Armada

Okładka książki Armada Ernest Cline
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2016
Okładka książki Armada
Ernest Cline
6,4 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2016
Wydawnictwo: Feeria fantasy, science fiction
441 str. 7 godz. 21 min.
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
240 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
635
243

Na półkach:

No to ja już teraz wiem, dlaczego nie lubię młodzieżówek, tej całej literatury o młodych i dla młodych zaprzężonej w jarzmo czystej, niezobowiązującej, "plażowej" rozrywki. Bóstwom bibliotecznym dziękuję, że nie musiałem nigdy zbyt wielu podobnych książek czytać!

Trafiło na Cline'a, autora entuzjastycznie przyjętej powieści "Ready Player One", w której jak w lustrze odbijała się kultura geeków, gamerów i innych, do których z racji wieku, doświadczeń kulturowych i potrzeb, kosmicznie mi daleko. Książka ta sprawiła mi jednak przyjemność przed wszystkim ze względu na jej fundamenty, czyli na lata 80, którym stosowny hołd oddano.

Amerykański autor niestety nie zmienił konia w czasie jazdy i bydlę, któremu dano na imię "Armada", padło nim do mety dobiegło. Ileż można bezczelnie powtarzać ten sam numer? Jak długo da się układać kilkanaście tych samych klocków i wciąż liczyć na łaskawy los, który uchroni autora przed zarzutami o wtórność i przewidywalność?

Cline przegrał. Przegrał z wielu różnych powodów, z których dwa wydają mi się najpoważniejsze. Po pierwsze za bardzo "ustawił" swoją książkę pod czytelnika. Konkretnego. Kim miał być wirtualny odbiorca "Armady"? W sumie postać niemożliwa, taka czterolistna koniczyna lub dwugłowy królik. Miał to być wielbiciel gier komputerowych, otrzaskany z prehistorią i całą tradycją tej gałęzi rozrywki, biegły w popkulturowych tropach pochodzących z lat 80 i 90 fascynat kina i muzyki tamtych dekad, a jednocześnie ktoś, kto będzie na tyle naiwny, że uwierzy w ckliwą i zbyt łatwo się domykającą historię.

A więc ktoś "stary" ze względu na nabywane świadomie doświadczenie kulturowe, ale "młody" intelektem, naiwny do tego stopnia, by kupić tę niezdarnie poszywaną z rozpoznawalnych klisz opowieść.

Ja już jestem za stary na to, by uwierzyć w fabułę, w której nie ma zbyt wielu znaków zapytania, która pruje do przodu przewidywalnymi koleinami niczym bobslej swoim lodowym torem. Ja tylko przez chwilę łudziłem się, że będzie inaczej niż było. Że będę świadkiem jakiejś ciekawej kraksy, że fabuła zboczy ze swojego kursu i saneczkarze wysypią się, dając satysfakcję widzom.

Nic z tego. Niestety...

Drugi zarzut: ja lubię, gdy autor mruga do mnie okiem, próbując porozumieć się ze mną ponad głowami mniej świadomych czytelników. Czuję wtedy, że zawarliśmy pakt, że wtajemnicza się mnie w jakieś fabularne lub "kontekstowe" misterium. Cline nie dość, że puszcza oczko, to jeszcze szturcha mnie łokciem i kopie pod stołem w łydkę. Tak właśnie "Armadę" zmajstrowano: liczba nawiązań jest ogromna, ale zamiast cieszyć się tą prostą intertekstualnością, czytelnik może zacząć ziewać.

Ja się wkurzałem. Pomyślałem sobie, że być może żyjemy w kulturze, w której faktycznie "wszystko już było", a więc nie ma sensu silić się na oryginalność lub chociaż odmienność. Lenistwo, a może uwiąd sił twórczych, objawiający się nieustającą żonglerką cytatami i odwołaniami, mamy wziąć za dobrą monetę, za przejaw kreatywności. Niestety, tylko dziecko zauważyło, że król jest nagi, a dzisiejsi odbiorcy popkultury przypominają poddanych głupiego władcy, który odnosząc się ze swoim przyrodzeniem na wierzchu, pręży się, naiwnie myśląc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Nie ma obowiązku oryginalności, a i mnie samemu przyjemność sprawiają piosenki, które już kiedyś słyszałem. Ja jednak oczekuję, że autorzy z zapożyczonych elementów zbudują nowy pojazd, a nie kolejną wersję tego samego kwadratowego i stawiającego opór powietrzu wehikułu.

Powiedziałem.

No to ja już teraz wiem, dlaczego nie lubię młodzieżówek, tej całej literatury o młodych i dla młodych zaprzężonej w jarzmo czystej, niezobowiązującej, "plażowej" rozrywki. Bóstwom bibliotecznym dziękuję, że nie musiałem nigdy zbyt wielu podobnych książek czytać!

Trafiło na Cline'a, autora entuzjastycznie przyjętej powieści "Ready Player One", w której jak w lustrze...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    341
  • Przeczytane
    277
  • Posiadam
    117
  • Ulubione
    4
  • Science Fiction
    4
  • Zrecenzowane
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • 2018
    3
  • Fantastyka
    3
  • E-book
    3

Cytaty

Więcej
Ernest Cline Armada Zobacz więcej
Ernest Cline Armada Zobacz więcej
Ernest Cline Armada Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także