają dwie młode dziewczyny, tj. piętnastoletnia Ivy i dwa lata starsza od niej Mary Ella, a także jej synek William, nazywany przez nie Dzidziusiem, oraz ich babcia Nonnie. Wiodą stosunkowo spokojne życie, aczkolwiek wypełnione ciężką pracą i wyzierającą z każdego kąta biedą, więc nic dziwnego, że dziewczyny próbują urozmaicić tę mało barwną codzienność za pomocą uczuć i marzeń. Mary Ella przez opiekę społeczną uznawana jest za opóźnioną w rozwoju, dlatego tuż po urodzeniu Williama lekarze poddali ją zabiegowi sterylizacji. Ivy, choć młodsza od swej siostry, przejawia już zainteresowanie chłopcami, co przekłada się na częste spotkania pod osłoną nocy z synem farmera, na których nie tylko snują wizje o wspólnym wyjeździe do Kalifornii, ale coraz mocniej się do siebie zbliżają.
Zdaje się, że nieszczęście wisi w powietrzu, w związku z wchodzeniem Ivy w czas, w którym emocje i szalejące hormony biorą górę. Tak przynajmniej twierdzą pracownicy opieki społecznej, którzy znają tę rodzinę oraz problemy, z którymi się zmaga. W ich trudny dla zwykłego człowieka świat zostaje wprowadzona nowa pracownica ośrodka – Jane. Młoda, świeżo upieczona małżonka dobrze zapowiadającego się pediatry nie ma zbyt dużego doświadczenia zawodowego, a w pracy socjalnej – wcale, choć nie brak jej solidnego zaplecza edukacyjnego. Bardzo chce móc pomagać potrzebującym tego ludziom i robi to mimo braku aprobaty męża (pracująca żona lekarza nie jest zbyt dobrze odbierana w środowisku, bowiem każe myśleć, że ten najpewniej zarabia zbyt mało, by utrzymać rodzinę). Wybór tak niedoświadczonego pracownika na tak poważne stanowisko w efekcie końcowym przynosi jednak wiele nieoczekiwanych zdarzeń: nad Mary Ellą krąży widmo utraty Williama, zaś Ivy może zostać wysterylizowana…
To, co ostatecznie dzieje się w życiu tych kobiet, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Sytuacja robi się z dnia na dzień coraz bardziej dramatyczna i nie wiadomo do końca, co jest temu bardziej winne: czy niedoświadczenie oraz nazbyt emocjonalne podejście Jane do pełnionej funkcji, czy obowiązujące prawo. Szalenie trudno mi opowiedzieć się po którejś ze stron, bo jest to trochę jak walka rozumu z sercem. Nie wiadomo, które rozwiązanie jest tak naprawdę dla tej rodziny najlepsze, jednak zakończenie całej sprawy mnie osobiście usatysfakcjonowało – jest takie, jakie być powinno.
Chamberlain na ogół tworzy bardzo emocjonujące i wciągające historie, ale tym razem postarała się wyjątkowo mocno, by nawet po zakończonej lekturze nie móc przestać myśleć o tym, co właśnie przeczytaliśmy. Niby jest to opowieść zmyślona, niby postaci są fikcyjne, ale nie sposób nie pokusić się o rozważania na temat sensu i moralnego aspektu eugeniki. Podstawowe pytania, jakie nasuwają się po zakończonej lekturze, to: Jak daleko można posunąć się w myśl wielkich idei? Jak mocno można ingerować w czyjeś życie? Każdy z nas musi na nie odpowiedzieć sobie samodzielnie.
„W słusznej sprawie” to trzecia powieść tej autorki, którą dane mi było przeczytać. Tak jak w dwóch poprzednich, tak i tu znalazłam pełnokrwiste postaci, z którymi nie sposób się nie zżyć (w przypadku Ivy autorka zadbała nawet o język, jakim bohaterka się posługuje, dzięki czemu nie mamy wątpliwości, z jakiej warstwy społecznej się wywodzi). Jedyne, co na ogół nie podobało mi się w poprzednich książkach, to dający się czasem wyczuć brak realizmu, jednak tym razem to uczucie mnie nie spotkało, dlatego pokuszę się o stwierdzenie, że „W słusznej sprawie” jest zdecydowanie najlepszą książką Chamberlain, którą do tej pory czytałam. Jest w niej wszystko, co powinna zawierać dobra „obyczajówka” plus naprawdę ciekawy i poruszający temat.
Kto z Was jeszcze nie skusił się na tę nowość, niechaj szybko to nadrobi. Gwarantuję, że nie oderwiecie się od tej książki aż do ostatniej strony.
Ewa Szczepańska
Oceny
Książka na półkach
- 1 525
- 1 086
- 162
- 60
- 39
- 23
- 19
- 17
- 17
- 14
Opinia
Jestem świeżo po lekturze powieści i przyznam, że jest niewiele książek, które robią na mnie tak ogromne wrażenie, jakie zrobiła ta. Podczas czytania zastanawiałam się, co będzie dalej, wyłam, lekko się uśmiechałam, a gdy dobrnęłam do końca byłam pewna, że zapamiętam ją na długo jako jedną z najlepszych książek, jakie wpadły w moje ręce.
Tematyka eugeniki zaczęła mnie interesować już od jakiegoś czasu, więc byłam przygotowana na tę tematykę. Ale nie wiedziałam, że sterylizacja miała miejsce jeszcze tak niedawno, w wydawałoby się cywilizowanym kraju.
Ivy to piętnastoletnia dziewczyna, która ma na swojej głowie zajmowanie się domem, zarabianie pieniędzy poprzez ciężką pracę w polu. Mieszka z podupadającą na zdrowiu babką i starszą o dwa lata siostrą - Mary Elą, która dwa lata temu zdążyła już urodzić synka. Ich dom ciężko nazwać domem, to zapuszczona rudera, żyją w ogromnej biedzie, ale cieszą się z dachu nad głową, który zapewnia im gospodarz, ponieważ czuje się winny śmiertelnego wypadku ich ojca.
Jane właśnie skończyła studia, zaczęła układać sobie swoje dorosłe życie. Wyszła za mąż za lekarza - Roberta, zamieszkała z nim w bogatym domu. Niestety ich relacja nie układała się tak jak powinna. Robert za wszelką cenę chciał mieć z nią jak najszybciej dzieci, pragnął, by była jak wszystkie żony jego kolegów - rodziła dzieci, zajmowała się domem, wstąpiła do klubu zarozumiałych pań i była do pełnej dyspozycji męża. Jane takie życie nie odpowiadało. Chciała mieć dzieci, ale najpierw zamierzała się trochę rozwinąć zawodowo, miała ochotę być niezależna. Dla dobra małżeństwa postanowiła jednak zaprzyjaźnić się chociaż z innymi żonami lekarzy, bywać z nim na salonach, ale czuła, że kompletnie nie pasuje do tego środowiska. Znalazła tam tylko dwie zaprzyjaźnione dusze - prawnika Gavina, z którym, miałam wrażenie, od początku coś ją połączyło - oraz jego umierającą na raka żonę.
Jane, wbrew protestom męża, postanowiła iść do pracy. Dostała ją w opiece społecznej, co było zgodne z jej wykształceniem. Szefowa Charlotte powoli wprowadzała ją w zasady funkcjonowania tego miejsca, przedstawiała jej podopiecznych. Jane miała objąć nad nimi opiekę zamiast Charlotte dopiero po jakimś czasie, ale Charlotte miała wypadek i nie mogła przez dłuższy czas chodzić, więc, ku początkowej rozpaczy podopiecznych, Jane zajęła miejsce szefowej.
Powieść ta dzieli się na kilka pobocznych wątków, jednak najważniejszy dotyczy rodziny Hartów. Jane zresztą nimi najbardziej się przejęła. Jej zadaniem było doprowadzić do sterylizacji Ivy. Opieka społeczna była przekonana, że ma ona zbyt niski poziom inteligencji (co wcale prawdą nie było, bo jej poziom był w normie), by opiekować się dziećmi, ponadto byli przekonani, że w takiej biedzie jest to niemożliwe, że dziewczynę już nic nie czeka, a dodatkowo miewała ataki epilepsji. Charlotte naciskała wraz z dyrektorem opieki - Fredem, by Jane jak najszybciej wysłała wniosek do jakiejś eugenicznej organizacji o wykonanie operacji. Ponieważ Ivy była niepełnoletnia, potrzebowali zgody prawnego opiekuna. Babka podpisała dokument, gdyż uważała, że i tak jest im wystarczająco ciężko, że nie poradzą sobie z ewentualnym kolejnym dzieckiem.
Sytuacja ta miała już jednak miejsce wcześniej, dwa lata temu, gdy Mary Ela urodziła synka - Williama. Poród odbył się w szpitalu, a zaraz po nim powiedziano jej, że muszą wyciąć jej wyrostek, ponieważ gdy tego nie zrobią, Mary Ela może umrzeć. Żadnego zapalenia wyrostka oczywiście nie było. Dokonano sterylizacji bez zgody dziewczyny, nawet bez jej wiedzy.
Jane przez jakiś okres czasu próbowała dowiedzieć się jak najwięcej informacji o rodzinie, zwłaszcza o Ivy. Starała się z nią zaprzyjaźnić. Ivy szybko ją polubiła, wszystko zaczęło się od tego, że poprosiła Jane o wiatrak. Charlotte bardzo długo o to prosiła, ale tamta nigdy tego nie załatwiła, a Jane udało się to bardzo szybko. Jane zabierała Ivy na spacery, pytała o jej rodziców (czego Charlotte nigdy nie robiła). Bardzo chciała dowiedzieć się, czy Ivy z kimś się spotyka, próbowała ją jakoś wprowadzić w antykoncepcję, ale Ivy bała się o tym mówić. Rodzice jej chłopaka nie akceptowali tego związku, więc spotykali się potajemnie. Poza tym nie chciała, by wszyscy myśleli, że jest jak jej siostra, która ciągle lata gdzieś za chłopakami i jest nazywana szmatą bądź jeszcze gorzej. W końcu jednak przyznała się, że jest zakochana. Jane zdobyła jej zaufanie.
Gdy Jane dowiedziała się, że dziewczyny marzą o zobaczeniu oceanu, że nigdy nie były na plaży, postanowiła je tam zabrać w niedzielę, dzień wolny od jej pracy. Bardzo się tym zdziwiły, ale też bardzo ucieszyły. Charlotte oczywiście tego też nigdy nie robiła. Ale nic dziwnego. Według zasad opieki społecznej było to zakazane, Jane omal nie wyrzucili przez to z pracy. Dano jej jednak szansę, ponieważ nie mieli nikogo w zastępstwie.
Rodzina Hartów miała wiele problemów z Williamem. Właściwie to nie do końca były w stanie się nim dobrze opiekować. Najpierw Mary Ela niechcący posmarowała go maścią na artretyzm babki, później mały zaginął i cała okolica go szukała, a na koniec babka zostawiła w jego zasięgu tabletki, które połknął. Opieka społeczna była zmuszona go zabrać, a ponieważ byli podopiecznymi Jane, do niej należało to zadanie. Od tamtej pory wszystko zaczęło się komplikować.
Jane uważała, że dziewczyny mają prawo znać prawdę. Postanowiła powiedzieć Mary Eli, która marzyła o piątce dzieci, że nie będzie mogła ich mieć. Gdy to zrobiła, dziewczyna wpadła w głęboką depresję. Nie rozumiała, dlaczego ją okłamano, dlaczego zrobiono jej coś tak potwornego. Doprowadziło ją to do samobójstwa, rzuciła się pod ciężarówkę. Wszyscy podejrzewali Mary Elę o rozpustę, głupotę, brak uczuć macierzyńskich. A ona bardzo kochała swoje dziecko. Wypadki niestety zdarzają się każdemu. Jane i inni podejrzewali, że ojcem Williama był Eli, ich sąsiad, a zarazem, jak się później okazało, ich przyrodni brat. Domysły Jane były błędne. Dowiedziała się, że to człowiek, który dał im dom, a dla Mary Eli przeznaczał dodatkowe racje żywnościowe, jest ojcem Williama. Że wykorzystywał ją, gwałcił. Chociaż, jak powiedział Eli, są rzeczy gorsze od gwałtu. Mary Ela wiedziała, że musi się na to godzić, by jej siostra, syn, babcia i ona sama miały gdzie mieszkać i z czego żyć. Mary Ela to najtragiczniejsza postać całej powieści. Tak strasznie było mi jej żal. Aż mi się coś robi, gdy pomyślę, że to się działo naprawdę, że było wiele takich kobiet, które podzieliły jej los.
Ivy miała z początku żal o to wszystko do Jane, którą ostatecznie wyrzucono z pracy za wyjawienie dziewczynom prawdy. Okazało się jednak jeszcze, że Ivy jest w szóstym miesiącu ciąży, więc zaraz po urodzeniu groziło jej to samo co wcześniej Mary Eli. Jane, nie mając nic do stracenia, postanowiła za zgodą babci wywieźć Ivy do siebie do domu (mąż akurat wyjechał). Tam jednak doszło do przedwczesnego porodu i Jane musiała wezwać swoją matkę, by jej pomogło. Ciąża na szczęście przebiegła pomyślnie, Ivy urodziła zdrową córeczkę. Niestety niedługo później pojawiła się policja wraz z opieką społeczną. Wystraszona Ivy schowała się z dzieckiem w szafie, gdzie w złości wyryła napis: "Ivy i Mary tu bylim", by nikt ich nie mógł wymazać, by pamięć o jej rodzinie pozostała, bo wiedziała, że do tego dąży projekt eugeniczny - do pozbycia się słabszych. Bezpodstawnie zabrano małą Mary (Ivy nazwała ją tak na cześć siostry), a Jane została aresztowana za uprowadzenie dwóch nieletnich.
W więzieniu pozwolono jej wykonać telefon, zadzwoniła do Gavina, który zjawił się jak najszybciej i ją stamtąd wyciągnął. Wtedy jednak było już za późno, bo Ivy zniknęła. Zniknął jednak także jej chłopak, więc Jane domyśliła się, że uciekli razem i uznała, że to może dobrze. Zaczną życie na nowo, wezmą ślub i spokojnie będą mogli zostać rodziną, z dala od chorego systemu.
Pięćdziesiąt lat później. Jane została żoną Gavina, z Robertem się chyba rozstała, bo tamten związek był skazany na porażkę od początku. Gavin miał córkę - Brennę - ze swoją poprzednią nieżyjącą żoną, ale ona traktowała Jane od początku jak własną matkę. Pewnego dnia Brenna udała się do dawnego domu Jane. Napis na szafie wyryty przez Ivy wciąż tam istniał, pomimo, że dom miał wielu mieszkańców, ale żaden nie godził się na jego usunięcie. Ivy nie została zapomniana. Jane wraz z Gavinem i Brenną wybierali się na wysłuchanie (które odbyło się rzeczywiście 22 czerwca 2011 roku), podczas którego ofiary bezprawnego działania lub ich najbliżsi mogli podzielić się swoją historią. Jane chciała opowiedzieć o tym, co w młodości ją tak poruszyło i na zawsze zmieniło jej życie. Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu jej oczom ukazała się kobieta bardzo podobna do Ivy. Dowiedziała się, że Brenna wynajęła detektywa, by ją jakoś odnaleźć i udało się, Jane i Ivy rzeczywiście spotkały się po tak wielu latach. Ivy towarzyszyła inna dziewczyna - Rose, którą okazała się być mała Mary. Ivy z ukochanym postanowili zrobić wszystko, by ją odnaleźć i po pięciu latach im się wreszcie udało. Założyli większą rodzinę, Ivy dzięki Jane mogła mieć kilkoro dzieci. Jej ukochany zmarł, wyszła za innego człowieka, ale szczęśliwie. Jej życie mogło się potoczyć zupełnie inaczej, więc to spotkanie było dla nich obu bardzo wzruszające.
Wszystko w powieści zakończyło się dobrze, pomijając wątek Mary Eli. Jest ona jednak bardzo wstrząsająca, wzruszająca i dająca do myślenia, bo eugenika na dobre nie przestała istnieć, wciąż jest obecna w dzisiejszych czasach. A jak mówi historia nie prowadzi ona do niczego dobrego, tylko do cierpienia milionów niewinnych ludzi. Naszym zadaniem jest pamiętać o tym i dbać, by nie rozpowszechniała się jeszcze bardziej.
"Lektura obowiązkowa dla każdej kobiety." Zgadzam się, myślę, że ogólnie dla każdego. To moja pierwsza książka Diane Chamberlain. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Jestem zachwycona profesjonalizmem, sposobem, w jaki została przedstawiona historia, która ciągle trzyma w napięciu. Autorka ma wielki talent, nie trzeba czytać kolejnych jej książek, by dojść do takiego wniosku. Co jednak oczywiście uczynię, bo powieść ta wpisała się do grona moich ulubionych.
Polecam każdemu, nawet jeżeli mój opis kogoś radzi, bo zdradza za dużo fabuły. Emocje, jakie są tam opisane i jakie towarzyszą czytelnikowi są nie do opisania, taką powieść trzeba przeczytać, wczuć się w nią, by na długo później ją wspominać.
Jestem świeżo po lekturze powieści i przyznam, że jest niewiele książek, które robią na mnie tak ogromne wrażenie, jakie zrobiła ta. Podczas czytania zastanawiałam się, co będzie dalej, wyłam, lekko się uśmiechałam, a gdy dobrnęłam do końca byłam pewna, że zapamiętam ją na długo jako jedną z najlepszych książek, jakie wpadły w moje ręce.
więcej Pokaż mimo toTematyka eugeniki zaczęła mnie...